wtorek, 12 grudnia 2017

#87. Ciekawość prowadzi do zguby cz. I

Valentine otworzyła powieki.
Ziewnęła i spojrzała z czułością na śpiącego u jej boku Nuadę. Polizała partnera w policzek, na co ten uśmiechnął się. Lwica podniosła się, jednak upadła, przygnieciona łapą jasnego lwa. Z rozbawieniem odgarnęła potężną kończynę Nuady i ponownie wstała rozciągając się przy tym. Wygięła grzbiet w łuk, rozprostowując kręgosłup, po czym radośnie opuściła grotę lwiego stada.
Lwia Ziemia budziła się do życia, pierwsze stada antylop i zebr pojawiały się na sawannie, a ptaki roznosiły swój wesoły i przyjazny dla ucha trel. Lwica usiadła i pełnym uwielbienia wzrokiem oplotła otaczającą ją ziemię. Tarcza słońca powolnie pięła się ku górze, w ciszy pozwalając aby Lwia Ziemia mogła pieścić się w jego ciepłych promieniach.
Valentine usłyszała ciche kroki. Odwróciła głowę w kierunku odgłosu i uśmiechnęła się troskliwie. W jej stronę zmierzała Leah. Lwica zdobyła się na lekki uśmiech. Prawdę rzekłszy wyglądała fatalnie. Jej oczy były podkrążone, schudła do anorektycznego wyglądu a jej białka stały się czerwone od łez, które wylewała nocami w tęsknocie za synem. Najgorsze było to, że na złamane serce lwicy, nawet Sawa nie mógł zadziałać. Lwica była przerażona.
Asante całymi dniami patrolował Lwią Ziemię, a lwica bała się, że kiedy znajdzie Chakę, rozszarpie go na strzępy. Bała się, że straci wszystko co do tej pory miała-rodzinę, miłość i wiarę w lepsze jutro.
Złota podeszła do bratanicy i otarła się o nią czule.
    -Witaj kochanie-powiedziała liżąc brązową, na co ta zaśmiała się cicho. Odwzajemniła gest i uśmiechnęła się do ciotki.
      -Jak się czujesz, ciociu? Wyglądasz dużo lepiej-skłamała lwica, w celu dodania otuchy lwicy. Leah parsknęła i spojrzała na siebie. Już miała odpowiedzieć, kiedy ponownie odebrało jej mowę. Lwica zacisnęła szczelnie powieki i wzięła kilka dużych wdechów w celu uspokojenia się. Valentine przytuliła złotą lwicę, zaciskając zęby. Poprzysięgła sobie w duchu, że znajdzie Chakę i sprawi, że odpokutuje za całą krzywdę jaką wyrządził Leah. Za wszelką cenę, dowie się dzisiaj gdzie znaleźć kuzyna, za zgodą stada, czy też nie. Musi przywrócić optymistyczne podejście do świata u Leah.
Złamanego serca jednak nic nie naprawi.

~*~
Czekoladowa lwica spojrzała na pustkowie rozciągające się przed nią.
   -Jesteś tego pewna?-spytał Nuada, śledząc oczyma za wzrokiem ukochanej. Granica Wolnej Ziemi z Cmentarzyskiem Słoni wydawała się nie do przebycia. Sawa zadbał, aby wyrzutki nie napadały na Wolną Ziemię, dlatego przy pomocy mieszkańców sawanny oddzielił ziemię górą głazów. Valentine była jednak pewna, że ze swoim temperamentem uda jej się przebyć usypisko. Skoczyła na pierwszy głaz odbijając się od niego łapami.
   -Stabilne. Na co czekamy?-rzuciła tylko i pokonała dwie pierwsze przeszkody pnąc się coraz wyżej. Chwilę później jęknęła i osunęła się na ziemię. Syknęła z bólu podnosząc się. Rzuciła gorzkie spojrzenie partnerowi. Nuada przebadał dokładnie "mur". Valentine nie miała zamiaru tak łatwo dawać za wygraną. Czuła kuzyna zbyt mocno, żeby teraz zrezygnować ze znalezienia go.
     -Nie damy rady. Mogliśmy poprosić gwardię-mruknął tylko. Valentine zaklęła. Nie odpuści Chace. Nie tym razem. Ruszyła wzdłuż usypiska przyglądając się uważnie każdej ze skał. Niektóre delikatnie popychała, inne nieco silniej.

-Odpuść sobie Val. To na nic. Wracajmy. Jeśli cię to uspokoi będziemy razem patrolować granice... - W tym momencie lwica naprała całym ciałem na jeden z głazów. Przesunął się, odsuwając na bok. Lwica z satysfakcją stwierdziła, że za nim znajduje się schodzący w dół tunel.
   -Nuada... Tutaj coś jest...-zawołała niepewnie partnera. Jasny lew podbiegł do córki Sawy i z ciekawością spojrzał w głąb tunelu.
    -Nic tam nie widać..-mruknął tylko stawiając pierwsze kroki w tunelu. Poszedł kawałek dalej. Dopiero kiedy Valentine go zawołała lew odwrócił się i spojrzał na ukochaną-Idziemy? Chyba jest bez...-Lew jęknął głucho i osunął się na ziemię. Oczy księżniczki zwiększyły się dwukrotnie. Spojrzała na leżącego na ziemi lwa, a następnie błyszczące w ciemności trzy pary oczu. Valentine dalej stała jak sparaliżowana, dalej nie docierało do niej co przed momentem się stało. Po chwili otrząsnęła się z transu i zawarczała. Oczy skierowały się na nią.
    -Zostawcie go!-warknęła tylko. W tej sytuacji poczuła się wyjątkowo bezradnie. Starała się jednak nie okazywać lęku o partnera. Jedna z postaci podeszła bliżej. 
    -Strach cię obleciał księżniczko? To dopiero początek.... Jeśli chcesz wyjść stąd cała lepiej idź powiadom swojego ojca. Za chwilę możesz nie mieć takiej szansy-odezwał się chrapliwy głos. Valentine drgnęła. Teraz już naprawdę nie wiedziała co ma robić. Nie może stracić Nuady. Nie dopuści do tego. Ale nie może dopuścić by Złoziemcy zdobyli i ją. Wbiła wzrok w ziemię. Była w poważnych tarapatach.
~*~
Chaka wyczuł czyjąś obecność. 
Przełknął nerwowo ślinę. Wciągnął powietrze nosem, wyczuwając silny zapach samicy i samca. Rozpoznał je, jednak nie był pewien czy myśli o dobrych osobach. Niepewnie wychylił głowę zza jednej ze skał, jednak natychmiast ją cofnął. Kilka metrów od niego po skałach wspinała się brązowa lwica. Serce beżowego podeszło do gardła.
Valentine.
Wolał nie wpaść w łapy tej lwicy. Ponownie wychylił lekko głowę. Lwica stała na ziemi, podnosząc się, po upadku. Następnie zaczęła chodzić wzdłuż prowizorycznego muru, przyglądając się wybranym głazom. Niebieskie oczy lwa, wypatrzyły towarzyszącą lwicy jasną sylwetkę lwa. Chaka przejechał pazurami po ścianie i zacisnął zęby. Nuada. Nienawidził tego lwa. Jak sam twierdził odebrał mu wszystko, możliwość posiadania partnerki, tronu i wysokiej pozycji. Przez niego stracił wszystko. Wszystko.
Ściągnął jednak nerwy na wodzę i przypatrywał się dalej zaistniałej sytuacji. Dostrzegł jak Nuada podrywa się z ziemi i podchodzi do Valentine, znikając następnie między skałami. Zaintrygowany wyrzutek, ośmielił się wychylić nieco bardziej. Nie minęło dużo czasu kiedy dostrzegł dziwne zachowanie u kuzynki. A dokładnie jego brak.
Lwica stała jak wmurowana w ziemię z lękiem wpatrując się w tunel. Chwilę później przyjęła jednak pozycję bojową, warcząc. Na lwicę rzuciła się bura postać. Po chwili dołączyły do niej dwie inne. Chaka jęknął cicho.
Nie wiedział co robić. Z jednej strony mógłby pomóc Valentine, ale z drugiej strony mógłby mieć przez to poważne tarapaty.
Do jego uszu doszedł ohydny odgłos pękania kości i głuchego jęku. Odwrócił się w stronę walki, żeby ocenić sytuację. Jedna ze złoziemek była w kiepskim stanie, Valentine leżała na ziemi nieruchomo, a dwie pozostałe lwice zbierały ciało jego kuzynki z ziemi. Lew spojrzał na lewe ramię gdzie znajdowało się wyblakłe* znamię w kształcie ryczącego lwa. Beżowy dotknął go, a następnie spojrzał na istniejącą nieopodal sytuację.
Bezszelestnie ruszył bliżej zdarzenia, schodząc na niższe poziomy skalistej ściany. Zeskoczył z niższego piętra, tłumiąc upadek z wysokości. Zakradł się w stronę wyrzutków i obrał za cel, lwicę stojącą najbliżej niego. Wystraszył się nieco, kiedy rozpoznał w jednej z nich lwicę pilnującą go wcześniej w grocie Khariego. Zebrał się w sobie, a następnie skoczył na wybraną wcześniej postać. Lwice odwróciły głowę w stronę Chaki, jednak kiedy zorientowały się co właśnie zaszło jedna z nich leżała już ranna.
Naanda najwidoczniej rozpoznała zbiega, gdyż warknęła jego imię, a następnie rzuciła się na niego. Lwica wczepiła się w bok lwa, na co ten zareagował głośnym rykiem. Natychmiast skarcił się w duchu. Niewykluczone, że przywołał tym samym strażników. Musiał się pospieszyć. Podbiegł bokiem do jednego z głazów a następnie uderzył lwicą o niego. Naanda osunęła się z jękiem na ziemię. Spróbowała się podnieść, jednak upadła natychmiast. Zmierzyła wrogim spojrzeniem syna Leah. Ten również spojrzał w zielone oczy lwicy, jednak tym razem to ona poczuła lęk przed przeciwnikiem.
Chaka wbiegł do tunelu, chwytając na oślep ciało Nuady, aby następnie przeciągnąć je przed wejście do tunelu. Sprawa okazała się cięższa niż beżowy przypuszczał-podejście było pod górkę, a ciało Nuady ważyło całkiem sporo. Szarpnął jednak jasnym mocniej, co poskutkowało wyrzuceniem go przed wejście.
Następnie syn Leah zarzucił sobie niedbale kuzynkę na grzbiet. Rzucił tylko spojrzenie grupce złoziemek a następnie odwrócił się. Coś sprawiło, że Chaka spojrzał z politowaniem na swoją byłą strażniczkę. Naanda starała się doczołgać do wejścia, ciemnego tunelu. Chaka wywrócił oczami i podbiegł do lwicy. Chwycił ją za kark i silnym ruchem bezczelnie wrzucił do groty. Sam nie wiedział czemu to zrobił. Coś jednak mówiło mu, że sam nie chciałby znaleźć się w owej sytuacji. Poprawił ciało Valentine, a następnie w przestrachu uciekł, słysząc głosy nadbiegających strażników.
Musiał znaleźć jakąś grotę.
Gdziekolwiek, byleby jak najdalej od patrolów.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*znamię Chaki zaczęło niknąć kiedy ten dopuścił się zdrady. Niewykluczone, że lew wkrótce je straci.