środa, 28 sierpnia 2013

#9 Kłótnia

Tego popołudnia wszystkie maluchy biegały nad wodopojem i opowiadały najciekawsze historie jakie im się do tej pory przydarzyły.Wygrała historia kiedy Idia o mało nie zginęła przez tą dziwną lwicę imieniem Kavu.
-I gdyby nie Sawa pewnie byś już zginęła!-Podsumowała Akila.
-Eee, tam.Sama dałabym sobie radę.-Broniła się lwiczka.-Jestem silniejsza od Sawy i gdybym znów spotkała tą lwicę dałabym jej popalić.
Brat wybuchł śmiechem na te wieści.W końcu Idia rzuciła się na niego, by mu udowodnić swoją przewagę.Jednak Sawa szybko zorientował się o co chodzi i powalił siostrę.
-I co Idia?Nadal sądzisz, że jesteś lepsza?
Ta tylko prychnęła.
-Tak, my samce zawsze jesteśmy górą!Nikt nas nie pokona!-Krzyczał Dogo.
Zaczęła się mała kłótnia.Ruda lwiczka miała już dość i krzyknęła.
-Jeśli chcecie dowodu, to pójdę na Złą Ziemię, znajde Kavu i stawię jej czoło!
Po chwili milczenia i zdumienia Sawa przerwał.
-Zgoda.Przyjmuję zakład.
Wszyscy się zdziwili.
-Nie, nie możesz.Mamy zakaz chodzenia tam, nie pójdziesz.-Powiedział Asante.
-A właśnie, że tak.
Kłótnia długo jeszcze trwała.W końcu Zdenerwowane rodzeństwo rozdzieliło się.Wszyscy myśleli, że Idia zmieniła zdanie i nie pójdzie na ZŁ.Jednak mylili się.

Tym czasem na Liwej Skale wszyscy mieli jeden temat rozmów.Była nim niedawno narodzona córka Kopy i Vitani-Wazi.Mała była jasnej barwy i ciemnym paskiem na głowie, takim jaki miała Zira.Lwiczka była śliczna i bardzo słodka.Każdy cieszył się z jej narodzin, nawet Kovu.Wybaczył Kopie kłótnię i starał znów się do niego zbliżyć.Jednak nadal miał go na oku.Już kilka razy widział go chodzącego jak król, próbującego wejść na tron i patrolowaniu królestwa.Widać było, ze nie może pogodzić się z myślą, że nie będzie królem.

Nastał wieczór, a ruda lwiczka stanęła na czubku Lwiej Skały.Z poważną miną zeszła z niej i ruszyła.Gdy była już dość daleko spojrzała jeszcze raz na swój dom i mruknęła pod nosem.
-Ja wam jeszcze pokażę.Zobaczycie, ze byłabym lepszą królową niż On.
I ruszyła pełna siły na nieunikniona walkę.
Na Złej Ziemi nic się nie zmieniło.Wyglądała cały czas tak samo.Szła ostrożnie i powoli ostrożnie stawiając każdy krok.Coś zaszeleściło, zaskrzeczało i lwiczka była cała zdenerwowana.Po chwili zza skał wyskoczyła ta, której szukała.Lwica z chytrym uśmieszkiem podeszła do maleńkiej.
-No, no, no, co ja tutaj widzę?Czyżbyś nie wyciągnęła z ostatniego spotkania żadnych wniosków?Nie widzę twojego brata, więc kto cię teraz uratuje?
-Sama potrafię sobie poradzić.
-Czyżby?
W tedy lwiczka rzuciła się na lwicę.Walczyła dzielnie jednak przeceniła swoje możliwości.Nie potrafiła tego co jej brat, nawet Leah walczyła lepiej od niej.Postanowiła uciekać.Ruszyła w stronę małej groty.Schowała się w niej.Lwica próbowała rozkopać ziemię i dostać się lwiczki jednak w tedy coś z wielką siłą uderzyło w Kivu tak, że aż upadła.To był Sawa.A z nim Asante i Dogo ruszyli na pomoc małej lwiczce.Stanęli koło siebie i zaczęli ryczeć oraz warczeć na lwicę.Za nimi w równie szybkim czasie pojawił się Kovu i Kopa.Koło lwicy pojawiło się całe stado ze Złej Ziemi.Kovu wystąpił na przód i powiedział.
-Ostatni raz widzę cię przy moich dzieciach.Jako król Lwiej Ziemi ogłaszam iż jeżeli ujrzę kogokolwiek od ciebie przy mojej rodzinie to pożałujesz.
-Tutaj jest moje królestwo i nie masz tu żadnych praw.Poza tym to twoje stado pierwsze nachodzi naszą ziemię.Lepiej zabieraj stąd swoje dzieciaki i wynoś się zdrajco.
Lwy odeszły.Kopa zabrał Idię i chłopców na Lwią Skałę, a Kovu syna na polane.
-Sawa znam całą historię.Czy wiesz co mogło się przez ciebie stać?Naraziłeś przyjaciół i własną siostrę.Jak mogłeś?
-Tato, przepraszam.Ja nie wiedziałem, że ona naprawdę tam pójdzie.To były żarty.
-Może, ale nie dla niej.Wzięła twoje wyzwanie na poważnie.
Mały zaczął płakać.Przez niego cos mogło się stać.Kovu przytulił syna, a ten spojrzał na niego.

