czwartek, 29 stycznia 2015

#30 Nowe rządy

Następnego dnia Sawa wstał jako pierwszy. Uniósł głowę i ziewnął szczerzą kły. U jego boku leżała Eclipse, która przez sen się uśmiechała. Kąciki jesgo pyska takze się uniosły widząc ukochaną u jego boku. Oboje leżeli na skalnym podwyższeniu, które zajmowali władcy, tak jak kiedyś jego rodzice. Zaczął się rozglądać. Całe stado znajdywało się w jaskini. Kiara leżała odosobniona pod ścianą. Jej syn wiedział, ze ona cierpi. Nie mógł jednak zwrócić ojcu życia. Cicho wyszedł i usiadł na szczycie Lwiej Skały. Teraz oglądał królestwo jako swoje własne. Nie jako książę, tylko jako król. Usłyszał za sobą ciche kroki. Odwrócił się i dostrzegł swoje siostry. Uśmiechnął się do nich.
- Sawa, podejdź do nas, proszę! - Zawołała Leah. Lew zrobił jak prosiły.
- Nie mogłyście stanąć za mną? O cho chodzi?
- Zapomniałeś? Od kiedy jesteś króle, my nie jesteśmy już księżniczkami. Nie możemy wchodzić na czubek Lwiej Skały.
- No tak. Jeszcze się nie przyzwyczaiłem. 
- Spokojnie, bracie, to dopiero twój pierwszy dzień. - Pocieszała go Leah. - Musimy z tobą porozmawiać. Poważnie.
- Mówcie.
- Chodzi o mnie, Chakę i Khariego. - Zaczęła pomarańczowa. - Wynikła trudna sytuacja. Od jakiegoś czasu spotykam się z Chaką, ale nie zerwałam z Kharim... i nie wiem jak to zrobić. Kocham Chakę, a on mnie i wiem, ze to właśnie z nim chcę być.
Lwica się lekko zarumieniła. Nigdy nie dzieliła się na głos swoimi uczuciami. Było jej niezręcznie. Brat i siostra patrzyli na nią w osłupieniu. Ale po chwili uśmiechy rozpromieniły im pyski.
- Wiedziałam, ze coś do siebie czujecie. Chaka rozmawiał ze mną na ten temat. Gratuluję Wam. Dobrze wybrałaś.
- Także się cieszę, ale nie możesz ciągle okłamywać Khariego. Powiedz mu po prostu co czujesz. - Odpowiedział stanowczo Sawa. - Jeśli się boisz, będę przy tobie podczas rozmowy.
- W takim wypadku mamy jeszcze jeden problem.
Usłyszeli za sobą głos ich matki, która dopiero wyszła z jaskini, ale najwidoczniej usłyszała wyznanie córki. Podeszła do dzieci z lekkim uśmiechem i przytuliła każde z nich. Chwilę potem wyjaśniła im problem, który zaistniał.
- Kopa i Vitani postanowili zaręczyć Wazi z Chaką. Nikt nie wie o waszym związku. Wazi się zgodziła. Chaka o tym nie wie. Trzeba to teraz wyjaśnić. Idia, zerwij dzisiaj z Kharim, a ja opowiem o wszystkim twojemu chłopakowi oraz Kopie i Vitani. 
- Dobrze mamo.
Siostry ruszyły na polanę i czekały na resztę lwic, aby rozpocząć polowanie. Po chwili wszyscy już się obudzili i opuścili Lwią Skałę. Kiara została w jaskini wraz z Eclipse. Sawa zaraz do nich dołączył. Zdziwił się widząc żonę tutaj, a nie na polowaniu.
- Skarbie, co ty tutaj robisz?
- Mam dla ciebie dobre wieści. Rafiki mnie wczoraj zbadał i stwierdził, ze jestem w ciąży. Czyż to niezwykłe? 
- Poważnie! Wspaniale! Czemu nic mi nie powiedziałaś?
- Nie było okazji. Twoja mama wiedziała jako pierwsza.
- Gratuluję Wam obu dzieci. Jestem z Was dumna oraz pewna, że wychowacie swoje dzieci na wspaniałe lwy. 
Brązowy położył się u boku swojej ukochanej i mocno ją przytulił. Ta wtuliła się w jego sierść.
- Teraz muszę na ciebie bardzo uważać.
(przerobiony przeze mnie)

W tym czasie Lisa zerwała się z polowania i pobiegła nad wodopój gdzie samce wylegiwały się w słońcu. Podeszła do Khariego i zaczęła się o niego ocierać. Młody lew był zauroczony jej zachowaniem. Swoim zachowaniem zwrócili uwagę pozostałych lwów. Nikt nie chciał ingerować, ale Chaka nie mógł na to patrzeć. Wstał i odszedł w stronę baobabu Rafikiego. Na szczęście znalazł go obok strumyka, który znajdywał się w połowie drogi.
- Rafiki, mam problem. Pomogłeś mi, abym związał się z Idią, jestem z nią bardzo szczęśliwy, ale nie mogę patrzeć na Khariego, który przyprawia jej rogi. Co mam zrobić?
- Spokojnie młody lwie. Powiedz co się dokładnie dzieje?
- Zaręczono mnie wbrew mej woli, Idia nadal nie zerwała z Kharim, a on nie jest jej wierny, nie wiem co robić!
Stary mandryl przymknął oczy na chwilę i zaczął myśleć. W pewnym momencie położył dłoń na ramieniu lwa.
(przerabiany przeze mnie)
- Życia nie zawsze toczy się tak jak tego zapragniemy. Często ktoś inny wpływa na nasze decyzje i je podejmuje, ale efekt końcowy wynika tylko od nas samych. Zerwij zaręczyny i ogłoś swój związek. Bądź stanowczy i nie daj się zastraszyć.
Chaka był w końcu pewny tego co ma zrobić. Poprosił Sawę, aby zwołał stado w południe. Tak też się stało. Władcy stanęli na czubku Lwiej Skały i zaryczeli oboje zwołując wszystkich.
 (Stworzony przeze mnie)

Na początku władcy ogłosili ciążę Eclipse co wywołało radość i radosne porykiwania stada. Następnie Chaka wystąpił przed wszystkich. Powiedział, ze nie zamierza być z Wazi ponieważ jest w związku wraz z siostrą króla. Na początku zapadła cisza a potem szepty, które przerwał ryk Khariego. Wściekły wystąpił w stronę lwa.
- Jakim prawem spotykasz się z moją lwicą? Idia, zdradzasz mnie? Jak śmiesz?
- Twoją lwicą?! - pomarańczowa wściekła się i uderzyła łapą z pazurami partnera w pysk. - Tak, zdradziłam cię, bo Chakę kocham i to z nim chcę być. Ale ty także miałaś Lisę na boku. Nie jesteś godzien, aby zwać się moim partnerem. Zrywam z tobą! Jesteś beznadziejny.
Zapanował gwar i zdumienie. Idia podeszła do Chaki i przytulili się. Beżowy lew spojrzał na Khariego wrogim wzrokiem. Ten warczał na niego.
- Nie skrzywdzisz więcej Idii. Nie zbliżaj się nawet do niej.
- Ty... rozszarpię cię na strzępy!
Już zbliżał się do Chaki, ale Sawa zagrodził mu drogę. To oznaczało koniec dyskusji. Wszyscy się rozeszli. Lisa została partnerką Khariego, a Idia Chaki. Brązowy lew o czerwonych oczach nigdy nie został tak silnie upokorzony i nie zamierzał odpuścić beżowemu lwu. Postanowił krwawo się zemścić.

