środa, 31 lipca 2013

6# Razem

Z dnia na dzień lwiątka rosły coraz bardziej oraz coraz bardziej stawały się ruchliwe.Były bardzo ciekawe świata.Same oddalały się coraz bardziej od domu i łaziły gdzie chciały.Ciągnęło je na Zła Ziemię chociaż wiedziały, że nie wolno im było tam chodzić.Idia nie mogła się doczekać kiedy rodzice ogłoszą następcę tronu.Zależało jej na tej pozycji niesamowicie.Sawę bardziej interesowała w tej chwili zabawa z przyjaciółmi, a Leah nie zależało na włądzy.Chciała tylko spokojnego i malowniczego życiaTego dnia wszystkie lwiątka spotkały się przed jaskinią władców.Postanowiły, że pójdą nad wodopój.
Na miejscu chłopcy rozmawiali ze sobą, a dziewczyny ze sobą.Samce iedzieli już czym jest uczucie i rozmawiali o ich przyjaciółkach.
-Hej Sawa, jak tam tobie i Eclipse?
-Co?Nie wiem o czym mówisz.
-No jak to, przecież lubisz ją.Nie udawaj.
-Lubię i co z tego?Ty Dogo jesteś zazdrosny.Jeśli chodzi o Eclipse to nie wiem co ona czuje do mnie.
-To się przekonaj.Zrób pierwszy ruch.
Książę myślał przez chwilę co zrobić.W końcu podjął decyzję.Odszedł od chłopców i poszedł w stronę lwic.W czasie gdy przyjaciele rozmawiali o nich partnerkach lwiczki dyskutowały o przyszłości.
-Już się nie mogę doczekać kiedy rodzice powiedzą.
-Masz wielką nadzieję, że zostaniesz królową co?-Pytała Akila.
-No raczej.To przecież super sprawa.Będę mogła rządzić wszystkimi i nikt nie będzie mi mówił co mam robić.A przy okazji zemszczę się na tej lwicy ze Złej Ziemi.
-Nie przesadzaj.Władca musi być zdyscyplinowany i dbać o pokój w krainie, a nie dążyć do zemsty?-Powiedziała pewnie Eclipse.
-A skąd ty to wiesz?-Spytała Leah.
-Po prostu.Sawa mi tak mówił.On jest taki mądry.Wie co i jak?
Idia tylko prychnęła na tą odpowiedź.Ciągle słyszała od przyjaciółki jaki to Sawa jest odważny, mądry i wspaniały.W tedy ją oświeciło.
-Ejjj, tylko bujasz się w moim bracie!Zgadza się?
-Eee co?
-No przyznaj się.Lubisz go.-Powiedziała chytrze Akila.
-Ja ehhm.
W tedy właśnie podszedł do nich obiekt ich rozmów.Lwiczki spojrzały na niego.Eclipse się uśmiechnęła a siostry razem z Akilą chytrze na niego zerknęły.
-Przepraszam, ze przeszkadzam, ale mogę na chwile porwać Eclipse?
-Jasne, bierz.
Odciągnął koleżankę na bok.
-Słuchaj nie chciałabyś się ze mną przejść teraz?
-Jasne, a gdzie?
-Tu i tam.Bedzie fajnie.
-No niech ci będzie, chodźmy.
Spacerowali jakiś czas rozmawiając to o tym, to o tamtym.W swoim towarzystwie zawsze było im wesoło.
-To o czym rozmawiałaś z moimi siostrami i Akilą?
-A wiesz, takie tam.O przyszłości, o tym kto zostanie królem i o tobie.
Mówiąc to zrobiła śliczne oczka i przybliżyła się do niego.
-Tak, to miłe, my mówiliśmy o tobie.
-Haha.
-A o tym panowaniu to o co chodziło?
-No wiesz Idia ciągle mówiła jak to by chciała być królową.Chyba bardzo jej zależy.
-O tak.A ty co sądzisz?Jaką według ciebie byłaby władczynią?
-Ekscentryczną.Nie no, nie wiem.Jest trochę za bardzo nerwowa.
-A Leah?
-Leah jest zbyt roztargniona i widać, że to ją nie kręci.
-Czyli stawiasz na mnie.
-To źle?
-Absolutnie nie, ale nie wiem czy się nadaję.
-A ja nie wiem czy to naprawdę odpowiedni moment by o tym gadać.Wyciągnąłeś mnie na spacer raczej z innego powodu.
-No tak masz rację.Wiesz chciałem ci coś powiedzieć.Znamy się od jakieś czasu i chociaż nie wiem o tobie naprawdę wiele to bardzo cię lubię.A wręcz kocham.Ja cię naprawdę kocham Eclipse.I byłem ciekaw czy zechcesz zostać moją dziewczyną?
-Sawa to będzie dla mnie największa na świecie przyjemność i zaszczyt książę.
Lwiaki przytuliły się i musnęły noskami.Ona wiedziała, że dla niego będzie gotów zrobić wszystko, a on dla niej jeszcze więcej.
-Jesteś taka piękna Eclipse.I mam pomysł.
Sawa wskoczył w kolczaste zarośla i jakiś czas nie wychodził.Dało się słyszeć tylko odgłosy bólu wywoływane przez kolce wbijane w ciało.Po chwili wyszedł z pięknym fioletowym kwiatem i lekkim uśmiechem.Jego nowa dziewczyna była zdziwiona ale i szczęśliwa.