-Obiecaj mi synu, że nigdy więcej nic takiego się nie wydarzy.
-Obiecuje i przysięgam.Chciałbym naprawić swój błąd.Musze pogadać z Idią.
Oba lwy wróciły do jaskini.Sawa przeprosił Idię, ona jego i wszyscy zapomnieli o tym wydarzeniu.

sobota, 17 sierpnia 2013

#8 Smutna Leah

Od rana trzecia siostra była w marnym nastroju.Nie miała na nic ochoty i do nikogo się nie odzywała.Nikt nie wiedział co się z nią dzieje.Kiedy mama zawołała ja na kąpiel, poszła do niej bez żadnych protestów, a nie cierpiała kąpieli tak samo jak jej brat.Władowała się Kiarze między lapy tak samo jak Idia.Sawa cieszył się, że kąpiel go ominie,ale w tedy Nala złapała go i zaczęła myć.Ten próbował uciec, ale nie miał szans.
-Babciu zostaw, ja nie chcę.Jestem czysty.
-Hahaha, coś ty boisz się kąpieli?-Krzyczała i śmiała się Idia.-Hej Leah, a ty nie śmiejesz się?
-Co?Hę?Nie, nie mam ochoty.

-Co się z tobą dzieje córciu?-Pytała Kiara.-Jesteś jakaś smętna.
-Nic mamo, mam zly dzień.Mogę już iść?
Kiara spojrzała smutno na córkę.Wiedziała, że coś więcej jest na rzeczy niż tylko zły dzień.Ale puściła córkę.Ta bez słowa i ze spuszczoną głową odeszła dalej.Szła i szła i chodziła tak przez długi czas.Nikt nie wiedział co ją trapi.Odmówiła zabawy z przyjaciółmi, chociaż Ci namawiali ją bardzo długo.Nie chciała gonić zebr, polować na owady, pływać wśród ryb.Nic nie chciała.W końcu położyła się na kamieniu ze smutna miną.
Po chwili podszedł do niej Kovu.On również nie wiedział co się dzieje.
-Leah, co się stało?
-Hmmm.
-Jesteś smutna.Masz jakiś problem, martwisz się czymś?
-Ehhh, właściwie to tak.-Mała musiała się już komuś zwierzyć.
-Ale co właściwie?
-No bo zastanawiam się nad całym przyszłym życiem.
Kovu zrobił zdziwioną minę.Nie rozumiał.Ona jest taka mała a już myśli o przyszłości.
-A może coś więcej?
-Ciężko mi o tym mówić?
-To może opowiesz mi w nocy na łące?Co ty na to?
-Hmm, zgoda, niech będzie.
Minął cały dzień i tak jak ojciec prosił mała Leah przyszła na polanę nocą.Ojciec często pokazywał dzieciom gwiazdy jednak jeszcze ani razu nie opowiedział im o zmarłych władcach.Chciał najpierw opowiedzieć to przyszłemu władcy.Położył się obok córki i przytulił ją.
-Leah, powiedz mi co cię męczy.Proszę.
Mała westchnęła.
-Od samego początku chcieliście by Sawa był królem.Ustawiliście mu całą przyszłość na wysokim poziomie.On ma do czego dążyć, a co będzie ze mną?Kim ja będę, gdy mój czas księżniczki się skończy?-Córka mówiła spokojnie, ale z wyrazem.
-I to cię tak meczy?-Kovu się zdziwił.-Leah, może nie będziesz królową, ale na pewno nie będziesz nikim.Zawsze będziesz siostrą króla, kiedyś pewnie kochającą matką, a zwłaszcza moją córką.Zawsze.
Na te słowa humor małej lwiczki poprawił się.Czuła się już lepiej.Dużo lepiej.Przytuliła się do ojca i uśmiechnęła.Teraz już wiedziała, że ma przed sobą pewną przyszłość.
-Tato, a myślisz, że mogłabym być dobra władczynią?Gdybym miała szanse.
-Hmm, na pewno.Wiesz doskonale, że jeśli byś chciała mogłabyś założyć własne stado.
-Tak, ale wolę zostać z wami.Sawa o wiele lepiej sprawdzi się w roli władcy.
-Zawsze będziesz mogła mu pomóc.

