Another

Historie o postaciach związanych z Królem Lwem
Zamówienia na opowieści proszę składać w spamowniku. Zanim złożycie ofertę, zobaczcie czy nie ma już podobnej historii.

Pierwszy król
Dawno, dawno temu w czasach tak odległych, że mało kto je pamięta, na rozległej sawannie zwierzęta żyły wolne, bez żadnych ograniczeń i podziałów.Każdy był równy.Lwy, gepardy, hieny i antylopy.Zawsze zgodni.W pewnym miejscu, które dzisiaj zwie się Lwią Ziemią, żyły trzy samotne lwy.Dwóch braci i jedna lwica, przyjaciółka z dzieciństwa.Wędrowali szukając nowego domu.Starszy, złoty imieniem Muhimu o dorodnej grzywie i dumnym wyglądzie był mądry, silny i odważny.Młodszy brat, Kiburi, był niezwykle podobny do starszego.Równie złoty i dumny, jednak charakterem różnili się w zupełności.Kiburi był porywczy, nieustępliwy i gwałtowny.Jednak potrafił być najlojalniejszym lwem na świecie.

Pewnego razu, gdy cała trójka wylegiwała się nad wodopojem na całą sawannę dało się słyszeć porykiwania i odgłosy walki.Lwy ruszyły w tamtą stronę.Hieny atakowały gepardy bez żadnego opamiętania.Kiburi wściekł się i w pełnym szale ruszył na hieny.Był silny, ale przeciwników było więcej.Muhimu postanowił pomóc bratu.Kiburi chciał zabić wszystkie hieny, lecz starszy brat powstrzymał go.Lwica obserwowała ich z oddali i pełna podziwu.Jednak tylko jednego.
-O co ci chodzi bracie?Odpłaćmy im tak jak oni chcieli.
-Nie!Nie możemy tak postąpić.Jesteśmy lwami.Jesteśmy uczciwi i zbyt dumni, by mordować jak oni.Nie jesteśmy do tego zdolni.
-Więc co chcesz zrobić?
-Po prostu rozejdźmy się i zapomnijmy o sprawie.Ale przestrzegam, ze jeśli hieny powtórzą swój wyczyn, pożałują tego.
Przerażone psy oddaliły się.Nie były zachwycone, że koty uznawały się za lepszych i wtrącają się w nie swoje sprawy.

Ciemno brązowa lwica, ostatnia z trójki, pobiegła do towarzyszów i przytuliła się do nich.
-Byliście niesamowici.Tacy odważni.Prawdziwe lwy.
Mówiąc to spojrzała uroczo na starszego brata.
-Dziękujemy Mauti.Musieliśmy zareagować, prawda bracie?
-Oczywiście.
Całą sytuację obserwował z góry mandryl o złotym futrze.Najwidoczniej był zachwycony tym co się przed chwilą wydarzyło.Zszedł z drzewa i podszedł do lwów.Byli zdziwieni jego widokiem.
-Hahaha, na reszcie.Przepowiednia się spełnia.-Powiedział i oddalił się kawałek.-Na co czekacie?Chodźcie za mną!!!
Lwy nie wiedziały co mają o tym myśleć, ale ruszyły za przybyszem.Ten prowadził ich do starych jaskiń na obrzeżach dzisiejszego królestwa.Weszli za nim do środka, nie wiedząc czego maja się spodziewać.Podeszli do ściany, ujrzeli na nich dziwne rysunki.
-Gdzie my jesteśmy?-Spytała Mauti.
-W miejscu gdzie macie odkryć swoje przeznaczenie.-Powiedziała małpa.-Legenda głosi, że pewnego dnia na niczyje tereny przybędą trzy lwy, w śród nich ten, który okaże się właściwy, by zasiąść na tronie i zaprowadzić ład w na tej ziemi, wygoni podłe hieny i od tej chwili tereny niczyje zwać się będą Lwią Ziemią.A rządzić nią będzie przez wieki ród prawowitego króla.
-Rozumiemy, ale kto jest tym właściwym?-Spytał Kiburi.
-Lew wierny  i prawowity.Legenda mówi o tobie.
Wskazał na Muhimu.Lew był zaskoczony.
-Ja?
-Tak...Wasza Wysokość.Zwierzęta od dawna ciebie oczekują.Ceremonia odbędzie się na tronie.Jeszcze dziś.
-Jakim tronie?
-Lwiej Skale.Zaprowadzę Was.
Cała czwórka ruszyła.Gdy lwy zobaczyły domniemany tron, zamarły.Podeszli do jaskini.Była ogromna i pusta.Bracia zaczęli iść na czubek Lwiej Skały, jednak mandryl zatrzymał młodszego brata i powiedział...
-Tylko król może wejść na czubek.Zostań tu.
Lew nie był z tego zadowolony.Raczej wściekły, że brat nie zareagował i go olał.Był zazdrosny.Jakim prawem właśnie Muhimu miał być królem?Jednak później zastanowił się i pomyślał.Przecież po co mu to.Cieszył się ze szczęścia brata.To było dla niego najważniejsze.

Oficjalna cerenmonia odbyła się w południe.Wszystkie zwierzęta i nieznane towarzyszom lwy stanęły przed Lwią Skałą.Mandryl opowiedział całą historię zwierzętom, a oni zgodzili się na władcę.Muhimu dumnie prezentując się wszedł na czubek i donośnie zaryczał.Zwierzęta oddały mu należny hołd.Po prezentacji lwice weszły na Lwią Skałę i przywitały się.Ogłosiły się nowym stadem złotego.Wieczorem starszy brat siedział na swoim nowym tronie i wpatrywał się w królestwo.
-Niezwykły widok, nieprawdaż?-Powiedział Mandryl.
-O tak.Jestem ci wdzięczny za to, że nas tu przyprowadziłeś.Dziękuję.Jak cię zwą przyjacielu.
-Na imię mi Sage*.Wasza Wysokość.Posłuchaj mnie.Abyś mógł utrzymać pozycję i prawowici następcy rządzili Lwią Ziemią potrzebujesz królowej.
-Ale jakiej?Czy w proroctwie jest mowa o konkretnej?
-Tak, ale ty sam dobrze wiesz, która to ta jedyna.Do zobaczenia Muhimu.

Lew myślał.W pewnej chwili podeszła do niego Mauti.Brązowa pięknie wyglądała w blasku księżyca.Blask odbijał się w jej oczach.Lwica usiadła i przytuliła się do króla.
-Gratuluje Muhimu.To wielki zaszczyt.Dla nas wszystkich.
-Tak, wiem, dziękuję ci.-Po chwili wpadł mu do głowy pewien pomysł.Musiał się jedynie przemóc.Przełknął ślinę i zaczął.
-Mauti, chciałem ci coś powiedzieć już dawno temu.Znamy się od lat.Zawsze czułem, ze byliśmy dla siebie kimś więcej niż tylko przyjaciółmi.Chciałem cię poprosić o to, zawsze brakowało mi odwagi.Teraz jestem królem i nie mogę żyć bez niej.
-Muhimu, do czego ty zmierzasz?
-Mauti, kocham cię i zawsze kochałem.Czy zgodzisz się zostać moja królową?

Lwica nie posiadała się ze szczęścia.Oczywiście przyjęła prośbę króla.Ona także go kochała.Miesiąc później odbył się ich ślub.Jednak to był już cios dla Kiburiego.Jego najlepsza przyjaciółka wybrała jego brata.Było mu z tym ciężko.Jednak z czasem powoli uświadamiał sobie, że naprawdę nigdy nic do niej nie czuł.Tylko mu się podobała, ale nie kochał jej.W końcu znalazł miłość swego życia.Złota lwicę o imieniu Honey.Bardzo się kochali.

Po roku urodził się pierwszy miot władcy.Trzy śliczne małe lwiczki.Ade, Kira i Savi.POstanowiono, że następczynią tronu zostanie brązowa Ade.Miała śliczne zielone oczy i słodki, ciemny nosek.Cała trójka była przeurocza.Rodzice kochali je po równo całym sercem.Kiburi nigdy nie doczekał się potomstwa, jednak przeżył wiele szczęśliwych lat u boku swojej ukochanej.

Po śmierci króla Muhimu, który zmarł w wyniku podeszłego wieku, jego córka Ade poślubiła brązowego lwa Mohatu.Byli wspaniałymi władcami, jednak nikt nie przewyższał wspaniałego króla Muhimu, nawet wielki Mufasa.Według legend duch pierwszego króla wciąż całymi dniami ogląda swoje dawne królestwo i strzeże wszystkich jej mieszkańców.



Mroczna przyszłość

Minęło wiele lat na Lwiej Ziemi odkąd potomkowie Kovu i Kiary zasiedli na tronie.Czasy się nie zmianiały.Kolejni potomkowie obejmowali tron, zwierzęta ginęły i rodziły się na nowo.Niewielu już pamietało o dawnych władcach oraz życiu.Szczęśliwy raj zmianił się z dnia na dzień.Podczas gdy ostatni król zachorował razem ze swoją rodziną.Królowa bardzo cierpiała, a szaman nie potrafił jej pomóc.Na dodatek lwica była w później ciąży.Król bardzo martwił się o żonę.Pewnej nocy wyruszył na obchód swojego terytorium.Słysząc krzyki swojego posłańca zawrócił jednak.Wpadając do jaskini zamarł.Jego żona leżała bez życia na ziemi, otoczona lwicami, które siedziały skruszone ze skinionymi głowami.
-Wyjść stąd!Natychmiast, wszyscy!
Lew ryknął na obecnych.Te spłoszone żwawo ruszyły do wyjścia.Jedna z nich, najstarsza, zatrzymała się przed królem i szepnęła na ucho.
-Tak mi przykro synu.Mimo wszystko uśmiechnij się.Zostałeś ojcem.
Po chwili takze wyszła.Ten był zaszokowany wieściami.Podszedł do ukochanej.Trącił pyskiem jej łeb.Nie żyła.Słysząc pisk otworzył oczy i spojrzał za grzbiet.Mała jasna kuleczka leżała zmarznięta tuląc sie do matki.Lew wystraszony wziął dziecko w pysk i położył między swoje łapy.
-Nic sie nie bój moje maleństwo, jestem tu.

