niedziela, 28 lutego 2016

#62 Decyzje, decyzje

Kiongozi pobiegł czym prędzej nad wodopój. Biegł tak szybko jak za czasów lwiatka nie potrafił, a wysoka trawa już nie przesłaniała jego widoczności. Grzywa padała mu na oczy. Biały lew wciaż nie mógł przywyknąć do tych wszystkich zmian. Ale zmieniło się też coś jeszcze. Jego spojrzenie na świat. Zaczął się interesowac bardziej lwicami i dobrą zabawą. Królewskie obowiązki zmieniły się w stratę czasu. I to wszystko dzięki Hazarowi, swojemu mentorowi, którego w tej chwili właśnie szukał. Dawno go nie widział, ale miał nadzieję, ze jest on jeszcze na Lwiej Ziemi. Gdyby właśnie on został przywódcą młody książę byłby wielce szczęśliwy. Ale poszukiwania trwały i zajęły nastolatkowi dokładnie dwa dni. Pewnego poranka Kiongozi siedział na tronie i myślał, gdzie może znaleźć Hazara. Podszedł do niego Agile.
- Martwisz się czymś Kiongozi?
- Hazar chyba odszedł.
- Czemu tak ci zależy na znalezieniu go?
- Chciałbym aby został przywódcą Lwiej Gwardii. Mimo, ze nie należy do stada.
- Mogę go dla ciebie poszukać. Pamiętaj, że jestem zwiadowcą.
- Dziękuję Agile. Jesteś moim wiernym przyjacielem.
- Nie tylko przyjacielem ale takze opiekunem i jako opiekun proszę cię, abyś przemyślał jeszcze raz czy tak naprawdę tego chcesz, uratował cię, ale nie znasz go. Poszukam go, a ty nie pakuj się w kłopoty.
- W takim razie ruszaj, prędko.

Ale Agile nie znalazł dawniej nastoletniego lwa. Hazar musiał już dawno odejść. Kiongozi miał przeczucie spóźnienia się, ale powiedział sobie, ze w takim razie trudno, będzie ktoś inny. tylko kto? Ojciec myślał nad kimś z obecnych członków. Ale każdy wspaniale sprawdzał się w swojej roli. Książę myślał i myślał i chociaż coraz mniej go to obchodziło, to chciał pomóc ojcu. Pewnego razu Sawa podszedł do syna pogrążonego z rozmyśleniach.
- Chyba już wiem kogo obsadzę na  stanowisku lidera - Zaczął ojciec - Jeśli nie masz zastępstwa oczywiście.
- Wszystko mi jedno. Tato, czy to naprawdę konieczne? W końcu nikt nas nie atakuje od czasu gdy Khari zabił babcię Kiarę. Po co nam Lwia Gwardia, skoro nic się nie dzieje? Nawet hien już nie ma.
- Skąd takie podejście synu? Dawniej szukałbyś kogoś na siłe i zawsze miałbyś się na baczności.
- Teraz to nie ma sensu tato. Po co mam szargać nerwy i tracić siły na daremne? Daj spokój. Jesteś za bardzo ostrożny.
Wstał, odwrócił się i zostawił króla, mijając mamę, która szła do męża. para patrzyła dziwnie na syna.
- Co mu się stało? - Zapytała królowa.
- Nie mam bladego pojęcia. Nasz syn nie jest już tym chętnym do działania lwiatkiem. Kiongozi z dnia na dzień jest coraz bardziej obojętny.
- Raczej niezależny, och skarbie, to taki okres. Daj mu trochę czasu. Nie pamiętasz już jaki ty byłeś w jego wieku? Baliśmy się ciebie czasami.
- Tak, on będzie taki sam, oby nie gorszy. Ale tak jak moi rodzice nie odpuścili nie, tak ja jemu nie odpuszczę. Gdyby nie mój ojciec, nie byłbym dzisiaj królem, bo matka przekazałaby władze jednej z moich sióstr.

