sobota, 7 grudnia 2013

#12 Tajemnica

Tak jak prosiła lwica, maluchy opowiedziały wszystko rodzicom, przekazały pozdrowienia, a Leah powiedziała Asante, ze ten nie musi się o nic martwić.Sawa był zawiedziony z powodu odkrycia strażników przez swoje siostry wcześniej od niego.Teraz został tylko on.Z tego powodu nie chciał z nikim rozmawiać ani się bawić.Leżał samotnie w jaskini.Podeszła do niego Kiara, która chciała dowiedzieć się o co chodzi jej dziecku.
-Sawa, synku, co tutaj robisz?
-Nic.
-Jesteś smutny?
-Możliwe.
-Czy to wiąże się ze strażnikami twoich sióstr?
-Tak!Dlaczego ja go jeszcze nie odkryłem?!Jestem starszy!
-Może go nie masz?-Kiara pytała delikatnie by nie zranić syna.
-Rafiki zapewniał, ze każdy go ma.
-Więc na pewno się objawi.Nie martw się.Może pójdziesz i spotkasz się z Eclipse?
-Nie ma jej.Od tygodnia jej nie widziałem.
-Nadal nie wiesz gdzie mieszka?
-Nie.To jakaś tajemnica.
-Może powinieneś Sam poszukać?W końcu zależy ci na niej.Pamiętaj, ze na kłamstwie i tajemnicach uczciwego związku się nie zbuduje.

Sawa pomyślał chwile i wyszedł z jaskini.Rzwawym krokiem ruszył na sawannę.Po drodze mijał swoją kuzynkę Wazi, za którą szczerze nie przepadał.Ta zauważywszy go podbiegła do niego z uśmiechem.
-Cześć, dokąd idziesz?
-Donikąd.
-Gdzieś chyba idziesz skoro tak mówisz i ruszasz łapami.
-Zostaw mnie.Jestem zajęty.-Powiedział z widoczna niechęcią i zdenerwowaniem.
Aby zgubić małą ruszył syzbkim biegiem i zniknął jej z oczu.Zatrzymał się dopiero koło wodopoju.Wskoczył na wysoki głaz i zaczął się rozglądać.


Nic nie udało mu się zobaczyć.Chciał już zrezygnować gdy nagle coś dziwnego przykuło jego uwagę.Daleko od niego w trawie coś szybko się przemieszczało.Nie było duże, ale szybkie.Wpatrywał się w to licząc, ze za chwile dowie się czegoś więcej.Wysoka trawa kończyła się i na ziemię upadła biała lwiczka.Eclipse.Sawa rozpoznał ją od razu.Potknęła się, lecz po chwili wstała i zaczęła biec dalej.Była przerażona.Uciekała.Po chwili za nią pojawiły się trzy inne lwiątka.Sami chłopcy.Widać było, ze nie jest to zabawa w berka.Sawa musiał ratować ukochaną.Z rykiem ruszył w ich ślady.Nie był w stanie ich dogonić normalną drogą, więc skręcił.Biegł górą, oni dołem.Kiedy Eclipse znów się wywróciła, a tamci zbliżali się do niej z pazurami, ta zaczęła krzyczeć.Pierwszy już chciał zadać cios, ale nagle przed lwiczka pojawil się Sawa.Warczał, najeżył się, wystawił kły i pazury.
-Sawa?Co ty tutaj robisz?-Zapiszczała biała.
-Zostawcie ją!Zabraniam Wam się do niej zbliżać!-Warknął.
-Bo co nam zrobisz, kiciu?-Syknął pierwszy.-Brać go!-Krzyknął do reszty.

Ci rzucili się na niego.Sawa był sam, ale troska o ukochana dawała mu siły.Poza tym był naturalnie mądrzejszy od nich.Pierwszego uderzył łapą, ten uderzył o kamień.Szybko wstał i uciekł.Z drugim szarpal się dłuższy czas, ale w końcu udało mu się go powalić.Trzeci wyglądał na przywódcę oboje na siebie warczeli i szykowali do walki gdy nagle nad ich głowami uniósł się dźwięk potężnego ryku.Cała trójka spojrzała w górę.Nad nimi stał wielki biały i dumny lew.Spoglądał na przerażone kocięta mądrym i ostrzegawczym krokiem.Zeskoczył na dół.Sawa odruchowo zasłonil Eclipse swoim ciałem.Minę miał zaciętą i poważną.
-Eclipse, w porządku?-Spytał biały.
-Tak tato, nic mi nie jest.-Odparła radośnie.
-Czy ktoś morze mi wytłumaczyć co się tutaj wydarzyło?-Spytał ostro patrząc na nieznajomego Sawę.-Kim jesteś?Co tutaj robisz?
Lewek chciał cos powiedzieć, ale w tedy nieznane mu lwiątko zaczęło mówić.
-Nyeupe, ten przybłęda zaatakował Eclipse.Chciałem go powstrzymać, ale on pobił moich przyjaciół a teraz o mało się na mnie nie rzucił.
-Ty kłamco!Tato nie słuchaj go.To on z przyjaciółmi zaatakowali mnie na Lwiej Ziemi.Sawa mnie bronił!
Lew nie wiedział komu ma obecnie wierzyć.Zwrócil się więc bezpośrednio do brązowego.
-Opowiedz kim jesteś?
-Nazywam się Sawa.Jestem księciem Lwiej Ziemi i przyszłym królem.A także narzeczonym Eclipse.Za jej zgodą.Byłem na patrolu gdy zobaczyłem, ze tamci ją gonią, więc zaatakowałem ich by ją chronić.

Lew wytrzeszczył oczy.
-Więc to ty jesteś partnerem Eclipse?Nareszcie mam przyjemność cie poznać.To dla mnie zaszczyt książę.Wierzę Ci i mojej córce, bardzo dziękuję, też za pomoc jej udzieloną.To wiele dla mnie znaczy.A co do ciebie Daruma, to jestem zawiedziony.Później się z tobą rozliczę.Proszę książę chodź z nami.
Lwiątko zgodziło się, pomogło Eclipse wstać i razem ruszyli do reszty stada.Po drodze Sawa dowiedział się, ze W ich stadzie nie ma władcy, każdy jest sobie równy.Ich grupa nie była duża, ale zgrana.Ojciec Eclipse zajmował jednak pozycję stanowczą.Jego zdanie było decydujące.Zwołał stado czyli swoją rodzine i przedstawił im przyszłego męża swojej córki.Wszycscy byli szczęśliwi móc w końcu go poznać.Wszyscy byli bardzo mili.Sawa jednak nadal nie wiedział, dlaczego dotąd Eclipse ukrywała przed nim swoja rodzinę.Chciał z nią o tym szybko porozmawiać.
-Eclipse gdzie ja właściwie jestem?To nie jest Lwia Ziemia.
-Nie, to miejsce nie ma nazwy.Jest wolne.Dlatego tutaj mieszkamy.
-Powiedz mi dlaczego to ukrywałaś?
-No wiesz, nie wszyscy tolerują Nas jako swoich sąsiadów.
-Dlaczego?
-Nie mogę ci powiedzieć.Chcę ale nie mogę.Przepraszam.
-Nic się nie stało.Wolałbym abyś nie miała przede mną tajemnic, ale jeśli tak ci zależy to nie mów.
-Sawa?
-Tak?
-Dziękuję, ze mi dzisiaj pomogłeś.I cieszę się, ze tutaj jesteś.I poznałeś moja rodzinę.
-Ja także.Kocham cię Eclipse.Za ciebie oddałbym życie.
-Ja także.