środa, 17 czerwca 2015

#47 Plan Khariego

Brązowy lew z bliznami na oku bacznie przyglądał się lwiątkom. Nie miał pojęcia kim oni są. Kingoziego porównał z Eclipse, domyślając się, ze jest jej synem, czyli był księciem, ale drugiego nie mógł skojarzyć. Być może był to syn Wazi? Czyli jego...
Ale nie chciał w to wierzyć. Ta myśl wprawiła go w złość, ale i zaciekawienie. postanowił dalej śledzić maluchy. Słyszał jedynie jak oba wołają imię lwiczki, której także nie znał.
- Nisza! Nisza! Ahhh, gdzie ona poszła? Jak mogła tak po prostu zniknąć? - Zastanawiał się książę.
- Może ktoś ją porwał? Wiesz, nie jestem stąd, ale parę dni temu widziałem samotnego lwa z jednym ślepym okiem. Nie wyglądał przyjaźnie. Wiesz może kim on jest?
- Nigdy o nim nie słyszałem, ale może rodzice będą wiedzieć. Teraz to mało ważne. Najważniejsza jest Nisza. Ma złote futro, rzuca się w oczy.
- Będę się rozglądać. Ale tutaj chyba jej nie ma.
Towarzysze ruszyli dalej, brązowy samiec za nimi. Nie wiedząc nawet kiedy dotarli do części Wolnej Ziemi, gdzie książę poznał Asaniego i Hapanę, ale zupełnie nie rozpoznał tego miejsca. Zupełnie także zapomniał o nowo poznanych. W jednej chwili coś usłyszał. Powarkiwania dochodzące z oddali.
- Hej! Słyszysz to Mhati?
- Nie, a co mam słyszeć?
- Słyszę krzyki, jakby ktoś walczył, albo coś takiego! Biegnij za mną!
- Ja nadal nic nie słyszę!
Książę i brązowy lewek pobiegli w wyznaczonym kierunku. Khari pomału tracił nerwy od ciągłego łażenia... 
Czy te dzieciaki nie mogą chociaż na chwilę usiąść? Smętnie powlókł się za nimi. Znowu!
Z biegiem porykiwania stawały sie głośniejsze. Jeszcze wystarczyło tylko przeskoczyć, przez ostatnie krzaki i...
Kiongozi wylądował po drugiej stronie. Mhati tuż za nim, ale widać było, ze wychudzony lwiak nie był w formię. Mimo wszystko dobrze się trzymał. nie okazywał zmęczenia. Kiongozi był pełen podziwu. I przyznałby to koledze, ale nie mógł oderwać wzroku od tego co właśnie miał przed oczami.
Nisza i Hapana warczały na siebie zaciekle, powalały na ziemię i przepychały nawzajem. Gryzły i drapały. To nie była zabawa, chociaż na taką wyglądało starcie. Asani odskakiwał z boku na bok unikając przypadkowych ciosów zadawanych w jego stronę, próbując przy okazji przemówić lwiczkom do rozsądku. Widząc księcia kawowy lewek doskoczył do niego. był lekko wystraszony.
- Cześć Kiongozi. Nareszcie przyszedłeś. Czekaliśmy na ciebie.
- Wybacz Asani, wczoraj tyle się wydażyło, ze zupełnie zapomniałem, aby tutaj przyjść. Na dodatek zgubiłem towarzyszkę, która właśnie spiera się z Hapaną.
- Czyli ona jest od ciebie? Nie było mnie gdy zaczęły walczyć. Nie wiem o co chodzi. Ale znając Hapanę, czuję, ze to jej wina. Pomóż.
- Mhati, poznaj proszę Asaniego, ja spróbuję coś podziałać.
Dwa brązowe lwiaki zajęły się sobą bacznie obserwując poczynania księcia. Słowa nie docierały do walczących. Trzeba było to załatwić inaczej. Ale nie chciał się z nimi bić. Próbował zaryczeć, ale wiadomo, jak to lwiątku, słabo to wyszło.
- Dobra! Starczy tego dobrego!
Kiongozi rzucił się między lwiczki. Niszę odepchnął łapą, a Hapanę głową w bok tułowia. Natychmiast przestały i spojrzały zdziwione na księcia.
- Nareszcie. Ja nawet nie chcę wiedzieć jak to sie zaczęło, ale powinienem chociaż spróbować Was pogodzić. - Wział głęboki wdech i westchnął. - Więc? Nisza, mów.
- Zgubiłam cię w czasie biegu i nawet nie słyszałam kiedy przestałeś mnie gonić. Widocznie jestem szybsza od niejednego lwiaka. W tedy przez przypadek trafiłam tutaj, potknęłam się kiedy szłam i wpadłam... na nią! Nie dała się nawet przeprosić i mnie zaatakowała.
- Jak sierota nie potrafi chodzić, to niech nie wstaje w ogóle.
- Naprawdę! To był ten powód? - Kiongozi był wściekły - to najgłupsza rzecz o jaką można się pokłócić, o jakiej do tej pory słyszałem! Przeproście się i po sprawie.
Nisza jako pierwsza wyciągnęła łapę. Hapana niechętnie odwzajemniła gest. Ciężko jednak było powiedzieć, ze lwiatka się pogodziły. W końcu dalej istniało kilka problemów. Kiongozi musiał, tak jak obiecał, zająć się Hapaną i Asanim, ale także Niszą. I co z Mhatim? Książę musiał usiąść i pomyśleć. W tym czasie czwórka lwiątek zajęła się sobą. 
- Dobra, posłuchajcie mnie chwilę. Po pierwsze czy ktoś z Was potrafi chociaż w niewielkim stopniu polować? Złapać gryzonia lub coś takiego?
- Wasza Wysokość powinna potrafić. - Rzekła Hapana.
- Mama mi pokazywała, ale nie próbowałem.
Wyszło na to, ze Hapana i Mhati co nieco potrafią. nisza i Asani, nie. W takim wypadku trójka polujących zabrała się do pracy.
Udało im się wywąchać dużego gryzonia, którego nawet nie potrafiły nazwać. Wydawał się idealny. Kiongozi chcąc się wykazać zaczął skradać sie do zwierzaka. Już miał na niego skoczyć, kiedy ten wyczuł jego obecność i zaczął uciekać, a biały lewek upadł z hukiem na ziemię.


