poniedziałek, 14 września 2015

#53 Tajemnica i wyzwanie

Amara wzięła sobie rady kuzyna do serca i więcej czasu spędzała z Bahatim. Ale nie tylko z nim. Postanowiła zbliżyć się do wszystkich lwiątek w stadzie. Starała się takze o dobre relacje z Miujizą, za  którym szczerze nie przepadała. Stała się najlepszą przyjaciółką Niszy i Hapany, które teraz były dla siebie jak siostry. Z tego wszystkiego Starsza siostra nie zajmowała się już tak Shani. Młodej lwiczce to odpowiadało. Stała się bardziej niezależna, jednak nie mogła ciągle być sama.
Shani nauczyła się rozpoznawać zapachy i kształty, a także dźwięki. Wsłuchiwała się w odbicia głosów odbijających się od głazów i drzew przez co wyczuwała przeszkody.

 Pewnego dnia Rafiki powiedział jej, że to duchy przodków specjalnie odebrały jej wzrok, ponieważ mają wobec niej pewne plany. Od tamtej pory Shani czuła się wyjątkowa.
- Cześć Shani!
Lwiczka rozpoznajac głos Asaniego odwróciła się w jego stronę. Ostatnio spędzali ze sobą mnóstwo czasu. Rudy lwiak zajmował sie lwiczką, kiedy nikt inny nie mógł. Shani zawsze żałowała, ze nie może go dostrzec.
- Cześć Asani. Co tutaj porabiasz?
- Pomyślałem, że zabiorę cię na spacer. Chcę z kimś porozmawiać.
- O czym?
- Dowiesz się.
Lwiątka ruszyły w stronę sawanny. Śmiały się i żartowały. Przyjaciele doskonale czuli się w swoim towarzystwie.
- Asani, co chciałeś mi powiedzieć?
- A można ci zaufać? To dla mnie bardzo ważne.
- Jeśli ty mi nie ufasz, to nie mów. Ale jestem twoją przyjaciółką i nie powinieneś we mnie wątpić.
To wystarczyło aby go namówić. Oboje usiedli pod jedynym tutaj drzewem.
- To musi zostać między nami. Nikomu tego nie powtarzaj.
- Przysięgam.
- Moja mama zdradziła mi pewną tajemnicę i poleciła wykonać zadanie. Wysłała mnie tutaj na Lwią Ziemię z pewnego bardzo ważnego powodu. Urodziłam się w stadzie, które założyła moja matka.Zawsze dziwiło mnie moje pochodzenie biorąc pod uwagę, ze nie znałem swojego ojca, a mama jest białą lwicą, jak twoja ciocia Eclipse. Raz o to zapytałem. Powiedziała mi, ze sama wywodzi się z ze stada białych lwów i jest kuzynką królowej. Po tym jak Eclipse zostawiła stado, aby wyjść za Sawę mama postanowiła stworzyć własne stado, wybrać partnera, którego sama sobie wybierze i władać kawałkiem ziemi na północy.
- Czyli ty jesteś księciem!?
- Można tak powiedzieć. Mama powiedziała, że ojciec wyruszył właśnie tutaj w poszukiwaniu nowego domu, ponieważ kraina na której mieszkałem była zbyt zimna dla niego. Chciałem go odnaleźć. Jeśli mi się uda sam mam wybrać gdzie chcę zostać.
- Rozumiem. To niezwykła historia. Dlaczego nikomu nie powiedziałeś?
- Nie chcę, aby ktoś się dowiedział. To moja prywatna sprawa. Ale ty jesteś inna. Poza tym to naprawdę trudne utrzymywać taki sekret tylko dla siebie.
- Jak chcesz znaleźć ojca? Wiesz jak wygląda? Jak się nazywa?
- W tym sęk, ze już go znalazłem. Nie wiem tylko jak mu powiedzieć, że jest moim ojcem.
- Kto nim jest?