środa, 28 stycznia 2015

#29 Pożar

Sawa razem Rafikim na grzbiecie biegł ile sił w łapach. Nawet mandryl nie wiedział co się dzieje. Na miejscu dostrzegli coś okropnego. Wielki pożar ogarniający rozległe tereny. Sawa od razu przypomniał sobie pożar, który przeżył w dzieciństwie. Nie mógł oderwać od niego wzroku. Dopiero gdy Rafiki uderzył go kijem w łeb, otrząsnął się. Miał panikę w oczach. W pewnej chwili dostrzegli Kovu biegnącego w ich stronę.


- Tato! Co się stało? Skąd ten pożar?
- Gdzieś ty był synu!? Szukaliśmy cię! Dzisiaj rano trawa na sawannie zapaliła się. Ogień się rozprzestrzeniał bardzo szybko.
- Twój chłopak był u mnie cały czas. - Wtrącił się Rafiki. - Gdzie twoje stado?
- Wszyscy się rozprzestrzenili. Parę lwów jest nad rzeką, tam jest bezpiecznie. Kiara ich pilnuje, ale nie mam pojęcia gdzie są twoje siostry i Lisa. Szukam ich cały czas.
- Tato, wracaj do mamy. Ja ich poszukam, jesteś osłabiony.
- Nie! Ty powinieneś uciekać, ale cię nie przekonam. Chodź ze mną. Rafiki, znajdź lwice i zadbaj o nie. Ruszamy!
Dwa lwy biegały po całej Lwiej Ziemi w pożarze. Nie było niczego widać, a dym zatruwał wszystko dookoła. W pewnym momencie Kovu zaczął się dusić i ciężko upadł na ziemię. Sawa starał się mu pomóc. Chciał go wziąć na grzbiet, ale ojciec był zbyt ciężki.
- Tato, nie poddawaj się i wstawaj. Musimy ocalić pozostałych.
- Nie dam rady synu. Jestem już stary i słaby. Nie mogę oddychać.
- Nie możesz nas zostawić. Jesteś królem! Wstawaj.
Kovu zebrał w sobie ostatnie siły i uderzył syna łapą w pysk. Ojciec spojrzał groźnie na syna, ze stanowczą miną.
- Teraz ty nim jesteś. Twoja matka nie będzie sama dowodziła stadem, przejmiesz moje obowiązki i tytuł. - W jednej chwili wyraz twarzy zmienił się. teraz był czuły i smutny. - Nie pozwól, by coś się stało naszej rodzinie. I pamiętaj. Nie trzymaj się na siłę tradycji. Bądź władcą o własnych zasadach. 
- Tato...
- Uciekaj stąd zanim dym cię zatruje. Znajdź siostry i wydostań je stąd. Wypatruj mnie w gwiazdach o pamiętaj czego cię uczyłem. Zawsze mozesz mnie prosić o pomoc.
Kvu jedynie zamknął oczy i kawał wysokiej skały skruszył się uderzając w palące się drzewo. Młody lew jedynie odskoczył przerażony do tyłu patrząc jak palące się gałęzie drzew i kamienie spadają wprost na ciało dawnego władcy. Książę zaryczał wściekły i z żalem zostawił ciało ojca w płomieniach

Tym czasem, na drugim krańcu palącej się doliny Khari próbował wydostać się z płomieni wraz z księżniczkami. Biegali unikając walących płomieni. W pewnej chwili dostrzegł ciało lwicy leżący wśród ognia. To była Lisa. Leżała tam nieprzytomnie. Lwice takze to dostrzegły. Leah Idia nienawidziła lwicy, ale chciała jej pomóc. Musiała. Brązowy lew jednak zasłonił jej drogę.
- Ja ją wezmę.
Trójka pobiegła do Lisy. Khari wziął ją na grzbiet. Kiedy już to zrobił, siostry oczyszczały mu drogę. W końcu wszyscy wydostali się z płomieni zeskakując z klifu do rzeki, nad brzegiem której znajdowało się stado.

Chaka i Asante pomogli im się wydostać z wody. Wazi postanowiła zająć się nieprzytomną, aby pokazać jaka jest troskliwa. Kiara z troską przytuliła córki. Królowa zaczęła rozglądać się dookoła. Stado było w całości, brakowało jedynie jej syna i męża. Eclipse podeszła do niej.
- Strasznie się boję o Sawę o Kovu. Eclipse, gdzie jest mój syn?
- Wczoraj odprowadziłam go do Rafikiego, chciał z nim porozmawiać i został tam na noc. Kiara, na pewno wszystko z nim w porządku. Możliwe, ze nawet go tutaj nie ma.
- Obyś miała rację.
W pewnej chwili nad brzegiem rzeki pojawił sie brązowy lew. Nikt go nie dostrzegł. Pierwsza dostrzegła go Kiara myśląc, ze to jej mąż. Kiedy dym opadł rozpoznała go.
- Sawa! Synu, na reszcie jesteś!
W tedy całe stado zwróciło się w jego stronę. Eclipse dostrzegła na jego pysku wyraz troski i wyczuła, ze coś jest nie tak. Stanął na skale, dumnie, jak niegdyś jego ojciec. Takiej postawy nie mógł przyjąć pierwszy lepszy lew. Władcy instynktownie ukazywali władzę swoją postawą. Lwica była w szoku, kiedy jej ukochany przybrał taką postawę.

Pobiegła do niego i czule przytuliła. On z uśmiechem odwzajemnił czułości i polizał lwicę po pysku.
- Martwiłam się o ciebie.
- Miałem nadzieję, ze jesteś bezpieczna.
- Razem z twoja matką zebrałyśmy tutaj całe stado.
Cała rodzina wtuliła się w lwa. Sawa popatrzył po ocalonych.
- Musicie mi opowiedzieć co się stało. Mamo, czy wszyscy są cali?
- Wazi zajmuje się Lisą. Jest nieprzytomna. Khari, Leah i Idia znaleźli ją pół żywą. - Wtrącił się Kopa - Poza tym nic nikomu nie jest. Brakuje jedynie Kovu. Powiedział, ze musi znaleźć córki i został za rzeką. Co do pożaru to nie wiemy co się stało. Z samego rana Tume przyniósł wiadomość, ze ogień wybuchł na sawannie. Na pewno nikt go nie wywołał. Kivu zniknęła ze Złej Ziemi, a wszyscy ze stada byli na Lwiej Skale.
Sawa wysłuchał wypowiedzi wuja. Wszyscy na niego spoglądali z wyczekiwaniem co dalej. Kiara była zbyt słaba by sama decydować. Zdała sie więc na syna.W jego oczach dostrzeżono żałobę. Zaczął padać deszcz i płomienie zgasły. Vitani jako pierwsza zabrała głos.
- Sawa, gdzie jest Kovu?
Jednak lew nie odpowiedział. Spojrzał na stado ze stanowczością.
- Niech ktoś weźmie Lisę. Wracamy na Lwią Skałę.
Odwrócił się poszedł przodem. Stado nie wiedziało co to znaczy. Wszyscy myśleli, ze król już tam jest. Poszli więc za księciem.

