piątek, 26 grudnia 2014

#23 Decyzja

Minął miesiąc i wiele rzeczy się zmieniło. Lwiątka podrosły i stały się nastolatkami.. Leah  uczyła się polować pod okiem Chiku i Tasana. Na Lwiej Ziemi Sawa cały czas uczył sie pod okiem ojca, matka uczyła go polować, grzywa zaczęła mu rosnąć przez co wyglądał dumniej. Również jego ryk był potężniejszy. Eclipse spędzała z nim więcej czasy niz przedtem. Idia wraz z Kharim tworzyli parę jednak nie taką jak książęca. Według niektórych Byli ze sobą jedynie na pokaz. Nie pasowali do siebie. Asante doszedł już do siebie i żył jak wcześniej, oczywiście o ukochanej nie zapomniał. Postanowił nauczyć się walczyć, aby przetrwać podczas szukania jej. Akila i Dogo takze byli razem. Pomimo przywiązania do lwiej Ziemi postanowili kiedyś razem ją opuścić. Do tego czasu jednak postanowili pomóc przyjaciołom.

Chłopcy uczyli się walczyć pod czujnym okiem Kovu i Kopy. Obydwa lwy pokazywali im różne techniki przy okazji wyżywając się na sobie. Wazi stała się starsza. Była odpowiedzialniejsza i mądrzejsza. Wykazywała niezwykłe zdolności w polowaniu. Nadal jednak nie była zbytnio lubiana przez resztę lwiątek i starała się ze wszystkich sił im dorównać. Najbardziej chciała przypodobać się kuzynom. Sawa był zbyt zajęty by z nią przebywać, natomiast Idia po prostu jej nie lubiła. Dorośli ją kochali, wszyscy, ale to nie wystarczyło.

- Dalej Chaka, goń mnie!
- Haha, To nie będzie trudne. Zaraz cię dorwę.
Dwoje nastolatków bawiło się w berka. Bardzo się polubili, stali się wręcz najlepszymi przyjaciółmi. Mięli akurat przerwę od treningów. Lisa biegała razem z nimi, ale Leah unikała jej specjalnie. Nie znosiła tej lwicy. W pewnym momencie podeszła do nich Chiku.
- Moi drodzy, przestańcie na chwilę i chodźcie. Leah, wystarczająco wyrosłaś i udoskonaliłaś swoje umiejętności, aby wrócić do domu. Obiecałam ci, przecież, że będziesz wolna. Nadszedł czas.
- Bardzo dziękuję Chiku. Nauczyłaś mnie naprawdę wiele.
- Ale mam do ciebie ogromną prośbę. Posłuchajcie mnie dzieciaki. Stado zaczyna się rozpadać, a ziemia umiera. Niedługo wszyscy stąd odejdą. Rozmawiałam już Tasanem i twoją matką Chaka. Wyraziliśmy zgodę, byście mogli opuścić stado. Leah, proszę zabierz ich ze sobą. Twój ojciec wyraził zgodę dla Lisy, Chaka na pewno będzie mógł takze zostać. Chcę dla nich jak najlepiej.
Leah nie wiedziała co myśleć. Chakę by zabrała, ale nie Lisę. Nie mogła jej jednak odmówić.
- Zgoda, Chiku. Chaka i Lisa pójdą i zostaną na Lwiej Ziemi.
- Dziękuję.
- Mamo, czy jesteś pewna? - Zapytała Lisa. - Takie rozstanie.
- Tam będzie Wam lepiej. Kiedyś na pewno się jeszcze zobaczymy. Ruszajcie już dzisiaj. Żegnajcie moi drodzy i kierujcie się w górę rzeki.
Nastolatkowie jedynie pożegnali się ze stadem i wyruszyli po wspólnym polowaniu. Trzy nastoletnie lwy w końcu udały sie w długą i nieznaną podróż. Wszyscy byli niezwykle podnieceni i radośni. Bawili się i radowali.





Od Lwiej Ziemi dzielił ich co najmniej tydzień drogi. Tymczasem na niej...
Kovu udzielał kolejnej lekcji synowi.
- Sawa, wiem, ze przyrzekłeś szukać swojej siostry gdy podrośniesz, ale zrozum, że to nie jest odpowiedni moment. Właśnie teraz masz wiele obowiązków. Musisz nauczyć się przewodzić grupą.
- Ojcze, jak mam się tego nauczyć jeśli nie na wyprawie. Pozwól nam wszystkim w tej chwili opuścić Lwią Ziemię, Daj nam co najmniej tydzień, będziemy szukać Leah'y. Jeśli w tym czasie nam isę nie uda, wrócimy. Obejmę dowództwo w grupie. Razem nic nam się nie stanie.
Kovu zastanawiał sie chwilę. To był dobry pomysł.
- Masz rację. Ale muszę porozmawiać takze z twoją matką na ten temat. Wieczorem dam ci odpowiedź.

kiedy słońce zaczęło zachodzić Kovu wraz z Kiarą spotkali sie nad kanionem, aby porozmawiać. Ułożyli się na ziemi.
- Kovu, nie wiem czy to jest dobry pomysł. A jeśli coś im się stanie... nie chcę, aby odchodzili. Straciliśmy juz jedno dziecko.
- Wiem Kiaro, ale w ten sposób jest niewielka szansa, ze ją znajdziemy. Może im sie udać. Poza tym muszą stać sie bardziej odpowiedzialni i nauczyć się przeżyć, a Sawa dowodzić stadem. Idia także na tym skorzysta. Uwielbia przecież wyprawy. Moze właśnie podczas niej odnajdzie swoje miejsce. Ona nie chce żyć na Lwiej Ziemi.
- Wiem, ale to takie przykre. W końcu tutaj jest ich dom. Wszystkich. Ale chyba masz rację. Moja mała Idia... moze w końcu odnajdzie miłość swojego życia.
- Co? Przecież jest z Kharim. - Zdziwił się król.
- Haha, Kovu, to nie jest miłość. - Zachichotała Kiara - Przyjrzyj im się. Nie są szczęśliwi. Są przeznaczeni dla  kogoś innego.
- Chyba nie znam się na tych sprawach. To odpowiednie dla lwic.
Oboje zaczęli się śmiać i tarzać po ziemi. Radość znów powracała do ich serc.


Późną nocą Władcy zwołali przed lwią skałę całe stado. Stanęli na szczycie i głosili, ze nastolatkowie wyruszą tej nocy na wyprawę. Matki niektórych nie były zadowolone z tego pomysłu, ale ich dzieci były prawie dorosłe. Eclipse powiadomiła swoich rodziców już o wyprawie. Młodzi stanęli przed władcami.
- Daję Wam tydzień moi drodzy. Sawa zostajesz mianowany przywódcą grupy. Rozkazuj mądrze. Twoim następcą jest Idia. Jestem pewien, ze sobie poradzicie. Asante, wyglądaj mojej córki. Wazi, ty takze wyruszasz, trzymaj się grupy. Akila jest wspaniałym zwiadowcą, w razie czego będziesz informatorem. Jeśli nastąpią kłopoty wróć na Lwią Ziemię. Dogo, masz umiejętności waleczne. Razem z Kharim bronicie lwic. Bądźcie ostrożni. Ruszajcie już. Powodzenia.
Młodzi w biegu opuścili Lwią Skałę. Biegli ile sił w łapach poza granice Lwiej Ziemi. Kovu, Kiara i reszta stada obserwowała ich do samego końca. Za Kovu stali takze Kopa i Vitani.
- Oby im się powiodło. - Vitani była zatroskana. Ich córka po raz pierwsza zwiedzi obce krainy.
- Nie martw się droga siostro. Nic im nie będzie. To doskonały test. Tume wyruszy za nimi do Rajskiej Ziemi i będzie obserwował. Potem powróci i zostaną sami.
Obok granicy Sawa ostatni raz zatrzymał się by spojrzeć na swój dom. Wiatr muskał jego grzywę i sierść.
- Odnajdę Leah'ę ojcze. Obiecuję!
Jego grupa zatrzymała się widząc jego zwłokę, ale nikt nic nie powiedział. Wiedzieli co czuje.



A więc mam nadzieję, ze rozdział się podoba. Na stronie "another" pojawiła się historia o Zirze. Zakładka z postaciami zostanie niedługo zaktualizowana. Pozdrawiam.