Tymczasem reszta lwiątek radośnie bawiła się na Lwiej Skale. Przynajmniej część z nich. Kiongozi był na lekcjach wraz z ojcem. Władcy już chcieli obwieścić kto zostanie przyszłym władcą, ale dokładnie w tedy Valentine sama zrezygnowała z tytułu. Była pewna, ze jej decyzja i tak niczego nie zmieni. Mimo wszystko jej rodzice byli zawiedzeni faktem, ze córka rezygnuje z własnej woli.
- Oszczędziła sobie w ten sposób wiele przykrości. - Powiedziała Eclipse mężowi po całym zajściu.
Valentine była jednak z tego powodu szczęśliwa. Miała więcej wolnego czasu i mogła zostać kim chciała. Nie ciążył na niej żaden obowiązek. Miała inne rzeczy na głowie. Głównie to, ze blizna na jej pyszczku wcale się nie zagoiła. Rafiki nie wiedział dlaczego. Była dobrze widoczna i niemożliwe było, aby sierść mogła ją zasłonić. Księżniczka sama nie wiedziała czy jej się podoba czy nie. Z jednej strony jest to skaza na urodzie, ale z drugiej coś co dodawało wojowniczego uroku. Mimo wszystko Val ją zaakceptowała.
Ostatnie wydarzenia i wypadki silnie wpłynęły na lwiątka. Wszystkie. Niektórzy się mocno zmienili, inni inaczej patrzyli na świat. Val stała się poważniejsza i bardziej harda, Amara natomiast towarzyska i niezależna. Siostra nie zawracała już jej wszystkich myśli. Hapana dalej była opryskliwa, ale już nie agresywna. Zawadi i Miujizę zaczęto bardziej tolerować w stadzie. Zapomniano, że są dziećmi Khariego. Zawadi, która przypominała do złudzenia Zirę okazała się lekkim tchórzem, była bardzo ufna wobec innych. Zbyt ufna. Natomiast Miujiza którego tak się obawiano wyrastał na wiernego i wojowniczego lwiaka. Miał jedno marzenie, aby przynależeć do gwardii jako jej przywódca. Oczywiście nie tylko on. To pragnienie dzielił z Chaką i Bahatim. Na co dzień się uwielbiali, ale jeśli dochodziło do rywalizacji to lepiej było ich pilnować.

- Tato, czy ja nadaję się na króla? Rozumiem wszystko co mówisz, wszystko czego mnie uczysz. Ale wiem, ze inteligencja nie wystarczy.
- Kiongozi, gdyby było inaczej to nie wybrałbym cię na króla. Ale masz rację. Aby być dobrym władcą należy być przede wszystkim sobą. Nie możesz naśladować innych władców, czy nawet mnie. Ponieważ niekoniecznie wszystko co ja robię jest dobre.
- Co masz na myśli?
- Część stada uważa, mnie za naiwnego głupca z powodu oszczędzenia Khariego i przygarnięcie jego syna do stada. Może mają rację? Wszystko się okażę, ale moim zdaniem zrobiłem dobrze.
- Ja też tak myślę, ale postąpiłbym inaczej jeśli chodzi o Khariego - Kiongozi zamyślił się przez chwilę - Bahati jest moim przyjacielem. Jestem pewien, ze nie ma nic wspólnego z ojcem. Ale nie wiem czy ja nie zabiłbym Khariego po tym jak złamał prawo i postawił łapę na Lwiej Ziemi, ponownie.
Król nie patrzył na syna, ale rozmyślał nad jego słowami. Patrzył w dal na swoją krainę. Przypomniał sobie jak o niej marzył. I jak sam się zmienił. Z początku bybł jak jego syn, ale kiedy dorastał zmieniał się. 