Tymczasem nastoletnie lwice leżały pod wielkim drzewem nad wodopojem. Także one były niezwykle ciekawe kto zawładnie Lwią Gwardią.
- Nadal uważam, ze ty, Valentine, powinnaś być liderem - Zaczęła Amara - Może w końcu ktoś by udowodnił, ze lwice potrafią dowodzić nie tylko polowaniom. I w ogóle co to za zasady, ze lwica nie może być samotną królową, tylko sobie zaraz musi męża szukać.
- Odezwała się, która wciąż buja w obłokach i marzy o jednym z nich - Odpowiedziała jej Valentine - Bahati cię omamił, przyznaj sie, Amaro.
Lwica skuliła uszy i usmiechnęła się nieśmiało, a jej policzki się zarumieniły.
- To nie tak...
- A niby jak!? - Krzyknęła Hapana, która postanowiła trochę podrażnić przyjaciółkę. - Syn wyrzutka skradł serce tej, która najdłużej uważała go za godnego swojego ojca. Możesz miec każdego, jesteś śliczna, a wybrałaś jego.
- Jeszcze nikogo nie wybrałam! Bahati jest uroczy, ale nie szukam partnera na razie. W końcu zawsze moze się pokazać ktoś nowy, prawda?
- Tak, albo będziemy mięli taką sama sytuację jak w przypadku twojego brata, Valentine. - Zawadi takze postanowiła się wtrącić.
- Nie mam wpływu na Kiongoziego. Też byłam w szoku, ze nie tęsknił za Niszą, bardzo ją lubiłam i miałam nadzieję, ze między nimi będzie inaczej.
- Ale w takim wypadku Kiongozi jest wolny i nie powiem, mogłabym być nim zainteresowana. - Hapana rzuciła księżniczce droczące spojrzenie.
Lwice zaczęły rozmarzać o księciu a Valentine przewróciła jedynie oczami. Gdyby nią sie tak interesowano... W końcu postanowiła zmienić temat.
- Nie mam ochoty słuchać jak zachwycacie się moim bratem. Powiedzcie jednak co myślicie o całej tej sprawie z Kharim? Nie wiem jak wy, ale ja nie będę marnowała czasu na leniuchowaniu i nie będę jedynie polować. Zamierzam nauczyć się walczyć.
- To bardzo dobry pomysł, ale od kogo? Same sobie jedynie zrobimy krzywdę i nic z tego nie będzie -Hapana podłapała pomysł.
- Myślałam o Rafikim. Na pewno wiele potrafi. Poprosimy go o dyskrecję. Na pewno nam pomoże.

U facetów działo się podobnie. Rozmowa toczyła się między samcami o lwicach, jako potencjalnych partnerkach. Wszyscy leżeli w grocie pod Lwią Skałą. Jedynie tą rozmową nie był zainteresowany Asani, który myślał tylko o Shani. Najbardziej zainteresowanymi byli Kiongozi i Chaka. Książe potrafił znaleźć coś pociągającego w każdej lwicy, wyrażał się z respektem jedynie o siostrze. Myślał, że mogłaby byc wspaniałą partnerką dla jego najlepszego przyjaciele Miujizy.
- Haha, nie powiem, nie, twoja siostra to naprawdę dobra partia.
- Najlepsza przyjacielu, najlepsza. Za to twoja ma taki charakterek, ze mógłbym się z nią droczyć.
Tak naprawdę Valentine zainteresowany był kto inny. Chaka. Kiongozi jednak wcale nie chciał mieć go za szwagra i gorzko to okazywał.
- Stary, odpuszczam ci Shani, naprawdę, jest twoja, ale o każdą inną mógłbym z wami walczyć. - Ten tekst lekko zirytował Bahatiego, który marzył o Amarze, ale czuł, ze to tylko żarty. Kiongozi stał się typowym podrywaczem i uwodzicielem, ale nie robił niczego na siłę.
Wszyscy wiedzieli, że Asani kocha Shani i lew był wdzięczny kumplom za to, ze nie musi się martwić. I chociaż nie przeszkadzało mu gadanie kumpli, to chciał zmienić temat.
- Kiongozi, może pomyślałbyś chociaż o powrocie do Lwiej Straży? Nam potrzebny jest lider od zaraz.
Książę tylko prychnął, nie zamierzał mówić towarzyszom co myśli o tej całej gwardii. Popatrzył na towarzyszy, którzy ciągle na niego spoglądali wyczekując jakiejś odpowiedzi.
- Nie ma mowy. Jaki w tym sens. Będę liderem jakiś czas i co potem? Potrzebujecie kogoś na stałe. Jestem księciem, następcą tronu. Jako król nie mogę się rozpraszać.
Lew nie mówił tego ze zbyt wielkim przekonaniem. Wiedział, ze ma jego słowa mają rację, ale to była tylko wymówka wymyślona na poczekaniu. Póki co nie chciał niczym władać. Chciał być wolny.