środa, 17 grudnia 2014

#22 Mój nowy dom

Leah w końcu odzyskała przytomność. Znajdowała się w ciemnej jaskini. Obok niej leżała lwica, którą widziała kiedy wcześniej otworzyła oczy. Miała jasną sierść i lekką grzywkę. Wpatrywała się w nią z czułym uśmiechem. Leah w jednej chwili rozpoznała w niej Chiku. Wystraszyła się i odskoczyła w bok kuląc ogon.
- Leah, nie bój się. Przepraszam, że cię wystraszyłam.
- Zostaw mnie. Czego chcesz?
- Już spokojnie. Uratowałam ci życie. Leżałaś nieprzytomna oblepiona mułem. Czy pamiętasz co się stało?
Lwiczka zastanowiła się. Próbowała sobie coś przypomnieć. Wspomnienia były zamglone. DOpiero po chwili. Deszcz, urwisko, jej brat i siostra próbujący ją ratować. A potem upadek z klifu. Spojrzała na swoje łapy. Rany się zagoiły, ale bardzo ją bolały.
- Dlaczego mnie tutaj zabrałaś? Chcę wracać do domu.
Już się nie bała, wręcz przeciwnie była w stanie walczyć. Groźnie patrzyła na lwicę. W tej chwili wszedł Tasan.
- Widzę, że się obudziłaś. Jak się czujesz?
- Będzie lepiej jak mnie zostawicie. Chcę wracać do domu.
- Nono księżniczko, spokojnie. Przecież nie chcemy cię skrzywdzić.
- Mojego ojca chciałeś!
- Zapomnijmy o tym. Posłuchaj, Chiku odprowadzi cię do domu, ale dopiero jak odpoczniesz i wyzdrowiejesz. Nie dasz rady iść z tymi łapami.
Leah musiała przyznać mu rację. Bolały ją niemiłosiernie.
- Jak daleko jest Lwia Ziemia?
- Wzdłuż rzeki tydzień drogi, ale to niebezpieczna trasa. Lepiej pójść dłuższą, ale bezpieczniejszą, która zapewni ci pożywienie. Potrafisz polować?
Lew zmienił temat.
- Nie.
- Chiku cię nauczy. Najwyższy czas. W razie czego musisz znać tę umiejętność. Proszę, nie oceniaj mojej rodziny za mnie. Zaufaj mi.
Leah nic nie odpowiedziała. Patrzyła nieufnie na lwa, ale musiała tutaj zostać. Wyszła z jaskini i usiadła na małym głazie. Nagle usłyszała ciche radosne krzyki. Pobiegła w stronę, z której się dobywały. Jej oczom ukazało się niewielkie stado. To, o którym opowiadał Tasan na Lwiej Ziemi. Kilka lwic odpoczywało  na ziemi w promieniach słońca. Krzyki wydawały dwa lwiątka. Była to Lisa i jasny lew o brązowej sierści. Chwile im się przyglądała, aż te ją zobaczyły. Lisa usmiechneła się i podeszła do niej.
- W końcu się obudziłaś. Dobrze się czujesz?
Kiwnęła głową.
- To wspaniale. Poznaj proszę mojego znajomego. - złoty podszedł do niej.
- Nazywam się Chaka. A ty?
- Leah. Księżniczka z Lwiej Ziemi.
- Nooo, to zaszczyt. Dołączysz do zabawy? Gramy w berka.
- Nie jestem w tym najlepsza. Nie biegam szybko.
- Można się wyrobić. No dalej, berek!
Lwiątko pacnęło ją łapa w bark i zaczęło uciekać. Bardzo przypominał jej Asante. No właśnie, co się z nim teraz działo. Na pewno za nią tęsknił. Musiała jak najszybciej stać się samodzielną i wrócić do rodziny. Póki co postanowiła się wzmocnić i dobrze bawić.


A w między czasie na Lwiej Ziemi...
Kovu przez pół dnia szukał syna. Nie stawił się na lekcjach polowania ani na patrolu. Był już zdenerwowany i nerwowy. Pytał każde lwiątko czy go widziało, ale nawet Eclipse nie mogła nic powiedzieć. Nie widziała ukochanego od poprzedniego dnia. Postanowiła pomóc Kovu. Spacerowali spokojnie i rozmawiali. Sawę znaleźli leżącego nad wodopojem. Kovu stracił nad sobą panowanie i podbiegł do syna warcząc. Eclipse postanowiła trzymać się chwilowo z tyłu.
- Sawa, co z tobą!? Nie stawiłeś się na trening! Szukam cię od rana.
- Nie miałem ochoty.
- Co to znaczy?
- PO prostu.
- To mogłeś przyjść i powiedzieć. Martwiłem się.
- Przepraszam tato.
Brązowy dostrzegł skruchę na pysku syna i od razy złagodniał. W tej chwili nie rozumiał Kiary. Względem niego nie był opryskliwy.
- Co się dzieje z tobą? Mama mówiła, że byłeś wobec niej agresywny.
- Nie chciałem z nią rozmawiać, to się zdenerwowałem. Z nikim nie chcę rozmawiać.
- Ale ja chcę ci pomóc. Synu, straciłem już jedną córkę, nie chcę stracić kolejnego dziecka. Jesteś moim następcą. Jeszcze wielu rzeczy nie wiesz i nie potrafisz. Musisz wypełniać swój obowiązek. Możliwe, że Leah żyje, ale nie mogę opuścić Lwiej Ziemi aby jej szukać.
W tej chwili Sawa zaczął łkać i zaciskać zęby. Wtulił się w ramię ojca.
- Słyszałem jak mama krzyczała, ze nie chce mnie jako króla! Że jestem Skazą!
- Poniosły ją emocje, nie jesteś nim. Skaza nie był moim ojcem, w twoich żyłach płynie tylko cząstka jego krwi. Nigdy nie będziesz taki jak on. Jesteś moim synem, a ja wiem kim jestem.
Puścił syna i oddalił się. Eclipse w końcu podeszła do niego. I przytuliła.
- Martwiłam się o ciebie.
- Wybacz. Miałem złe dni. Czasem mam wrażenie że nie nadaję się na króla.
- Oj, Sawa. To nie prawda. Ale widzę, ze naprawdę się martwisz. Czy to przez Leah'ę?
- Tak, chciałbym aby wróciła. To moja siostra. Gdybym był silniejszy mógłbym ją uratować.
- Twój ojciec powiedział, że wyruszyłby na wyprawę aby ją znaleźć, ale nie może zostawić królestwa.
Sawa zastanowił się chwilę.
- Ale ja mógłbym ją znaleźć.
- Co?
- Znajdę moją siostrę.
- To zły pomysł.
- Wcale nie. Wyruszę i znajdę ją, na pewno żyje, jestem tego pewien. A ty... wyrusz razem ze mną. Proszę, Eclipse.
Biała nie wiedziała co myśleć. Pomysł Sawy był szalony, ale nie mogła go zostawić. Uśmiechnęła się lekko i przytuliła go.
- Tak. Ale jeszcze nie teraz. Jesteśmy za młodzi a w między czasie, może Leah sama się znajdzie. Poczekajmy. Wszystko dobrze się ułoży.
Wracali na Lwią Skałę. Na miejscu Sawa przeprosił wszystkich a w szczególności Kiarę za swoje zachowanie. Była wzruszona zachowaniem syna. Nie kryła czułości. Przytulała go i lizała. Znów poczuła, ze jej syn jest sobą.

Wieczorem wszystkie lwiątka usiadły przed Lwią Skałą. Sawa na lekkim wzniesieniu, to on zwołał zebranie.
- Hej, przepraszam, ze zwołałem Was tak późno, ale chciałem coś powiedzieć. Posłuchajcie, wiem, ze to szalone i niewiarygodne, ale ja mam przeczucie... jestem pewien, że moja mała siostrzyczka wciąż żyje. Wy zapewne też. Postanowiłem ją odnaleźć. Nie mogę tego zrobić osobiście, nie teraz. Kiedyś wyruszę na wyprawę, aby ją odnaleźć, jeśli do tej pory nie wróci. Liczę na Waszą pomoc. Asante, na pewno mi pomożesz.
- Oczywiście. Kiedy dorośniemy, będziemy musieli odejść z Lwiej Ziemi. W tedy ją znajdę.
- Jestem tego pewien. W tym czasie, musimy jej szukać w inny sposób. Tutaj proszę Was o pomysły.
Wszyscy zaczęli myśleć. Nikt nie wiedział co robić. Wazi wpadła na pewien pomysł.
- Może ptaki nam pomogą? Migrują i podróżują, może mogłyby się rozglądać?
- Uważam, ze to dobry pomysł. - Odparła Idia. - Ale Sawa, czy uważasz, ze to dobry pomysł? Opuścić Lwią Ziemię? Jesteś następcą, nie możesz. Zostaw to nam. Ja także wyruszę.
- Idia, jesteś mi tutaj potrzebna. Musisz mi pomagać i wspierać. Wspaniale walczysz, jesteś inteligentna. Jesteś moją siostrą i twoje miejsce jest tutaj.
Nie mogła tego skomentować. Nie wiedziała jak. Był czas na przemyślenia. Postanowiła wrócić do jaskini wraz z resztą. Sawa dostrzegł nadchodzącego ojca i podbiegł do niego. Stanęli na czubku Lwiej Skały.
- Tato, chciałem ci powiedzieć, ze ja odnajdę Leah'ę. Tylko dorosnę i będę jej szukać. Jestem pewien że żyje.
- Ja także. Ale pamiętaj, ze masz obowiązki.
- Tak wiem. Ale wypełnię swój obowiązek, za nim je przejmę. Będziesz królem jeszcze bardzo długo.
- Tak wiem. Idź spać. I na razie zapomnij o wszystkim.

środa, 23 lipca 2014

#21 Co dalej?

Po wszystkich ostatnich wydarzeniach zachowanie i charakter Sawy zmienił sie radykalnie.Chodził podenerwowany i niespokojny.Nikt nie wiedział jak mu pomóc.Mama starała pocieszać, ojciec upominał by zachowywał sie tak jak powinien.Rodzeństwo i dziewczyna wypytywali o co mu chodzi.Nie chciał jednak niczego powiedzieć.Mała Wazi także chciała pomóc, jednak on nie dopuszczał jej do siebie.Nigdy za nią nie przepadał.Nikt nie widywał go całymi dniami a nawet jeśli to na szczycie Lwiej Skały patrzącego smętnie na Lwią Ziemię.Nikomu się nie zwierzał, z nikim nie rozmawiał.Poprostu siedział i patrzył.Do jaskini wracał jedynie na noc i podczas posiłku.Odsuwał od siebie rodzinę i przyjaciół.Pewnego dnia Rafiki dostrzegł go na skale.Przed oczami ukazał mu się obraz Skazy.Nie była to wizja.Raczej porównanie.Swoim wyrazem, wyglądem i zachowaniem.Martwił się.
Kiedy Kiara postanowiła poważnie porozmawiać z synem dostrzegajac go leżącego na ziemi dostrzegła, ze naprawdę się zmienił.Dorastał przez co jego wygląd nabierał zmian, tak samo charakter.Była jednak pewna, ze można mu pomóc.Usłyszawszy ją lwiak wysunął pazury, zęby i nastroszył sierść.Kiara nie zamierzała ukrywać, ze takie zachowanie nie podoba jej się.Prawdziwym powodem zachowania syna była świadomość, że jest ograniczony i decydować o losie własnym jak i krainy czy przyjaciół.Czuł, ze przez niego jego siostra zginęła, przyjaciele będą zmuszeni opuścić stado, jest zbyt słaby by ochronić rodzinę przed innymi lwami.Nie może brać czynnego udziału w życiu w królewskim rodzie.