 
Zaczepił go jej za ucho.Postanowili wrócić do przyjaciół.Ogłosili wiadomość o zostaniu parą.Wszyscy bardzo się ucieszyli.Akila była jednak smutna z tego powodu, ale czuła, że nie pasowaliby do siebie.Potem wszyscy poszli nad wodopój.Tam całe stado wylegiwało się w słońcu.
Tato, mamo chcę wam coś powiedzieć.-Zaczął Sawa nie pewnie.
-O co chodzi synu?
-Chciałem oznajmić, że ja i Eclipse jesteśmy od dzisiaj parą.
Wszyscy zebrani zerwali się na równe nogi, aby pogratulować młodzikom i życzyć im szczęścia.Kovu u Kiara byli dumni i szczęśliwi.Dzięki tej widomości postanowili, że w tej właśnie chwili ogłoszą następcę tronu.
-W takim razie możemy wam już powiedzieć kto nas kiedyś zastąpi.-Zaczął Kovu.-Jak wiecie już gdy się narodziliście wybraliśmy następcę i będziesz nim ty Sawa.Będziesz żądził razem ze swoja piękną ukochaną u boku.Gratuluję ci Eclipse.Zostałaś przyszłą królową.
Wszyscy zaczęli wiwatować.Sawa i Eclipse bardzo się ucieszyli z wieści.Idia była oszołomiona, ale po chwili jej przeszło.Podeszła do brata i pogratulowała mu oraz Eclipse.Nikt jednak nie przewidywał, że decyzja podjęta przez białą lwiczkę w związku z byciem narzeczoną księcia w przyszłości przyniesie niemałe kłopoty.

5# Lekcja pierwsza

Był ciepły i przyjemny dzień.Lwiątka królewskie wybiegły z jaskini prędko, by się pobawić.Idia wyzdrowiała i nie miała żadnych widocznych ślaców po wypadku, jedynie wycięty kawałek ucha, ale nie przeszkadzało jej to.Teraz łaziły po sawannie nie mogąc znaleźć nikogo do zabawy.Postanowiły, ze póki co same zapewnią sobie rozrywkę.Siostry rzuciły się na brata i zaczęły go gryźć.