Rafiki czekał pod Lwią Skałą ze smętną miną. Wiedział co stało się z królem. Nie mógł jednak juz nic zrobić. Został pochowany, tak jak na króla przystało. Spalenie ciała było godne monarchy. Sawa podszedł do niego na podwyższenie i wymienił porozumiewawcze spojrzenie z mandrylem. Lew odwrócił się w stronę pozostałych.
- Przykro mi to mówić, z bólem wydobywam z siebie te słowa. Oczekiwaliście znów ujrzeć tutaj mojego ojca, dumnie stojącego przed wami i uspokajającego Was. Ja także. Powiedziałby, ze wszystko jest już w porządku i cieszy się, ze nic Wam się nie stało... , ale król nie żyje.
Jego wypowiedź przerwały stękania i okrzyki rozpaczy. Zwłaszcza Kiary i Vitani.
- Oboje wpadliśmy w ogień, szukając kogokolwiek, kto mógł się znaleźć w niebezpieczeństwie. Nie udało mu się wydostać. Nakazał mi już teraz objąć tron i zadbać o stado. Uważam, ze to za wcześnie i to będzie dla nas wszystkich trudne wyzwanie. Byłem jednak do tego przygotowywany i w końcu zostałbym królem. Król uznał, ze jestem gotów, wiec dajcie mi szansę, jako nowemu królowi.
Książę był stanowczy i przekonujący. Czekał na reakcję stada. Jako pierwsze wystąpiły jego siostry i Kiara. Nie było czasu na smutek w tej chwili. W końcu wszyscy byli zgodni co do wyboru. Rafiki ukłonił się Sawie i nakazał mu by wszedł na szczyt. Lwice patrzyły na niego z dumą.



Chwilę potem podążyła w ślad za nim Eclipse. Biała lwica stanęła na szczycie u boku brązowego lwa. Oboje wyglądali cudownie jako para. Ich barwy sierści pięknie się komponowały na wieczornym tle. Najpierw zaryczał potężnie lew, chwilę potem jego ukochana, a na końcu wraz z całym stadem zaryczeli oboje. W jednej chwili żałoba przeszła i zastąpiła ją radość wszystkich. oboje ujrzeli nad swoimi głowami kij z owocami Rafikiego. Mandryl stał za nimi i tym gestem ogłosił ich małżeństwem.

Po skończonej ceremonii i gratulacjach biała lwica podeszła do odchodzącego mandryla. Spojrzała na niego przyjaźnie.
- Rafiki, mam do ciebie ogromną prośbę. 
- Powiedz, czego sobie ode mnie życzysz królowo.
- Mam pewne podejrzenia, pomóż mi rozwiać wątpliwości.

sobota, 24 stycznia 2015

#28 Historia Rafikiego

- Nie zgadzam się!
- Wazi, uspokój się, proszę, robimy to dla ciebie.
- Nie prawda. Nawet mnie nie zapytaliście. Z kim niby chcecie mnie zaręczyć?
- Z Chaką. To przystojny i uczynny młody lew, trochę starszy od ciebie. Uważamy to za dobry pomysł. Córeczko, zastanów się.
Wazi patrzyła wściekła na matkę z pewną zadumą. Kopa nie chciał być przy tej rozmowie. Postanowił spędzić te chwile z Kiarą, która akurat nie miała nic do roboty. Im dłużej młoda lwica myślała nad zaręczynami, tym bardziej dawała si temu przekonać. Nie znała innych lwów, całe życie spędziła na Lwiej Ziemi. Musiałaby sporo szukać.
- Co jeśli on mnie nie zechce? Z kim potem mnie będziesz chciała połączyć?
- Bądź dobrej myśli. Proszę. Zgadzasz się?
- Ehh, w sumie... dobrze. Ale zanim cokolwiek komuś ogłosicie pozwólcie mi spędzić z nim trochę czasu. Chcę się do niego zbliżyć. Jeśli mi się nie uda, rezygnuję.
Vitani zgodziła się na prośbę córki.

W tym czasie Eclipse wraz z Sawą wędrowali w stronę baobabu Rafikiego. Młody książę musiał z szamanem poważnie porozmawiać. Było wiele spraw, dla niego niejasnych i trudnych. Nie wiedział jak je rozwiązać samemu.
- Kochany, a jeśli go nie ma?
- To na niego poczekam. Do baobabu jest kawałek drogi a ja muszę spędzić tam trochę czasu. Powiedz moim rodzicom, ze wrócę jutro.
- A jeśli coś się stanie?
- W jedną dobę? Nie sądzę, ale na wszelki wypadek miej oko na okolicę. Obserwuj z Lwiej Skały i wysyłaj Tume, na patrole z góry. Pilnuj naszego przyszłego królestwa.
- Obyś dowiedział się tego czego pragniesz. Powodzenia.
Para przytuliła się i biała lwica w biegu wróciła na Lwią Skałę. Sawa po godzinie drogi w końcu odnalazł baobab. Krzyczał, aby sprawdzić czy Rafiki jest w domu, ale odpowiedziała mu jedynie cisza. Samiec jednym zgrabnym susem skoczył na wielkie drzewo i zaczął się rozglądać. Było tam sporo miejsca, nic więc dziwnego, ze Rafiki wybrał je sobie na swój dom. Chodził po gałęziach i szukał szamana. Nigdzie go nie było. W pewnej chwili jego uwagę przykuły malowidła przedstawiające lwy. Było ich mnóstwo i rozciągały się po całym drzewie. Jeden rysunek przedstawiał brązowego lwa. Sawa zaczął mu się przyglądać i nie mógł odwrócić wzroku.
- To ty. - Usłyszał za sobą i gwałtownie odskoczył wystraszony. Mandryl stał za nim i uśmiechał się.
- Rafiki... co powiedziałeś?
- Ten malunek przedstawia ciebie, następnego króla. Spójrz obok.
- To Eclipse? - Zapytał widząc białą lwicę na gałęzi. Mandryl jedynie pokiwał głową. Sawa dalej błądził wzrokiem po malowidłach.
- Czy to wszystkie lwy z Lwiej Ziemi?
- Nie, jedynie te z rodziny królewskiej, od pierwszego pokolenia.
- Masz tutaj cały ród? Niesamowite. Mogę obejrzeć?
- Hehe, oczywiście. Pytaj, jeśli tylko coś cię zaciekawi.
Sawa szedł wzdłuż malowideł i oglądał je. Po barwie rozpoznał kilka lwów. Rodziców, Kopę, dziadków. Kolejne pokolenia sprawiały mu problem. Domyślał się, ze dalej jest Sarabi i Mufasa, oraz Skaza. Na tym obrazku się zatrzymał.
- Gdzie jest Zira?
- Nie ma jej. Nigdy nie należała do rodziny królewskiej.
- Jak to?
- Nigdy tak naprawdę nie była królową. Poślubiła Skazę bardzo późno, u schyłku jego panowania, dlatego nie została nią ogłoszona.
Lew smętnie spuścił głowę, a jego wzrok zmętniał.
- Dlaczego jestem do niego taki podobny?
- Nie rozumiem...
- Skoro on jest moim duchowym przewodnikiem, to chyba jesteśmy w czymś podobni.
Rafiki był zdumiony słowami Sawy. Postanowił, ze musi mu wszystko wyjaśnić.
- Nie jesteście podobni. On nie jest takze twoim duchowym przewodnikiem. Jego dusza nie została oczyszczona ze skazy, którą popełniła za życia. Z wyglądu bardziej przypominasz jego ojca, Ahadiego. Dawnego króla o złotej sierści, czarnej grzywie i jasnych, zielonych oczach, którego dawniej znałem. Ale twoje czyny i charakter odziedziczyłeś po najdalszym przodku. Oglądaj dalej.
Lew ponownie zaczął oglądać rysunki. Dostrzegł lwa z opisu mandyla, przedstawiajacy Rafikiego,, a u jego boku brązową lwice, czyli Uru. Potem byli Zauditu i Mohatu, jedni z największych władców. Potem było jeszcze kilka lwów, o które Sawa nie chciał już pytać. Było ich tak wielu. Malowidła zakończył zarys zupełnie złotego lwa i jasnej barwy lwicy.
- Kto to?
- Pierwszy król Lwiej Ziemi, Muhimu, twój prawdziwy duchowy przewodnik. A u jego boku pierwsza królowa Mauti.
- Znałeś ich osobiście? Jacy byli?
- To było lata temu, nie narodziłem się jeszcze. Królowa była bardzo piękna. Muhimu został przez wielu już zapomniany, jednak jego duch nadal żyje i jest uważany, za najpotężniejszego króla do tej pory, nie zastąpionego, a to dlatego, ze stworzył to miejsce, które nazywasz domem. Wygnał hieny, pogodził zwierzęta, podzielił ziemie i stworzył prawo. Do dzisiaj jego potomkowie z jednej krwi władają Lwią Ziemią. Ty, najstarszy syn, wywodzisz się z prostej linii od niego. I to on jest twoim stróżem.
- Ale dlaczego? Co nas łączy?
- Wielkie czyny mój drogi książę. Jeszcze nie teraz, ale gdy obejmiesz tron stanie się coś, co upodobni cię do niego. Pierwszego króla.
- Czuję się niezwykle zaszczycony. 
- Masz do tego prawo. Mistrz mojego mistrza, Sage, czyli mędrzec, uczynił go władcą. Skoro już wiesz, powiedz mi czy to wszystko czego chciałeś się dowiedzieć?
- Tylko jedno, dlaczego Skaza stał się taki... jaki się stał? Nie potrafię uwierzyć, ze był taki od zawsze.
- Jesteś niezwykle inteligentny. Skaza, na początku nosił imię Taka. Ten przydomek nadał mu Mufasa, który z pewnych powodów znienawidził brata. Taka zmienił się przez swojego brata. Przykre wydarzenia wywołały skazę na jego zachowaniu. To wszystko nie była jego winą. Ale nie dało mu się także pomóc.
- Dziękuję Rafiki. Tylko tyle chciałem wiedzieć. Proszę, czy mógłbym zostać tutaj na noc? Jutro wrócę do domu.
- Oczywiście. Rozgość się.