-Sawa uspokój sie.To tylko ja.Co sie z toba dzieje synu?
-Nic, nie ważne.Zostaw mnie.
-Nie tym tonem mój drogi.Jesteś przyszłym królem, nie należy się tak zachowywać.Powiedz mi o co chodzi?
-Nie ważne!Odejdź!Po prostu mnie zostaw!
-Sawa dość!Nie waż się podnosić na mnie głosu!Nakazuję Ci, powiedz o co chodzi.
-Nie zmusisz mnie!To tylko i wyłącznie moja sprawa.
-Dobrze.W takim razie ja muszę porozmawiać z ojcem.Plany względem ciebie muszą się zmienic póki nie zmienisz swojego zachowania.

Książę nie wiedział o co może chodzić jego matce, ale miał to gdzieś. Skoczył na równe łapy i ruszył w stronę Lwiej Skały trzymając się odpowiednio daleko od matki, by ta go nie zauważyła. Widząc królową wchodzącą do królewskiej jaskini podbiegł do wejścia i przystanął za skałą by nasłuchiwać rozmowy rodziców.
-Przepraszam Kovu, jeżeli ci przeszkadzam, ale musimy poważnie porozmawiać. - Zaczęła królowa.
-CO się stało?
-Chodzi o naszego syna. Radykalnie zmienił sie w ostatnim czasie. Stał się agresywny i nerwowy.
-Rozmawiałaś z nim?
-Raczej pokłóciłam. Nawrzeszczał rano na mnie. Chciałam spokojnie, ale on nie chce rozmawiać. Kovu, do niego nic nie dociera. Ja mam tego dosyć.
-Kochanie, to minie. Jest zdenerwowany po ostatnich wydarzeniach. To wszystko, daj mu czas.
-Nie! Posłuchaj. Jeżeli nic się nie zmieni, ja zrezygnuję z jego dziedzictwa tronu. Nie pozwolę by historia się powtórzyła. Nie pozwolę na to.
-Spokojnie Kiara, nie podejmuj pochopnych decyzji. Na dodatek beze mnie. Co by pomyślał Simba?
-Mamy jeszcze córkę, która jest w stanie przejąć władzę. Od początku pomijałeś Idię i Leahę. Sawa nie obejmie tronu, jeżeli to będzie oznaczało terror.
Książę nie mógł uwierzyć własnym uszon. Widząc, ze matka opuszcza jaskinię schował się. Ta minęła go i ruszyła w stronę wodopoju. Lwiak wściekł się. Ciężko dyszał i miał gniew w oczach. Cieżko powstrzymywał łzy. Zawarczał wściekle i pełen szału pobiegł na szczyt Lwiej Skały. Po drodze minął Eclipse.
-Sawa, poczekaj! Co się stało?
Ten przystanął gwałtownie i spojrzał gniewnie na ukochaną.
-Przysięgam, ze udowodnię wszystkim, ze mogę być wspaniałym królem! Żadnym tyranem.
-Przecież nikt tak nie uważa. Będziesz wielki. Wiem to!
-Jeszcze nie wiesz. Nikt się nie dowie, póki nim nie zostanę. Pamietam wszystkie lekcje ojca i dziadka na ten temat. Oraz historie o Skazie.Nie będę taki. I on też by nie był gdyby dano mu szansę. Jeszcze wszystkim otworzę oczy! - Znów odwrócił się i pobiegł dalej.
-Sawa!Powiedz mi, co sie dzieje!
Lecz ten już nie słuchał. Wbiegł na sam szczyt i w ostatniej chwili wychamował. O mały włos nie skoczył w dół. Wziął głęboki oddech i zaryczał najlepiej jak tylko potrafił. Nie był już młodym lwiakiem więc nie brzmiało to dziecinnie, ale nie brzmiało też dość dumnie. Mimo wszystko Sawa był zadowolony. I wściekły zarazem. Chciał już dorosnąć.Jako dzieciak nie mógł wiele.



Eclipse nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Postanowiła wziąć sprawy we własne łapy. Skoro Sawa nie chciał normalnie rozmawiać to ona musiała. Pobiegła na poszukiwania siostry księciaZnalazła Idię smacznie śpiącą w cieniu drzew.Nie miała serca jej budzić, jednak musiała.


-Idia, Idia, wstań proszę.Musimy porozmawiać.
-Co się stało?
-Coś z Sawa.Dziwnie się zachowuje.Jest nerwowy i agresywny.Nie chce rozmawiać.
-Eclipse, spokojnie.To pewnie z powodu straty Leahi.
-Nie.To musi być coś więcej.Porozmawiał z rodzicami.Proszę.
-W porządku.Jeżeli to cię uspokoi.
Lwiczka wstała i pobiegła do groty królewskiej.

W tym samym czasie daleko w ujściu rzeki, gdzie woda łączy się z olbrzymim jeziorem, nurt porwawszy wcześniej małą księżniczkę wyrzucił jej ciało na brzeg.Oblepiona błotem leżała nieprzytomna na mokrej ziemi.Pomału zaczęła budzić się, otwierać oczy i łapać łapczywie powietrze.Starała się podnieść, jednak nogi odmawiały jej posłuszeństwa.Kiedy w końcu to sie udało zakręciło jej się w głowie i apdła spowrotem na ziemię.Bolało ją całe ciało.Oczy ponownie zaczęły jej się zaklejać.Starał się utrzymać przytomność, ale był to zbyt wielki wysiłek.Wzrok robił sie mglisty ale nawet pomimo tego dała radę dostrzec zbliżajacy się do niej kształt.Czyjąś sylwetkę.Smukłą i delikatną.Miała tylko nadzieję, że to nie jest koniec jej życia.W jednej chwili przypomniała sobie wszystko co się wydarzyło.Zaczęła odczuwać strach.Ostatnie co ujrzała to lwicę o obojętnym wyrazie pyska.Znów zasnęła.

czwartek, 26 czerwca 2014

#20 Nastają mroczne czasy

Dni mijały, a mała lwiczka nadal nie została odnaleziona.Kiara jak i Asante rozpaczali, przyjaciele chodzili załamani, natomiast Kovu i Sawa dalej trwali w poszukiwaniach.Robili co mogli by ją odnaleźć.Z początku Kovu nie zgadzał sie by syn mu towarzyszył lub działał na własną łapę.Ten jednak był nieugięty więc król zgodził się.Z czasem młody pokazywał, ze potrafi działać.Nie męczył się, nie narzekał i nie poddawał.Dotrzymywał ojcu kroku kiedy razem patrolowali teren, był czujny na każdy bodziec, nie płoszył sie przy byle okazji.Kovu pamiętał jednak, ze on jest nadal tylko dzieckiem.Nie mógł go narazać.Musial na niego uważać.Pewnego wieczora młody zasnął na grzbiecie ojca podczas obchodów, więc ten zabrał go do jaskini.Kiara słysząc kroki męża gwałtownie się podniosła.
-Kovu?Wszystko w porządku?Gdzie Sawa?
-Spokojnie kochanie, nic mu nie jest.
Delikatnie ułożył malca na ziemi.Kiara wzięła go w pysk i odniosła na kamienne podwyższenie w grocie koło Idii.Zaraz potem przytuliła się do męża.
-Dobrze, ze nic wam nie jest.
-Kiara spokojnie.Byliśmy na patrolu, nic nie mogło się stać.
-A co gdyby...
-Kiara!!!Dość.Wystarczy tego.Jesteś przewrażliwiona.Spójrz na niego, spójrz na mnie.Jesteśmy z tobą.Wiem, ze wypadek w Leah'ą tobą wstrzasnął, ale nie wszystko stracone.Wciąż jej szukamy, możliwe, ze żyje.Nie możesz się zamartwiać, ani zaniedbywać swoich obowiązków.Pamiętaj, ze jesteś matką i królową.I moją żoną.
-Wybacz mi Kovu, ale cały czas o tym myślę.One są takie bezbronne i niedoświadczone.Nie poradzą sobie.
-Więc sprawmy by sobie poradziły.Posłuchaj, moze to już najwyższa pora byś zaczęła zabierać lwiątka na naukę polowania?A ja w tym czasie będę dalej uczyl Sawę panowania.Trzeba takze nauczyć je jak się obronić w razie potrzeby.