Skołowany otrzepał się z pyłu i dalej leżał na ziemi.
- Uważaj, żebyś się nie przemęczył! - Krzykneła roześmiana Hapana i sama zaczęła polować, udało jej się złapać zwierzaka, którego przytargała w zębach. Rzuciła go przed resztą szczerząc zęby w uśmiechu wyższości i spoglądając na księcia.
- I od czego ma się lwice prawda? Haha, żaden ze mnie łowca, raczej się nie nadaję. - Wszyscy wpadli w śmiech. Nisza podeszła do niego i pomogła mu wstać. Oboje nie chcieli jeść, dlatego trójka ciemniejszych lwiaków mogła się delektować. Po skończonym posiłku należało zrobić coś z Mhatim.
- Mhati, co będzie z tobą dalej?
- O mnie nie musicie się martwić. Wędruję od kiedy pamiętam. Radzę sobie sam. Czasami dołączam się do pojedynczych lub podróżujących stad lwów. Nigdzie nie zagrzewam zbyt długo miejsca. Od dawna nic nie jadłem, ale teraz nabrałem siły. Mam dobrą kondycję.
- Zdążyłem zauważyć. Zazdroszczę ci. Od dzisiaj będę trenował, aby móc ci dorównać.
- Jeszcze dzisiaj w nocy ruszę dalej. Nie wiem czy się zobaczymy, aby porównać nasze możliwości.
- Może kiedyś. Będę pamiętał. Słowo księcia.
Do późnego popołudnia Kiongozi i Nisza siedzieli z resztą. Musieli ich jednak opuścić i wrócić na Lwią Skałę. Tam Kiongozi mógł w końcu przedstawić innym Niszę. Wszyscy ja polubili. Jednakże złota lwiczka, chciała wrócić do matki, która nadal była bardzo słaba. W tym czasie Valentine podeszła do brata i otarła się o niego. Rodzeństwo się uwielbiało.
- Ciągle ostatnio znikasz braciszku. Tata powiedział, ze niedługo chce zacząć lekcje panowania.
- To świetnie. Ale będzie tyle obowiązków.
- Haha, taka rola przyszłego króla.
- Co? Tata jeszcze nie wybrał następcy.
- Bracie, bądźmy szczerzy. Nie jestem zdrową lwiczką. Powierzenie mi królestwa będzie błędem.
- Ale jesteś niezwykle inteligentna Val. Jesteś na Lwiej Skale cały czas. Wiesz co sie dzieje. Ja nie mam pojęcia.
- Ale ja nie chcę. 
- Jest jeszcze czas Val, przekonasz się, że będziesz lepsza.
- Ty takze jesteś inteligentny. Zapomnijmy o temacie. Chodź i baw sie z nami. Albo zabierz mnie na spacer. Mam już dość zabawy w królowanie. Chaka, Miujiza i Zawadi ciągle tylko w to się bawią. Od wczoraj. Mam dość.
- Przejdzie im. W takim razie chodźmy. Powiem ci sekret.