Czas mijał, mała ksieżniczka rosła, a jej ojciec coraz bardziej chorował.Pewnego dnia poprostu umarł zostawiajac swoje dziecko oraz resztki stada.Ksieżniczka bez żadnego przygotowania oraz wiedzy zasiadła na tronie będąc zaledwie niespełna nastolatką.Strasze lwice starały się jej pomóc, ale to nie bylo łatwe.Nowa królowa nie często podejmowała poprawne decyzje.Największym powodem w stadzie byl brak jakiegokolwiek samca, który mógłby zadbać o terytorium oraz zostać królem.Królowa codziennie obawiała sie o losy swojej monarchii.Stawała na czubku Lwiej Skaly i spoglądała w dal wypatrując niebezpieczeństw.Pewnego dnia jej obawy ziściły się.Matka starego króla dostrzegła podczas polowania trzy dorosłe samce.Natychmiast pobiegła do wnuczki.Ta wystraszona nie wiedziała dokładnie co robić.Zwołała stado i wystąpiła naprzeciw przybyszom.Starała się ukrywać jej włąsny strach jednak brak samca spowodował, że nowi się nie nabrali.Widocznie, najstarszy lew podszedł do młodej królowej.
-Witam drogie Panie.Czy mam zaszczyt z władczynią tej ziemi?
-Czego chcecie?-Warkneła.-To moje terytorium.
-Od kiedy to stadem lwów przewodzi lwica?Ta ziemia nalezy do nas.

Nim ktokolwiek się spostrzegł lwy zaczęły walczyć o władzę z lwicami.Królowa była zbyt młoda i słaba by zwycieżyć.Przegrała.Od tamtego czasu lwy zagarneły dla siebie władzę.Najstarszy z nich mianowal się królem.Nie mial jednak zamiaru pobrać za żonę młodej królowej.Teraz była zaledwie zwykłą lwicą polującą.Od tamtego czasu Lwia Ziemia nie należała już do prawowitych władców.Król wprowadził terror jeszcze gorszy niż za czasów Skazy i wygnał byłą władczynię.Nie tolerował nikogo kto w jakiś sposób nadal byl wierny lwicy.Zabijał bez sumienia.Ze wszystkich przeżyły tylko trzy lwice.Każda miała należeć tylko do jednego samca, aby podtrzymać gatunek.Stara królowa często wracała na swoje ziemie i obserwowała w ukryciu.Nie mogła nic zrobić.Pewnego dnia znalazła ciało swojej babci.Padła przy nim i zaczęła krzyczeć do gwiazd by ci przywrócili na Lwią Ziemię chorobę, która odebrała jej rodziców.Płakała nad ciałem jedynej pozostałej krewnej i patrzyła w niebo.Kilka gwiazd zamigotało.Lwica odebrała to jako dobry znak.
Od około miesiąca w ogóle nie pokazywała się na Lwiej ZIemi.Nie wiedziała także jak mają się sprawy.Pozostawała ukryta w dalekiej dżungli i caly czas marzyła o powrocie.Była zaledwie nastolatką, ale doświadczoną przez życie.Nauczyła się polować i walczyć.Stała się mądrzejsza i wytrwalsza.Któregoś dnia zauważyła na obrzerzach lwice z jej dawnego stada razem z 

młodymi.Natychmiast do nich pobiegła.Te wyjaśniły, że dwa lwy zginęły walcząc między sobą, natomiast król zachorował.Wszyscy powrócili na Lwią Ziemię.Wyglądala okropnie, ale młoda lwica była pewna, że wszystko powróci do normy.Na nowo zasiadła na tronie.Tym razem nie zamierzała dopuścić do utraty terytorium.Zezwoliła lwiątkom żyć o ile nigdy nie dowiedzą się o swoich ojcach.Stado odbudowywało się, zwierzęta powróciły, a prawowita królowa zasiadła na należnym jej miejscu czekajac na odpowiedniego lwa, który okaże sie być godnym tytułu króla oraz męża lwicy.


Powrót Ziry 



Uwaga powszechnie wiadomo, ze wielu ludzi wymyśla historie o Zirze, że przeżyła spadek do wąwozu, a potem co...? To będzie właśnie taka historia.

Na Lwiej Ziemi, a dokładnie na jej granicy, gdzie rzeka stawała się płytka o poranku na brzegu pojawiło się lwie ciało. A dokładnie lwicy. Już nie młodej, ale żywej. Oddech jej był płytki, krztusiła się wodą, ale była świadoma. Był wieczór i kiedy otworzyła oczy czerwień zachodzącego słońca oślepił ją. Powoli się podniosła i zaczęła rozglądać. Poczuła na całym ciele olbrzymi ból pod którym łapy jej się ugięły. Po chwili przypomniała sobie co się właściwie stało. Została zepchnięta przez Kiarę z wąwozu, a potem spadła do wody. Z własnej głupoty. Mogła sie uratować, jednak jej duma nie pozwalała na to. Prawie straciła życie. Nie zasługiwała na to. Więc dlaczego żyła? Spojrzała w niebo.
- Skaza... co ja zrobiłam? Źle się stało.
Lwica zalała się łzami. Straciła wszystko co miała.
  


Zaczęła się rozglądać. Była niedaleko Lwiej Skały, co oznacza, ze nie była tutaj bezpieczna. Musiała znaleźć schronienie. Tylko gdzie? Jedynie Zła Ziemia przychodziła jej na myśl. Była ciekawa jak wiele się zmieniło? I co się stało z jej dziećmi? Kovu i Vitani... co się z nimi stało? Czy zostali przyjęci na Lwią Ziemię? Lwica była słaba, ale wyruszyła na Złą Ziemię.

Na miejscu zobaczyła to co widziała tam całe życie. Było pusto i sucho. Moskitiera, w której mieszkała wraz z całym stadem stała tam gdzie zawsze. Nic się nie zmieniło. Przypomniała sobie jak stado musiało walczyć o pokarm. Często kopali w ziemi w poszukiwaniu kości.



Po raz ostatni weszła do swojego dawnego domu i ostatkami sił wdrapała się na sam szczyt. Zaczęła się ponownie rozglądać. W oddali skrzyła się Lwia Skała. Nic nie wskazywało na to, ze ktokolwiek jeszcze tutaj mieszka. Wszyscy odeszli. Odkąd pamiętała, zawsze traciła najbliższych. Ojca, matkę, w młodym wieku, później jeszcze prawdziwcyh ojców swoich dzieci. Gizę i Kijaniego, miłość swojego życia Skazę i syna. Wszyscy umarli. Jedynie Kovu i Vitani przeżyli, ale jako kto? nie byli już jej rodziną. Te wspomnienia były dla niej ciosem.



Usłyszała za sobą czyjś głos. Obróciła się ujrzała lwicę, w jej wieku, podobną do niej, ale jednak inną.
- Kivu... ty żyjesz? Co tutaj robisz?
- Zira. To ja powinnam zapytać cię o to samo. Słyszałam, ze zginęłaś. Jak to możliwe?
Lwice opowiedziały sobie o wszystkim. Kivu wyjaśniła Zirze, ze teraz jej syn jest nowym królem, a Vitani jest z Kopą i razem żyją na Lwiej Ziemi.
- Czyli jednak Kovu został królem. W takim razie spełniło się moje marzenie. Moje i Skazy. To wszystko czego chciałam.
- O czym ty mówisz?
- Zostaw ich w spokoju Kivu, zemsta... nie ma już znaczenia. Przeżyłam ponieważ Skaza nade mną czuwał. Duchy chciały, abym to ujrzała. Dlatego przeżyłam.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- W końcu nadszedł właściwy czas. Odchodzę Kivu. Dobrze zrobisz jeśli pójdziesz w moje ślady.
Jaśniejsza i młodsza lwica spuściła łeb. Zira patrzyła na towarzyszkę.
- Zostanę. Tutaj się urodziłam i tutaj umrę. Żegnaj Zira.
Stara lwica podeszła i przytuliła ją. Kivu, to była kuzynka ZIry, niezwykle do niej podobna. Kivu przyszła na świat na Złej Ziemi kiedy Zira żyła jeszcze na Lwiej. Kiedy jednak Zła Ziemia zamieniła się w pustynię młoda lwiczka ją opuściła wraz z rodziną. Zira nie widziała jej aż do tej pory.
Dawna królowa stanęła na szczycie moskitiery i zaryczała ostatni raz.



Zostawiła kuzynkę samą i opuściła Złą Ziemię. Postanowiła odejść na wschód, z daleka od dawnego domu. Szła początkowo wzdłuż granicy. Upolowała dla siebie kilka myszy. Schowała się w trawie i przystała słysząc krzyki. Dostrzegła Lwioziemców leniwie spędzających czas przy wodopoju. Lwiątka radośnie biegające dookoła rodziców. Vitani leżała obok lwa przypominającego Simbę, zapewne Kopy. W końcu dostrzegła także Kovu, dumnego i bacznie obserwującego dzieci, a u jego boku Kiarę. Teraz on był królem. Uśmiechnęła się na ten widok i po raz ostatni zerkneła w tamtą stronę.


Po kilku dniach była już daleko od Lwiej Ziemi. Dotarła do wschodnich terenów gdzie sama przyszła na świat. Ułożyła się na zwalonej kodzie i zaczęła rozmyślać nad swoim życiem. Czuła, ze Skaza... Taka czuwa nad nią i zaopiekuje się nią do końca życia, którego zostało jej już niewiele. Ostatni raz zamknęła oczy marząc, aby ponownie znaleźć się u boku ukochanego.