Królowa przystała na słowa meża.Miał racje.TO był najwyższy czas na naukę.Następnego dnia stanęła na czubku Lwiej Skały i wydała z siebie ryk ogłaszający zebranie.Całe stado wraz z lwiątkami.Kovu stanął obok ukochanej.Kiara rozpoczęła przemowę.
-Moi drodzy, ostatnie wydarzenie oraz inteligencja waszego króla sprawiła, ze doszliśmy do pewnych wniosków.Aby zapobiec kolejnym katastrofom lwiątka już dziś rozpoczną naukę polowania oraz przeżycia.Kiedy słońce będzie najwyżej na niebie, wszyscy stawicie się pod baobabem Rafikiego.Jestem pewna, ze zrozumieliście.Chciałabym aby towarzyszyły mi lwice polujące i walczące.Każda będzie mogła udzielić Wam właściwych rad, a każda jest potrzebna.Vitani, ty także pójdziesz.Kocu i Kopa zostaną na Lwiej Skale.Ktoś powinien pilnować naszego domu.Gdyby coś się stało, dacie nam znać.Lwice wrócą natychmiast.
-Ja tez zostanę!-Krzyknął Sawa wyrywając się do przodu.
-Nie, Sawa.Ty także ruszysz na lekcje, a po polowaniu dalej będę udzielał ci nauki.-Kovu był stanowczy i lwiątko to wyczuło.Nie mógł sie przeciwstawić.Skulił jedynie uszy i wycofał się na bok.Eclipse polizała go za uchem i musnęła noskiem.Sawa nadal był naburmuszony.
O ustalonej porze lwiątka jedną grupą ruszyły w stronę baobabu.
-Jestem niezwykle podekscytowana, tym, że w końcu odbędą się nasze lekcje z polowania.Najwyższa pora.-Krzyczała Asali.-Zobaczycie, będę najlepszą łowczynią w stadzie.Tak jak mama.
Faktycznie matka sali była na najwyższej pozycji łowczej, ale nikt nie widział talentu i potencjału w jej córce.W bardzo młodym wieku lwiczka uległa wypadkowi podczas którego straciła w połowie zmysł powonienia.Każde lwiątko wiedziało o tym, ale nie zamierzało jej tego wypominać.
-Oczywiście, oczywiście Asali.Wszyscy w ciebie wierzymy, ale jestem pewna, ze to właśnie ja zostane najlepszą łowczynią.-Odezwała się Idia.-Po mamie odziedziczyłam na pewno spory talent.
-Co?Idia, przecież mama nie poluje najlepiej.O jakich zdolnościach ty mówisz?-Odezwałs ie naburmuszony Sawa.
Reszta lwiątek wpadła w śmiech.Idia była zła, że brat odezwał sie do niej w ten sposób oraz to, że Khari także zareagował wybuchem śmiechu.Postanowiła sie nie odzywać tylko pokazać co potrafi.
Lwiątka w końcu dotarły na miejsce.Rafiki czekał na nich na kamieniu.
-Witajcie maluchy.Czekałem na Was.
-Dzień dobry Rafiki.Dlaczego nas oczekiwałeś?-Spytał Khari.
-Uznałem, ze rozsądne będzie udzielić Wam krótkiej rady.Pamietajcie by zawsze mieć w zasięgu wzroku każdy ruch lwic oraz nasłuchiwać ziemi.
Po tych niezrozumiałych dla lwiątek słowach pawian zniknął w koronach swojego domu i więcej nie pokazał się lwiątkom.Te byly zdziwione jego zachowaniem, ale znały go z opowieści i wiedziały, że to u niego normalne.Niedługo potem lwice zjawiły się na miejscu i zaczęły naukę od krótkiej teorii na co trzeba uważać i jak sie zachowywać.Potem zabrały maluchy na wzgórze skąd widać było stado zebr.
-A teraz pierwsza lekcja obserwacyjna.Najpierw lwice zapolują, a wy macie się przyglądać.

Te ruszyły w dół skradajac się powoli by po chwili wybrać ofiarę i rozpocząć pościg.Tak jak mówił Sawa Kiara nie była doskonałym łowcą.Nie nadążała za stadem i miała problemy z zapędzeniem zwierzyny w jedno miejsce.Za to matka Asali radziła sobie wspaniale.Miała talent.Skoczyła na zebrę i powaliła ją.Reszta lwic dokończyła dzieła i zabiła zebrę.Lwiątka były pod wrażeniem.Nawet Sawa zaprzestał rozmyślań i podziwiał potęgę pracy zespołowej.Po chwili część lwic zabrała mięso na Lwią Skałę, a Kiara razem z matką Asali wróciła do lwiątek.
-Wrócimy teraz do domu, by zjeść posiłek, a następnie każde z Was spróbuje samodzielnego polowania pod okiem poszczególnych lwic.Z wyjątkiem Wazi.
-CO?Dlaczego?-Mała krzyczała.
-Jesteś jeszcze za mała.Dopiero jak podrośniesz.I proszę cię byś sama niczego nie próbowała robić na własną rękę.
Kiara zakończyła rozmowę.Po posiłku lwiątka zostały przydzielone do lwic.Matka Asali wzięła swoją córkę, Kiara postanowiła uczyć Idię.Kovu chciał osobiście zająć sie synem.Kopa ćwiczył Khariego i Dogo, Vitani Asante.Została tylko Eclipse.Odmówiła ona lekcji polowania na Lwiej Ziemi, ponieważ miała ją uczyć jej własna matka.To oznaczało dla Sawy długie rozstania z ukochaną.Po posiłku wszyscy ruszyli na swoje lekcje.Kiara zabrała córkę i ruszyła na sawannę.
-Mamo, na co będziemy polować?
-Na to, co znajdziemy.Spójrz, tam są gazele.Najpierw pokażę ci o co mniej więcej chodzi.Przyglądaj się i ucz.Wiem, ze nie jestem najlepszą łowczynią, ale znam podstawy.Technicznie nieźle mi idzie.
Królowa ruszyła.Skradała się nisko przy ziemi, najciszej jak mogła.Po chwili rzuciła się w pościg.

Atak nie miał na celu zabicia gazeli, tylko udzielenie lekcji córce.Odpuściła pościg i wróciła do dziecka.
-Teraz twoja kolej.Posłuchaj, stań obok mnie.Zamknij oczy i wyobraź sobie swoje pierwsze polowanie, wszystkie kroki które stawiasz.Oraz zwycięstwo.I pamiętaj, przykucnij, uchyl głowę i wystaw pazury.Łapy muszą przylegać do ziemi.
-Rozumiem.Jestem gotowa.
Młoda lwica ruszyła przed siebie w stronę stada.Po ataku królowej te były bardziej czujne.Idia kilka razy potknęła się, ale w końcu wyskoczyła na stado.To rozproszyło się i księżniczka straciła orientację.Przed oczami migały jej gazele i nie wiedziała, za którą biec.Wybrała w końcu jedną, za którą ruszyła w pościg.Slalom spowalniał ją jednak starala się dotrzymać kroku.Szybko się zmęczyła.CHciala to zakończyc skacząc na nią, jednak ze zmęczenia źle się odbiła i wylądowała cialem w kłodę, którą gazela przeskoczyła.Kiara podbiegła pomóc małej.
-SPokojnie, nic ci nie jest?
-Nie, jestem cała.Chyba mi nie wyszlo.
-Nie przejmuj się tym.Pierwsze polowania często tak się kończą.Moje także.Następnym razem będzie lepiej.Ale teraz wracajmy do domu.Zobaczymy jak poszło reszcie.

W tym czasie Sawa wspaniale sie bawił podczas nauki polowania z ojcem.Zaczynał od podstaw.Na początku od myszy, potem większych gryzoni i ptaków.Nigdzie nie znaleźli zwierzyny więc miał zaskoczyć swojego ojca.Kovu pamiętał jak na sobie uczył Kiarę polować.Teraz powtarzał to z synem.Młody zadziwił króla swoją taktyką jednak brakowało mu wprawy.
-Wspaniale sobie radzisz.Ale ja jestem już zmęczony, powinniśmy wracać.
-W porządku.A przy okazji, tato, mogę cię o coś zapytać?
-O co chcesz synu.
-Dlaczego nie mogłem zostać z tobą i wujkiem na Lwiej Skale?Pomógłbym Wam w pilnowaniu i nauczylbym się czegoś.
-Sawa...
-Jako przyszły król...
-Jako przyszły król, synu, musisz dbać o stado oraz nauczyć się polować.Poza tym nic się nie działo.Tylko rozmawialiśmy.Spokojnie, kiedy podrośniesz będziesz mógł znacznie więcej niż teraz.Obiecuję.W końcu ty zostaniesz królem i zastąpisz mnie w najważniejszych obowiazkach.Bedziesz walczył, zajmował się stadem i dyplomacją.To niełatwe, ale wiem, ze jeśli będziesz cierpliwy i słuchał moich rozkazów, to zostaniesz wspaniałym królem.Rozumiesz?
-Tak tato.Dziekuję.