Tym zachowaniem irytował coraz bardziej swoich rodziców. Tego wieczora król w towarzystwie żony i córki chodził w te i we wte od dłuższego czasu.
- Skoro mój syn nie wie co jest jego obowiązkiem, to ja zamierzam mu to pokazać! Miałem nadzieję, ze do tego nie dojdzie, ale ktoś musi ustawić go do pionu.
- Sawa, jesteś strasznie poirytowany, a nasz syn jeszcze tak naprawdę nic złego nie zrobił.
- No właśnie Eclipse, nie zrobił dosłownie NIC!
- Jesteś w tej chwili gorszy niż twój ojciec. On tak na ciebie nie naciskał.
- Nie wiedziałam, że z ciebie był taki buntownik tato - Zaśmiała się Valentine. Eclipse jej zawtórowała.
Sawa spojrzał rozbawiony na dwie najważniejsze lwice w jego życiu.
- Ha ha, bardzo śmieszne. Całe szczęście ty masz jeszcze trochę rozumu. Twój brat jest najlepszy jakie mogłabyś mieć i ty dla niego jesteś najlepszą siostrą, nie do zastąpienia, ale nie bierz z niego przykładu za każdym razem kiedy coś postanawia. Ważne by mieć własny rozum.
- Skarbie, jak on ma sam sie nawrócić kiedy za bardzo sie mieszasz? Może jeszcze znajdziesz dla niego partnerkę? - Dodała sarkazmem, ale Sawa zupełnie inaczej to odebrał.
- kiedyś takie było prawo i jest nadal. Moze to właśnie dobry pomysł? Tylko kogo?
- tato, błagam, Kiongozi się nie zgodzi, z resztą ja też nie. Mama mi powiedziała, ze szukacie też kogoś dla mnie.
Rodzice byli zmieszani. Faktycznie, takie było prawo. To władcy wybierali potomstwu partnerów. Królowa nie chciała go łamać, ale córka miała rację. To nie mógł być nikt obcy.
- Ale nie chciałabym także. aby to była część naszej rodziny. Valentine zostaw nas na chwilę samych. Musimy to omówić - Kiedy nastolatka odeszła... - Ty znajdź kogoś dla naszego syna, ja dla naszej córki. Tylko niech to będzie lwica która zdoła go utemperować. Ma twój charakter.
- Jest ci ze mną ciężko?
- Nie, ale czasami miałam cię serdecznie dość. Wracając do tematu... myślałam o Chace. Wydaje mi się to najrozsądniejszy wybór. Mógłby ją w przyszłości naprawdę kochać i wpół władać Wolną Ziemią.
- Co do tego ostatniego to nie chciałbym widzieć go na tronie. Jest zbyt pochopny. Ale mamy sporo czasu, wymyślisz coś. Ja nie mam pomysłu. Myślałem o Hapanie, bo nie są spokrewnieni. Na dodatek ona jest z charakteru bardzo podobna.
- Moim zdaniem aż za bardzo.
- Też racja. Ale chwila moment. Chyba o kimś zapomnieliśmy, moja droga.
- O kim?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Moi drodzy w końcu napisałam, wiem długo to trwało. Rozdział pisany na poczekaniu i to widać, ale kilka elementów było przeze mnie dokładnie przemyślanych od dłuższego czasu.
A teraz, jak myślicie?
1. O kim myślał Sawa na końcu notatki?
2. Co myślicie o Lwiej Gwardii? Podobnie jak Kiongozi czy Sawa? A może inaczej?
3. Na lidera głosujecie w ankiecie, ale czy jest ktoś kto chciałby z powrotem Kiongoziego albo Valentine? (Chaka nie wchodzi w grę, ani żaden inny już członek)
Przypominam o opowieściach w zakładce "wodopój", czytajcie i komentujcie, a zamówienia składajcie w spamowniku.