Dzieciństwo

Nastała noc. Księżyca blask opromieniał Lwią Skałę. Na jej wystającym czubku stał złoty lew o  grzywie mrocznej, a oczach świetliście zielonych. Rzucał ostatnie spojrzenia na Lwią Ziemię... swoje królestwo. Tego dnia na świat przyszli jego synowie. Taka i Mufasa. Spali smacznie u boku swojej matki, królowej Uru. Króla pomimo radości z potomstwa dręczyły wizje przyszłości. Mufasa jako starszy miał odziedziczyć tron, ale co z młodszym Taką? Nie wiedział jak ma to rozegrać. Musiał sprawić aby obaj bracia byli szczęśliwi.

Mijał czas, a książęta rośli. Byli kochani jednakowo przez obojga rodziców. Bracia kochali się, uwielbiali wspólne zabawy i pomimo wiedzy, ze Mufasa odziedziczy wszystko Taka nie czuł się pokrzywdzony. A przynajmniej to ukrywał. Podczas zabaw w królowanie brązowy lew często nalegał, aby on był królem i mógł posmakować władzy przynajmniej w tedy. Ahadi często przyłapywał go kiedy w nocy siedzi na szczycie Lwiej Skały i ogląda Lwią Ziemię. Często wypytywał brata co odbywało się na lekcjach i patrolach. On tego nie doświadczał. Nie okazywał jednak zazdrości. Ahadi zaczął się martwić, ale niczego nie mówił. Uru natomiast cieszyła się, ze jej synowie tak wspaniale się dogadują. 
Kiedy na Lwiej Ziemi pojawili się nowi przybysze w tym Sarabi, Sarafina i Zira bracia zaczęli się zmieniać. Oboje. Mufasa jak nigdy wcześniej zaczął pyszyć się swoją przyszłością. Robił wszystko, aby być jak najbliżej ciemnobrunatnej lwiczki. Coraz mniej czasu spędzał z bratem i coraz bardziej mu dokazywał. Taka nie wiedział z początku co się dzieje. Postanowił znaleźć uznanie w Sarafinie. Lwiczka bardzo go lubiła, zawsze chętnie znajdywała dla niego czas. Nie czuła do niego jednak tego co Zira, której Taka nie zauważał. Dopiero z czasem odkrył, ze ta zawsze stara sie być blisko. Nie mógł jednak powiedzieć, ze ja kocha.
Pewnego dnia bracia wyszli na spacer. Byli nastolatkami. Mufasa byl zaręczony z Sarabi. Wyruszyli nad wodopój. Mufasa umyślnie zaczepiał brata, aby go sprowokować. Taka wiedział, o co chodzi bratu, ale nie był skory do zabaw. Kiedy Mufasa wykrzyknał, ze Sarafina go nie chce, przelał czarę goryczy. Taka zdenerwował się i rzucił na brata. Obaj wpadli do wody płosząc stado bawołów. Bracia walczyli i nie zwracali uwagi na spłoszone stado. Jeden z nich biegł prosto na książęta. Taka zauważył go zbyt późno by zrobić dobry unik. Róg bawoła trafił go w pysk raniąc skórę nad o pod okiem. Brązowy padł na ziemię. Mufasa bojac się o brata czym prędzej zabrał go na Lwią Skałę. Tam opowiedział co sie stało. Ahadi był wściekły na syna. W tedy zaczął zastanawiać się nad zmianą króla. Rafiki opatrzył rannego lwa i pozostawił nieprzytomnego. 
Ten obudził sie następnego dnia. W tafli wody w kałuży dostrzegł swoją bliznę. Był wściekły na Mufasę i gdy tylko zobaczył go w jaskini chciał rzucic sie na niego. Ojciec i matka starali się ich oddzielić. Taka wykrzykiwał w brata najróżniejsze obelgi i obrazy. Mufasa w szale takze nie panował nad sobą.
- Jesteś skazą tej rodziny, Taka! 
Te słowa były jak grom. Ahadi uznał, ze pomimo tego co się stało Taka jest zbyt nerwowy na króla. Jednak Mufasa nie miał doświadczenia by zbyt szybko oddać mu tron. Od tamtego dnia powoli każdy zaczął przezywać brązowego. Sarafina i Zira także, jednak niechętnie, On sam przywykł już do nowego imienia. Poprzysiął że zemści się na bracie kiedy tylko nadejdzie odpowiedni czas.

Mroczna Przyszłość

Specjalnie dla Karoliny Love, która zamówiła historię o dzieciach Kovu i Kiary, ale bez szczęśliwego zakończenia z połączeniem zamówienia od Mfalme.

 

Kovu i Kiara od jakiegoś czasu spodziewali się dziecka. Rok temu zostali władcami. W rodzinnym stadzie wiele się zmieniło. Simba i Nala już nie żyli. Nie ze starości. Zginęli w wypadku podczas polowania. Ich syn Kopa odnalazł się po latach nieobecności i był teraz z Vitani, z którą także spodziewali się dziecka. Kiedy młody lew przybył na Lwią Ziemię Kovu był już królem. Kopa nie mógł tego długo zaakceptować. Żądał oddania tronu jednak nikt z królestwa tego nie chciał. 
Nastał późny wieczór i Rafiki przybył do pary królewskiej, aby odebrać poród. Wiedział, ze lwica urodzi tej nocy wiec chciał być blisko niej cały czas. Rodziła w ciszy i spokoju, a także towarzystwie całego stada. Wszystko przebiegało prawidłowo. Lwica nawet bardzo nie cierpiała. Po chwili koło jej brzucha leżały trzy lwiątka. Nazwano je Chaka, Shani i Nama. Wzięła je w łapy i razem z Kovu zaczęli im się przyglądać. Najstarszy, syn, był rudej barwy z czerwonymi oczami, młodsza Nama była ciemna jak ojciec i miała jego czy, a Shani czyli najmłodsza była różowa o jasnozielonych oczach.


Władcy postanowili trzymać się tradycji i uznali, ze następnym królem zostanie Chaka. Nie spodobało się to Kopie jeszcze bardziej. Pomimo, ze był synem nie objął tronu. Vitani to nie przeszkadzało, była szczęśliwa, ponieważ miała ukochanego i więcej nie chciała. Cały czas powtarzała mu, ze Kovu lepiej nadawał się na władcę niż ona. Po jakimś czasie, kiedy królewskie dzieci podrosły takze siostra Kovu urodziła, śliczna córeczke, której nadano imię Kali. 
Czas mijał powoli i radośni. Wszystkie dzieci Kovu i Kiary wykazywali oznaki władczości. Chaka był bardzo podobny do Simby. Kiedy tylko nadchodził czas kąpieli, on robił wszystko, aby tego uniknąć. Kiara jednak łapała go i zmuszała do mycia.


Kovu i Kiara spędzali z nimi każdą wolną chwilę, ponieważ lwiaki nie znały żadnych innych lwiątek. Rodzice uczyli je polować i władać. Lekcji udzielali wszystkim dzieciom i wspólnie. Uznali, ze każde z nich powinno wiedzieć jak to jest być odpowiedzialnym za coś. Każde z nich było wspaniałe. Podczas zabaw wykazywali swoje cechy i zabawy. Chaka był inteligentny i odpowiedzialny, zawsze słuchał co do niego mówiono, jednak bywał leniwy i nic go nie interesowało. Lubił spać i wylegiwać się w cieniu drzew, Shani wyglądem bardzo przypominała swoją ciocię Vitani. Była ciekawska i uwielbiała zabawy, ale była też obojętna i beztroska. Nama przypominała Nalę. Na co dzień była urocza i delikatna, bardzo królewska. Zdarzało się, ze pokazywała swoje pazurki. Kiedy coś jej się nie podobało dawała silnie o tym znać. Łatwo było ją sprowokować. To martwiło jej rodziców.

 

Kali była ładniejsza od swojej mamy, miała lekką grzywkę i pomarańczowe oczy. Była posłuszna, spokojna i mało co ją interesowało. Vitani była zadowolona z córki, ponieważ była takze bardzo mądra, jednak Kopie to nie wystarczyło. Uczył ją o królestwie i władaniu. Pokazywał jak się walczy i poluje. Często zabierał na Złą Ziemię, aby uczyć jej sztuki przetrwania.

Pewnego dnia cała czwórka razem bawiła sie przy wodopoju. Książęta uwielbiały swoją młodszą kuzynkę. Chaka bardzo się o nią troszczył i opiekował nią. Kali to nie przeszkadzało. Shani zawsze wyciągała ją do zabawy. Jedynie Nama działała jej na nerwy swoimi ciągłymi przechwałkami. Nie wiedziała, ze rodzice wybrali następcę i brązowa była przekonana, ze rodzice ustanowią ją nową królową. Za każdym razem jednak brat uspokajał siostrę i mówił kuzynce, aby sie nie przejmowała. Po godzinie zabawy dostrzegli dwie małe postacie w oddali. Chaka nakazał lwiczkom zostać tutaj i poczekać, a on sam zamierzał sprawdzić kim sa przybysze. Zbliżając się do nich dostrzegł, ze są to dwa lwiątka. Podbiegł do nich i zatrzymał. Samczyk wystraszył sie i cofnął o dwa kroki, natomiast lwiczka stanęła twardo z przodu.
- Jestem książę Chaka, syn władców Lwiej Ziemi. Co tutaj robicie? I kim jesteście?
- Nazywam się Jana, a to jest mój brat Giza. Przybywamy z dalekich ziem. Straciliśmy nasze stado w pożarze. Szukamy nowego domu.
- Przykro mi, ale jestem pewien, ze będziecie mogli tutaj zostać, o ile chcecie. Przedstawię wam moją rodzinę.
Zaprowadził ich do lwiczek.
- To moje siostry Nama i Shani, a to moja kuzynka Kali. Dziewczyny, to są Jana i Giza, szukają nowego domu.
- Zaprowadźmy ich do rodziców. - Powiedziała Shani.