poniedziałek, 2 czerwca 2014

#19 Moja biedna siostra

Odkąd Tasan z rodziną odeszli minęło już trochę czasu.Lwiątka były szczęśliwe z tej sytuacji, ponieważ nie zadręczały sie już nowymi.Najbardziej ciezyła się Idia, ponieważ teraz Khari był tylko dla niej.Sawa w końcu pogodził się z tym, że jego przyjaciele, w krótce odejdą.Możliwe, że jego siostry także.Jednak nadal nikomu o tym nie mówił.Zachowywał spokój i próbował przekonać samego siebie o słuszności tej decyzji.Siedział teraz na kamieniu obserwując towarzyszy.Dostrzegł to Dogo bawiący się z Idią.
-Twój brat wygląda poważnie.O co mu chodzi?Nie bawi się z nami.
-Sama nie wiem.Ostatnio ojciec coś mu powiedział, poczym odsunąl się trochę od nas.
-Zachowuje się jak władca obserwujący stado.
-Hehe, poniekąd tak jest.Musi się szkolić.Ale może wyrwiemy go do zabawy?
Ciemne lwiątko nie miało nic przeciwko temu.Dogo zaczął się zakradać do niego od tyłu.Skoczył właśnie w chwili kiedy ten położył się i wylądował na Kharim.Wszyscy wpadli w śmiech oprócz zdezorientowanego Khariego.
-Hehehe, słyszałem cię Dogo, ale punkt za starania.
-Więc może pobawimy się z polowanie?-Zapytał przyjaciel.
Książę zgodził się i wybrał przyjaciela jako ofiarę.Wspaniale się bawili.Tylko Khari był zły.Ale z jakiego powodu?
Lwiątka zaczęły się oddalać i biec w stronę kanionu, który o tej porze był zalany przez rzekę.Podłoże było śliskie co dzieciaki zamierzały wykorzystać do ślizgania się.Po godzinie były całe ubłocone.Leah zaczęła skakać przy krawędzi rozchlapując ziemię dookoła.
-Leah, odejdź z tam tond.Spadniesz!-Krzyknął Asante.
-Nic mi nie będzie.Chodźcie tutaj...
Nagle ziemia osunęła się w dół ciągnąc lwiczkę za sobą.Lwiątka usłyszały tylko krzyk i już przerażone biegły do krawędzi.
-Leah!!!
-Patrzcie, tam jest!-Krzyknął Sawa dostrzegając siostrę trzymającą się pazurami prawie pionowej skały.
-Pomóżcie mi!!!
-Spokojnie, zaraz cie wyciągniemy.Dogo, Eclipse i Asali biegnijcie po rodziców.Khari podaj mi lianę, szybko.-Krzyknęła Idia na towarzyszy.Sawa i Asante musimy ją wyciągnąć.
Nagle zaczęła się ulewa.Przez to grunt był coraz bardziej niestabilny.Widoczność była ograniczona, zrobiło się ciemno i mglisto.Lwiątka próbowały coś wymyślić.Idia zarzuciła lianę siostrze, a razem z chłopcami złapali za jeden koniec i ciągnęli.Nie było to jednak łatwe, ponieważ grunt posuwał się pod ich łapami.Próbowali ciągnąć z całych sił.



Przez zaciśnięte zęby najmłodsza siostra próbowała krzyczeć do rodzeństwa.
-Nie utrzymacie mnie.Spadniecie!
-Siedź cicho Leah i trzymaj się!-Krzyknęła Idia.
W tym czasie reszta lwiątek odnalazła władców i powiedziała na jednym wdechu co się stało.Ci wystraszeni ruszyli we wskazane miejsce.Nie mogli się spóźnić.

Leah nadal kurczowo trzymała się sznura, ale nie mogła już dłużej wytrzymać.Wiedziała, ze rodzeństwo i przyjaciele nie pozwolą jej spaść, ale to mogło się skończyć tragicznie dla nich wszystkich.Musiała sama podjać decyzję.Myśli wirowały się w jej głowie.Zacisnęła zęby ostatni raz i podjęła decyzję, że nie moze poświecić ich wszystkich.Otworzyła pysk i puściła lianę.Poczuła jak leci w dół obijając się o skały wprost w lawinę błotną.Jedyne co udało jej się usłyszeć to krzyki pozostałych, a także przybyłych ojca i matki.


Lwiczka zniknęła w ciemnościach.Kiara wpadła w płacz i wtuliła się w grzywę męża.Ten zagryzł zęby i zacisnął oczy.Oparł łapę na grzbiecie Kiary.Sawa patrzył w przepaść wypatrując siostry przerażony, Asante uciekł, a Idia wtulała się w Khariego, który ją przytulał.Ksiaże był przekonany, ze zaraz ujrzy siostrę  na jakimś kamieniu krzyczącą o pomoc.To się jednak nie stało.Król był przerażony.Po raz kolejny ujrzał taką sytuacje i pozwolił, by reszta rodziny także jej doznała.
Nic nie mówiąc uspokoił się, pchnął Kiarę by ta ruszyła w stronę domu, sam zaś położył na swoim grzbiecie córkę, a w pysk wziął syna.Wszyscy byli zdziwieni jego reakcją, ale teraz i tak nie mogli nic zrobić w taką pogodę.Na Lwiej Skale Kopa razem z Vitani i Wazi czekali na jakiekolwiek wieści.Nie mieli o niczym pojęcia.Kovu opowiedział im o córce.Vitani poruszona  zaczęła szlochać i przytulać Wazi, która także się rozpłakała.Kovu przytulił swoją siostrę, a Kopa poszedł pocieszać Kiarę, która wybiegła do jednej z jaskiń.Jej płacz było słychać na całej Skale, albo i całej Lwiej Ziemi. Sawa nie zamierzał jednak rozpaczać.Wybiegł na Czubek Lwiej Skały i zaczął wyglądać za horyzont.Czuł, że jego siostra żyje i musiał ją tylko odnaleźć.W jednej chwili jednak załamał się.Nie zadbał o swoja siostrę chociaż jej to obiecał.czuł, ze to wszystko jego wina.

czwartek, 15 maja 2014

#18 Oni nie mogą odejsć

-Posłuchaj mnie synu, ile stad w zyciu widziałeś?Na własne oczy?
-Tylko nasze tato.Dlaczego pytasz?
-Tak tylko jedno, ale znasz poszczególne struktury ich działania.Teraz zastanów się i przywołaj obraz wszystkich członków stada.
Sawa chwilę myślał.Nie wiedział o co chodzi.
-Kłóciłem sie dzisiaj z Tasanem o przynaleźnosć do stada.CHciał mieszkać na Lwiej Skale.Nie mogłem spełnić tej prosby.Czy wiesz dlaczego?
-Nie.O co chodzi?
Lew położył się na skale.
-Widzisz chłopcze, na Lwiej Ziemi już od lat panuje zasada, ze w stadzie głównym może żyć tylko jeden dorosły lew.
-Ale przecież sa u nas Asante, Dogo i Khari.
-Tak.Póki są lwiątkami mam obowiązek się nimi opiekować oprócz matek.Ale kiedy staną sie nastoletni będą musieli opuścić stado.Będą mogli pozostać an obrzerzach lub zupełnie opuścić te ziemie.Wiem, ze Leah i Idia kochaja Asantego oraz Khariego, a Asali jest z Dogiem.Ale tradycja nie moze zostać zmieniona.
-CHcesz powiedzieć, ze wraz z odejsciem moich przyjaciół mozemy stracić takze Idie i leahę?To nie możliwe!
-Tak mi przykro synu.Ale mimo, że jestem królem nie zamierzam tego zmieniać.CHcę być wierny zasadom.Proszę spróbuj zrozumieć.Jeszcze nie wszystko stracone.Może zostaną.
Jednak brązowe lwiatko już go nie słuchało.Uciekało w stronę wodopoju.Ojciec wołał za nim.Po drodze minął swoja siostrę i ruszył dalej.Upadł na kamienie i płakał.Przecież miało być tak wspaniale.Siostry i przyjaciele mieli zostać.Mieli tworzyć stado i zawsze być razem.Zawsze.
 
Tym czasem Kovu zdenerwowany szukał swojego syna.PObiegł zdyszany do lwic gdzie była także KIara.Wszyscy widząc króla w tym stanie zebrali się.
-Czy ktoś z Was widział Sawę?Nie mogę go znaleźć!
-Kovu, skarbie, co się stało?
-Rozmawiałem z synem.To nie była przyjemna lekcja.Uciekł, nie wiem gdzie jest.
-Spokojnie.Dzieciaki wiecie coś?
-Ja widziałam Sawę jak biegł nad wodopój.Był zrospaczony.Tato co mu powiedziałeś?Co sie stało?Czy tutaj chodzi o Tasana?
-Leah, to bardzo skomplikowane.Za wcześnie przekazałem mu jedną lekcję, nie był gotowy na te wieści.Lepiej do niego pobiegnę.
Wszyscy byli zdenerwowani.W jednej chwili Vitani dostrzegla Tasana idącego z podejrzanym wyrazem twarzy.Nie zamierzała jednak się ruszać, ponieważ ten szedł w strone wodopoju.
Kovu biegł ile sił w łapach.Na jego szczęście Sawa był bezpieczny i leżał spokojnie nad jeziorem.
-Synu, proszę, porozmawiaj ze mną.
-Idź tato.Chcę być sam.
-Nie mogę.Musze ci coś powiedzieć.Zapewne wiesz, ze nie pochodzę z lwiej Ziemi.Nie nalezałem do rodu władców.Nigdy.I z tego powodu nie chcialem nigdy zmieniać zasad ustalonych przez prawowitych władców, ale ty należysz do nich.Jeżeli tylko będziesz pewny, że twoi własni przyjaciele są ci własciwie wierni to pozwolisz im zostać.Wszystko zależy od ciebie.
-Pragnę tego tato, ale także nie chcę zmieniać zasad.Powiedz mi, czy gdybym nie był władcą takze musiałbym odejść?
-Nie.Zostałbyś w stadzie.
Lwy rozmawiały jeszcze przez pewnien czas.Kovu tłumaczyl Sawie zasady panujące w stadzie.Tym czasem Idia i Leah przysłuchiwały się im i patrzyły.Były szcześliwe, ze brat i ojciec się dogadują.Nie wiedziały jednak o czym była mowa.Nagle usłyszały szelest i za nimi pojawiła sie Vitani.
-Cześć ciociu, co się stalo?
-Widziała Tasana jak szedł na Złą Ziemię.Coś mi nie pasuje.Chodźcie to sprawdzić.
-A wujek Kopa?
-Nie mamy czasu po niego wracać.Szybko.
Lwice szły teraz w zakazane miejsce.Przeskoczyły wodę i ukryły się w krzakach.Jasny lew najwidoczniej czekał na kogoś.Przed nim kulił się Khari.Był wystraszony.Idia chciała wyskoczyć i go zabrac, ale ciotka powstrzymała ją.
-Jeszcze nie.Spójrz.To Kivu.Zza skały wyłoniła się jasna lwica, niezwykle podobna do Ziry.Spojrzała na lwiątko i uśmiechneła się.
-Proszę, tak jak prosiłaś, przyniosłem ci lwiatko.
-Tak, w końcu.Witaj Khari.
-Kim jesteś?Czego chcesz?-Krzyczało przestraszone.
-Och niczego takiego maleńki.Nie zrobię ci krzywdy.Słyszałam, ze straciłeś dom i rodzinę.To straszne.Żyjesz teraz samotnie na Lwiej Ziemi.
-Nie jestem sam!Mam Idię!Ona jest moją rodziną.
POmarańczowa uśmiechneła się na te słowa.
-Och z pewnością.Mimo wszytsko czy nie chciałbyś mieć rodziców?POprosiłam Tasana by cię przyprowadził ponieważ mogłabym się toba zaopiekować.Byłbys tutaj szczęśliwy.-Przyciągnęła lwiątko do siebie.