Następnego dnia Sawa wstał bardzo wcześnie. Zamierzał wyruszyć najszybciej jak się da. Szukał Rafikiego, aby mu podziękować. Mndryl medytował w osłonecznionym miejscu. Lew jedynie mu sie przyglądał i czekał aż ten skończy. Nagle wiatr zawiał gwałtownie uderzając w małpę prze co ten stracił równowagę. Otworzył gwałtownie przerażone oczy i spojrzał na księcia.
- Rafiki, czy coś się stało? Chciałem ci podziękować za...
- Biegnij!
- Co?
- Wracaj na Lwią Ziemię. Natychmiast. Coś się stam dzieje, wszyscy są w niebezpieczeństwie.
- Skąd wiesz? O co chodzi?
- Duch Mufasy mi powiedział. Idę z tobą.
- Więc wskakuj na mój grzbiet.
Mandryl zdumiony propozycją lwa usiadł na jego plecach, a Sawa natychmiast rzucił się biegiem w stronę Lwiej Skały.

czwartek, 22 stycznia 2015

#27 Mój nowy chłopak

Minęło pół roku od ostatnich wydarzeń. Nastolatkowie stali się młodymi dorosłymi o dumnych grzywach i pięknych figurach. Nawet Wazi wyrosła na śliczną lwicę. Przes pasek na głowie i czerwone oczy była bardzo podobna do Ziry, ale jej charakter był łagodniejszy. Leah i Akila miały grzywki na głowie, Sawa miał włosy pięknie ułożone do tyłu, które dodawały mu szlachetności. Idia i Chaka spędzali ze sobą mnóstwo czasu jako wspaniali przyjaciele. Z Kharim było jej ciężko. Rodzice powtarzali jej, aby zastanowiła się nad tym związkiem. Idia czuła się źle przez tą całą sytuację. Nie wiedziała co robić. Ostatnio zauważyła, ze Lisa bez przerwy kręci się u jego boku, a on ją adoruje, tak jak kiedyś. Gdy zobaczyła ją ocierająca się o brązowego lwa, który stał niewzruszony jej zachowaniem, wściekła się. 
Lisa została sama i księżniczka postanowiła z nią porozmawiać. Zastąpiła jej drogę z wyraźnym grymasem na pysku.
- Och, Idia, witaj. Co tutaj robisz?
- idę się zobaczyć z Kharim, ale widzę, ze mnie uprzedziłaś.
- Ach, to nie tak, serio... ja tylko się odwdzięczam.
- Za co? Właśnie widziałam jak to robisz. Khari to mój chłopak, więc zostaw go. 
Księżniczka wyminęła lwicę bez słowa i poszła w stronę partnera. Lisa była zdumiona. Postanowiła bardziej uważać. Idia tym czasem dogoniła swojego chłopaka. Z czułym uśmieszkiem przytuliła się do niego i zaczęła czule ocierać.
- Cześć Idia, co ty robisz?
- No jak to? Nie mogę się do ciebie przytulić?
- Noo, tak. Ale nie mam nastroju na czułości.
- Coś się stało? Ostatnio jest z tobą coraz ciężej wytrzymać, nie masz na nic ochoty ani humoru.
- Tak juz mam. - Jego ton głosu był ostry i nieprzyjemny. - Cały czas ostatnio siedzisz mi na ogonie, chcę, abyś dała mi trochę spokoju.
Rozgniewany lew odszedł. Idia nie była smutna tylko wściekła. Miała ochotę uderzyć lwa w pysk. Zacisnęła zęby i zaczęła łkać. Miała tego wszystkiego dosyć. Zaryczała wściekłe i zaczęła biec w stronę baobabu Rafikiego. Chciała z nim porozmawiać, ale zrezygnowała. Udała się jeszcze dalej nad rzekę. Upadła na ziemię i zaczęła się nad sobą użalać. 

W tym czasie Leah spotkała się z Chaką. Odkąd pojawili się na Lwiej Ziemi mieli mało czasu by go razem spędzić.
- Chaka, muszę z tobą porozmawiać. Ostatnio sporo czasu przebywasz z moją siostrą. Przyznaj się, ze lubisz Idię. 
- Leah, proszę cię. Jesteśmy przyjaciółmi. Poza tym ona ma chłopaka.
- Khari, nie jest jej miłością, tylko ty. Przyznaj się, kochasz ją. Mnie nie oszukasz. Ona z resztą też.
- Ale...
- Pogadaj z nią. Jestem pewna, ze wam się uda.
- Podpuszczasz mnie.