Ten jednak nie dawał się tak łatwo.Zrzucił z siebie lwiczki i zaczął biec w stronę wodopoju.Był bardzo szybki co dziwiło Idie i Leah.Dobiegł do jeziorka i skoczył.
-Haha, a wy co?Wskakujcie do wody.
-Eee lepiej nie Sawa.Wyjdź.-Powiedziała Idia.
-Czemu?O co chodzi.
-Tu może coś pływać.-Odrzekła wystraszona Leah.
-A niby co takiego?
-Krokodyle.
-Pfff, daj spokój, ostatnio pływałem tu z Eclipse i niczego nie wiedzieliśmy.Właźcie.
Po chwili namysłu siostry weszły do wody.Od razu strach zamienił się w radość.Rodzeństwo pływało, chlapało się wodą i nurkowało.Pochwili wyszli z wody i dostrzegli rodziców z Akilą i Dogo.
-Cześć wam.-Powiedział Dogo.
-Hejka.Cześć mamo, tato.
-Dzieci chodźcie z nami na chwilę.Musimy wam coś powiedzieć.-Powiedział Kovu.
-A może teraz im powiedzieć.-Zapytał zmieszany brązowy lewek.
-Jeszcze nie-Powiedziała cicho Kiara.
-Ale o czym?
-A nic.Chodźcie.
Lwiątka poszły z rodzicami na Lwią Skałę.Była tam Eclipse i Asante.Wszystkie maluchy ustawiły się w rządku.
-A więc mamy wam coś do ogłoszenia.-Powiedział Kovu.
-Jak się urodziliście postanowiliśmy, które z was zastąpi mnie i waszego tatę na tronie.Jeszcze wam tego nie powiemy, ale żeby nic nie zdradzić każde z was będzie chodziło na nauki związane z panowaniem.
-Super!-Krzyknęła trójka lwiątek.-Kiedy zaczynamy?
-Od zaraz.Chodźcie nad wodopój.Wasi przyjaciele również mogą iść.
-Dziękujmy, chętnie się przyłączymy.-Powiedziała Akila.
Kovu zabrał dzieciaki.Pierwszą lekcją była nauka polowania.
-Pamiętajcie, każdy dobry władca potrafi zapewnić stadu dobrobyt i wyżywienie.Zacznijmy od tego.Sawa ty pierwszy.Wybierz sobie ofiarę.
-Hmmm.Eclipse zgodzisz się zostać moją antylopą?-Zapytał.
Wszysycy wpadli w głęboki śmiech.Również Kovu i Kiara, ale lwiczka z chęcią się zgodziła.Tylko Akila nie była do końca zadowolona.Biała ustawiła się na trafie udając zwierzynę.
-Po cichu synu, spokojnie.
-Jasne tato.
-Wysuń pazury i łapy do ziemi.Schyl się.Skocz gdy będziesz gotowy.
Sawa wyłączył umysł i skupił się tylko na koleżance.Była taka piękna.W końcu otrząsnął się i przygotował.Podszedł bliżej, bez żadnego szmeru i skoczył.Przygniutł lwiczkę do ziemi.Natychmiast z niej zszedł, aby nie robić jej krzywdy.
-Brawo łowco.-Powiedziała Eclipse.
-Gratuluję synku.Świetnie ci poszło.-Powiedziała Kiara.-Teraz ty Idia.
-Wybieram Dogo.
Każdemu udało się pierwsze polowanie.Następna lekcja miała odbyć się kolejnego dnia.Teraz dzieciaki miały czas wolny.Wszystkie poszły nad kąpielisko.Chłopcy wskoczyli się ochłodzić, a lwice ułożyły się na kamieniach.Asante wymyślił, żeby ochlapać dziewczyny.Reszta się zgodziła i tak też zrobili.
-Hej!-Krzyknęły wszystkie.
-Hahahaha.No co wy to tylko zabawa.Chodźcie do nas.-Krzyknęli.
Sawa podpłynął do brzegu pod powierzchnią wody, chwycił Eclipse i wciągnął ją.Idia wskoczyła na Dogo i podtopiła przyjaciela.Leah pociągnęła Akile do wody i teraz wszystkie maluchy się świetnie bawiły.Wieczorem wszyscy chcieli odprowadzić białą lwiczkę do domu, jednak ta stanowczo odmówiła.Nadal nikt nie wiedział gdzie mieszka i czy ma rodzinę.Reszta wróciła na Lwią Skałę.Sawa nie chciał wejść do jaskini.Położył się na czubku lwiej skały i wpatrywał w dal.Poprzysiągł sobie, ze dowie się wszystkiego o Eclipse i nie odpuści chociażby miał stracić ją i jej przyjaźń.

Notka nudna, ale potem będzie lepiej.Postaram się.Do zobaczyska.

4# Niebezpieczna wyprawa

Następnego dnia Kovu i kiara wyszli rano z jaskini i rozmawiali.A raczej kłócili się.
-Kovu, zastanawiam się czy podjęliśmy dobrą decyzje.
-Kochanie, na pewno.
-Ale czy Sawa na pewno będzie dobrym królem?mam wątpliwości.
-Dopiero teraz?Podjęliśmy decyzję.On się nadaje najbardziej uwierz.Ja nie zmienię zdania.Zrozum to.
-Kovu to ty mnie zrozum.Mam złe przeczucia.
-Ale dlaczego?
-Bo może okaże się, że kryje się w nim zły duch.
-Przestań.Już przesadzasz.Chciałaś, żeby zajął miejsce Kopy po nas,
-No tak.Może masz rację.
-Na pewno kochanie.Nie martw się o nic.
Gdy słońce było już na niebie trzy lwiątka wyleciały z jaskini niczym burza.Bardzo chciały się pobawić z przyjaciółmi.Jednak nigdzie nie mogli ich znaleźć.Postanowiły, że pobawią się same.Chodziły po całej Lwiej ziemi szukając czegoś ciekawego.Po chwili Idia potknęła się i spadła z małego urwiska.
-Idia!Nic ci nie jest?
-Nie, ale nie wejdę z powrotem.
-Poczekaj.Już idziemy.
Rodzeństwo ześlizgnęło się do lwiczki.Byli w jakimś dziwnym miejscu.Ziemia była sucha i martwa, nigdzie nic nie rosło.Wszędzie było tylko pełno kości.Lwiątka zaniemówiły tym widokiem.
-Jeju.-Powiedział Sawa.
-Lepiej wracajmy.Tutaj chyba nie jest bezpiecznie.-powiedziała przestraszona Leah.
-No co wy.Rozejrzyjmy się.-Powiedział książę.-Ciekawe co to za miejsce.
Lewek szedł pierwszy dumnym krokiem, a jego siostry za nim.W pewnej chwili usłyszeli warczenie dochodzące z wielkiej czaszki.Wyszła z niego stara, jasno brązowa lwica.Wyglądała na chorą i ranną, ale i groźną.
-Co wy tutaj robicie dzieciaki?-Spytała groźnie.
-My nic.Wpadliśmy przez przypadek tutaj.-Powiedziała Idia.
-Skąd jesteście?
-Z Lwiej Ziemi.Jesteśmy dziećmi Kovu i Kiary.
Na te słowa lwica chytrze się uśmiechnęła.
-Hmmm to się dobrze składa.Dzieci tego zdrajcy Kovu tutaj, same, bezbronne.
-Czego od nas chcesz?!-Krzyknęła przerażona Leah.
-Zemsty oczywiście.Lwia Ziemia miała być nasza, a on to zniszczył.Teraz zrewanżuje się.
Nim lwiątka się spostrzegły lwica zamachnęła się i uderzyła Idie z całych sił.Ta odleciała kawałek dalej.Zaczęła ją gryźć i drapać.Lwiczka próbowała się bronic ale nie miała sił.W tedy Sawa skoczył na lwicę i mocno poranił jej grzbiet.W jedenj chwili zeskoczył i podchaczył napastnika.Lwica upadła z hukiem, ale po chwili wstała.Lwiczki schowały się za bratem.Ten najeżył się, pokazał kły i wystawił pazurki.Próbował ryczeć ale nie szło mu najlepiej.W pewnej chwili usłyszeli głośny ryk dorosłego lwa i w mgnieniu oka pojawił się Kovu z Kiarą.Lwica odsunęła się od maluchów i spojrzała na ich wybawcę.Kovu oniemiał.Lwica wyglądała jak jego matka Zira, ale ta nie miała sciętego ucha, ani nosa złoziemcy.
-Kim jesteś i co zrobiłaś naszej córce?!
-A nie widzisz?Biedny Kovu.Twoje maleństwo może tego nie przeżyć.I co teraz?
-Kim jesteś?!-Krzyknął jeszcze raz.
-Nie pamiętasz mnie?
Kovu chwilę myślał.Już sobie przypomniał.
-Kafu.Nie mogę uwierzyć, że żyjesz.Gdzie byłaś przez ten cały czas?
-To nie twoja sprawa zdrajco.
Kovu zawarczał na nią, a ta wystraszona cofnęła się.Lew wziął córkę w pysk, a Kiara głośno płakała.