-Ale ja nie chcę.Wracam do domu!
-Nigdzie cię nie puszczę!-Warkneła lwica.
Zamachneła się na lwiątko, ale VItani była szybsza i skoczyła na lwicę.Tasan postanowił uciec i wrócic do rodziny.Siostry ruszyła po ojca.Cały czas siedział z Sawą nad wodopojem.
-Tato szybko, Vitani walczy z Kivu na Złej Ziemi.
-Już biegnę.
Król widząc lwice rzucił sie na ciotkę.POwalił ją do ziemi i zawarczał.
-Nigdy wiecej, nie zbliżaj się do mojej rodziny oraz poddanych.Khari wszystko w porządku?
-Tak, Panie.Tasan mnie porwał, a ona chciała tutaj zatrzymać.
-Uciekaj stond.Szybko.A ty dostajesz ostatnie ostrzeżenie.Następnym razem, zabiję cię.
Po chwili lwica uciekła.Kovu zwrócił się wściekły do córek i sisorty.
-Daczego od razu mnie nie poinformowałyście?Zawiodłem sie na Was.Leah, Idia nie chcę Was widziećpoza Lwią Skałą przez tydzień.Vitani, jak mogłaś je narazić.Jak ty się zachowujesz?Miałaś obowiazek powiedzieć mnie lub Kopie.
-Przepraszam Kovu.Obmysliliśmy plan z lwiątkami by szpiegować Tasana.
-Dlaczego!
-Widzieliśmy, że Kiaraw podejrzany sposób na niego zareagowała.
-Wyjaśniła mi to.Ona znała Tasana w dzieciństwie.Obawiała się, ze powrócił by odzyskać ją oraz zdobyc królestwo.Ale to nie zmienia faktu, że działaliście za moimi plecami.Vitani ty takze poniesiesz konsekwencje.Przez tydzień zajmiesz się pilnowaniem moich córek i nie opuscisz Lwiej Skały.
-Tak bracie, wybacz.
-Wracajcie do domu.Ja muszę znaleźć Tasana.
Lwice skruszone postanowiły posłusznie wykonać rozkaz.
 
Wszyscy zgromadzili się przed lwią skałą nie wiedząc o co chodzi.Kovu stanał na szczycie, na dole Tasan.Miał skruszoną minę, ale mimo wszystko chardą.Lwice wiedziały, ze szykuje się cos złego wiec zaczęły warczeć.
-Tasanie, zostałeś oskarżony o porwanie i współpracę z wyrzutkiem.Naraziłeś na śmierć lwiatko oraz moją siostrę.Nie znam do końca twoich planów, ale wiem, ze zjawiłeś się tutaj by walczyć ze mną o tron.
-Tak, to prawda.Zasługuję na to.Miałem być królem, ale znalazłeś się ty.Sam jesteś wyrzutkiem, a mimo wszystko zostałeś wąłdcą.
Kovu zawarczał by mu przerwać.
-Dosć tego!Chiku i LIsa mogą zostać na Lwiej Ziemi, ale ty wyność się stąd!Wygnanie!
Kilka lwic rzuciły się w stronę złotego.Jego żona oraz córka takze postanowiły uciekać.CHciały być z lwem.Biegli z małą w pysku powoli znikając z pola widzenia.
Nastała ciemność.Do króla podszedł Kopa.
-Dziękuję Kovu.Uratowałeś Vitani i pozbyłeś się go.Nie był wart by cię obrażać oraz być królem i partnerem Kiary.Jesteś dobrym królem.Ja bym go zabił.
-Dziekuję Kopa.Wracaj do jaskini.Musisz być teraz przy Vitani.
Brązowy lew czuł się dumny, ale i podenerwowany.Nigdy w życiu nikogo nie zabił ani nie wygnał.To było dla niego przeżycie.

wtorek, 6 maja 2014

#17 Przybysze

Tego ranka Leah  jako pierwsza wybiegła z jaskini.Stanęła na czubku Lwiej Skały i zaczęła rozglądać się po królestwie.Ostatnio coraz wiecej myślała o tym co się z nią stanie podczas gdy brat obejmie tron oraz o swojej kuzynce.Była pełna obaw, o których nie mogła sie z nikim podzielić.Mimo wszystko czuła, że ten dzień bedzie jej szczęśliwym.Zbiegając ze skały dostrzegła jednak coś niepokojącego.Z oddali nie widziała dokladnie, jedynie rozmazane sylwetki przypominające lwy.Nie czekając pobiegła obudzić rodziców.CI słysząc więci zerwali się na równe nogi.Kiedy Kovu dostrzegł lwy zawołał także Kopę.Obaj ruszyli na spotkanie podróżnym.Biegli co sił by stanąć przed obcymi.W tedy dokladnie ujrzeli, ze był to jeden lew w ich wieku oraz lwica z lwiątkiem.Wyglądem był trochę podobny do Kopy, jednak miał czerwone oczy i ciemniejszą sierść.Kovu wystąpił na przód.Jednak obcy odezwał się pierwszy.
-Nazywam się Tasan, to jest moja żona Chiku i cóka Lisa.Chcę rozmawiać z lwicą o imieniu Kiara.
-Skąd znasz moją żonę?-Odparł brązowy.
-Żonę?
-Nazywam się król Kovu, Kiara jest moją żoną oraz królową.
-No proszę, a więc teraz nawet wyrzutek może zostać władcą.
Król zawarczał na słowa wspominające jeg przeszłość.Kopa podszedł do Kovu i uspokoił go.
-Radzę Ci przybyszu, zważaj na słowa.Już od dawna nie ma tutaj wyrzutków.Nie odpowiedziałeś jednak na pytanie, skąd znasz moją siostrę?
-Dawno temu Kiara i Ja byliśmy zaręczeni.Dawno jej nie widziałem, pragnę prosić o pomoc.
Dwójka lwów była zszokowana wiadomościami, ale postanowili zabrać ich na Lwią Skałę.Mała Lisa szła pewnie, jednak straciła cały entuzjazm widząc inne lwiątka.Szczególną uwagę zwróciła na Khariego, który stał obok Idii.Bardzo jej się spodobał.Ciszę przerwała złota lwica, która właśnie wyszła z groty.Od razu rozpoznała Tasana.Uśmiechnęła się na jego widok i przytulila poczym zaczęła o nim opowiadać.Pomimo nieukrywanej radości Sawa dostrzegł, że jego matka udaje podniecenie.
Przy wspólnym posiłku, Tasan wyjaśnił dokładny powód swojego przybycia.
-Nasze niewielkie stado rozpadło się jakiś czas temu, a ja nie byłem w stanie samotnie zadbać o pozostałych.Dlatego przybyłem tutaj by zapytać czy mógłbym zatrzymać się z rodziną na obrzerzach waszego królestwa.
Kiara od razu odpowiedziała, jednak Kovu przerwał jej gwałtownie.
-Oczywiście, że tak...
-Kiara!
Król spojrzał złowrogo na żonę.Zrozumiała o co mu chodzi i zrezygnowała.
-Jako władcy powinniśmy wspólnie to przemyśleć.Omówimy tę sprawę na spokojnie w jaskini.
Sawa uwielbiał obserwować rodziców nawet w tak niezręcznych sytuacjach.W ten sposób uczył się odpowiedniego zachowania.Wrócono do zwykłych rozmów i teraz nawet Leah zwróciła uwagę na dziwne zachowanie matki.Postanowiła porozmawiać o tym z rodzeństwem.Idia była jednak zajęta skupianiem uwagi na Lisie, która cały czas zaczepiała Khariego.Lwiczka postanowiła działać.Cicho wymknęła się z jaskini podczas drzemki popołudniowej.Chciała porozmawiać najpierw z bratem, a następnie resztą lwiątek.
-Sawa, masz chwilę?
-Oczywiście.Dla ciebie zawsze.O co chodzi?
-Posłuchaj, coś dziwnego jest z tym Tasanem i jego rodziną.Niby mama się cieszyła, ale to było... sztuczne.
-Ty też to zauwarzyłaś?Jestem pewnien, ze coś tutaj nie gra.Chyba musimy powiedziec tacie.
Lwiątka zrobiły jak chciały.POwiedziały ojcu o swoich zmartwieniach.Kovu przyznał, że takze go to trapi, ale postanowił zachować kamienną twarz.Powiedzialy o swoich podejrzeniach wszystkim dorosłym prócz Kiary i jedynie Vitani okazała się zainteresowana podejrzeniami na tyle by zasugerować pomoc.Przemyśleli pewnien plan działania.Postanowiły wtajemniczyć także swoich przyjaciół, aby ci im pomogli.
-A wiec plan jest taki.Chodzi o śledzenie każdego z członków.Lisa na pewno będzie zostawała tutaj z nami, ale nie mamy pewnosci co do Chiku i Satana.Śledzimy ich o różnych porach.Vitani nam pomoże.-Leah mówiła pewna siebie.Sawa patrząc na nią był pod wrażeniem.-Podzielmy się.Sawa ty nas dobierz.
-Jasne.Wolę mieć Lisę na oku takze dlatego chcę by ktoś jej pilnował.
-Ja to zrobię!-Krzyknęła Idia.Nie znosiła lwiczki.
-Zgoda.ty wystarczysz.Vitani będzie pilnowała Chiku na polowaniach i patrolach oraz Tasana w wolnym czasie przed południem.Ja, Eclipse i Khari będziemy obserwować Satana po południu i wieczorem.Reszta Chiku.Chyba wszystko jasne?
Lwiątka zgodziły się i od razu ruszyły w swoje strony.Sawa i Leah zostali teraz sami.
-Wiesz co siostrzyczko?Zaimponowałas mi swoją determinacją.ty mogłabyś zostać królową, a nie ja.
-Co?Nawet tak nie mów.Rodzice wybrali ciebie.
-No właśnie!-Zastąpił jej drogę.-Wszyscy mówią, że oni mnie wybrali, a jakby wybór należał do kogoś innego?To na pewno nie byłbym ja.Za to ty... byłabyś wspaniała.
-Głupi jesteś!Sawa, chcesz czy nie, będziesz królem.A ja zawsze razem z Idią będę u twego boku.
Polizała go poczym od uśmiechnął się i przytulił siostrę.Razem wyruszyli na Lwią Skałę.
 