W tej chwili przybiegł do nich Rafiki.
- Witaj księżniczko oraz Chaka.
- Rafiki, dawno cię nie widziałam.Witaj. Co tutaj robisz?
- Chodzi o twoją siostrę, Idię. Chaka, jesteś mi potrzebny. Chodź ze mną.
Mandryl zniknął w zaroślach. Lwy nie wiedziały co się stało, ale Leah dała Chace znać, aby z nim wyruszył. Lew zrobił jak chciała. Razem z małpą biegł nie wiedząc nawet gdzie. Rafiki zniknął, ale zamiast niego pojawiła się Idia. Zapłakana i zrospaczona. Chaka zupełnie zapomniał po co tak naprawdę biegł i podszedł do niej. Szturchnął ją nosem. Obojętnie spojrzała na niego i natychmiast się ogarnęła.
- Idia, co się stało?
- Nic takiego.
- Mnie możesz powiedzieć. - Położył się obok niej.
- Mam problem z Kharim. Strasznie się zmienił. Myślałam, ze go kocham, ale to tylko złudzenie. Wszyscy dookoła mięli rację.
- Wiesz... może to małe pocieszenie, ale tak bywa. Są jednak inni, którzy naprawdę szczerze i mocno cię kochają... chociażby ja.
- Naprawdę? Nic nie mówiłeś.
- A jak miałem to zrobić? Jak cię poznałem, miałaś już kogoś innego, a poza tym jesteś księżniczką. To dla mnie za wysokie progi.
- To nie jest argument. Chaka, gdybys mi powiedział wcześniej, to by zmieniło wszystko. Teraz żadne z nas by nie cierpiało.
Para lwów zbliżyła się do siebie i przytuliła. Lew mocno ją objął i pocałował. Postanowili spędzić resztę dnia razem. Wybrali się do dżungli. Wspaniale się bawili. Skakali na siebie i turlali, wąchali kwiaty, a pod wieczór ułożyli się na lianach. Czuli się wspaniale. Nie wiedzieli co się właśnie dzieje na Lwiej Ziemi.


Wazi chodziła zamyślona po całej jaskini i z nudów łapała myszy. Z oddali spoglądali na nią jej rodzice. Vitani martwiła się o córkę.
- Kopa, wydaję mi się, ze z Wazi jest coś nie w porządku.
- O czym dokładnie myślisz?
- Jest ciągle sama i nie spędza z nami czasu. Z nikim.
- Tak, wiem. Może powinniśmy jej kogoś znaleźć? Jakiegoś partnera. Powinna się nauczyć prawdziwego życia.
- Kogo? Znasz jakiegoś młodego lwa?
- Chaka. On jest sam. To sympatyczny i miły lew. Na pewno wpłynąłby na nią.
- Porozmawiajmy na ten temat z moim bratem i Kiarą.
Tak też zrobili. Poszli do królewskiej pary, która leniwie spędzała czas w jaskini. Widząc przybyszów skupili na nich całą uwagę.
- Kovu, chcieliśmy, abyście nam w czymś pomogli.
- O co chodzi siostro?
- Postanowiliśmy zaręczyć Wazi. Chodzi nam o Chakę. Uważamy, ze się nadaje.
- W czym problem? - Zaciekawiła się Kiara.
- Porozmawiamy z Wazi i jeśli się zgodzi to chcielibyśmy, abyście nakłonili do tego lwa. Jesteśmy pewni, że oboje sie zgodzą.
Para królewska uśmiechnęła się do siebie. Oni także nie widzieli przeszkód. Postanowili jednak, ze jeśli Chaka się nie zgodzi to nie będą go nakłaniać.

W końcu to napisałam. Pewnie wiele z Was chciało taki obrót spraw odnośnie Idi i Chaki. Chcieliście takze pytania. A wię...
1. Jak sądzicie, co stanie się z Kharim i jak to wykorzysta Lisa?
2. Jak zareaguje Wazi na odmowę Chaki odnośnie zaręczyn?
3. Co organizuje Rafiki?
I pytanie poza programowe. Jak myślicie kto jest duchowym przewodnikiem Sawy?

środa, 21 stycznia 2015

#26 Prawda

Nadszedł nareszcie odpowiedni czas dla Eclipse, aby wyjawić ukochanemu prawdę o swojej tajemnicy. Lew wiedział kim jest narzeczona i skąd pochodzi, ale pewną sprawę zostawiła niewyjaśnioną. Poranek był dla niej ciężki, tym razem zaspała i nie poszła z lwicami na polowanie. Zaspana rozejrzała się po jaskini. Były w niej wszystkie samce, Vitani i Kiara. Wzrok utkwiła w Sawie. Ten spojrzał na nią i się uśmiechnął. 
- Dzień dobry śpiochu.
- Dzień dobry. Wybaczcie, nie wstałam za polowanie, to mi się jeszcze nie zdarzyło. - Nic nie szkodzi Eclipse. - Odezwała się Kiara. - Pozwoliliśmy ci dzisiaj dłużej pospać. Wczoraj wyglądałaś na zmęczoną. Odpoczywaj jeszcze.
- Nie, już wystarczy. Przepraszam Was, ale muszę porozmawiać z Sawą na osobności. To ważne. Możemy pójść na spacer?
Para opuściła jaskinię w dziwnej atmosferze. Zostawili pozostałych w osłupieniu i tajemnicy. Sawa także nie wiedział o co chodzi. Doszli razem ad wodopój. Usiedli na kamieniu w milczeniu. Lwica nie wiedziała jak wszystko mu wyjaśnić. Zaczęła od przypomnienia mu jak poznał jej rodzinę. Oczywiście pamiętał, ale zaczął się niecierpliwić jej zachowaniem.
- Pamiętam to wszystko, ale do czego zmierzasz? Eclipse, o co chodzi?
- Muszę ci coś powiedzieć. To bardzo ważne. Muszę ci w końcu wyznać moją największą tajemnicę. Tajemnicę stada. Proszę, wysłuchaj najpierw wszystkiego, a dopiero potem mnie oceniaj. Możliwe, ze jeśli wszystko ci powiem, nie będziesz chciał ze mną być.
Brązowy lew nie wiedział co ma myśleć. Był zły i zniecierpliwiony, a na dodatek zupełnie zbity z tropu. Oboje ruszyli w miejsce gdzie mieszka stado Eclipse. Po drodze wszystko mu wyjaśniała.