Rodzeństwo wyruszyło. Kiongozi wiedział, ze może zaufać siostrze. Powiedział jej o Mhatim i mieszkańcach Wolnej Ziemi. Siostra obiecała, ze nikomu nie powie, ale także chce ich poznać.
- Powiedz mi, jaka jest Nisza?
- Trochę zagubiona. Ale to świetna przyjaciółka. Chciałbym, aby tutaj została na zawsze.
- Mówiła, ze razem z mamą odejdą.
- Wiem. Niestety. Ale zmieńmy temat. Wiesz... postanowiłem częściej bywać na Lwiej Skale. Musze się zaangażować w królewskie życie. Nie chcę, aby rodzice się na mnie zawiedli. I za mało czasu spędzam z całą naszą rodziną. 
- Miujiza zawsze o ciebie pyta. Chyba jesteś jego ulubieńcem.
- Myślisz? To całkiem fajne
Biały wypiął dumnie pierś i uśmiechnął się.


- Ale widać, ze Chaka wręcz cię uwielbia Val.
- Haha, też tak sądzę. - Spojrzała na brata i dostrzegła lekką irytację. - Denerwuje cię to?
- Z jednej strony mnie to nie obchodzi, ale bywam zazdrosny. Powiedzmy sobie szczerze, oboje za sobą nie przepadamy, wiem, ze mnie nie lubi.
- Zazdrości ci pozycji, ale tak miałby każdy inny. Z wiekiem mu przejdzie. 
- Wiem, ale nie chcę mieć z nim sporów. Bądź co bądź to kuzyn. Rodzina. Będę się chociaż starał.
- Na pewno się dogadacie.
Rodzeństwo postanowiło jeszcze trochę pochodzić. Natomiast w tym czasie Khari wrócił do syna i ukochanej.
- Lisa, witaj kochanie.
- Dzień dobry Khari.
- Nie uwierzysz, kogo widziałem na Wolnej Ziemi. Grupę lwiątek, a w śród nich wypłosza Sawy. Książę odziedziczył sierść po Eclipse. Rzuca się w oczy.
- Nic dziwnego. Białego lwa nie da się przegapić. Co zamierzasz?
- Zauważyłem, ze jest towarzyski. Nie reaguje agresywnie na nowych.
- I co z tego? Kochanie, mów jaśniej, bo nie rozumiem.
- Wiem, jak wkupić się w łaski Sawy. Jak dostać się na Lwią Ziemię. Kochanie, nasz syn zasługuje na wszystko co najlepsze. Dorastanie tutaj nie jest dobrym pomysłem. Nie chce też aby całe życie spędził sam. Bahati musi zamieszkać na Lwiej Ziemi. Wystarczy, ze Kiongozi go polubi, a Sawa nie odmówi przyjęcia go d stada.
- To nasze jedyne dziecko. Wiesz czym ryzykujesz? Poza tym co z Wazi? Ona poznała Bahatiego, na dodatek tam jest jego przyrodnie rodzeństwo.
- To nie ma znaczenia. Na pewno już opowiedziała dzieciom o mnie. Nawet jeśli Bahati oraz reszta lwiatek dowie się kim jesteśmy to nie bedzie miało znaczenia. On nie jest niczemu winien. Nie osądzą go.
- W takim razie muszę ci zaufać. Dajmy mu kilka dni, niech dowie się paru rzeczy, naucz go jak sobie poradzić.
Ich syn słyszał cały plan. Był tego niezwykle ciekaw, ale najbardziej interesował go fakt rodzeństwa. Spodobało mu się życie w innym miejscu. Nie mógł się doczekać.