Lwica odeszła, a maluchy schowały się za rodzicami.Idia miała na całym ciele poważne obrażenia.Kovu musiał szybko ją stąd zabrać.
Szybkim biegiem ruszyli do domu, nikt nic nie mówił.Kovu zabrał córkę do groty i wezwał Rafikiego.Kiedy wrócił poprosił dzieci z Kiarą na rozmowę.
-Co wy sobie myśleliście zostając tam?
-Tato przepraszamy.
-Mogliście zginąć.Gdy zanjdziecie się na obcej ziemi należy od razu uciekać.
-Wiemy.
-Wiecie?To czemu zrobiliście inaczej?!Co?
-Tato, my nie chcieliśmy cię zawieść.Byliśmy ciekawi.
-Poczekaj Kovu spokojnie.Dzieci jak się tam znaleźliście?
-Bawiliśmy się i idia się potknęła i spadła tam.Zeszliśmy do niej, a potem postanowiłem, żebyśmy chwilę pochodzili, bo może być zabawnie.
-Sawa!Zabawnie?Naraziłeś siostry.-Krzyczała Kiara.
-Tak wiem mamo, ale ja naprawdę nie chciałem.Przepraszam.
-Ale Sawa nas obronił.Idia żyje tylko dzięki niemu.On zaatakował lwicę i w porę zjawiliście się wy.-Powiedziała szybko leah.
Rodzice tylko westchnęli.Nie wiedzieli już co zrobić.
-Idźcie spać.Jest późno.Żyją i to jest najważniejsze.Nie wracajmy do tego więcej.
Lwiątka pobiegły do jaskini i przytuliły się do dziadków.Kovu też chciał już iść, ale Kiara zagrodziła mu drogę.
-Widzisz?Taki jets ten twój wspaniały przyszły król.
-Kiara jestem zmęczony, daj mi spokój.
-Mówię ci.Zastanów się.
-Już ci mówiłem.Nie zmienię zdania.
-On naraził własne siostry.
-To tylko młodzieńcza ciekawość.Ty także tak zrobiłaś.One nie wiedziały a ty złamałaś zakaz.
Kiara nic nie odpowiedziała.Poszła przytłoczona za mężem do jaskini.Rafiki już wyszedł i zostawił lwiczkę samą.Miała trochę widocznych ran, ale powiedział, że zagoją się tak, ze nie będą widoczne.Matka przytuliła śpiące już dzieci i również zasnęła.