Na Lwiej Skale Kovu i Kiara byli poruszeni lwiątkami. Oczywiście postanowili, ze maluchy zostaną, ale muszą mieć opiekunów. Vitani była przy tej rozmowie i od razu się zgodziła. Bez zgody Kopy zaadoptowała dzieci. Lew na początku nie był z tego powodu zadowolony, ale przyzwyczaił sie. Vitani traktowała Janę jak własną córkę, Gizę jak własnego syna. Kali nie była o nich zazdrosna, zawsze chciała mieć rodzeństwo. Lwica spędzała z córką tyle samo czasu co kiedyś.


Czas dalej mijał. Lwiątka dorastały, były ze sobą bardzo zżyte. Wszystkie. Jana rosła na piękną lwicę o silnym charakterze, natomiast Giza na przystojnego lwa o błogim charakterze. Nie był skory do kłótni czy walki, uwielbiał towarzystwo Kali. Można było powiedzieć, ze nie odstępywał jej na krok. Był w niej zauroczony i to rzucało się mocno w oczy. Tak samo jak uczucie, które połączyło Janę i Chakę. Młodzi nastolatkowie byli w sobie zakochani po uszy. Władcy po namowach z Kopą i Vitani postanowili ich zaręczyć. Wszyscy byli z tego powodu bardzo szczęśliwi. Lwia Ziemia miała zapewnionych władców. Wkrótce potem ogłoszono ich publicznie. Chaka i Jana byli szczęśliwi, Shani gratulowała bratu i twierdziła, ze na pewno będzie wspaniałym władcą. Ona była na to zbyt beztroska. Władza jej nie interesowała. Jednak co innego Nama. Była wściekła. Od tamtego czasu zmieniła sie. Stała się osobliwa i opryskliwa. Nie spędzała czasu w stadzie, jedynie samotnie gdzieś przebywała na całe dnie.



Lwiaki dorosły. Lwice stały się piękne, a Giza i Chaka mężni i przystojni. Kali i Giza zakochali się w sobie i zaręczyli. Shani nie szukała partnera. Nie wiedząc dlaczego, chciała być sama. Nama już nikogo nie słuchała. Jako dorosła robiła na co miała żywnie ochotę. Była piękna i uwodzicielska, lecz za tą cudowną maską kryła się zła dusza. Kovu i Kiara od dawna to dostrzegali.
- Nama, co sie dzieje? 
- O co ci chodzi ojcze?
- Zmieniłaś się. Dlaczego?
- Zmieniłam? Nie... ja zawsze taka byłam. Udawałam cudowną córeczkę, robiłam co mogłam, by przejać po Was władzę, ale to wszystko na marne. Wybraliście mojego brata i przybłędę na władców.
- To cię złości? Nama, jesteś moją córką. Zawsze uczyłem Was wszystkich jak powinno się zachowywać, czy ty w ogóle uważałaś na moich lekcjach?!
- Haha, jesteś żałosny. Niczego nie rozumiesz!
Lwica biegiem zostawiła ojca i udała sie na cały dzień, nie wiadomo gdzie.
W tym czasie Chaka spał sobie cudownie, ale Jana postanowiła to przerwać i skoczyła na niego.



Lew nie byl z tego powodu zadowolony, ale widząc radość na pysku ukochanej takze zaczął się z nią droczyć. Kovu szukał córki i widział młodych przez przypadek. Oglądał ich i przypominał sobie jego i Kiarę w młodości. Nagle coś przykuło jego uwagę. Dostrzegł Namę z trzema lwicami skradającymi się w stronę zakochanych. Król dostrzegł zamiar ataku i rzucił się w ich stronę.
- Chaka! Uważaj!
Para w ostatniej chwili dostrzegła lwice i uniknęli zaskoczenia. Zaczęli walczyć u boku ojca. Nama wyminęła króla i ruszyła na brata oraz jego partnerkę. Odgłosy zaalarmowały resztę stada. Na ratunek przybiegli im Kiara, Giza, Shani i Kali. Wszyscy rzucili się w wir walki. Napastnicy zdajac sobie sprawę, ze przegraja postanowiły się wycofać. Jedynie Nama została zatrzymana przez brata. Nie dał jej uciec. W całym tym starciu Kovu stracił życie. Leżał bezwładnie na ziemi a u jego boku płakała załamana Kiara. Wszyscy byli zrozpaczeni. Kiedy Chaka zrozumiał, ze to własna siostra zabiła ich ojca, wściekły zadał jej silny cios w pysk i powalił lwicę na ziemię. Wszyscy wrócili na Lwią Skałę. Rafiki w towarzystwie stada pochował Kovu i od razu, po rozmowie z Kiarą, postanowił koronować nowych władców. Kiara nie chciał już być władczynią... nie sama. Z radością i smutkiem oddała młodym koronę. Wszyscy ich radośnie przyjęli. Po uroczystości nie było nikomu do radości. Chaka miał coś jeszcze do zrobienia. Stanął przed Namą i wygnał ją.
- Odejdź i nigdy nie wracaj. Darują ci życie, ponieważ jesteś moją siostrą. Ale mimo wszystko zwróciłaś się przeciwko nam, zabiłaś własnego ojca i zmówiłaś się z intruzami. Wynoś się i zostań wraz z nimi, jednak ci radzę, abyś tutaj nie wracała.

Lwica opuściła czym prędzej Lwią Ziemię. Od tamtej pory słuch po niej zaginął. Nikt nie widział Namy do końca życia, nie było też o niej żadnych wieści. Krążyły różne pogłoski o niej, że ma nowe stado, lub że zginęła zabita przez te same lwice, które były z nią w zmowie. A co się tyczy lwioziemców to... Chaka i Jana doczekali się potomstwa, zupełnie jak Giza i Kali. Shani nigdy nie miała partnera i dzieci, jednak została opiekunką i nauczycielką dla kolejnego pokolenia. Vitani, Kopa i Kiara dożyli szczęśliwych końców swych dni na Lwiej Ziemi, która była sprawiedliwie rządzona przez Chakę i Janę.


Młodszy brat



Od razu uprzedzam, wiem że jest wiele wersji odnośnie jego pochodzenia i wyglądu więc bez hejtów.

Lwia Ziemia nie była juz taka jak dawniej. Od czasu rządów Skazy wszystko się zmieniło. Zycie umierało i nie chciało odrodzić się na nowo. W stadzie Lwiej Ziemi wszyscy żyli w strachu. Rodzice pilnowali swoich dzieci. Lwice bały się zachodzić w ciążę, chociaż niezwykle tego pragnęły. Skaza ogłosił, ze każde nowe dziecko w stadzie, które nie jest jego będzie zabite. Pragnął on jednak mieć swojego następcę. Zira nie była w tedy jego żoną. Upatrzył sobie w tedy Sarabi, jednak ona nie pozwalała dawnemu przyjacielowi się nawet zbliżyć. Padło więc na Sarafinę. Szantażował ją, ze jeśli go odepchnie to jej córka zginie. Nie mogła odmówić. Sarafina zaszła w ciążę jednak nikomu nie zdradzała z kim ma dziecko.

Po kilku miesiącach urodził się syn. Zdrowy i śliczny. Lwice się nim zachwycały. Wypytywały o lwa, z którym lwica ma dziecko. Lwiak był kremowej barwy jak matka. Jednak jego zielone oczy i czarny złoziemczy nos zdradzały kim jest. Sarabi przeczuwała to od początku. Skaza ujrzał dziecko po kilku dniach gdy trochę podrosło. Miało ono zostać królem jednak kiedy Zira została jego partnerką plany się zmieniły. Nie zamierzał tolerować dziecka na Lwiej Ziemi.
Mheetu dorastał na Lwiej Ziemi pod czujnym okiem lwic. Broniły go cały czas. Wiedziały jednak, ze nie zdołają go ochraniać do końca. Hieny czaiły się na lwiątko w każdym zakamarku. Pewnego dnia wszystkie lwice wraz z młodą Nalą wyruszyły na polowanie. Mheetu został sam w ciemnej jaskini. Nie wiedział kim był dla niego król. Jedynie tyle, ze musi go unikać, ale nie miał pojęcia czemu. Nie zwrócił jednak na niego uwagi gdy ten przechadzał sie po jaskiniach. 
- Mheetu, co ty tutaj robisz? Sam? - Lwiak gwałtownie odskoczył.
- Ja... czekam na lwice. Są na polowaniu. miałem tutaj zostać.
- Powinieneś być razem z nim, w końcu tutaj jest niebezpiecznie.
- Pewnie tak, pójde do nich! - Kociak wahał się wymawiając każde słowo.



Skaza uśmiechnął sie podle i niebezpiecznie gwałtownie zbliżył się do niego. Odciął mu drogę ucieczki. Zaczął warczeć i wystawił pazury. Mheetu zaczął uciekać, a król go gonił. Nala akurat wracała by sprawdzić co u brata razem ze swoim przyjacielem Malką. Lwiczka dostrzegła całą sytuację i razem z towarzyszem postanowiła ratować brata. Malka zatrzymał Skazę, a Nala złapała brata w pysk i uciekała do jaskini. W pościg ruszyły hieny, jedna w czasie biegu przewróciła Nalę i zaatakowała lewka. Podrapała go po ciele robiąc krwawe ślady. 
Udało im się uchronić w starej grocie, wszyscy byli przerażeni.