OGŁOSZENIE
W obecnym tygodniu i następnym ogłaszam, że przyjmuję pomysły na opowieści do zakładki "wodopój", ale tylko z postaciami wymyślonymi przez Was samych. To nie mają być postacie disneya, ani króla lwa, które gdzieś tam słyszeliście. Robię to bo jestem ciekawa waszych pomysłów, a jestem pewna, ze macie ich wiele. Możecie co chcecie, romanse, zdrady, oszustwa, morderstwa, wygnania, konflikty rodzinne, nie rodzinne, podróże, wszystkie dziwactwa jakie tylko chcecie. Macie dwa tygodnie na składanie zamówień i po kolejnym tygodniu wstawię wszystkie zamówione przez Was historie. Poinformuję Was o tym.
Czytać i komentować!!!

niedziela, 14 lutego 2016

#61 Krok ku dorosłości

Wiele się zmieniło w jeszcze niedawnych lwiatkach. Odkąd stały się nastolatkami, stały się zupełnie inne. Odważniejsze, bardziej odpowiedzialne, ale i charakterne. Zgodnie z postanowieniem Shani opuściła Lwią Ziemię wraz z Rafikim. Idia i Amara długo jeszcze obserwowały drogę, którą podążyła członkini ich rodziny.Słońce zaczęło mocniej grzać. Amara widziała smutek matki, ale nie wiedziała jak ją pocieszyć. W końcu sama się bała. Nie był to jednak czas na smutek. Idia wraz z siostrą i resztą lwic zaczynały dzisiaj lekcje polowania. Był to najwyższy czas, ponieważ Agile po swoim zwiadzie zapowiedział, ze Khari opuścił Cmentarzysko Słoni. Po wyrzutku i jego grupie nie było śladu. Tylko gdzie mógł on teraz być? Póki co było to nieistotne.
Idia za młodu nie była dobra w polowaniu. Miała to po Kiarze. Jednak z wiekiem zmieniła sie nie do poznania. Teraz była liderką grupy polującej. Naprzeciwko lwiczek stanęły Idia, leah, Wazi, a także Eclipse, która jedynie kontrolowała zajęcia.
Członkowie Lwiej Gwardii ćwiczyli właśnie z Wimbo i Asante. Jednakże w żadnej grupie nie było Valentine, która nie miała pojęcia co powinna robić. Z jednej strony była liderką Lwiej Gwardii, ale z drugiej miała obowiazek ćwiczyć polowanie, ponieważ Rafiki zapowiedział, ze nie jest to jej stała pozycja w stadzie. Na dodatek Sawa miał inne plany wobec niej. Była w tej chwili na Lwiej Skale i kierowała się do ojca. Król siedział na tronie i spoglądał na obie grupy ćwiczące w oddali. Valentine podeszła do niego od tyłu. Ten był zaskoczony widząc tutaj córkę.
- Skarbie, dlaczego tutaj jesteś?
- Tato, ja nie wiem gdzie teraz powinnam być.
- To znaczy? Znasz swoje obowiązki. - Król zaczął doroślej traktować swoje dzieci od kiedy stały się nastolatkami. Był bardziej wymagający i stanowczy.
- Tak. Jestem liderką Lwiej Straży i powinnam teraz trenować z chłopakami, ale jestem też lwicą i powinnam potrafić polować, działać w grupie z lwicami. Poza tym mówiłeś, że nie będę należeć do straży do końca życia. Rafiki przepowiedział mi to samo. Więc w tej chwili nie wiem co robić.
- Hmmm, Valentine, masz rację. Twój brat nie moze był liderem, ty też nie, ale nie mam nikogo innego.
- Czy to musi być lew? Moze inne zwierzę.
- Nie, drogie dziecko. Posłuchaj, nie tak dawno temu, jeszcze za młodu twojej babci Kiary jej brat Kion, po którym twój brat odziedziczył imię, był liderem straży. Jego grupa jako pierwsza w dziejach nie była uformowana z lwów. Z poczatku dobrze sobie radzili, ale byli zbyt młodzi i zbyt niedoświadczeni. Nie mięli szans na przetrwanie. Grupa rozpadła się bardzo szybko wraz ze śmiercią młodego lidera. Wiem jaki to obowiązek być przywódcą i nie chcę cię narażać. Masz inne obowiązki i dlatego nie chcę abyś należała do gwardii. Dlatego też nie chcę innego zwierzęcia niż lwa w drużynie. Wymyślę coś. Więc teraz biegnij na polowanie. Ja porozmawiam z Asante i Wimbo.
Lwica zgodna z radą ojca ze śmiechem udała się do reszty lwic.