sobota, 3 sierpnia 2013

7# Oddasz mi tron?

Tygodnie mijały szczęśliwie dla wszystkich na Lwiej Ziemi.Sawa i Eclipse byli najszczęśliwsi.Jednak nie byli już jedyną parą wśród lwiątek.Akila i Dogo byli ze sobą już od tygodnia, a również Leah i Asante yakże coś łączyło.Jedynie Idia nie miała nikogo, ale to jej nie przeszkadzało.Wolała być wolna.Tego ranka wszystkie maluchy bawiły się najlepsze w berka.Idia goniła i w pewnej chwili skoczyła na białą lwiczkę i zaczęła ją gryźć w ucho.

Ta tylko się śmiała.Potem wszystkie lwiątka rzuciły się jedno na drugie.Postanowiły powchodzić na drzewa.Znały jedno na całej sawannie, które posiadało mnóstwo gałęzi, w sam raz do zabawy.Pobiegły do niego i zaczęły wspinaczkę.Idia weszła najwyżej.Leah próbowała wejść wyżej i dostać się do brata, ale topornie jej to szło.Przyjaciele byli tuż za nimi.Na końcu już wszyscy siedzieli w koronie drzewa i rozglądali się.

Eclipse usiadła obok Sawy i przytuliła się do niego.Siedzieli otoczeni najbliższymi im przyjaciółmi.Każde z nich wpatrywało się w królestwo, ale tylko Sawa i Eclipse jako przyszli władcy.Oni podziwiali widoki, ale książę w ten sposób patrolował teren.Rozglądał się czujnie.Po chwili w oddali dostrzegł nieznanego im lwa.Gdy był bliżej Sawa dostrzegł szczegóły takie jak złota sierść trochę ciemniejsza od dziadka i brązową grzywę.Był mniej więcej w wieku Kovu.
-Patrzcie.-Powiedział.
-Na co?Co widzisz/-Spytała Idia.
-Tam idzie jakiś lew.
Wszyscy wytężyli wzrok.
-Jest podobny do dziadka Simby-Powiedziała Leah.
-Chodźmy, dowiemy się czego chce.-Zaproponował Dogo.
Zeszli z drzewa i pobiegli w kierunku przybysza.Zagrodzili mu drogę.Lew wyglądał na zdezorientowanego.Sawa wyszedł na przód.
-Witaj przybyszu, kim jesteś?
Lew uniósł głowę i wystawił dumnie pierś.Zrobił poważną minę.
-Ja jestem Kopa, syn króla Simby i następca tronu Lwiej Ziemi.
Lwiątka były zdziwione tą odpowiedzią.Zaczęły patrzeć po sobie.
-Czemu wyglądacie tak dziwnie?-Spytał lew.-Kim wy jesteście?-Sawa znowu odpowiedział.
-Ja jestem książę Sawa, przyszły król tej ziemi.A to moje siostry, narzeczona i przyjaciele.
-Jak to?Ja jestem przyszłym królem.Jesteście dziećmi Simby?
-Nie, Kovu i Kiary.Aktualnych władców Lwiej Ziemi.Dziadek Simba i babcia Nala nie władają już.Od dawna.
-Co?To niemożliwe.Prosze zaprowadźcie mnie do nich.