Dopiero wieczorem wszystko się uspokoiło. Sarafina dowiedziała się o wszystkim i była wściekła na Skazę. Wiedziała, ze nie może już zostawiać syna samego. Król był wściekły, Zira wciąż namawiała na zabicie syna, który nie oficjalnie jest uznany jako następca tronu. Nie chciała, aby syn, który nie jet jej nadal żył. Po tygodniu, lwice wyruszyły w podróż, aby znaleźć zwierzynę. Mheetu wyruszył wraz z nimi jednak nie wiedzieli, ze Skaza także. W pewnej chwili lwiak odłączył się i Skaza uznał to za idealny moment. Wyskoczył i bez wahania zagryzł lwiątko. Nala i Sarafina zaalarmowane krzykami po chwili były na miejscu.



Stwierdzono, że lwiątko nie żje, nie mogli go jednak pochować. Hieny porzuciły ciało na granicy Lwiej Ziemi. Długo nie można było o tym zapomnieć.

Los był jednak zupełnie inny. Mheetu żył, był jednak bliski śmierci. Przypadkowe lwy z Rajskiej Ziemi znalazły go i zabrały ze sobą. Lwiątko bało sie wracać do domu więc pozostało z nimi. Poznał ta nowych przyjaciół a zarazem miłość swego życia, kremową lwiczę Aurelię, która charakterem bardzo przypominała mu Nalę. Dorastali tam oboje, aż w końcu stali się nastolatkami. Aurelia bardzo często wypytywała ukochanego czy nie pragnie wrócic do domu, do rodziny.
Chciał i to bardzo, ale jeszcze nie teraz, nie był gotowy. Jego zamiarem było zemścić się i pokonać Skazę.



Mijały jednak miesiące, aż w końcu dwa lata. Lew dorósł i ożenił się z Aurelią. Pewnego dnia doszły go wieści, ze na Lwiej Ziemi wszystko sie zmieniło. Nowy król objął tron, zło zniknęło. Młody lew postanowił to sprawdzić. Zabrał swoją żonę i wyruszyli na Lwią Ziemię. Okazało się, ze Simba powrócił, zabił stryja i został królem, a Nala jego żoną. Oboje spodziewali sie dziecka. Mheetu nie wiedział jak ma się pokazać. Powrócił z martwych zupełnie jak Simba. Był zestresowany. Bał się. Znowu się bał. Aurelia spojrzała smutnie na niego, a on odwzajemnił spojrzenie. Wolnym krokiem zaczął opuszczać Lwią Ziemię.
- Mheetu, co się dzieje?
- Nie pójdę tam. Dwa lata mnie nie było, oni są pewni, ze nie żyję. Nie chcę psuć ich szczęścia. Wracajmy do domu kochana.

Lwica zrozumiała co jej maż czuje. Nigdy więcej nie pojawili się na Lwiej Ziemi, w stadzie doczekali się syna, którego nazwali Afua oraz podeszłego wspaniałego życia. Lew był bardzo podobny do Skazy, na szczęście jednak charakterem, zupełnie go nie przypominał.


Dwóch braci

Na Lwiej Ziemi nastał nowy i radosny świt. W lwim stadzie narodzili się nowi książęta, synowie Kiary i Kovu. Jeden był złoty o zielonych oczach i nosie swojej matki, natomiast drugi brązowy z czerwonymi oczami i nosie ojca. Starszego nazwano Nuru, a młodszego Kesar. Oba lwiątka były śliczne i urocze. Rodzice kochali oboje braci tak samo. Jednak lwiatka nie zyskiwały poparcia od wszystkich. Simba i Nala także je kochali, ale widzieli w nich przeszłość. Dwóch braci walczących o tron. Kesar i Nuru byli bardzo podobni do Mufasy i Skazy, oprócz oczu. Te były inne.

Lwiątka dorastały i z wiekiem także inne lwice zaczęły odczuwać niepokoj. Nuru z góry został ogłoszony królem przez rodziców. Młodszemu bratu długo to nie przeszkadzało, aż do momentu gdy w wieku nastoletnim jego wybranką stała się Maisha, złota lwica o niebieskich oczach. Nie była ładna, ale Kesar był w niej zakochany. Brązowy lew był bardzo wstydliwy i nigdy nie potrafił jej powiedzieć co czuje. Nosił dla niej kwiaty, które uwielbiała, miała temperament, który zawstydzał nastolatka. Ona jednak także myślała tylko o Nuru, chociaż starszy brat nic do niej nie czuł. Brązowy szukał sobie dziewczyn, aby zapomnieć o Maishy, ale żadna go nie interesowała.

Z czasem Kesar stawał się coraz bardziej agresywny. Denerwował wszystkich i walczył za każdym razem kiedy ktoś zaszedł mu za skórę. Rodzice mieli nadzieję, ze to mu przejdzie. Zaczęto przezywać Kesara Furio od jego temperamentu. Nuru zawsze starał się bronić brata jednak nie był on zbyt inteligentnym lwem i długo nie rozumiał co wpływa na zachowanie brata. Pewnego dnia obaj się pokłócili, Kesar zaatakował brata, a ten w obronie własnej zrobił mu bliznę na prawym oku. Innym niż tym u Skazy.



W końcu bracia dorośli i stali się pięknymi lwami. Nuru był przystojny, uczuciowy i silny, Kesar był inteligentny, sprytny i urodziwy. Jego grzywa była ruda i bujniejsza od tej brata. Nuru nadal spotykał się z Maishą. Kesar nie mógł tego znieść więc pewnego dnia po prostu odszedł dręczony wyrzutami oraz poczuciem, ze mógłby kogoś skrzywdzić.




Czas mijał i na Lwiej Ziemi pojawiła się nowa lwica Amara. Była brązowa i piękna. Nuru od razu się w niej zakochał ze wzajemnością. Zostawił Maishę i ogłosił nową ukochaną Amarę. Złota lwica robiła wszystko co mogła aby go odzyskać. Doszło także do próby zabójstwa Amary w czasie snu, jednak ta się obudziła. Przerażona przed prawdą Maisha postanowiła uciec. Na granicy spotkała niczego nie świadomego Nuru. Nie chciała mu niczego powiedzieć ze strachu, a on także niczego nie rozumiał. W przypływie energii Maisha powiedziała mu o swoich uczuciach, jednak ten próbował jej wytłumaczyć, ze jest zakochany w Amarze i nigdy do złotej niczego nie czuł. Wściekła uderzyła go w policzek.




Na dobre opuściła Lwią Ziemię i dotarła na nieznane jej tereny. Była noc. W pewnej chwili została zaatakowana przez jakiegoś lwa. Nie poznała go, ale na szczęście on ją tak. To był Kesar, radosny z powodu, że ją widzi. Maisha także się ucieszyła. Moze nigdy go nie kochała, ale byli przyjaciółmi. Okazało się, ze Kesar został królem nowej ziemi i założył własne stado. Z wielką radością przyjął ją do siebie. Lew w końcu zebrał się na odwagę i wyznał jej co do niej czuł przez całe życie. Lwica nie mogła w to uwierzyć. Czuła się zawstydzona przypominając sobie swoje zachowanie względem lwa. Wiedząc o tym wszystkim miłość z Nuru przeniosła się na Kesara. Już nie zależało jej na władzy i złotym lwie. Pokochała młodszego brata i postanowiła razem z nim zostać w nowym królestwie.



Sarafina



Lwia Ziemia, czasy panowania króla Ahadiego i królowej Uru. W jednej z jaskiń pewna para w końcu doczekała się potomstwa. Kremowa lwica Safura trzymała w łapach dwa jasne lwiątka. Dwie lwiczki. Przepiękne i jasne jak matka. Do groty wszedł ich ojciec, brunatny lew o imieniu Jasiri. Był prze szczęśliwy. Jedna z nich miała brązowe oczy ojca, a druga błękitno zielone swojej matki. Jasiri nazwał starszą córkę Zingela, natomiast Safura drugą córkę Sarafina.
Król Ahadi postanowił poznać swoich synów z lwiczkami, które dopiero przyszły na świat tak jak jego książęta. Mufasa był już zaręczony z Sarabi, został jedynie Taka. Królowi spodobała się młodsza córka. Rodzice wyrazili zgodę, aby Sarafina została narzeczoną księcia. Zingela pozostała natomiast wolna.
Czas mijał, lwiczki rosły. Jednak szczęście nie trwało długo. Król Ahadi się zmieniał. Był coraz bardziej zaborczy i agresywny w stosunku do innych samców, nawet tych, którzy należeli do stada. Jasiri musiał opuścić Lwią Ziemię, ale Safura nie chciała go zostawiać. Postanowiła odejść z nim i zabrać Zingelę. Nic ich tutaj nie trzymało. Sarafina została z własnej woli. Nie chciała zostawiać przyjaciół, poza tym była zaręczona. Szybko pogodziła się z odejściem rodziców i przyrzekła sobie, ze nawet, jeśli w przyszłości będzie w tarapatach nie opuści swojej rodziny.

Lwica prowadziła spokojne życie. Wraz z najlepszą przyjaciółką Sarabi, Zirą, Taką i Mufasą codziennie przeżywali różne przygody i wpadali w tarapaty. Wszyscy wiedzieli, ze jest narzeczoną brązowego lwiatka, w którym zakochała się także Zira. Sarafina jednak nic do niego nie czuła. Była tylko jego przyjaciółką, chociaż on ją kochał, dlatego nie chciała go zawieźć i nie sprzeciwiała się.
Jednakże z wiekiem coś się zmieniło. Taka stał się osobliwy jak ojciec, agresywny i odosobniony. Sarafina często starała się przywrócić go do dawnego stanu, jednak nic nie dawało efektów. Zira nadal interesowała sie taka i jawnie dawała to Sarafinie do zrozumienia.
Lwica miała w końcu tego dość. Postanowiła odejść i opuścić Lwią Ziemię. Chciała odnaleźć rodzinę i nowego partnera. Taka nie mógł się z tym pogodzić. 