- Spytałeś mnie kiedyś, dlaczego lwy nie chcą mieć naszego stada jako swoich sąsiadów. Odpowiedziałam, ze to tajemnica. Chcę ci teraz wszystko wyjaśnić. Nadszedł czas. Nie mogę tego dłużej ukrywać.
- Rozumiem, mów zatem.
- Widzisz należę do stada białych i szarych lwów. Nasza barwa jest zawsze taka sama, to genetyczne. Ale przez to jesteśmy zupełnie inni i normalne lwy się nas obawiają. Uważają nas za odmieńców. Ale ty mnie pokochałeś. Twoje stado mnie zaakceptowało, ale kiedy poznają całe stado, mogą być innego zdania. Co jeśli nie zgodzą się na nasz związek?
- Jesteś ich ulubienicą i moją wybranką. Bez względu na to skąd pochodzisz, będą akceptowali całą twoją rodzinę. Jesteśmy bardzo tolerancyjni.
- Tak, ale widzisz, jednak nie wszyscy. Kiedy opowiedziałam stadu o tobie, wywołałam skandal. Pamiętasz białego lewka, który z kumplami mnie zaatakowali... Darumę. Byłam z nim zaręczona, z woli naszych rodziców. Ale go nienawidziłam. Zakochałam się w tobie i w ten sposób mogłam zerwać tamte zaręczyny. Moi rodzice to zaakceptowali i bardzo chcieli cie poznać, ale reszta, uważała inaczej. Bali się. Niektórzy przestali tolerować z tego powodu. Sawa, oni nadal mi nie ufają. Muszę ich przekonać, ze nic im nie grozi, a stanie się tak jeśli się z tobą ożenię. Teraz wiesz dlaczego nie chciałam ci tego mówić.
- Ochh, Eclipse. Wiem, ze prawdziwie mnie kochasz, a ja ciebie. Było minęło, teraz jesteś moją lwicą. Nie Darumy. Posłuchaj. Pójdziemy teraz do twojego stada. I osobiście ogłoszę, ze jesteście nietykalni. Przyszłemu królowi zaufają.

Jak postanowili, tak zrobili. Po zaledwie paru godzinach marszu znaleźli się w miejscu gdzie żyło stado Eclipse. Młoda lwica już dawno się tutaj nie pokazywała. Widząc ją z narzeczonym różne osobniki różnie reagowały. Niektórzy się cieszyli, inni natomiast krzywo na nich patrzyli. W końcu znaleźli rodziców białej.
- Tato, mamo. Witajcie. Pamiętacie Sawę?
- Córeczko! Oczywiście, ze tak. Dawno Was nie widzieliśmy. - Odparła matka Eclipse. - Co Was tutaj sprowadza.
- Sawa chce nam pomóc. Zwołajcie stado, proszę.
Tak się stało. Po chwili wszystkie białe i szare lwy stały już przed parą. Ojciec Eclipse przemówił pierwszy.
- Moi drodzy, przedstawiam Wam Sawę, księcia Lwiej Ziemi i narzeczonego z miłości, mojej córki. Obiecał on pomóc nam. Naszemu stadu.
Wszyscy zaczęli krzyczeć sprzeczne twierdzenia na ten temat. Nie dało się ich uciszyć. Sawa wziął wdech i zaryczał, głośniej od panującego hałasu. Tym samym skupił na sobie ich uwagę.
- Proszę Was o ciszę. Eclipse opowiedziała mi o tym co Was dawniej spotykało. Jaki los, ze strony innych stad. Zrozumcie, nie wszyscy są tacy. Ja kocham Eclipse i zostanie ona moją żoną, królową Lwiej Ziemi, na której wszyscy są tolerancyjni. Macie w Nas sojuszników. Uwierzcie!
kilka lwic i lwów dało sie przekonać przemowie Sawy, ale niektórzy zostawali niewzruszeni. Podjęto decyzję, ze Eclipse zostanie z Sawą i opuści rodzinne stado. Jednak ci zawsze będą mile widziani na Lwiej Ziemi. Odeszli, ciesząc się wolnością. Lwica była szczęśliwa, ze pomimo prawdy ukochany jej nie zostawił. Więcej, pomógł jej i całej rodzinie.

Tym czasem trwało polowanie lwic, na którym jak zawsze Idia nie mogła się wykazać. Polowanie nigdy nie było jej mocną stroną. To wszystko dostrzegł Chaka, który ukrywał się i obserwował jej poczynania. Po skończonym zajęciu podszedł do niej.
- Witaj, księżniczko. Wszystko widziałem i muszę powiedzieć, ze to nie był zadowalający widok.
- Tak, dzięki. Wiem o tym. Nigdy nie umiałam polować. Wdałam się w matkę.
- Królowa nie potrafi polować? Jestem w niemałym szoku. Ale nie martw się, mogę cię nauczyć. Potrafię co nieco. Chodź.
Lwica była niepewna, ale ruszyła za nim. Idia miała zaatakować Chakę. Najpierw zaczaić się a potem z nienacka skoczyć. Z początku nie było najlepiej, ale na pewno humor im dopisywał. Była to wspaniała zabawa i mile spędzony czas dla obojga. Pomarańczowa długo pragnęła własnie tego co dał jej Chaka, a nie potrafił ofiarować Khari.


Wszystko to widział Rafiki. Stary pawian dożywał swoich dni, ale pragnął jeszcze pomóc młodym i niedoświadczony lwom. Ta dwójka bardzo przypominała mu Kiarę i Kovu. Oni takze spędzali czas w ten sposób. Małpa znała wiele tajemnic tego świata. Jak potoczy się dalsze życie Idii, jaki jest prawdziwy duchowy przewodnik Sawy i co wybierze w przyszłości Leah: stado czy ukochanego.

czwartek, 15 stycznia 2015

#25 Ostatnie starcie

Z samego rana Sawa ponownie poczuł dziwny zapach. Tym razem był jednak pewien, ze jest prawdziwy. Skoczył na równe nogi i zaczął się rozglądać. Na noc pozostał nad strumieniem. Był już pewien, ze ktoś jest blisko. Stanął bacznie  na kamieniu i zamknął oczy. Nie mógł zobaczyć napastnika więc postanowił go usłyszeć. Za sobą słyszał kroki i łamane gałązki. Nagle przyspieszyły a kiedy wyczuł skok napastnika uchylił się przed nim. Nad jego głową przeleciała i twardo wylądowała na ziemi młoda lwica. Wstała i rzuciła się na nastolatka, który nie uchylił się przed skokiem. Dwa młode lwy zaczęły walczyć.

Młoda lwica była zwinna i dobrze wyszkolona, ale Sawa nad nią górował siłą. W pewnej chwili skoczył na nią i razem potoczyli się z niewielkiej górki wprost pod łapy stada. Towarzysze nie wiedzieli z początku co się dzieje. Jedyne co widzieli to Lwica atakująca ich przywódcę. Idia postanowiła mu pomóc i teraz takze ona walczyła. Nagle pojawiła się kolejna nastoletnia para lwów. Eclipse rzuciła się na lwicę, a Asante i Khari na samca. Akila, Wazi i Dogo pilnowali tyłów. Nastolatki nie rozpoznawali się do tej pory. Lisa chciała pomóc Leah'y i cały czas próbowała się wyrwać Eclipse, jednak biała nie dawała za wygraną. Lisa miała dość i uderzyła silną łapą nastolatkę czym powaliła ją na ziemię. Sawa widząc to zostawił siostry same i pobiegł do narzeczonej. Uderzył pomarańczową tak silnie, ze poleciała trzy metry dalej i z trudem starała sie podnieść. Popatrzyła ze strachem na Sawę, który zasłaniał ukochaną i warczał groźnie.  W pewnej chwili usłyszano huk i wszyscy spojrzeli na siostry. Idia powaliła Leah'ę i spojrzała jej głęboko w oczy. W jednej chwili ją rozpoznała.