Zajecia szły zgodnie z planem i Valentine odkryła, ze polowanie jest wspaniałą rozrywką, ale i wielkim obowiązkiem. Potrafiła dobrze poprowadzić lwice, ale nadal czuła, ze to nie dla niej. Nie czuła sie właściwie jako liderka straży, a teraz takze nie chciała być liderką grupy łowieckiej. W takim razie gdzie było jej miejsce? Teraz czuła się tak samo jak Chaka, który też nie mógł znaleźć swojego miejsca. Dobrze się bawił jako najsilniejszy w straży, ale pragnął czegoś więcej niż to.
Ten dzień był najlepszy dla Amary która zapomniała o smutkach i pokazała co tak naprawde potrafi podczas polowania. Trzymała tempo, miała wspaniałą koordynację i refleks. Zawadi była bardzo silna i szybka, także wytrzymała. Długo się bawiła goniąc antylopę. Hapana natomiast traktowała to jako obowiązek. Zabijała szybko i bez podchodów. Oczywiście były to na razie jedynie ćwiczenia na bardzo młodych osobnikach. Eclipse była dumna z postępów młodych lwic, ale nie dostrzegała tego samego zapału u własnej córki. Jako matka się martwiła, ale zamierzała dać jej czas.
To samo czuła Leah widząc syna po treningu. Mimo zadowolenia jego oczy były pełne innych ukrytych uczuć. Tylko Leah to widziała. Nawet Asante nie zdawał sobie sprawy z pragnień syna.

Młode lwy zaczęły ustalać między sobą hierarchię i co chwila walczyli, a także kłócili się. Miujiza z początku jako jedyny potrafił postawić się Chace. Asani i Bahati nie chcieli tego robić, chociaż nie podobał im się fakt, ze Chaka się wywyższa swoją siłą i jest w stanie ich pokonać. Od kiedy odeszła Shani, Asani nie za bardzo sprawdzał się w swojej roli. Był przybity i tęsknił. Chociaż przyjaciele starali mu się pomagać.
Asante i Wimbo byli zadowoleni ze swojej grupy, ale brak przywódcy był odczuwalny w grupie. Nie było nikogo kto utemperowałby Chakę, przywrócił siły Asaniemu, zachęcał do dalszych działań Bahatiego. Tak. Lwia Straż miała problem. Problem którego Sawa nie potrafił rozwiązać.
Późnym wieczorem król wraz z żoną siedzieli oboje na tronie i omawiali pierwszy dzień nastolatków. Z początku śmieli się i cieszyli, ale zaraz musieli porozmawiać o niepokojących sprawach.
- Asante powiedział, ze chłopcy dobrze sobie radzą, ale nie panują nad sobą. Brakowała im Valentine.
- Cóż, może tam jest jej miejsce? Dobrze radziła sobie na polowaniu, ale to nie jest jej powołanie, To widać na pierwszy rzut oka. A ona nie ma obowiązku polować. W końcu jest nie tylko księżniczką, ale i...
- ... przyszłą władczynią Wolnej Ziemi. Tak, wiem Eclipse. Pamiętam. Ale czy to nie za wcześnie, aby to ogłosić?
- Nie, najdroższy. Ty wiedziałeś za młodu.
- I zbyt szybko zostałem królem. gdyby mój ojciec żył, to nie wiem kiedy objąłbym tron. Zawsze wolałem z tym zaczekać.
- Jeśli zrobimy to teraz, to będzie jeden problem z głowy. Zaczniesz ją uczyć tak jak naszego syna i kiedy będą gotowi oboje obejmą rządy. Razem.
Król myślał przez chwilę. Miał tyle spraw i nie miał sie kogo poradzić, bo Rafiki ich opuścił. To był trudny czas dla króla.
- Wiesz Eclipse. Dawno temu Rafiki przepowiedział mi, że będę jednym z największych władców w historii. Że będę potężniejszy od Mufasy i dorównam Muhimu, który stworzył Lwią Ziemię. Jak można kogoś przebić skoro on wszystko zaczął?
- Już to robisz, nie widzisz? Stworzyłeś Wolna Ziemię tak jak Muhimu stworzył nasz dom. Teraz masz we władaniu wiecej niż on i wspaniale ci się to udaje. Na dodatek czeka nas bitwa i to taka jakiej Lwia Ziemia jeszcze nie widziała do tej pory. I to ty cały czas nas prowadzisz. Nie twój ojciec, nie Mufasa, ani Muhimu. Ty Sawa. Jesteś wielkim królem.
- A ty moją wspaniałą królową. - Władca uśmiechnął się do żony. - Bardzo ci dziękuję Eclipse. Pomyślę jeszcze nad tym, ale co ja zrobię z liderem straży? Widziałaś dzisiaj chociaż naszego syna? Nie pojawił sie na porannych lekcjach, Agile także nigdzie go nie widział.
- Ja również. Nasz syn nie jest już dzieckiem, nie musi się nas o wszystko pytać. Jest taki sam jak ty w jego wieku.