- Synu, nie mam powodów, ani prawa, aby krytykować twoje wybory. Jednak bardzo przypominasz mnie samego w tym wieku. W pewnym momencie mój charakter się zmienił. Stałem się agresywny przez pewne wydarzenia. Nie chcę, abyś stał się taki jak ja w tedy. Przyjmij więc radę od starego ojca. Tragiczne wydarzenia nie mogą sprawić, ze zapragniesz zemsty za wyrządzone ci krzywdy. Nawet jeśli kiedyś staniesz do walki i będziesz wściekły, przemyśl dokładnie każdy swój ruch. Chcesz czy nie, będziesz królem. Władcą jakiego sam stworzysz. Nikt nie będzie ci mówił co robić. Możesz liczyć na dobrą radę jeśli poprosisz, ale nikt nie będzie się mieszał.
- Zapamiętam te słowa. W taki razie pomóż mi, bo nie wiem co myśleć. Chodzi o Chakę. Jako jedyny szczerze okazuje zazdrość wobec mnie. Czy dałem mu ku temu powód?
- Wiem jaki jest Chaka. Jednak nie jestem w stanie ci odpowiedzieć. Wiem jedno. Jeśli ma się problem z poddanymi to należy im pokazać kto jest wyżej w hierarchii. Stanowczo. Mój ojciec robił tak samo i to zawsze pomagało. Potem także ja tego próbowałem. Dało pożądane rezultaty. Może ci się wydawać drastyczne, ale skuteczne. A teraz już wystarczy. Wracaj do reszty.
Base

- Hej, Val! Dołącz do nas. Właśnie bawimy się w berka. - Amara wołała kuzynkę do zabawy - Jeśli oczywiście czujesz się na siłach.
- no jasne. Nic mi nie jest. Ale nie narzucajcie zbyt dużego tempa. 
Valentine musiała pamiętać o swojej chorobie. Jednak tak bardzo kochała zabawę w berka, ze musiała trochę poszaleć, nie zważając na problemy z oddychaniem. Już ruszyła w kierunku towarzyszy kiedy nagle z głośnym krzykiem wyskoczył na nią Chaka i powalił na ziemię. Nawet nie zauważył że przydusza swoją kuzynkę przyciskając łapę do jej płuc. Księżniczka nie mogła wydusić z siebie ani słowa, kurczowo łapała oddech.
- Berek! - Krzyknał rozbawiony Chaka.
Nagle ktoś gwałtownie odepchnął go z kuzynki. Spojrzał na Hapanę, która patrzyła na niego gniewnie, a następnie na Amarę, która pomagała Valentine wstać. Brązowa opadła na łapy i w końcu udało jej się uspokoić.
- Czyś ty do reszty zgłupiał Chaka!? Przecież wiesz, ze nie można jej straszyć. Nie widziałeś, ze ją dusisz? - Krzyczała na niego Hapana.
- Zacznij w końcu myśleć! - Warknęła na niego Amara. Nisza podbiegła nagle do przyjaciółki i objęła ją łapą, aby ja podtrzymać. 
Chaka podniósł się i warknął pod nosem.
- Ech, baby, nie da się z Wami bawić. Przecież nic się nie stało.
- Ale mogło! Kiedy do ciebie dotrze, ze musisz nad sobą panować?! - Nisza wyglądała w tej chwili groźniej niż to możliwe.
- Przepraszam Valentine. Nie zauważyłem. Gdyby jednak coś naprawdę ci się stało, to nie chowałabyś się za przyjaciółkami. Wiem, ze jesteś silniejsza niż się wydaje.
Chaka patrzył na lwiczki wyzywająco, jakby chciał aby coś mu udowodniono. Czuł się silniejszy i ważniejszy. Nie czuł własnej winy. Pragnął jedynie zaimponować lwicom. Hapana, Amara i Nisza patrzyły na niego osłupiałe. Zbij je z tropu. Valentine zawsze czuła się słaba, ale nie teraz. Nagle uczucia i troska, które żywiła do kuzyna zniknęły. Valentine zawsze podobała się Chace, ale on nigdy nie podbił jej serca. Księżniczka poczuła się silna. Wstała i z dumą podeszła do kuzyna. teraz to on nie wiedział co robić. Jednym szybkim ruchem Valentine przygwoździła go do ziemi i lekko poddusiła. Gniewnie patrzyła w jego oczy.