3# Rozwiązany problem

-Hej obudźcie się!Idia wstawaj.Leah szybko!Co z wami?-Sawa na cały głos krzyczał zdenerwowany.
-Sawa, synku dlaczego tak krzyczysz?Jeszcze jest strasznie wcześnie.-Powiedział śpiący Kovu.
-Ja chcę się iść bawić, a nie marnować dzień na spaniu.Dalej!
-My jeszcze śpimy braciszku.Później pójdziemy.
-Ale ja chce teraz.
-No to idź sam i zobacz, że wasi przyjaciele jeszcze śpią.Jest za wcześnie.-Odrzekła Kiara
-Ehh, dobra idę sam.Na pewno kogoś znajdę.
-Tylko uważaj na siebie!-Krzyknął za nim Kovu.
Mały lewek był zły, że nikt nie chciał z nim iść i naburmuszony wyruszył na Lwią Ziemię.
-Za wcześnie, za wcześnie.Jak można zmarnować życie na spaniu.
-Nie można, zgadzam się z tobą.
Książę odwrócił się i zobaczył Eclipse.Bardzo się ucieszył i podszedł do niej.
-Cześć Eclipse.Ty też już nie śpisz?
-Nie.Nie chciało mi się.Chcę się bawić!
-No to dawaj, ścigamy się do wodopoju.
-Dobra.
Lwiątka biegły najszybciej jak potrafiły.Równocześnie wskoczyły do chłodnej wody i zaczęły chlapać się wodą.
-Byłam pierwsza.Haha.
-A nieprawda bo ja.Wyprzedziłem cię o nos.
-CHciałbyć.To dawaj, rozstrzygnie nurkowanie.Jak najgłębiej.
-Zgoda.
Równocześnie zanurzyli się pod wodę i popłynęli jak najbliżej dna.Oboje dotknęli piasku i w tedy spojrzeli po sobie.Uśmiechnęli się do siebie.Blask słońca docierał na samo dno i gdy jego światło padło na lwiczkę Sawie wydawało się, ze jej futro akrzy niczym gwiazdy na niebie.Lwiczka wydawała sie w tedy jeszcze piękniejsza.Z wrażenia otworzył pyszczek.Woda napłynęła mu do płuc.Szybko wypłynął na powierzchnię i zaczerpnął tchu.Przyjaciółka pomogła mu wydostać się na brzeg.Tam lewek krztusił się wodą.
-Eeee.Dzięki za pomoc.
-Nie ma za co.Wygrałeś zakład.
-Oboje byliśmy na dnie.
-Ale ty pierwszy dotknąłeś piasku.
Lwiczka odwróciła się i położyła na kamieniu.Sawa nigdy nie widział kogoś tak uczciwego.Podszedł i położył się obok.
-To co teraz robimy?
-Nie wiem, chyba wrócę do domu i coś zjem, bo już na pewno wszyscy wstali.
-Nie, nie idź jeszcze.Nawet dokładnie nie wiem gdzie mieszkasz.Czekaj ja cos upoluję.
-Ty?
-Tak, chwila.
Lewek zniknął w trawie, a Eclipse czekała na jego powrót.Sawa zastanawiał się, gdzie mieszka lwiczka.Nikt tego dokładnie nie wiedział.To była jej tajemnica.W tym samym czasie biała myślała czy zdradzić mu tajemnice jej rodziny oraz miejsce zamieszkania.Normalnie by tego nie robiła, ale wiedziała, ze może mu zaufać.Czuła do niego cos więcej niż przyjaźń.Na szczęście Sawa już wrócił z dużym gryzoniem w pysku.Położył zwierzaka przed jej łapami.
-Smacznego.
-Jej dzięki.Nie wiedziałam, ża potrafisz polować.
-Dobry król musi zadbać o wyżywienie.
-A będziesz królem?
-Eee właściwie to nie wiem.CHyba nie.Sądzę, ze rodzice wybiorą Idię.Jest taka pomocna.
-Widzę, ze nie cieszysz się z tej perspektywy.
-No wiesz, kto nie chciał by rządzić.
-Wszystko rozumiem.
-To jak powiesz mi gdzie mieszkasz?-Zapytał z nadzieją.
-Eee, ja... tego, no wiesz... o patrz tam!Coś się dzieje.
Lewek był zdziwiony jej odpowiedzią i lekko zawiedziony, ale skoro nie chciała to musiała mieć powody więc postanowił nie pytać więcej.Spojrzał we wskazanym przez nią kierunku.Faktycznie cos się działo.
-Chodź Ecli, zobaczymy o co chodzi.
-To może być niebezpieczne Sawa.
-Spokojnie, jeśli coś będzie nie tak obronię cię.
Podeszli bliżej.Zwirzęta zrobiły im przejście były maluchy mogły zobaczyć co było powodem zgromadzenia.Dwa młode gepardy w ich wieku zaciekle walczyły ze sobą gryząc, drapiąc i raniąc się do krwi.Walka była na serio.Najwidoczniej na śmierć i życie.Sawa wiedział, ze gepardy denerwują się o byle co, więc postanowił działąć jak najszybciej.
-Ej moi drodzy spokojnie.Macie natychmiast przestać.-Ryknął książę.
Gepardy zaprzestały walki i spojrzały na niego.
-Spadaj z tond.To nie twoja sprawa.-Warknął jeden.
-Właśnie, spadaj kociaku i zajmij się sobą.
Sawa chciał się na niego rzucić, ale powstrzymał się.Był odrobinę większy więc z łatwością by go pokonał.
-Rozkazuję wam.
-Sawa uważaj.-Szepnęła Eclipse.
-A kim jesteś żeby nam mówić co mamy robić?
-Jestem księciem Lwiej Ziemi.I rozkazuję wam przestać.
Tym razem koty spojrzały na niego ze skruchą.
-No tak lepiej.Powiedzcie, o co chodzi?
-Książę, ten tutaj chciał zabrać mi moją zdobycz.
-Nie jest twoja.Znalzłem ją.
-Ja ją upolowałem!
-Kłamca.
Gepardy zaczęły się kłócić.Sawa szukał wzrokiem zdobyczy.Eclipse wskazała mu ją łapką.Była to duża ryba, naprawdę duża, ale młody gepard mógł ją złapać.Sawa myślał nad rozwiązaniem zagadki.W końcu wpadł na pomysł.
-Kiedy złapałeś zdobycz?
-Dokładnie przed chwilą.-Odrzekł.
-Gepardzie możesz nam powiedzieć gdzie złapałeś tą rybę.-Ten chwilę się zawahał.
-Eee... no tam.
Wskazał łapką wodopój gdzie jeszcze przed chwilą nurkowały i chlapały się lwiątka.Sawa był już pewien wszystkiego.
-Twoja odpowiedź wskazuje, ze kłamiesz.Jeszcze przed chwilą ja i moja przyjaciółka pływaliśmy tam i ciebie nie było.
-Potwierdzam.Widziałam ich tam.-Powiedziała jakaś żyrafa.
-A poza tym, jesteś suchy.Nie mogłeś złowić tej ryby.Więc jak?
-Eghh.No dobrze macie rację.Nie złapałem jej.-Powiedział gepard ze skruchą.-Przepraszam cię.
-No już dobrze.Nic się właściwie nie stało.Może zjesz ze mną?-Zapytał drugi.
-Jeśli mogę, to jasne.
-Dziękuję książę.
-Nie ma za co.Na razie.
Sawa i Eclipse odchodzili, a co niektóre zwierzęta gratulowały mu dobrej roboty.Ecli cały czas dookoła niego skakała i cieszyła się.
-Jej Sawa to było super.I nadal sądzisz, ze nie będziesz królem?
-Nikt o tym nie wie.
-Na pewno się dowiedzą.