Kiedy wrócili dostrzegli Kovu dyskutującego z Tasanem.Sawa dał znać, aby teraz go zostawiła, a ta posłusznie odeszła do matki.Lewek zbliżył sie dyskretnie do lwów pragnąc czegoś się dowiedzieć, ale lwy skończyły rozmowę.Kiedy złoty lew odszedł mały podbiegł do ojca.
-Tato, o co chodziło?-Brązowy z początku nie zareagował.
-O nic synu.
-Przecież widziałem, ze jest coś nie tak.
-Nie zaprzątaj sobie tym głowy, to sprawa władców.
-Ale ja mam nim kiedyś zostać.Sądzę, ze powinienem wiedzieć.
-To takze sprawy wyłącznie dorosłych.Niczym się nie przejmój i chodź ze mną.Chcę ci przekazac kolejną lekcję.
Brązowe lwy odeszły na szczyt Lwiej Skały.Tymczasem Leah bawiła się z Asantem na kamieniu.On gryzł ją w ucho co nie bardzo jej się podobało, ale nie zaprzeczala.Reszta lwiatek biegała dookoła lwic, a Eclipse odpoczywała koło królowej czekając na Sawę.Po chwili siostra dostrzegła go w oddali i radosna pobiegła.Po dzisiejszej romowie czuła jeszcze większą bliskość do brata.Dostrzegajac jego smutny wyraz twarzy wychamowała przed nim gwałtownie.
-Cześć Sawa, czy coś się stało?
Spytała zatroskana, ten spojrzał na nią i omało nie wpadł w rozpacz widzac wyraz jej twarzy.Odpowiadajac krótkim "nic" uciekł czym prędzej od stada.Łzy leciały mu z oczu.Złota straciła go z pola widzenia.Była wstrzaśnięta jego zachowaniem.Przerazona, nigdy nie widziała brata w takim stanie.Przed chwilą spotkałs ię z ojcem.Co mogło sprawic by tak się poczuł?Co król mu powiedział?
 
Dobra, normalnie tego nie robie, ale wiem, ze wilu z Was to lubi wiec zadam pytania.
1.Jak myślicie, dlaczego Kiara dziwnie reagowała na widok Satana?
2.Czy Lisa odbije Idii Khariego?
3.Kto według Was i dlaczego byłby lepszym wladcą:Sawa czy Leah?
4.O co kłóciły się dorosłe lwy?
5.Co Kovu przekazał Sawie?
Jestem ciekawa waszej pomysłowości.Snujcie domysły, moze zmienię swoje plany i je użyję w blogu?Pozdrawiam.

środa, 23 kwietnia 2014

# 16 Problem Wazi

Kolejnego ranka Sawa postanowił przejść sie niedaleko Lwiej Skały gdzie lwice odpoczywały na kamieniach.Dostrzegł tam swoją matke, ciotkę oraz kuzynkę wazi.Mała biegała szczęśliwa a za nia latał przyszły majordomus Sawy - Tume.

Sory, marna przeróbka
 
Widząc je szczęśliwe przypominał sobie czasy kiedy jego babcia żyła i zajmowała się nim.Szczególnie kiedy myła go wbrew jego woli.

 
Bardzo za nią tęsknił.W tedy nieznosił swojej kuzynki, teraz jednak będąc starszym dochodził do wniosku, ze sam zachowywał się dziecinnie.Postanowił lepiej poznać swoja kuzynkę.
-Cześć Wazi, witaj Tume.-Powiedział z uśmiechem.
-Dzień dobry książe.-Odpowiedział ptak.
-Cześć Sawa, Tume, dlaczego do niego tak mówisz?
Ptak był zaskoczony pytaniem.
-Wazi, Sawa jest księciem Lwiej Ziemi i przyszłym królem.-Odpowiedziała Vitani spokojnie, lekko usypiajac.
-Serio?Nie wiedziałam, dlaczego?-Dziwiła się mała.-Dlaczego ja nie jestem księżniczką?
-Ponieważ to wujek Kovu i ciocia Kiara są władcami.Oni wybrali twojego kuzyna na przyszłego władcę.
Lwiczka zrobiła w tedy dziwną minę.Byla zazdrosna i zła, nobo kto niechciałby być władcą?Lwiczka postanowiła zapytać inne lwiątka co one o tym myślą.Juz po chwili miała ku temu okazje.Rodzeństwo Sawy przyszło właśnie do lwic.Na początku lwiątka postanowiły się pobawić.
 
Po jakimś czasie Idia i Sawa zmęczeni położyli się, Leah chciala bawić się dalej, a Wazi brudna postanowiła wziać kąpiel.
 
Wazi miała nareszcie dobrą okazję by porozmawiać i zabrała kuzynki na bok.Te nie wiedzialy o co chodzi, ale poszły z nią.
-Wazi, o co chodzi?-Spytała Leah.
-CHce znać wasze zdanie na pewnien temat.Dopierodzisiaj dowiedzialam sie, ze nie jestem ksieżniczką, a Sawa jest przysżłym królem.
-Tak, my to wiemy.Też jesteśmy ksieżniczkami będac dziećmi włądców do czasu, aż Sawa obejmie tron.No i co?-Spytała Idia.
-CHciałam Was zapytac jak się z tym czujecie?Wasi rodzice wybrali Sawę, a co z Wami?Dlaczego akurat on ma rządzic?Wedlug mnie to niesprawiedliwe.Mnie nawet nie wzieto pod uwagę, bo urodziłam się później.
Idię zaczynała denerwować dziecinna wypowiedź kuzynki.
-Wazi, Jeśli nie Sawa to byłabym ja albo Leah.Ty na samym końcu, ponieważ nigdy nie byłaś następczynią.Daj spokój i pogódź się z tym.
Ruda lwiczka odeszła zdenerwowana, natomiast Leah smutnym wzrokiem patrzyła na Wazi.Młodsza lwiczka z gniewem patrzyła w ślad za odchodzącą.
-A ty nic nie powiesz?
-Posłuchaj Wazi, ona ma racje.Może nie była zbyt miła, ale powiedziała prawdę.Nic z tym nie zrobisz.Zrozum.
-Głupia jesteś!Co ty sobie myślisz?Poza tym, dlaczego Wasz ojciec jest królem, a nie mój?To tata miał nim być.W tedy ja byłabym królową.Nie wierzę, ze tak poprostu się z tym zgadzasz zostając zsunięta na drugi plan.Nie wiem jak ty, ale ja zrobię wszystko wznieść się w hierarhii.Więc nie wchodź mi w drogę, dobrze c radzę.
Leah nie wiedziała o czym myśleć, ani jak interpretować słów kuzynki.Nie podobalo jej sie to jednak.Wazi mogła się okazać nieprzewidywalna.Postanowiła miec ja na oku.
 
 
Pod wieczór Leah przechadzała się w poszukiwaniu lwiczki.Nikt jej nie widział, a ona wiedziała, ze to mogło być zaplanowane zniknięcie.Postanowiła zaryzykować  i przeszła sie wzdłuż granicy ze Złą Ziemią.Była czujna, poniewaz pamiętała ostatnią przygodę tutaj.W oddali dostrzegła Kavu.Leah schowała się i zaczęła przygladać starej lwicy.Była chuda i najwidoczniej zmęczona.Rozejrzała się smętnym wzrokiem dookoła i odeszła.W tedy pojawiła sie Wazi.Najwidoczniej kierowała się na granicę.Leah wyskoczyła przed kuzynkę i zawarczała na nią.
-Co ty tutaj robisz?
-Ehh... ja...
-Nie powinno cię tutaj być, to niebezpieczne.Poza tym gdzieś ty się podziewała?Wszyscy cię szukają.
-Daj mi spokój.CHciałam pobyć sama.
-Natychmiast wracaj do domu.
Leah złapała zębami za kark i pociągnęła lwiczkę kawałek w stronę Lwiej Skały.Nie wiedziała, ze zza granicy przygląda się jej stara lwica.Spoglądała na maluchy gniewnym i madrym wzrokiem.Obmyślała pewnien plan.W końcu wróciła na swoje terytorium.
Leah przed powrotem na Lwią Skałę jeszcze pokłóciła sie z Wazi o jej zachowanie.Właśnie w takich chwilach pragnęła otrzymać jakąś pomoc od Sarabi.Spoglądała w niebo na gwaizdy i prosiła.
-Prababciu, strażniczko, proszę pomóż mi.Nie wiem co robić.Tylko ja wiem o planach Wazi.Obawiam sie, ze moze dojsć do czegoś złego, jak mam temu zaradzic?Jak ratować moja rodzinę?Tylko ja wiem co się dzieje.Sawa zajmuje się lekcjami i Eclipse, Idia robi co może być stać sie silną i wytrwałą lwicą.Oni nic nie wiedzą.
 
Liście zaszeleściły, wiatr rusyzł trawę i futro lwiczki.Porwane źdźbła prowadziły jasną do wodopoju.Leah pobiegła za nimi i przystanęła nad brzegiem.Spoglądajac w wodę na poczatku widziała jedynie siebie.Po chwili ukazała się jej oczom postać prababci.
-Wazi, moje drogie dziecko, nie martw sie zbyt wcześnie.Jeszcze nic się nie stało.Spróbuj uświadomić jej pewne rzeczy, a jeśli nie dasz rady powiedz o tym rodzeństwu.Oni z pewnością ci pomogą.Nie ma co martwic się na zapas.Pamietaj, ze gdy bedziesz miała problem wezwij mnie.Odpowiem.W końcu lwica zniknęła, a Leah spojrzała w niebo.Jedna z gwiazd zalśniła jaśniej od reszty.
 
Postanowiła posłuchać starej królowej i spokojniejsza powróciła do jaskini.DOstrzegła Wazi śpiącą obok rodziców, rodzeństwo i rodziców.Teraz jej zadaniem była ochrona rodziny, póki jej brat nie przejmie władzy i pełnej odpowiedzialnosci za stado.

środa, 16 kwietnia 2014

#15 Gwiazdy

Po wszystkich ostatnich wydarzeniach lwiątkom bywało naprawdę ciężko.Kovu i Kiara musieli teraz poraz pierwszy samemu zająć się królestwem.Spoczątku nie było im łatwo, ale dawali radę.Sawa chciał im pomóc.Gdy tylko usłyszał o problemie próbował wymyleć rozwiązanie.Idia i Leah starały się przywrócić dawna radość na Lwiej Ziemi.Leah razem z Asante razem spedzlai czas, tak samo Dogo i Akilka także pomagali.Eclipse była dumna z ukochanego, ze pomagał rodzicom, ale przez to mniej czasu z nią spędzał.
Wczesnym rankiem, kiedy było jeszcze ciemno, Kiara nagle obudzila sie z koszmaru.Cały czasnie mgoła pogodzić się z odejściem Simby.Zmęczona i zestresowana wyszła na zewnątrz.Na czubku Lwiej Skały dostrzegła swojego syna.Leżał zmęczony i lekko przymykał oczy.Słysząc kroki spojrzał na matkę.Uśmiechnął sie gdy ją zobaczył.
-Cześć mamo.
-Dzień dobry kochany.Dlaczego nie jesteś w środku?
-Nie chciałem spać.Nie jestem zmeczony.Ostatnie wydarzenia zbytnio mnie nurtują.-Mówiąc to posmutniał i zmarkotniał.
-Tęsknisz za dziadkiem prawda?
Lewek nie byl w stanie odpowiedzieć.Królowa wiedziała, że jej syn był niezwykle zżyty z Simbą.O wiele bardziej niż z Nalą.Musiała pocieszyć syna.
-Sawa chciałabym ci coś pokazać.
Wzięła syna w pysk i zabrała na środek sawanny gdzie na pagórku wśród suchej i złotej trawy ukryty był płaski kamień.Kiara połozyła się na nim a syna położyła obok.
-Mamo, o co chodzi?
-Spójrz proszę synu w tamtą stronę.Co widzisz?
-Zachód słońca i przestrzeń.
-Nie, przyjrzyj się.To droga jaką podążał twój dziadek kiedy odchodził.Jak myślisz gdzie tędy doszedł?
-Nie wiem.Moze tam jest jakaś nowa ziemia?
-Hmm, może.
-Mamo, co dokladnie chciałaś mi pokazać?
-Powiem ci co kiedyś powiedział mi mój ojciec.Życie każdego władcy jest jak słońce.Wschodzi i zachodzi.To właśnie teraz dzieje sie z twoim dziadkiem.Kiedyś synu słońce panowania mojego i twojego taty takze zajdzie, a twoje wzejdzie jako nowego króla.Musisz być silny i nie załamywać się po naszej śmierci.Żądzić dalej i zadbać by kolejny prawowity władca zasiadł na tronie.Wierzymy, że ty i Eclipse dacie sobie radę.Jestes już starszy i wiem, ze rozumiesz.
-Tak mamo, dziękuję.Chyba już mi lepiej.A przy okazji ten zachód jest piękny.Mam nadzieję, ze zachód dziadka będzie taki sam.
-Hehe, ja takze.Nie.Ja to wiem.

 
 
Po powrocie książe dostrzegł swoją siostrę Idię u boku nowego mieszkańca Lwiej Ziemi.Khari i Idia rozmawiali i bawili się.Wyglądali na szczęśliwych.Sawa postanowił podejsć do nich.
-Cześć idia.Witaj Khari.Jak podoba ci się Lwia Ziemia?
-Wspaniale.Jest cudowna.Ty jesteś Sawa prawda?Przyszły król?
-Tak.Widzieliście może Eclipse?
-Tak.Właśnie idziemy do reszty.Chodź z nami.-Powiedziała rozradowana siostra.
Oczywiście wszystkie lwiątka bawiły się nad wodopojem.Nawet mała Wazi biegała za starszymi pryzjaciółmi.Ksiażę przywitał się ze swoja ukochaną.ta zaproponowała mu wspólną zabawę, jednak ten był zbyt zmeczony by się bawić.Połozył się na kamieniu i obserwował pozostałych.Był dumny i szczęśliwy widząc ich takich radosnych i zdrowych.Przyszłość Lwiej Ziemi leżała w lapach jego oraz członków stada.
Eclipse patrząc na przyszłego króla widziała władzę i dostojność.CIeszyła sie z faktu, ze zostanie królową oraz żoną Sawy.Mogła być naprawdę w pełni szczęśliwa.
Jakiś czas temu Kovu opowiedział Sawie, że każdy lew i lwica pełnia w stadzie swoje role.Są wojownicy i lowcy.Jeden lub dwaosobniki zostaja zwiadowcami, ale o każdej pozycji decyduje władca.Sawa już teraz obserwował co potrafią jego przyjaciele, by móc w przyszłości powierzyc im pewne stanowiska.To nie będzie łatwe.
 
Kiedy zaczęło się robić ciemno ojciec zwołał swoje dzieci i żonę.Zaprowadził ich na polanę i postanowił im opowiedzieć o dawnych władcach i gwiazdach.
-Dzieci, powiem Wam teraz coś, co opowiedzial mi Wasz dziadek.Spójrzcie w gwiazdy.To z nich patrzą na Nas wszyscy władcy z przeszłości.
-Naprawdę?
-Tak.I nie zapomniejscie, że Oni zawsze pospieszą Wam z pomocą.I ja także.Mówi się, ze im jaśniejsza gwiazda tym potężniejszy władca panował nad Lwią Ziemią.Kiedyś ja i mama się tam znajdziemy.Wasza babcia takze tam jest.
-A dziadek?-Spytał Sawa
-Jestem pewna, ze jeszcze nie.-Odparła Kiara.
Ponownie głos zabrał Kovu.
-Sawa, pamiętaj, o byciu dobrym władcą nie świadczą podboje ziem jakdawniej uważano a postawa i charakter.Oraz zachowanie.Idia, Leah.Wkrótce będziecie wspaniałymi i utalentowanymi jak wasza mama.Od Was będzie zależeć przetrwanie gatunku oraz stada.Musicie nauczyć się polować, walczyć oraz dbać o wszystko co żyje.Wszyscy troje z pewnością będziecie mieć kiedyś partnerów i dzieci.Proszę Was byście nie zapomnieli o swoich obowiązkach wzgledem nich.
-A ty zapomniałeś?-Zapytała Leah.
-Nie.Kiedy się urodziliście przyrzekłem Simbie, ze będę Was traktować tak samo.Chyba dotrzymałem słowa?
-Oczywisćie.-Powiedziały lwiątka.
-Tato, co będę musiał zrobic jeśli będę miał kilkoro dzieci?-Spytał sawa.
-To już będzie zależało od ciebie.Prawo, które trwa od lat na Lwiej ZImei mówi, ze pierworodny syn obejmie tron.Dbano o tę zasadę przez lata, ale oczywiscie nie będziesz musiał jej przestrzec.
-Rozumiem.Dziękuję.
-A teraz idźcie juz.To był długi dzień.
 
 
 
Wracajac do domu lwiatak spotkały powracajacą ze swojej ziemi Eclipse.Sawa postanowił opowiedzieć jej o tym co powiedzial mu ojciec.
-Tylko zaraz wracaj Sawa!-Krzykneła Idia za bratem.
Lwiątka zaszły nad wodopój.Usiadły koło siebie.Sawa radosny mówił jak najęty.Za to biala patrzyła z miłością na niego i słuchala uważnie.Na koniec Sawa spojrzal na nia i zaniemówił.W blasku księżyca wygladała poprostu cudownie.
-Eclipse, kocham Cię nad zycie i nie wyobrażam sobie panowania bez ciebie jako mojej królowej u mego boku.Proszę pozostań nią.Bedziemy wspanialymi władcami i rodzicami.Jestem tego pewnien.Lwiczka polizała go poczym po chwili dodala.
-Przyrzekam.Nie zostawię Cię.