Nastoletni książę natomiast cały dzień chował sie w odosobnieniu. Postanowił chociaż raz odpocząć. Będac nastolatkiem czuł się bardziej bezkarny, czuł ze może więcej. Postanowił to wykorzystać, tak jak radził mu Hazar* i zmienić nieco dotychczasowe życie. W tej chwili nie obchodziło go królestwo, lekcje, ani obowiązki. Dopiero gdy słońce zaszło nastolatek wrócił do stada. Natknął się przy tym na swojego ojca. Zdumionego jego nagłym pojawieniem się.
- Kiongozi, gdzieś ty był? Twoja matka i ja martwiliśmy się.
- Przepraszam tato. Chciałem ten dzień spędzić sam.
- Ha! Powiedzmy, że rozumiem. Pamiętam jak ja się czułem, kiedy byłem w twoim wieku. Także lubiłem samotność. Ale akurat dzisiaj byłeś mi potrzebny.
- Moze teraz uda mi się pomóc, tato?
- Mam pewien problem, którego nie mogę rozwiązać i nie mam doradcy. Chodzi o lidera Lwiej Straży. Ty zrezygnowałeś, Valentine nie może nim zostać.Nie mam zastępcy. Moze mógłbyś mi kogoś polecić?
- Jakie masz wymagania?
- To musi być lew. Tylko tyle.
Książe myślał chwilę.
- Możliwe, ze mam kogoś takiego...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hazar* - Postać z historii Kiongoziego w zakładce "Special".

Dobra ludzie, notka jest. Jak widzicie pojawia się pewna postać. Kto czytał tą historię wie kim ona jest. Długo myślałam, czy ja dodać do opowiadania i nadal nie jestem pewna. Zdecyduję o tym z waszą pomocą. Ale za nim to się stanie trochę czasu minie.

Szczerze myślałam, ze zakładka "special" będzie bardziej popularna, w końcu wiele osób głosowało za nią. Wszystkie historie się tam już pojawiły.

Rozdział ciut chaotyczny, wiem. W następnym będzie więcej akcji z nastolatkami.

Teraz pytania do Was:
1. Jak myślicie kogo Kiongozi ma na myśli?
2. Kogo byście Wy chcieli na stanowisku lidera grupy.
3. Czego wiecej pragnie Chaka?
4. Kiedy władcy ogłoszą przyszłosć Valentine?
5. Czy chcielibyście Hazara jako stałą postać w opowiadaniu, czy tylko od czasu do czasu?
Czy będzie Wam przeszkadzało jeśli będę na zmianę używała nazw: straż i gwardia?
Z góry takze odpowiadam, że o Shani na razie nic nie będzie. Minie sporo czasu zanim wróci.

Pozdrawiam Was serdecznie i dalej przypominam o nagłówku. Mam dwie chętne osoby. Naprawdę nikt nie chce? Pytałam Catberry, ale brak odpowiedzi. Lubię mieć z czego wybierać.
Dziękuję za zgłoszenie się Eveya farasi i Bluə Hərmıønə Lıønəss. Liczę na Wasze piekne prace :D