Ponownie pokazała się na Lwiej Ziemi już po śmierci Ahadiego, kiedy Mufasa objął rządy.Nowy król przyjął ją i całą jej rodzinę z wielką radością. Taka kiedy ją zobaczył był niezwykle rozradowany, mina jednak mu zrzedła, kiedy dostrzegł, ze lwica jest w ciąży a u jej boku znajduje się młody jasny lew o imieniu Shizasen, który był jej mężem i przyszłym ojcem.
Taka nie mógł się z tym pogodzić. Pewnej nocy potajemnie zabił Shizasena majac nadzieję, że lwica do niego wróci, pomimo ciąży, ale ona rozpaczała po stracie ukochanego i nie pragnęła nowego partnera.

Wkrótce potem urodziła dziecko, lwiczkę, której nadała imię Nala, co oznacza "dar". Zingela także urodziła córeczkę o brązowej sierści i brązowych oczach, której nadała imię Kula. Kuzynki były najlepszymi przyjaciółkami. Sarafina okazała się wspaniałą matką, która trwała u boku córki do końca życia. Udało jej się przeżyć czasy pod władzą Skazy, jednakże niedługo potem umarła z powodu wieku i jak i stresu, który otaczał ją przez większość życia.

Jedyna córka

Kovu i Kiara od dłuższego czasu oczekiwali narodzin swojego pierwszego dziecka. oboje liczyli, ze będzie to syn, inteligentny i sprawiedliwy, który przejmie po nich tron. Liczyli na stworzenie wspaniałej i kochającej rodziny, przyszłość była jednak zupełnie inna. Kiara bardzo źle znosiła poród. Wszyscy tłumaczyli to sobie bólami przedporodowymi, ale Rafiki był przerażony. To nie było normalne. Kiara sama to czuła.
Deszczowej nocy lwica wiedziała, ze nadszedł ten czas. Musiała urodzić, ale to nie mogło skończyć się szczęśliwie. Obudziła się i ostatkami sił skierowała się do samotnej jaskini oddalonej od tej gdzie spało stado. Nie mogła się ruszać, ani oddychać.
Z samego rana Kovu zaniepokojony widokiem żony, przerażony zaczął biegać po całej Lwiej Skale i jej szukać. Grota w jakiej się lwica znajdowała była ostatnim miejscem jakie postanowił sprawdzić. Niestety za bardzo się spóźnił. Pierwsze co dostrzegł to plama krwi dookoła jego ukochanej, potem lwicę leżącą bezwładnie na ziemi. Lew podszedł do ciała i szturchnął jej pysk nosem. Żadnej reakcji.
- Och Kiara... Kiara! Znalazłem ją! Pomóżcie mi, Rafiki! Simba!
Lew pobiegł do wyjścia i wołał dalej. W pewnej chwili usłyszał cichy pisk. Oszołomiony Kovu podejrzliwie podszedł do Kiary. Między przednimi łapami dopiero teraz dostrzegł małą, ciemną kuleczkę, która cicho popiskiwała. Wtulała się w sierść matki, by po chwili spojrzeć na ojca swoimi wielkimi oczami o oliwkowym kolorze. Lew był jak ogłuszony. Odgarnął łapę lwicy z jego dziecka. Powąchał córeczkę i delikatnie polizał. Dziecko uśmiechnęło się i złapało ojca za nos. Kovu uśmiechnął się przez łzy. Wziął małą w pysk i opuścił jaskinię. Wszyscy byli w grocie całego stada. Kiedy nowy ojciec wstąpił do niej z dzieckiem zapanował chaos. Opowiedział co się wydarzyło.

Kiarę pochowano tego samego dnia. Kovu i jego córeczka patrzyli na wszystko ze szczytu Lwiej Skały. Lew trzymał lwiczkę w łapach i oboje oglądali Lwią Ziemię. Jego córeczka miała oliwkowe oczka, brązowy nosek po mamie i brązowo bordowe futro. Była piękna.
- Och maleńka. Żałuj, ze nigdy nie poznasz swojej wspaniałej mamusi. Nawet nie wiem jak cię nazwać.
Lew westchnął. Patrzył na nią cały czas. W końcu uśmiechnął się.
- Chyba wiem. Kiara chciała nazwać nasze dziecko Tiye. To imię wspaniale do ciebie pasuje.

I tak zostało. Jednak szczęście nie trwało długo. Na Lwiej Ziemi wybuchła bitwa z hienami. Podłe psy zamierzały zemścić się za swoją przeszłość. Było ich mnóstwo. Podczas bitwy wybuchł pożar, w którym zginęło wiele zwierząt. Obecni krolowie stracili życie w pożarze, natomiast Kovu został zamordowany podczas walki z hienami. Vitani robiła wszystko, aby uratować swoją bratanicę. Na czas odnowienia Lwiej Ziemi uciekła z małą na Rajską Ziemię. Tam mała księżniczka dorastała a ciotka uczyła ją władania królestwem w taki sposób jaki znała. Stara lwica często opowiadała księżniczce o rodzicach.
Długi czas potem obie wróciły na Lwią Ziemię, która musiała mieć władcę. Tiye była jednak zbyt młoda, dlatego Rafiki mianował nową królową Vitani. Lwica była zaskoczona jego decyzją oraz tym, ze lwice tak łatwo ją przyjęły. Panowała najlepiej jak potrafiła, a przy okazji wychowywała Tiye. Lwica była piękna i inteligentna, ale także roztargniona i psotliwa. Uwielbiała szaleć i przeszkadzać mieszkańcom Lwiej Ziemi w ich codziennych obowiązkach. Marzyła o poznaniu rodziców, jednak było to niemożliwe.

Kiedy dorosła w końcu była gotowa, aby Vitani oddala jej tron. Zrobiła to bardzo chętnie. Podczas koronacji zza chmur ukazali się jej rodzice, którzy przytulali się do siebie i uśmiechali. Patrzyli na córkę z dumą i radością. Młodej lwicy łzy naleciały do oczu. Zaryczała donośnie specjalnie kierując swój głos rodzicom. Była dumna wiedząc kim jest.


Brązowa królowa

Mohatu i Ade władali od dawna Lwią Ziemią. od jakiegoś czasu także spodziewali się dziecka. Ade była nerwowa, natomiast Mohatu nie posiadał się z radości. Od kiedy tylko się dowiedział uśmiech nie schodził mu z pyska. Jego córka przyszła na świat w samo południe, kiedy słońce raziło niemiłosiernie. Dlatego właśnie Ade, wbrew zakazom ukochanego, wybrała się nad wodopój. W połowie drogi dostała skurczy, ale doszła nad jeziorko. Brzuch bolał ja coraz bardziej. Nie miała siły, aby wrócić sama na Lwią Skałę. Krzyczała, ale nikt nie mógł jej usłyszeć. Postanowiła, że urodzi sama.
Na szczęście poród nie był ciężki Ade wspaniale się spisała wydając na świat małą brązową kuleczkę. Spojrzała w lśniące czerwone oczy. Były niczym diamenty. Tak się jej spodobały, ze nazwała lwiczkę Uru, czyli diament. Przytuliła do siebie dziecko i jedynie czekała na swojego męża.
Uru była niezwykle grzeczna i urodziwa. Uczyła się pilnie i szybko. Zawsze słuchała rodziców. Król i królowa byli z niej dumni. Pewnego dnia Ade zabrała córkę na spacer. Postanowiły przejść się wzdłuż granicy ze Złą Ziemią. Z pozoru spokojne i ciche miejsce dziś tętniło życiem. Ale w negatywnym sensie. Królowa i jej córka były w szoku. Po chwili dostrzegły grupę hien biegnące za jakimś małym punktem. Ade wyostrzyła wzrok. Dostrzegła lwiątko, które ze wszystkich sił starało się uciec spod szczęk psów.
- Uru, nie ruszaj się! Zaraz wrócę!
- Mamo, co się dzieje!?
- Zostań tutaj!
Lwica przeskoczyła przez rów i już po chwili biegła za hienami po Złej Ziemi. Psy usłyszały jej warczenie i wystraszone rozproszyły się widząc rozpędzoną i wściekłą lwicę. Ryczała i machała łapami na nie i w końcu odgoniła. Lwiątko schowało się w pustym konarze drzewa. królowa podeszła bliżej i schyliła łeb aby ujrzeć malucha.
- Cześć. Nic ci nie jest?
- Nie...
- Możesz wyjść? Nic ci nie zrobię. Jestem królowa Lwiej Ziemi Ade. Nie musisz się bać.
Lwica odsunęła się i czekała chwilę, zanim lwiak podjął decyzję. W końcu beżowo jasna lwiczka wyłoniła się z cienia. Na oko była w tym samym wieku co Uru. Miała zielono niebieskie oczy i była urocza. nazywała się Sina. Ade przekonała ja, aby poszła na Lwia Ziemię. Wzięła lwiczkę w pysk i wróciła do Uru. brązowa z zaskoczeniem i radością spojrzała na lwiczkę, jednak ta druga trzymała dystans. Jak się później okazało Sina jest bardzo energiczną i wesołą lwiczką. Mohatu i Ade w pewnym sensie adoptowali lwiczkę. Teraz Uru nie była już sama. Spędzały ze sobą każdą wolną chwilę. Oprócz tych kiedy księżniczka brała lekcje u ojca. W tym czasie Sina wędrowała po Lwiej Ziemi, albo spędzała czas z Ade.
Pewnego razu obie wyruszyły na zwiady wzdłuż granicy. Uru postanowiła dowiedzieć się o nowej siostrze jeszcze więcej.
- Powiedz Sina, co robiłaś na Złej Ziemi? Nikt się tam nie zapuszcza bez powodu.
- Szukałam swojej mamy. Pewnego dnia obudziłam się zupełnie sama, nie było jej obok mnie. Nie wiedziałam tak naprawdę gdzie jestem, więc poszła na Złą Ziemię. Znalazłam ją, ale nie żyła. Była cała podrapana. Hieny musiały ją zabić.
- Sina, tak mi przykro. Te kundle to utrapienie. Trzeba w końcu się z nimi rozliczyć.
- Pamiętam jak twoja mama je zaatakowała. W ogóle się nie bała.
Lwiczki wpadły na beznadziejny pomysł wejścia na Złą Ziemię i znalezienie hien. Siostry były już większe niż ostatnim razem gdy się poznały.
Uru pierwszy raz znalazła się poza granicą. Ale nie bała się. Szukanie hien trochę trwało i zaczęło się robić ciemno. Znalazły grupkę koło wielkiej termitiery. Ukryły się za wielkim głazem, w cieniu. Kiedy jedna z nich się zbliżyła, Uru skoczyła jej na grzbiet  wbiła pazurami w jej ciało, raniąc ją. Ta wystraszona zaczęła biegać w koło i skakać. Uru sama zeskoczyła i spojrzała na pozostałe psy.
- Co to ma znaczyć? Co to za koty?
- Jestem Uru, księżniczka Lwiej Ziemi. 
- No proszę, kotki postanowiły się zabawić. Cóż to za okazja?
- Za zabicie mojej matki, wy kundle! - Sina była wściekła, ponownie widząc grupę hien.
One także ją poznały. Jedna z nich rzuciła się na Sinę, ale lwiczka zadrapała jej cały pysk, przez co to w bólu się wycofała. Zostaly jeszcze trzy hieny, ale to już nie było łatwe zadanie. Zanim doszło do poważnej walki gdzie lwiczki nie miałyby żadnych szans zjawiły się lwice ze straży królewskiej.

Lwiczki zostały zabrane do domu, a hieny odpędzone. Rodzice byli wściekli na nieposłuszne córki, ale skończyło się jedynie na upomnieniu. Siostry jednak nie zamierzały tak łatwo odpuścić. Przez całe dzieciństwo bawiły się na wszystkie możliwe sposoby i nigdy się nie opuszczały. Do momentu, aż Uru poznała Ahadiego.


Leah

Kovu i Kiara mięli okropny dylemat z wyborem następcy. Troje wspaniałych dzieci, a tylko jedno z nich mogło w przyszłości rządzić Lwią Ziemią. Najstarszy syn Sawa był kropka w kropkę ojciec. Uroczy maluch był posłuszny i inteligentny, jego wadą jednak był brak wierności. Zawsze trzymał się przyjaciół, nawet w tedy, kiedy jego siostrom działa się krzywda w trakcie zabaw i zaczepek. Nie potrafił wybrać najbliższych. Druga była Idia, która bardzo łatwo się irytowała. Często sie obrażała i kłóciła. Nie potrafiła się dogadać. Cechowała ją siła i władczość. Ostatnia była Leah, która bardzo przypominała im Simbę. Z charakteru jak i wyglądu. Niestety miała lekko sparaliżowaną tylną łapę. Musieli wybrać dobrze. Kiara chciała, aby to jedna z córek była królową, ale Kovu chciał Sawę jako następcę.
Na decyzję wpłynęła także ich rodzina i stado. Zrobiono głosowanie. Uznano za właściwe, aby stado i poddani sami wybrali sobie władcę. Zwierzęta zgodnie, a raczej w większości wybrali Leah'ę, która pomimo kontuzyjnej sytuacji była najwłaściwsza. Jej rodzeństwo krzywo patrzyli na przyszłość Lwiej Ziemi, pod władaniem siostry. Od tamtej pory nie byli już sobie tacy bliscy. Leah chodziła na lekcje z rodzicami, głównie z Kiarą. Sawa leniwie spędzał czas, albo z przyjaciółmi na ciągłych zabawach. od teraz nie interesowały go królewskie sprawy. Uznał, że może w końcu robić to na co tylko ma ochotę. Idia znikała na całe dnie, nie rozmawiała z nikim, a jeśli nawet to agresywnym i niechętnym tonem. 
Lwiątka rosły i stały się młodymi dorosłymi. Kovu i Kiara chcieli jak najszybciej oddać córce tron, ponieważ Rafiki ostrzegł ich, ze jeśli tego nie zrobią to może być problem z pozostałą dwójką ich dzieci. Koronacja odbyła się słonecznego dnia i wszyscy się z tego radowali, oprócz Sawy, Idii i Kovu, który jako jedyny naprawdę obawiał się o przyszłość. Niestety słusznie.
Czas mijał i nic szczególnego się nie działo. Leah władała mądrze i prawidłowo, była wspaniałą królową. Pomimo chorej łapy, nie miała problemów. Dumnie stawała na czubku Lwiej Skały i oglądała swoje królestwo z uśmiechem na pysku. Jej rodzeństwo siedziało niżej, w cieniu i patrzyli z uraza na siostrę.
- Mam tego dość Sawa. To wszystko nie ma sensu. nie zwrócimy na siebie uwagi siedząc bezczynnie. Poza tym jest już za późno. Ona jest królową.
- Twoim problemem, siostro, jest to, że za łatwo sie poddajesz. Masz racje, nie mamy tutaj juz nic do zrobienia. Po prostu ignoruj to i żyj po swojemu. Ja nie zamierzam odchodzić z Lwiej Ziemi, ale nie będę także należał do tego stada. Odchodzę i proponuję tobie to samo.
Słowa brata zaskoczyły Idię. Postanowiła zrobić to co jej brat. Oboje ogłosili rodzinie swoją decyzję. Leah ich nie rozumiała, ale wiedziała, ze robią to przez nią. Wiedziała, ze nigdy się nie pogodzili. Nie mogła jednak okazać słabości i dała im od niechcenia wolną łapę. Kovu i Kiara starali się odciągnąć dzieci od tego pomysłu, ale ci w złości nie pozwolili im się nawet odezwać. 
Oboje zamieszkali na obrzerzach Lwiej Ziemi. Nie pokazywali się zbyt często i nie zbliżali do dawnego domu.
Pewnego dnia Leah dostrzegła na patrolu dwa lwy, które atakowały jakąś obcą lwicę o białym futrze. Była sama, ale musiała działać. Starała się dyplomatycznie załatwić sprawę, ale ci dwaj nie dali się zbyć. Zamierzali albo zabić lwicę, ale jeden z nich poślubi ją i zostanie królem. w tedy Leah wystraszyła się. Walczyła, ale samce górowali nad niepełnosprawną królową. Uznali, ze łatwiejsze zabicie jej.
Lwica wydała z siebie głośny ryk, który usłyszało jej rodzeństwo będące niedaleko. Sawa zaatakował napastników i odgonił ich, a w tym czasie Idia wzięła na grzbiet białą lwicę i zabrała ją na lwią Skałę. Sawa zabrał młodszą siostrę.
To jedno wydarzenie wszystko zmieniło. Rodzeństwo pokazało swoją wrażliwą i troskliwą stronę oraz pogodziło się. Sawa zakochał się w białej, z którą spędzał swój cały czas. Nie rozmyślał już o władzy. Idia została mianowana strażniczką. W końcu mogła zająć się młodszą siostrą tak jak należało. A Leah dalej godnie panowała Lwią Ziemią.