14 komentarzy:

  1. Jej ! Pierwsza ! :D Notka zarąbista i mam nadzieję, że szybko doczekam się nowej ! (Błagam, jutro ;-;) Podoba mi się postawa Kiona, będzie próbował nie wchodzić w spory z Chaką xD Czekam na następne nocie xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie nocia!!! Hurra! Mam nadzieję, że jutro będzie kolejna;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ! Przeczytałam rozdział jednym tchem, i jest świetny! Ciekawe czy Bahati,Moja i Zawadi dowiedzą się o tym , że są rodzeństwem. Czekam na nową notkę , mam nadzieję, że będzie jeszcze w tym tygodniu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem ciekawa relacji Bahatiego z innymi lwiątkami i jak potoczy się plan Kahariego. Nie mogę się też doczekać kiedy Valentine pozna znajomych Kingoziego. Hapana natomiast coraz bardziej mi się podoba, lubię postacie o takim charakterze, widać że będzie z niej twarda i pewna siebie lwica. Co prawda łatwo doprowadza też do bójek, ale przez to coś się dzieje. Przy okazji jak już o tym piszę muszę przyznać że Kion poradził sobie doskonale godząc ze sobą obie lwiczki. Wracając do Hapany z chęcią zobaczyłabym ją i inne nowe postacie na jakimś obrazku, ciekawi mnie ich wygląd, znam go z opisów, ale to jednak nie to samo.
    Nie mogę się już doczekać na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Laguno Dreyar, to ja paulina166 (teraz Elli Parr). Czy swój pomysł na historię wzięłaś od mojego pytania do Bahatiego: Kiedy wybierze się na Lwią Ziemię?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej ! Nisza odnaleziona ! Będzie się działo ! Plan Khariego ! Ciekawa jestem reakcji Bahatiego, Zawadi i Miujizy na to że cała trójka to rodzeństwo. No kurcze, ostatnio napisałam za długi komentarz i teraz nie potrafię dobrać słów. Lubię Hapanę, ale zgadzam się z Kionem, powód ich kłutni był idiotyczny. Czekam na kolejny rozdział. I czekam aż plan Khariego się zacznie !

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest okej, ale po tobie spodziewała bym się czegos lepszego :/

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo podoba mi się notka ogólnie twoje notki się czyta tak,że chcesz dalej i dalej czytać.Szczerze mówiąc myślałam,że Khari chce coś zrobić Kingoziemu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo podoba mi się notka ogólnie twoje notki się czyta tak,że chcesz dalej i dalej czytać.Szczerze mówiąc myślałam,że Khari chce coś zrobić Kingoziemu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo podoba mi się notka ogólnie twoje notki się czyta tak,że chcesz dalej i dalej czytać.Szczerze mówiąc myślałam,że Khari chce coś zrobić Kingoziemu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetna notka! Wybacz, ale teraz się nie rozpiszę, bo nie mam ostatnio za wiele czasu :/

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział!
    Cieszę się, że Nisza się odnalazła. Hapana jest ciekawą i fajną postacią, taka zadziorna, wygadana i pewna siebie lwiczka. Trzeba jednak przyznać, że powód jej bójki ze złotofutrą był rzeczywiście bardzo głupi.
    Jak widać, Kion dobrze sobie radzi z rozwiązywaniem konfliktów. Oby udało się mu uniknąć go między Chaką a sobą.
    Jestem bardzo ciekawa, jak będzie wyglądało życie Bahatiego na Lwiej Ziemi. Lewek jak na razie nie przejawia cech charakteru swoich rodziców, i dobrze. Myślę, że Mjujiza i Zawadi mogą się z nim zaprzyjaźnić.
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń