środa, 23 kwietnia 2014

# 16 Problem Wazi

Kolejnego ranka Sawa postanowił przejść sie niedaleko Lwiej Skały gdzie lwice odpoczywały na kamieniach.Dostrzegł tam swoją matke, ciotkę oraz kuzynkę wazi.Mała biegała szczęśliwa a za nia latał przyszły majordomus Sawy - Tume.

Sory, marna przeróbka
 
Widząc je szczęśliwe przypominał sobie czasy kiedy jego babcia żyła i zajmowała się nim.Szczególnie kiedy myła go wbrew jego woli.

 
Bardzo za nią tęsknił.W tedy nieznosił swojej kuzynki, teraz jednak będąc starszym dochodził do wniosku, ze sam zachowywał się dziecinnie.Postanowił lepiej poznać swoja kuzynkę.
-Cześć Wazi, witaj Tume.-Powiedział z uśmiechem.
-Dzień dobry książe.-Odpowiedział ptak.
-Cześć Sawa, Tume, dlaczego do niego tak mówisz?
Ptak był zaskoczony pytaniem.
-Wazi, Sawa jest księciem Lwiej Ziemi i przyszłym królem.-Odpowiedziała Vitani spokojnie, lekko usypiajac.
-Serio?Nie wiedziałam, dlaczego?-Dziwiła się mała.-Dlaczego ja nie jestem księżniczką?
-Ponieważ to wujek Kovu i ciocia Kiara są władcami.Oni wybrali twojego kuzyna na przyszłego władcę.
Lwiczka zrobiła w tedy dziwną minę.Byla zazdrosna i zła, nobo kto niechciałby być władcą?Lwiczka postanowiła zapytać inne lwiątka co one o tym myślą.Juz po chwili miała ku temu okazje.Rodzeństwo Sawy przyszło właśnie do lwic.Na początku lwiątka postanowiły się pobawić.
 
Po jakimś czasie Idia i Sawa zmęczeni położyli się, Leah chciala bawić się dalej, a Wazi brudna postanowiła wziać kąpiel.
 
Wazi miała nareszcie dobrą okazję by porozmawiać i zabrała kuzynki na bok.Te nie wiedzialy o co chodzi, ale poszły z nią.
-Wazi, o co chodzi?-Spytała Leah.
-CHce znać wasze zdanie na pewnien temat.Dopierodzisiaj dowiedzialam sie, ze nie jestem ksieżniczką, a Sawa jest przysżłym królem.
-Tak, my to wiemy.Też jesteśmy ksieżniczkami będac dziećmi włądców do czasu, aż Sawa obejmie tron.No i co?-Spytała Idia.
-CHciałam Was zapytac jak się z tym czujecie?Wasi rodzice wybrali Sawę, a co z Wami?Dlaczego akurat on ma rządzic?Wedlug mnie to niesprawiedliwe.Mnie nawet nie wzieto pod uwagę, bo urodziłam się później.
Idię zaczynała denerwować dziecinna wypowiedź kuzynki.
-Wazi, Jeśli nie Sawa to byłabym ja albo Leah.Ty na samym końcu, ponieważ nigdy nie byłaś następczynią.Daj spokój i pogódź się z tym.
Ruda lwiczka odeszła zdenerwowana, natomiast Leah smutnym wzrokiem patrzyła na Wazi.Młodsza lwiczka z gniewem patrzyła w ślad za odchodzącą.
-A ty nic nie powiesz?
-Posłuchaj Wazi, ona ma racje.Może nie była zbyt miła, ale powiedziała prawdę.Nic z tym nie zrobisz.Zrozum.
-Głupia jesteś!Co ty sobie myślisz?Poza tym, dlaczego Wasz ojciec jest królem, a nie mój?To tata miał nim być.W tedy ja byłabym królową.Nie wierzę, ze tak poprostu się z tym zgadzasz zostając zsunięta na drugi plan.Nie wiem jak ty, ale ja zrobię wszystko wznieść się w hierarhii.Więc nie wchodź mi w drogę, dobrze c radzę.
Leah nie wiedziała o czym myśleć, ani jak interpretować słów kuzynki.Nie podobalo jej sie to jednak.Wazi mogła się okazać nieprzewidywalna.Postanowiła miec ja na oku.
 
 
Pod wieczór Leah przechadzała się w poszukiwaniu lwiczki.Nikt jej nie widział, a ona wiedziała, ze to mogło być zaplanowane zniknięcie.Postanowiła zaryzykować  i przeszła sie wzdłuż granicy ze Złą Ziemią.Była czujna, poniewaz pamiętała ostatnią przygodę tutaj.W oddali dostrzegła Kavu.Leah schowała się i zaczęła przygladać starej lwicy.Była chuda i najwidoczniej zmęczona.Rozejrzała się smętnym wzrokiem dookoła i odeszła.W tedy pojawiła sie Wazi.Najwidoczniej kierowała się na granicę.Leah wyskoczyła przed kuzynkę i zawarczała na nią.
-Co ty tutaj robisz?
-Ehh... ja...
-Nie powinno cię tutaj być, to niebezpieczne.Poza tym gdzieś ty się podziewała?Wszyscy cię szukają.
-Daj mi spokój.CHciałam pobyć sama.
-Natychmiast wracaj do domu.
Leah złapała zębami za kark i pociągnęła lwiczkę kawałek w stronę Lwiej Skały.Nie wiedziała, ze zza granicy przygląda się jej stara lwica.Spoglądała na maluchy gniewnym i madrym wzrokiem.Obmyślała pewnien plan.W końcu wróciła na swoje terytorium.
Leah przed powrotem na Lwią Skałę jeszcze pokłóciła sie z Wazi o jej zachowanie.Właśnie w takich chwilach pragnęła otrzymać jakąś pomoc od Sarabi.Spoglądała w niebo na gwaizdy i prosiła.
-Prababciu, strażniczko, proszę pomóż mi.Nie wiem co robić.Tylko ja wiem o planach Wazi.Obawiam sie, ze moze dojsć do czegoś złego, jak mam temu zaradzic?Jak ratować moja rodzinę?Tylko ja wiem co się dzieje.Sawa zajmuje się lekcjami i Eclipse, Idia robi co może być stać sie silną i wytrwałą lwicą.Oni nic nie wiedzą.
 
Liście zaszeleściły, wiatr rusyzł trawę i futro lwiczki.Porwane źdźbła prowadziły jasną do wodopoju.Leah pobiegła za nimi i przystanęła nad brzegiem.Spoglądajac w wodę na poczatku widziała jedynie siebie.Po chwili ukazała się jej oczom postać prababci.
-Wazi, moje drogie dziecko, nie martw sie zbyt wcześnie.Jeszcze nic się nie stało.Spróbuj uświadomić jej pewne rzeczy, a jeśli nie dasz rady powiedz o tym rodzeństwu.Oni z pewnością ci pomogą.Nie ma co martwic się na zapas.Pamietaj, ze gdy bedziesz miała problem wezwij mnie.Odpowiem.W końcu lwica zniknęła, a Leah spojrzała w niebo.Jedna z gwiazd zalśniła jaśniej od reszty.
 
Postanowiła posłuchać starej królowej i spokojniejsza powróciła do jaskini.DOstrzegła Wazi śpiącą obok rodziców, rodzeństwo i rodziców.Teraz jej zadaniem była ochrona rodziny, póki jej brat nie przejmie władzy i pełnej odpowiedzialnosci za stado.

środa, 16 kwietnia 2014

#15 Gwiazdy

Po wszystkich ostatnich wydarzeniach lwiątkom bywało naprawdę ciężko.Kovu i Kiara musieli teraz poraz pierwszy samemu zająć się królestwem.Spoczątku nie było im łatwo, ale dawali radę.Sawa chciał im pomóc.Gdy tylko usłyszał o problemie próbował wymyleć rozwiązanie.Idia i Leah starały się przywrócić dawna radość na Lwiej Ziemi.Leah razem z Asante razem spedzlai czas, tak samo Dogo i Akilka także pomagali.Eclipse była dumna z ukochanego, ze pomagał rodzicom, ale przez to mniej czasu z nią spędzał.
Wczesnym rankiem, kiedy było jeszcze ciemno, Kiara nagle obudzila sie z koszmaru.Cały czasnie mgoła pogodzić się z odejściem Simby.Zmęczona i zestresowana wyszła na zewnątrz.Na czubku Lwiej Skały dostrzegła swojego syna.Leżał zmęczony i lekko przymykał oczy.Słysząc kroki spojrzał na matkę.Uśmiechnął sie gdy ją zobaczył.
-Cześć mamo.
-Dzień dobry kochany.Dlaczego nie jesteś w środku?
-Nie chciałem spać.Nie jestem zmeczony.Ostatnie wydarzenia zbytnio mnie nurtują.-Mówiąc to posmutniał i zmarkotniał.
-Tęsknisz za dziadkiem prawda?
Lewek nie byl w stanie odpowiedzieć.Królowa wiedziała, że jej syn był niezwykle zżyty z Simbą.O wiele bardziej niż z Nalą.Musiała pocieszyć syna.
-Sawa chciałabym ci coś pokazać.
Wzięła syna w pysk i zabrała na środek sawanny gdzie na pagórku wśród suchej i złotej trawy ukryty był płaski kamień.Kiara połozyła się na nim a syna położyła obok.
-Mamo, o co chodzi?
-Spójrz proszę synu w tamtą stronę.Co widzisz?
-Zachód słońca i przestrzeń.
-Nie, przyjrzyj się.To droga jaką podążał twój dziadek kiedy odchodził.Jak myślisz gdzie tędy doszedł?
-Nie wiem.Moze tam jest jakaś nowa ziemia?
-Hmm, może.
-Mamo, co dokladnie chciałaś mi pokazać?
-Powiem ci co kiedyś powiedział mi mój ojciec.Życie każdego władcy jest jak słońce.Wschodzi i zachodzi.To właśnie teraz dzieje sie z twoim dziadkiem.Kiedyś synu słońce panowania mojego i twojego taty takze zajdzie, a twoje wzejdzie jako nowego króla.Musisz być silny i nie załamywać się po naszej śmierci.Żądzić dalej i zadbać by kolejny prawowity władca zasiadł na tronie.Wierzymy, że ty i Eclipse dacie sobie radę.Jestes już starszy i wiem, ze rozumiesz.
-Tak mamo, dziękuję.Chyba już mi lepiej.A przy okazji ten zachód jest piękny.Mam nadzieję, ze zachód dziadka będzie taki sam.
-Hehe, ja takze.Nie.Ja to wiem.

 
 
Po powrocie książe dostrzegł swoją siostrę Idię u boku nowego mieszkańca Lwiej Ziemi.Khari i Idia rozmawiali i bawili się.Wyglądali na szczęśliwych.Sawa postanowił podejsć do nich.
-Cześć idia.Witaj Khari.Jak podoba ci się Lwia Ziemia?
-Wspaniale.Jest cudowna.Ty jesteś Sawa prawda?Przyszły król?
-Tak.Widzieliście może Eclipse?
-Tak.Właśnie idziemy do reszty.Chodź z nami.-Powiedziała rozradowana siostra.
Oczywiście wszystkie lwiątka bawiły się nad wodopojem.Nawet mała Wazi biegała za starszymi pryzjaciółmi.Ksiażę przywitał się ze swoja ukochaną.ta zaproponowała mu wspólną zabawę, jednak ten był zbyt zmeczony by się bawić.Połozył się na kamieniu i obserwował pozostałych.Był dumny i szczęśliwy widząc ich takich radosnych i zdrowych.Przyszłość Lwiej Ziemi leżała w lapach jego oraz członków stada.
Eclipse patrząc na przyszłego króla widziała władzę i dostojność.CIeszyła sie z faktu, ze zostanie królową oraz żoną Sawy.Mogła być naprawdę w pełni szczęśliwa.
Jakiś czas temu Kovu opowiedział Sawie, że każdy lew i lwica pełnia w stadzie swoje role.Są wojownicy i lowcy.Jeden lub dwaosobniki zostaja zwiadowcami, ale o każdej pozycji decyduje władca.Sawa już teraz obserwował co potrafią jego przyjaciele, by móc w przyszłości powierzyc im pewne stanowiska.To nie będzie łatwe.
 
Kiedy zaczęło się robić ciemno ojciec zwołał swoje dzieci i żonę.Zaprowadził ich na polanę i postanowił im opowiedzieć o dawnych władcach i gwiazdach.
-Dzieci, powiem Wam teraz coś, co opowiedzial mi Wasz dziadek.Spójrzcie w gwiazdy.To z nich patrzą na Nas wszyscy władcy z przeszłości.
-Naprawdę?
-Tak.I nie zapomniejscie, że Oni zawsze pospieszą Wam z pomocą.I ja także.Mówi się, ze im jaśniejsza gwiazda tym potężniejszy władca panował nad Lwią Ziemią.Kiedyś ja i mama się tam znajdziemy.Wasza babcia takze tam jest.
-A dziadek?-Spytał Sawa
-Jestem pewna, ze jeszcze nie.-Odparła Kiara.
Ponownie głos zabrał Kovu.
-Sawa, pamiętaj, o byciu dobrym władcą nie świadczą podboje ziem jakdawniej uważano a postawa i charakter.Oraz zachowanie.Idia, Leah.Wkrótce będziecie wspaniałymi i utalentowanymi jak wasza mama.Od Was będzie zależeć przetrwanie gatunku oraz stada.Musicie nauczyć się polować, walczyć oraz dbać o wszystko co żyje.Wszyscy troje z pewnością będziecie mieć kiedyś partnerów i dzieci.Proszę Was byście nie zapomnieli o swoich obowiązkach wzgledem nich.
-A ty zapomniałeś?-Zapytała Leah.
-Nie.Kiedy się urodziliście przyrzekłem Simbie, ze będę Was traktować tak samo.Chyba dotrzymałem słowa?
-Oczywisćie.-Powiedziały lwiątka.
-Tato, co będę musiał zrobic jeśli będę miał kilkoro dzieci?-Spytał sawa.
-To już będzie zależało od ciebie.Prawo, które trwa od lat na Lwiej ZImei mówi, ze pierworodny syn obejmie tron.Dbano o tę zasadę przez lata, ale oczywiscie nie będziesz musiał jej przestrzec.
-Rozumiem.Dziękuję.
-A teraz idźcie juz.To był długi dzień.
 
 
 
Wracajac do domu lwiatak spotkały powracajacą ze swojej ziemi Eclipse.Sawa postanowił opowiedzieć jej o tym co powiedzial mu ojciec.
-Tylko zaraz wracaj Sawa!-Krzykneła Idia za bratem.
Lwiątka zaszły nad wodopój.Usiadły koło siebie.Sawa radosny mówił jak najęty.Za to biala patrzyła z miłością na niego i słuchala uważnie.Na koniec Sawa spojrzal na nia i zaniemówił.W blasku księżyca wygladała poprostu cudownie.
-Eclipse, kocham Cię nad zycie i nie wyobrażam sobie panowania bez ciebie jako mojej królowej u mego boku.Proszę pozostań nią.Bedziemy wspanialymi władcami i rodzicami.Jestem tego pewnien.Lwiczka polizała go poczym po chwili dodala.
-Przyrzekam.Nie zostawię Cię.