-Leah?! Siostrzyczko, to ty?
Młodsza siostra patrzyła na Idię z niedowierzeniem. Jak mogła jej nie poznać. Z szerokim uśmiechem skoczyła w łapy siostry i się przytuliła. Obie były szczęśliwe, jak jeszcze nigdy. Przytulały się i skakały dookoła siebie. Przestały kiedy Sawa podszedł do nich.
- Sawa!
- Leah, moja mała siostrzyczka żyje. Wiedziałem. 
Z czułością przytulił siostrę. Z oczu lwic zaczęły skapywać łzy. Wszyscy byli wzruszeni. Przytulali się do lwicy i płakali. Spotkanie z Asante wprawiło Leah'ę w całkowite wzruszenie. Oboje nie mogli się od siebie oderwać. Sawa jeszcze raz zbliżył sie do siostry.
- Byłem pewien, ze żyjesz. I w końcu udało nam cię ciebie znaleźć.
- Zaraz, czyli wy mnie szukaliście?
- Przez cały ten czas. Ojciec dał nam tydzień. Pozwolił nam wyruszyć, bo nie mogłem pogodzić się z tym, ze ciebie nie ma. Chcieliśmy sprowadzić cię do domu. Na Lwią Ziemię.
- Bracie, już dawno chciałam wrócić, ale sama nie dałabym rady. Chiku i Tasan mnie uratowali. Uczyli jak przeżyć. przy okazji, chyba pamiętacie Lisę, wędruje ze mną, a to jest Chaka. Mój przyjaciel ze stada Tasana. Posłuchajcie, ich stado się rozpada, wiec poprosili mnie, abym zabrała ich ze sobą. Miałam nadzieję, ze pozwolisz im zamieszkać Lwia Ziemię, bracie. Bardzo mi pomogli.
Sawa spojrzał na Lisę. Pamiętał ją oraz to, ze nigdy nie została wygnana jak jej ojciec. Potem na Chakę, który skulił się przed nim. Wyglądał na godnego zaufania. Myślał przez chwilę, nie wiedzac co dokładnie zrobić. Musiał już teraz decydować jak król. 
- Zgadzam się. Wracajmy więc wszyscy na Lwią Ziemię.
Lisa i Chaka byli mu wdzięczni. Z radością powłóczyli za nastolatkami do domu.

Na granicy z Lwią Ziemią Tume dostrzegł nastoletnie lwy wraz z trzema przybyszami. Od razu poleciał z wieściami do Kovu i Kiary. Kiedy tylko usłyszeli dobre wieści nie mogli przestać się radować.
(Obrazek by Asia-Jammy)
Para stanęła na czubku Lwiej Skały i wypatrywała swych dzieci. Kiedy ich zobaczyli, oboje zgodnie zaryczeli dając wszystkim znać, ze wrócili oraz, ze ich dostrzeżono. Słysząc to wszystkie lwy jak na komendę stanęły u podnóża Lwiej Skały. Kopa i Vitani nie mogli się doczekać, by przytulić córkę. Zdawało się, ze nagle wszystkie duchy martwych lwów takze wróciły na ziemię. Nawet Rafiki się pojawił. Podszedł do królewskiej pary.
- Udało im się. Wasz syn miał rację. Jest jeszcze za młody, ale już prawie gotowy. Dowiódł swego męstwa.
- Jeszcze nie, Rafiki. To była lekka przeprawa. Jestem pewien, ze jeszcze wiele go czeka po drodze do władzy.
Rafiki na te słowa skłonił się królowi. Kiara przytuliła ukochanego.
- Przywitajmy nasze dzieci Kovu. Minęło kilka dni, a czuję się, jakbym nie widziała ich nie wiem jak długo.
Para zeszła i stanęła na czele reszty stada. Nastoletnie lwy doszły do Lwiej Skały. Sawa stanął na czele i jako pierwszy zbliżył się do rodziców. Władcy przytulili się do syna, następnie córki i Eclipse. Kiedy tylko ujrzeli Leah'ę Kiara zaczęła łkać i przytulać się do córki, a Kovu nie wiedział co powiedzieć. Był radosny znów widząc najmłodsze dziecko.

Przedstawiono Chakę i pozwolono mu zostać, a takze Lisie. Późnym wieczorem Idia wraz z Kharim wyruszyła na spacer. Miała nadzieję dobrze spędzić czas i porozmawiać z partnerem.  Lwica tryskała energią, jednak brązowy lew zdawał się nudzić. 
- Czyż tutaj nie jest romantycznie Khari?
- Tak. Bardzo.
- Jestem taka szczęśliwa z powrotu do domu. A ty?
- Yhymm.
- Khari, słuchasz mnie?
- Aha...
- Co się z tobą dzieje? Chciałam porozmawiać i spędzić miło czas, a ty w ogóle nie zwracasz na mnie uwagi. Z resztą już od dawna.
- Czego ode mnie chcesz Idia? Przecież jest dobrze. To ty się ostatnio dziwnie zachowujesz. Nie spędzasz ze mną czasu. Ciągle tylko Sawa to, Sawa tamto, jak Leah zaginęła nie myślałaś o niczym innym. Dawniej byłaś inna. Niezależna i harda. Zmieniłaś się. - Powiedział jej z wyrzutem.
- Nie zmieniłam się, tylko dorosłam! I ty też powinieneś, skoro tak uważasz. Myślałam, ze mnie kochasz.
- Ja... nigdy ci tego nie powiedziałem... nie chcę teraz na ten temat rozmawiać. Jestem zmęczony. Wracam do jaskini.
Zawiedziona Idia usiadła na ziemi ze spuszczoną głową. Nagle coś z wielkim hukiem spadło na nią, przygniatając lwicę do ziemi. Kiedy spojrzała na ciężar dostrzegła Chakę.
- Ooo, przepraszam, wybacz. Nie chciałem. Jestem trochę niezdarny.
- Chaka, co tutaj robisz?
- Trochę zwiedzałem, aby poznać teren. Nie chciałem jutro wyjść na niezorientowanego. Potknąłem się i spadłem z pagórka.
- Nic się nie stało. Jesteś niezwykle pomysłowy.
- Powiedz, co księżniczka robi o takiej późnej porze, w takim, sama?
- Aaa, nic, w zasadzie nic. Dziękuję za troskę.
- Nie ma sprawy. Ale widzę, ze coś cię martwi.
- To moja sprawa, ale masz trochę racji. Dzisiaj już na pewno nie zasnę.
- W takim razie zapraszam cię na wieczorny spacer, na poprawienie humoru. Jeśli masz ochotę. Nie namawiam. 
- Nie, chętnie z tobą pochodzę.
Słowa nastolatka wzruszyły Idię. Poczuła się lepiej. Postanowiła spędzić wieczór na spacerze z nowym towarzyszem, a następnego dnia porozmawiać na poważnie z partnerem.