Było już południe i lwiątka wróciły na polane gdzie zawsze się bawili.Byli już tam ich wszyscy przyjaciele.Uradowali się widząc nadchodzącą dwójkę.
-No nareszcie, gdzie wyście byli?-Spytał Asante.
-Rano wyszedłeś i przepadłeś.-Powiedziała Idia.
-Wy nie chcialiście a ja znalazłem Ecli i razem łaziliśmy.
-Dobra nie ważne.Bawmy się w berka.
Lwiątka zgodziły się.Biegały przez całe południe, skakały na siebie i pływały.Wieczorem wszyscy razem wracali do domu.


Eclipse pożegnała się i pobiegła do siebie.Kiara i Kovu już na nich czekali z kolacją.Przed samym wejściem KOvu zatrzymał syna.
-Słyszeliśmy czego dzisiaj dokonałeś.
-Daj spokój tato.To nic takiego.
-Ależ tak synku.
-Ja tylko pomogłem.
-I to wystarczyło, aby zapobiec śmierci.Jesteśmy z ciebie dumni.-Powiedziała Kiara i polizała syna po głowie.-Idź jeść ty mój mały bohaterze.
-Mamo.-Powiedział z wyrzutem.
Kovu i kiara rozśmiali się i weszli za synem do jaskini.Zjedli kolację i położyli się spać.

2# Przyjaciele

 

Maluchy rosły jak na drożdżach.Sawa już wydaławał się być odpowiednim wyborem na króla.Był władczy, mądry i zrównoważony, jednak jeśli chodziło o zabawę nie potrafił się chamować.Uwielbiał też walczyć dla zabawy, scigać się i polować.Bardzo podobały mu się opowieści o bitwach i wielkich królach z przeszłości.Słuchał ich jak kazania i nigdy nie zapominał.Wszystkie znał na pamięć.Mała Leah była dość nieśmiała, ale przyjacielska, delikatna, i zawsze radosna.Jej ulubionymi opowieściami były te o innych ziemiach wszelkiego rodzaju oraz legendy z nimi związane.KOchała spokój i ciszę, za to Idia każdemu chciała w czymś pomagać, wspierała wszystkich w złych chwilach  i gdy mieli coś do zrobienia.Byla roztrzepana i często zapominała o co chodziło.Nie przepadał za opowieściami, nawet ich nie słuchała, ale była przy nich ze względu na towarzystwo rodziny.Maluchów było wszędzie pełno.Ciągle chciały się bawić i nie dawały nikomu spokoju więc Kovu i Kiara postanowili zapoznać je z innymi lwiątkami ze stada.Sawa, Leah i Idia właśnie bawili się przed jaskinią,Rodzice podeszli do nich, by je zawołać.