Lwiątka zgodziły się poprowadziły Kopę na Lwią Skałę.Na szczęcie całe stado już tam było.Z oddali było ich widać.Gdy Kovu dosrzegł z daleka swoje dzieci i tajemniczego obcego, zaryczał głośno i gniewnie.Wszyscy się zerwali i spojrzeli tam gdzie on.Lwiątka i Kopa stali już na Lwiej Skale.Kovu odezwał się pierwszy.
-Dzieci kto to jest.Czemu przyprowadziliście go do mojego królestwa?
-Twojego królestwa?-Kopa zdenerwował się.
-Ależ tato on sam tutaj przyszedł.Mówi, że nazywa się Kopa i jest bratem mamy.Chciał tutaj przyjść.
Simba i Nala dopiero co się pokazali słysząc wieści.Spojrzeli na syna.Nala ze łzami w oczach podbiegła do niego i przytuliła syna.Również Simba to uczynił.Na końcu była Kiara.Król znał z przeszłości brata ukochanej.Nie mógł uwierzyć, że jego dawny przyjaciel przeżył.Chciał podejść i również go uściskać, ale gdy się zbliżył Kopa rzucił się na niego z rykiem.
-Kopa, co ty wyprawisz?Zejdź ze mnie.
-Nie, póki czegoś nie wyjaśnimy.Ojcze co to ma znaczyć?Ten wurzutek jest królem?I twoim mężem siostro?
-Nie mów tak o nim.-Kiara zezłościła się.
-Kopa to twój król.Zejdź z niego.-Rozkazał Simba.
-O nie, on nie jest moim królem.Nie ma prawa nim być, tylko ja.To ja jestem następcą.
-Nie Kopa, już nie.-Powiedziała Nala.
Lew zszedł z króla i spojrzał pytająco na matkę.
-Właśnie to twoje zachowanie wskazuje, że nie byłbyś godny na władcę.Nawet gdybyś nie zniknął, nie zostałbyś nim.Tylko Kovu i Kiara.
Nala zrobiła poważną minę i odeszła do jaskini.Dzieci i Simba zaraz za nią.Kopa stanął naprzeciwko Kovu.
-To wszystko przez ciebie.Odebrałeś mi rodziców i tron.
Złoty warczał na brązowego.Ten jednak nie zamierzał pokazać mu, ze ulega.
-Zważaj na swój ton.Mówisz do swego pana.Wróciłeś, byłeś moim przyjacielem i chce by znów tak było.Możesz zostać na Lwiej Ziemi z nami, ale uważaj.
Kovu smutny i zły zarazem poszedł do jaskini.Kiara patrzyła na brata dziwnym wzrokiem.
-Nie miałeś prawa tego mówić, nazywać tak mojego męża i napadać na niego.ZApamiętałam cię jako dobrego lwa.
-Kiara przepraszam.Ja po prostu jestem w szoku.Byłem nastepcą, a w między czasie tyle się zmieniło.On jest królem, ty jego zoną, macie dzieci nie ma już wyrzutków.Jest mi ciężko to pojąć.
-Wiem bracie, ale postaraj się żyć jak dawniej.Bedzie jak za dawnych czasów.I Vitani za tobą tęskni.Jest przy wodopoju, idź do niej.
Kiara poszła do groty, a Kopa tam gdzie wskazała mu siostra.Gdy się zobaczyli byli szczęśliwi.Przez całą noc rozmawiali i weselili się.Jak się okazało Vitani wciąż go kochała.A on ja.Między nimi gotowała się wspólna i radosna przyszłość.