wtorek, 6 stycznia 2015

#24 W podróży

- Sawa, gdzie my w końcu jesteśmy? Mam już dość tego łażenia po odludziu. Wywozisz nas na manowce!
- Wazi, jakbym wiedział gdzie szukać Leah'y to nie prowadziłbym Was gdzie się da. Nie wiem gdzie jesteśmy, ale jeśli nie przestaniesz narzekać, to przysięgam, ze cię tutaj zostawię!
Książę był wściekły na młodszą kuzynkę ze względu na jej ciągłe marudzenie. Młode lwy wędrowały już od dwóch dni. Do tej pory nie mięli problemów z przetrwaniem. Polowali, znajdywali schronienie i żadnych wrogów. Tume leciał za nimi do skraju Lwiej Ziemi i powrócił do domu z dobrymi wieściami, ze póki co, młodym dobrze idzie. Król i królowa a także rodzice pozostałych nastolatków cały czas trzymali łapy na pulsie.
- Wielki przywódca się znalazł. Wasza Wysokość może weźmie pod uwagę nasze potrzeby i ogłosi krótki odpoczynek? Jestem głodna, zapolowalibyśmy.
Eclipse była poirytowana słysząc ciągłe obelgi i narzekania kierowane w stronę jej ukochanego. Miała ochotę osobiście zamknąć pysk młodszej lwicy. Ale musiała przyznać, że także musi odpocząć.
- Kochanie, zróbmy krótką przerwę. Nabierzemy sił i będziemy mogli ruszyć dalej. Może w końcu da sobie spokój i się zamknie.
Reszta nastolatków także chciała trochę spokoju. Nie podobało im się, ze muszą pilnować Wazi. Najgorzej mięli Dogo i Khari, którzy mieli obowiązek pilnowania lwic, a w szczególności córki Kopy. Jej ciągłe narzekania i wysługiwanie się lwami doprowadzało ich do białej gorączki. Akila wyruszyła na poszukiwanie pożywienia. Po krótkim czasie wytropiła stado antylop. Lwice zabrały się za polowanie. Faceci jedynie obserwowali ich postępowania. Przy okazji podziwiali lwice w całej okazałości. Wazi namówiła towarzyszki na polowanie wraz z nimi, chociaż nigdy nie uczono jej tej sztuki. Przez brak doświadczenia Lwice musiały kilka razy podchodzić do polowania. Zdenerwowane zabroniły jej dalszego udziału. Wazi postanowiła zadrwić z towarzyszek i umyślnie zepsuć całą ich pracę. Ukryła się w wysokiej trawie i kiedy miał nastąpić atak zaryczała powodując ucieczkę zwierzyny w stronę pozostałych. Ten widok przypomniał Idii wypadek jej babci. Z początku nie mogła ruszyć się z miejsca. Sawa dostrzegł to i ruszył z pomocą siostrze. Eclipse biegła u jego boku, aby pomóc reszcie. Skoczył na nią i powalił na ziemię, po czym przykrył swoim ciałem osłaniając ją przed kopytami.
Kiedy opadł kurz oboje sie podnieśli. Eclipse ruszyła w ich stronę i przytuliła się do Sawy.
- Mój książę, nic ci nie jest! Jak dobrze. Wystraszyłam się.
- Spokojnie najdroższa. Nic mi nie jest. Ale co się stało?
- Stado sie spłoszyło. Coś musiało spłoszyć antylopy.
Idia zaczęła się rozglądać i dostrzegła Wazi w miejscu gdzie nastąpił hałas. Od razu zrozumiała kto za tym wszystkim stał. Z rykiem rzuciła się w stronę kuzynki.
- To twoja wina! Jak mogłaś nas na coś takiego narazić!?


Lwice zaczęły walczyć, jednak oczywiste było kto zwycięży. Idia była starsza, silniejsza i bardziej doświadczona. Kiedy powaliła Wazi, z trudem powstrzymała się przed zadaniem jej silnego ciosu. Nie zamierzała marnować na nią sił. Wściekła zwróciła się do Khariego.
- A ty!? Czemu mi nie pomogłeś? Gdyby nie Sawa mogłabym zginąć, a ty nawet się nie ruszyłeś.
- Przepraszam Idia, sparaliżowało mnie. Nie wiedziałem co robić.
Lwica mu nie uwierzyła, jego ton głosu był bez wyrazu. Jedyne co teraz zrobił to przepraszająco się uśmiechnął, objął ją lekko łapą i odszedł. Pozostali dziwnie na to patrzyli. Asante wyczuł coś dziwnego w jego zachowaniu. Podszedł do lwicy.
- Idia co się między Wami dzieje?
- Ehh, sama nie wiem. Już od jakiegoś czasu coś się psuje.
- Nie powinienem się wtrącać, ale jeśli będziesz chciała porozmawiać na ten temat to daj znać.
- Jesteś najlepszym przyjacielem pod słońcem Asante. Dziękuję. Zapamiętam twoją radę.
- To nie rada. Jedynie chęć pomocy.
Po całej sytuacji wszyscy musieli odpocząć. Postanowili przez jeden dzień nie podróżować. Dogo i Khari byli wściekli na Wazi. Nie mieli sił, aby ich pilnować. Kiedy tylko widzieli lwicę zaczynali powarkiwać i narzekać. 
- Dogo, uspokój się, poco tracisz nerwy? - Uspokajała go Akila. - Już niedługo będziemy mięli ja z głowy. Jeszcze tylko rok.
- No tak, wiem. Wybacz kotku. Poradzę sobie.
Idia podsłuchała ich rozmowę i wyłapała podejrzany temat.
- Akila, o czym ty mówisz? Jaki rok?
Nagle wszyscy łącznie z niechcianą towarzyszką zaczęli słuchać ich wyjaśnień.
- Jesteśmy już nastolatkami. Dokładnie za rok staniemy się dorośli i w tedy opuścimy stado. Musimy opuścić Lwią Ziemię i znaleźć nowy dom. Z naszego pokolenia w królestwie zostanie jedynie Sawa i Eclipse oraz ty, jeśli nie postanowisz odejść z partnerem.
- Zupełnie o tym zapomniałam. ten czas tak szybko leciał. Wszystko przemija.
- Ale nie nasza przyjaźń Idia. - Złapał ją za łapę Dogo. - Nie będziemy daleko. Zawsze będziemy mogli się spotkać. Zależy gdzie zamieszkamy.
- Ojciec opowiadał mi o jednym miejscu gdzie nie zamieszkuje żaden lew. - Wtrącił sie Sawa. - Dawniej Rajska Ziemia była zamieszkiwana przez niewielkie stado, które od jakiegoś czasu nie istnieje. Ta Ziemia jest wolna. Z pewnością będziecie mogli tam zamieszkać.
Uznano to za dobry pomysł. Nastał wieczór i Sawa wyruszył na patrol. Zdawało mu się, ze czuje obcego lwa, ale nie mógł być tego pewien. Niczego nie widział, ani nie słyszał. Po czasie uznał po prostu, że to zwykła paranoja. Za bardzo uwierzył, ze moze odnaleźć siostrę, a teraz chciałby ją czuć, dlatego wciąż sobie wyobraża jej woń. Ułożył się nad strumieniem.
Spoglądał w swoje odbicie i przez chwile wydawało mu się, ze widzi nie siebie, lecz zupełnie obcego lwa. Postać z rysunków i opowieści Rafikiego. Przypomniały mu się historie o Strażnikach. Przez całe dzieciństwo starał się odkryć swojego przewodnika. Jego siostrom się udało. Z wekiem o tym zapominał. Teraz już wiedział. Jego przewodnikiem musiał być Skaza. Od dawna wszyscy mu powtarzali, ze wiele ich łączy, że są podobni. Ale czemu właśnie on? Tego nie wiedział. Nie wiedział także, ze jest obserwowany. W wysokiej trawie czaiła się lwica, która wciąż mu sie przyglądała, nie mogąc go rozpoznać.