-Dzieci chodźcie na chwilę!-Zawołała Kiara.
-Już idziemy!-Odkrzyknęły maluchy.
-O co chodzi?-Zapytała Idia.
-Nie chcielibyście poznać nowych kolegów w waszym wieku?
-Tak!Jasne, ze chcemy!
-No to chodźcie.-Powiedział Kovu.
Szli aż do wodopoju, gdzie bawiły się inne maluchy.Dostrzegli oni trzy lwiątka.Dwóch chłopców i jedną dziewczynkę.Jeden chłopiec był ciemny prawie tak jak książę, drugi zaś jasny z ciemną grzywką, a dziewczynka była jasno szara z fioletowymi oczami.Książęta podeszli do nich i przywitali się.
-Cześć wam.-Powiedzieli.
-Hejka!-Odpowiedzieli nowi.
-Jestem Książę Sawa, a to moje siostry Leah i Idia.
-Jeju, wy jesteście dziećmi władców?Super.-Odpowiedziała podekscytowana lwiczka.-Ja jestem Akila, a to Asante i Dogo.Miło was poznać.
Gdy to mówiła przysunęła się bliżej księcia.Widocznie młody lew podobał się jej jednak on tylko się zmieszał zaistniałą sytuacją.Jasny lewek Asante widząc to odsunął lwiczkę od kolegi.
-To co bawimy się?-krzyknęła Idia.
-Tak!-Odkrzyknęła reszta.
-Czekajcie.Trzeba poczekać na Eclipse*.-Zawołał Dogo.-Zaraz tu będzie.
Lwiątka czekały kilka minut aż zza krzaków wyszła śnieżnobiała lwiczka z ciemnym noskiem.Gdy Sawa ją dostrzegł zaniemówił z wrażenia.Była piekną.
-Cześć, ty jesteś Eclipse?Ja jestem Leah, to Idia i Sawa.
-Miło was poznać.Cześć idia.Cześć Sawa.
-Hejka.Masz śliczne futro.Nie widziałam jeszcze białego lwa.-Odparła Idia.
-No wiem, często to słyszę, ale to nic takiego.
-Chyba żartujesz.To niezwykłe.-Powiedział wreszcie Sawa.Widać było, ze tym komplementem zawstydził lwiczkę.

-Dziękuję.Pobawmy się wreszcie.
-W zapasy.-krzyknął Dogo.
-Dobra, nie macie ze mną szans!-Krzyknął Sawa.
-Uważaj braciszku, bo się przeliczysz.Dalej Leah pokarzmy mu kto jest góra w tej rodzinie.
Siostry z krzykiem wskoczyły na brata, a za nimi cała reszta lwiątek.Bawili się tak cały dzień, aż nadszedł czas na powrót do domu.Tak Kiara i Kovu czekali już na ich powrót.
-I jak się bawiliście?-Spytała Kiara.
-Było cudownie.Jutro też idziemy no nie?-Spytała Leah.
-No pewnie!
-Cieszę się, ze było fajnie, a teraz idźcie już spać.-Odparł kovu
-Są tacy słodcy.
-O tak.Mamy najwspanialsze dzieci na świecie.
Mam nadziej, że się podobało i będziecie zostawiać komentarze

W jeżyki Suahili Eclipse oznacza zaćmienie.