- Wiem, ze zrobiłeś to specjalnie. Teraz poczuj to samo co ja. Mój brat cię ostrzegał, teraz ja to robię. Nie narażaj się. Możesz tego gorzko żałować. Ponieważ jako księżniczka oczekuję twojego szacunku. Gdybyś nie był moją rodziną, to byłoby między nami inaczej.
Lwiczka puściła go i z dumą odwróciła się do towarzyszek. Zaimponowała nie tylko im, ale takze Chace. Nie straciła w jego oczach. Zyskała jeszcze więcej. 
Chaka był jednak typem wojownika. Gniew panował nad nim i pragnąc rewanżu wskoczył jeszcze raz na kuzynkę. Tym razem była to walka. Kuzyni turlali się i przygniatali. Nie szczędzili gryzienia i drapania. Było naprawdę zaciekle. Trzy lwiczki patrzyły tylko obok i nie wiedziały jak reagować. W tym czasie zrobiło się zbiegowisko. Do obserwujących dołączyli także Asani, Shani oraz Miujiza z Zawadi i Bahatim. Syn Khariego nie zamierzał się mieszać. Dopiero po chwili dotarł do całej reszty Kiongozi. Nie wiedział z początku co się stało. Przecisnął się przed zbiegowisko i nie mógł uwierzyć w to co widzi. W tedy Valentine odepchnęła od siebie Chakę tak mocno, ze uderzył z wielkim hukiem w skałę. Uderzenie spowodowało, ze kamienie i niewielkie głazy zaczęły spadać. Kiongozi zareagował instynktownie i w ostatniej chwili odepchnął kuzyna spod skały. Jednakże sam został przez nie przywalony. Z głośnym krzykiem wszyscy rzucili się w tamtą stronę. Amara i Asani pomogli wstać Chace. Bahati i Miujiza zaczęli odrzucać głazy. Książę resztkami sił wydostał się spod głazów z pomocą siostry i Niszy, które go wyciągnęły. Wszystko go bolało, ale nic się nie stało. Przynajmniej tak się wszystkim zdawało. Nie czuł strachu, smutku ani troski. Jedynie gniew. Wstał i ledwo trzymając się na nogach ogarnął wściekłym wzrokiem wszystko dookoła.
- Nie wiem co się stało, nie wiem kto zaczął i mnie to nie obchodzi, ale to kolejny raz gdy to ty Chaka jesteś w to zamieszany! Mam jednak nadzieję, ze nic ci się nie stało. 
- Nie... dziękuję.
Valentine pomogła mu wrócić do jaskini. Lwiczki trzymając się razem ruszyły za nimi Spojrzały tylko raz na Chakę i nie przejmując się nim zostawiły resztę. Asani, Bahati i Miujiza chcieli pomóc Chace, ale on o własnych siłach wstał i ruszył przed siebie.
Wieczorem wszyscy na Lwiej Skale dowiedzieli się o tym wydarzeniu. Nikt jednak nie poruszał tematu. Sawa zabronił mieszania się w prywatne sprawy lwiatek. Wszyscy uznali to za dobry pomysł, póki nie zajdzie to za daleko.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wracam do was z weną i po długiej przerwie. 
Wprowadzam pewne zmiany na blogu. od teraz jeśli chodzi o obrazki będą one jedynie z baz, lub rysowane przeze mnie ale na kartce. Będę rysowała i robiła zdjęcia dlatego nie bijcie za niedoskonałości i jakość. Od kolejnej notki będą pojawiały się moje prace. Tak sobie myślę, jeśli chcecie to w nowej zazkładce "zamówienia" składajcie zamówienia na jakieś arty które stworzę odnoszące się do postaci z mojego bloga. Konkretna sytuacja i postać, albo kilka, co tylko chcecie, ale nie zaczynajcie od strasznie trudnych rzeczy, bo muszę się wprawić. Zamówienia będę zbierała przez tydzień i o tym czasie do miesiąca będę je wstawiała na blogu, wszystkie naraz.
Pozdrawiam Was serdecznie.