1# Narodziny

Kovu i Kiara smacznie spali w swojej królewskiej jaskini, albowiem od roku byli nowymi władcami Lwiej Ziemi.Od dłuższego czasu oczekiwali także na poród trójki lwiątek.Rafiki przepowiedział, że będą to dwie dziewczynki i chłopiec.Już wymyślili im imiona, ale postanowili to ogłosić po narodzinach.Powoli nadchodził czas porodu i wszyscy bardzo się denerwowali.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, ze będziesz miała dzieci Kiaro-Odrzekła Vitani.
-Ja również.Nie mogę w to uwierzyć tak jak w to, że jestem królową.
-Kiara minął już rok a ty w ciąż nie wierzysz?
-Tak jakoś.Gdy Kopa był z nami nie myślałam o tym, ale gdy ojciec ogłosił jak byłam mała, że będę królową bardzo się ucieszyłam.Zawsze o tym pragnęłam.
-Kovu także.Gdy matka mówiła, ze będzie królem bardzo mu się to podobało.Jednak nigdy nie chciał niczyjej śmierci, aby dostać tytuł.
-Witam moje panie.Słyszałem, że rozmawiacie o mnie.
-Kovu!Ciesze się, że przyszedłeś.Tak tylko sobie wspominamy dawne czasy.
-Chętnie powspominam z wami.A jak nasze maluszki?
-Kovu, jeszcze się nie narodziły, ale Rafiki mówi że dobrze.Posłuchaj jak kopią.
Kovu położył się obok ukochanej i przyłożył ucho do jej brzucha.Maluchy delikatnie kopały brzuch swojej mamy, a Kovu czując to uśmiechał się.Przytulił mocno żoną i polizał ją po policzku.
-A powiedzcie, wybraliście już następcę?
-Chcieliśmy zachować swego rodzaju tradycję, gdzie to syn zostaje następcą.-Odpowiedziała Kiara.
-To był pomysł Kiary.To przez to, że Kopa miał być królem, teraz chce koronować naszego syna.Ja byłem za tym , aby mój syn był królem od początku.-Uśmiechnął się król
-Kovu!
Teraz wszyscy w jaskini wpadli w śmiech.Tę słodką, wesołą sielankę przerwali Simba i Nala, którzy właśnie przyszli.
-Widzę, że świetnie się bawicie.Haha.Kovu chodź ze mną na chwilę.
Już idę Simba.
Kiedy wyszli.
-O co chodzi?
-Pamiętasz jak po raz ostatni patrzyłem z tobą na królestwo?
-Tak.
-Wiem, ze wybraliście już przyszłego króla, ale postaraj się, by żadne z reszty twoich dzieci, nie była na drugim planie.
-Oczywiście Simba.Nigdy bym tak nie postąpił.Wszystkie będą równe.
-Liczę na to.
Lwy wróciły do jaskini i położyli się spać.Kovu śniło się jak Simba przekazuje mu tron i schodzi z lwiej skały, zostawiając go samego.


Było mu w tedy żal Simby, bo nie mógł już patrzeć na swoje królestwo z tego miejsca a w całości jako król.Ale cieszył się.W końcu teraz on rządził u boku swej pięknej ukochanej.Za to później śniła mu się koronacja jego i Kiary.Gdy stali razem na szczycie Lwiej Skały.


Miło było mu śnić o tych dobrych rzeczach jakie w życiu mu się przytrafiły.Najbardziej uwielbiał te u boku Kiary.Mógłby tak śnić i wspominać długi czas, lecz z samego rana obudziły go krzyki Kiary.Zerwał się na równe łapy i podbiegł do żony.
-Kiara, kochanie co jest?
-Kovu, ja chyba rodzę.
-Co, ale już?To za wcześnie.
-Biegnij po Rafikiego, proszę, szybko!Aaaa!
Kovu wystrzelił jak z armaty.Szybko sprowadził pomoc.Stary pawian kazał wszystkim czekać przed jaskinią, aby nie przeszkadzać.Wszyscy byli zestresowani.
-To strasznie długo trwa.Dla czego to tak długo trwa?!
-Kovu spokojnie.-Uspokajała go Nala.-Wszystko będzie dobrze.
Po godzinie Rafiki wyszedł z jaskini z wielkim uśmiechem na ustach.
-I co?Co z Kiarą?-Pytał lew.
-No cóż... mogę powiedzieć tylko tyle, ze moje przepowiednie się sprawdziły.Gratuluję Kovu.Możesz wejść.
Król wskoczył do jaskini i podszedł do żony.W jej łapach leżały trzy małe lwiątka.


Kovu podszedł i uśmiechnął się czule.Nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa.Przytulił Kiarę, polizał ją i przysiadł obok.Cały czas wpatrywał się w dzieci.Były śliczne i zdrowe.
-No powiedz coś wreszcie.-Powiedziała Kiara do męża czule.
-Są cudowne.Który to chłopiec?
-Ten ciemny.Nasz przyszły król taki podobny do ojca.
-Oby z charakteru do matki.
-Nie.Chciałabym, by był dokładnie taki jak ty.
Kovu zdziwiony spojrzał na nią, ale nic nie powiedział.
-Skoro on do mnie, to obydwie lwiczki do ciebie.
-Oby Kovu, oby.
-Jak je nazwiecie?Podobno już wymyśliliście?-Powiedziała Vitani.
-Tak.Syna nazwiemy Sawa*, bo jest taki podobny do mnie.
-Król Sawa.Ładnie brzmi i tak dumnie.-Stwierdziła Nala.
-Tą jaśniejszą Leah, a pomarańczową Idia*.
-Śliczne imiona.Macie wspaniałe dzieci.Dbajcie o nie teraz.Lepiej połóżcie je spać.
-I ty kochana tez się połóż.Na pewno jesteś zmęczona.-Powiedział Kovu do Kiary.
-Masz rację.
-Miłych snów najdroższa.