Dwóch synów
Lwią ziemię opromieniała gęsta mgła. Było szaro, mokro i mrocznie. Dla Kiary to miał być najwspanialszy dzień w życiu. Wlasnie dziaij miała urodzić swoje pierwsze dziecko. Kovu był podenerwowany, martwił się, ponieważ kiara była strasznie chuda jak na ciążę. Nie jadła i nie piła. Mimo wszystko się uśmiechała. Niestety szczęście nie było im pisane.
Podczas porodu lwica była zupełnie sama. Rafiki nie dotarł do lwicy na cza. Potem nie mógł już pomóc. Kiara umarła. Pozostawiła po sobie jedynie dwoje lwiątek. Dwóch synów. Kovu nie mógł długo przeboleć tragedii. Jego synowie go nie interesowali. Był za bardzo załamany. Przez pierwszy tydzień dziećmi zajmowały się lwice i SImba. Kovu rzadko przebywał na Lwiej Skale. Znikał na całe dnie. Dopiero po jakimś czasie pierwszy raz zdecydował się ujrzeć dzieci. Uśmiechnięty przybył na Lwią Skałę. Zbliżył się do Nali, która właśnie trzymała je w łapach.
- Witaj Nala.
-Kovu? Wróciłeś. Czy wszystko w porządku?
- Tak. Jak najbardziej. Posłuchaj, wiem, ze nie byłem dobrym ojcem. Nie chciałem widzieć moich synów, ale przemyślałem to i chcę stać się dla nich ojcem. Więc jeśli pozwolisz chcę od dzisiaj sam zajmować się nimi.
- Jesteś królem, a do tego ich ojcem. Tylko uważaj, są bardzo delikatni.
Kovu wziął lwiątka między łapy i zaczął się im przyglądać. Polizał je po łebkach, a te od razu się ożywiły. Nie miały jeszcze imion. Przyjrzał im się dobrze. Większy z nich był rudej barwy, jaśniejszy od ojca. Miał różowy nos o ostrych rysach, takich jak Kovu i ciemno brązowe oczy. Mniejszy wyglądał identycznie jak Kiara. Bardzo jej go przypominał. Od tamtego dnia w jego psychice zrodziła się skaza do młodszego dziecka. Nie mógł znieść jego widoku. Miał nawet rysy pyska swojej matki.
- Cała mama.
Król nazwał rudego Chaka i ogłosił go przyszłym królem. Proszono go, aby wstrzymał się z tą decyzją, aż synowie dorosną, ale on nie chciał tego słuchać. Drugiego nazwał Kanto. Starał się okazywać mu miłość, ale był tak naprawdę obojętny. Mimo wszystko dbał o niego. Gdy jednak ten nabroił, albo go nie posłuchał, król wpadał w furię.
Wszyscy w stadzie dostrzegli dziwne zachowanie ojca do młodszego syna. Starali mu się wytłumaczyć, ze nie powinien się tym przejmować. Głównie Nala, nie mogła tego znieść.
- Kovu, co się dzieje? To jak traktujesz Kanto jest okropne.
- Nie mam do niego cierpliwości. On jest... no... sam nie wiem, jest taki...
- Podobny do Kiary? O to ci chodzi?
- On jest zupelnie jak Kiara. Identyczny. Nie mogę tego znieść. Odnoszę wrażenie, ze to on odebrał jej życie, aby móc ja zastąpić.
- To nonsens Kovu. Nie może tak być. Duchy przodków właśnie wiedzieli, ze Kiara odejdzie dlatego dali ci coś, aby wynagrodzić ci stratę. Kiara odeszła, ale zostawiła ci Kanto, abyś o niej pamiętał.
- Ale ja o niej nigdy nie zapomnę. Nie potrzebuję niczego w zamian. Nala. Wiem, ze to okrutne, ale Kanto nigdy nie podbije mojego serca. Wybacz. Toleruje go, ale nie kocham.
- Nie mogę cię do niczego zmuszać
Czas mijał. Synowie króla dorastali. Kanto faktycznie stawał się taki jak Kiara. Stado go uwielbiało. Był radosny i zabawny. Starał się znajdywać przyjaciół w każdym. Nawet ojcu i bracie, którzy go unikali. Chaka zajmował się jedynie królewskimi lekcjami i obowiązkami. Interesowały go także lwiczki, które żyły w stadzie. Był przystojny i uwodzicielski. Kanto lubił je wszystkie, z każdą się przyjaźnił. Jednakze kiedy tylko się pojawiał w pobliżu irytował swoją obecnością Chakę.
W końcu bracia stali się nastolatkami. Chaka i ojciec wciąż spędzali czas tylko we dwoje. Kanto za to znalazł sobie innego towarzysza. Nastoletnią złotą lwicę. Niedawno dołączyła do stada. Była piękna i podobała się obu braciom. Nazywała się Fella. Była stanowcza i uczuciowa. Chaka od razu zaczął ją podrywać, ale ona go odrzucała. Nienawidziła jego chamstwa w stosunku do brata i tego, ze chciał mieć ja na wyłączność. Ona za to uwielbiała niezdarnego młodszego brata. Chociaż mieli dwa zupełnie inne charaktery. Pewnego dnia gdy Chaka i ojciec byli na patrolu dostrzegli Kanto razem z Fellą. Widać było, ze młodzi się w sobie zakochali. Wspaniale się ze sobą bawili. Chaka był zazdrosny. Chciał Fellę, jako swoją królową. Zostawił Kovu i pobiegł w stronę brata. Odepchnął go od lwicy i zawarczał.
- Co ty wyprawiasz? Fella, dlaczego się z nim zadajesz?
- Mam przecież takie prawo, Chaka. Kanto jest moim chłopakiem, więc o co ci chodzi?
- Wy jesteście razem? Od kiedy!?
- Od tygodnia bracie.
Złoty lew nie spodziewał się ataku ze strony rudego. Chaka uderzył brata w pysk i mocno go osłabił. Fella starała się pomóc. Kanto był wściekły. Postanowił się bronić. Bracia zaczęli poważną walkę. Na szczęście w odpowiednim czasie zjawił się Kovu. Zawarczał na nich i obu uderzył tak że upadli na ziemię.
- Dosyć tego! Co wy wyprawiacie? Zachowujecie się idiotycznie! Gdyby Wasza matka Was teraz widziała... Chaka, tak nie zachowuje się przyszły król. Nie możesz być zazdrosny o partnerkę brata. Kanto... nie sądziłem, ze jesteś w stanie walczyć o swoje.
- Nie doceniasz mnie tato. Nigdy nie doceniałeś. A ja potrafię więcej niż myślisz.
- Tak, masz rację synu. Teraz to widzę. Chciałem się przeprosić. Zawsze myślałem, ze to przez ciebie Kiara nie żyje. Myliłem się. Nie chcę cię stracić, dlatego czy jestes w stanie mi wybaczyć?

Bracia wraz z ojcem pogodzili się. Chaka zrozumiał, ze nie może mieć wszystkiego, Kanto odzyskał szacunek ojca i razem z Fellą stworzył rodzinę. Kovu zrozumiał swój błąd. Po jego później śmierci Chaka objął władzę, był sprawiedliwy i często radził się swojego brata. Szanował jego wsparcie. Znalazł swoją królową wśród jednej z przyjaciółek z dzieciństwa. Najweselszy w tym wszystkim tak czy siak pozostał Kanto.


Historia Malki

Malka spacerował po Lwiej Ziemi. Nie był już dzieckiem. Dorósł, a jego życie zmieniło się. Rządy Skazy się skończyły. Simba wrócił. Nala także. Ale lwica nie należała już do niego. Kochał ja nadal. Ona jego już nie. Lwia Ziemia znów wyglądała jak dawniej. Pięknie i urodzajnie, ale ten widok go ranił. Kiedyś był z Nalą, kiedy Simba zaginął. To były szczęśliwe czasy, podczas których często bawił się z przyjaciółmi. Od jakiegoś czasu myślał nad czymś i w końcu podjął decyzję. Zamierzał opuścić Lwią Ziemię. Ale nie sam. Chciał znaleźć partnerkę. Nala nadal była jego priorytetem, ale bał się ją nawet spróbować odebrać Simbie. Zamierzał pomóc mu Chumwi.
Lwy wymyślały wiele planów jak odzyskać lwicę, ale nic nie skutkowało. Malka zabierał królową na spacery, wspólne łowy i oglądanie gwiazd. Próbował na nią wpłynąć na różne sposoby. Wspominał dawne czasy, przypominał jej o jego miłości, swoich uczuciach, ale nic nie skutkowało. Nala go nie chciała.
- Wybacz, ale pamietaj, ze zawsze jest ktoś kto również szuka partnera. - Mówiła mu Nala.
Lew zapamiętał te słowa. Szukał więc dalej, wiecznie wpatrując się w królową. Simba wiedział w czym rzecz. Nie podobało mu się to, ale co mógł zrobić? Rozmawiał z przyjacielem, podrzucał mu inne pomysły. Próbował zwrócić jego uwagę na inne lwice.
- Pomyśl może o Tamie. Jest sama i naprawdę piękna. Jej grzywka jest urocza. Porozmawiaj z nią.
- Simba przestań! Sam sobie z tym poradzę.
Co miał robić. Nie chciał już tutaj być. Położył się nad wodopojem i spoglądał na inne zwierzęta. Spojrzał w taflę wody i spojrzał na swoje własne odbicie. Pomyślał nad samym sobą. Co jest z nim nie tak, skoro Nala już go nie chce. Ok, nie kochała go i on to rozumiał, ale dlaczego?! Był niezwykle przystojny. Dumny z bujną, dwukolorową grzywą. Miał uwodzicielskie spojrzenie i gest. W pewnej chwili w tafli wody ujrzał odbicie jeszcze jednej postaci obok siebie. Była to Tama, z początku smutna, ale gdy lew na nią spojrzał uśmiechnęła się.
- Dzień dobry Malka. Co tutaj porabiasz?
- Ahh, nic takiego. Rozmyślam. A ty?
- Zająłeś moje miejsce, zawsze tutaj leżę.
- Oh, wybacz, już stad idę.
- Nie, nie, zostań. Dobre towarzystwo zawsze mile widziane.
Lwica ułożyła się obok niego i zaczeła rozmowę. Malka zrozumiał, ze i ona pragnie stąd odejść. Złe wspomnienia zza czasów Skazy nie dawały jej spokoju. Nie chciała tutaj być. Przypomniały mu się słowa władców. Spogladał na nią ukradkiem. Nie tak zjawiskowa jak Nala... ale jeszcze bardziej. Faktycznie ta grzywka była taka inna, urocza, niezwykła. Dawniej Tama się w nim podkochiwała i on o tym wiedział. Jednak wybrała wtedy Toja, który teraz ich opuścił. Postanowił odnowić ich uczucie z dawnych lat.

Złapał ją za łapę i uśmiechnął do niej szczerze. Zapytał ją co ona czuje, czego chce. Czy pamięta to co kiedyś między nimi było. Coś zaiskrzyło. Oboje postanowili odejść i spróbować być razem. Moze uczucie się narodzi, a może nie. Zamierzali spróbować.
Wspólnie opuścili Lwia Ziemię i wyruszyli na Rajską. Stworzyli własne niewielkie stado, założyli rodzinę. Nie wiedzieli czy kochają się tak jak by chcieli. Ale na pewno się kochali.   

Niecodzienny związek

 Na Lwiej Ziemi panowali Kovu i Kiara, pomimo tego, że Kopa powrócił. Syn Simby nie myślał jednak o tronie. Interesowało go coś innego. Vitani. Lwica zmieniła się na przestrzeni lat. Nadal bardzo mu się podobała. Ona jednak nie kochała go tak jak kiedyś. W zasadzie to uczucie przeminęło.
Już jakiś czas temu Nala urodziła kolejnego syna, którego nazwali Kiongozi. Miał on stworzyć Lwią Gwardię w przyszłości. Mały lewek bardzo lubił Vitani. Była jego najlepszą przyjaciółką, pomimo różnicy wieku. Był w niej zauroczony jako nastolatek. Chciał tylko z nią przebywać, trenować z nią, ona uczyła go wszystkiego co sama wiedziała i doświadczyła.
Wszyscy to dostrzegali. Nie ingerowali jednak, mysleli, ze to przeminie. Mylili się. Kiedy Kion stał się młodym dorosłym wyznał Vitani miłość. Był to szok dla stada. Zwłaszcza dla lwicy. Musiała jednak przyznać ze kochała tego młodzieńca. Była od niego zaledwie o 2 lata starsza. Wielki zawód przeszedł Kopa. Był w szoku, ze Vitani wybrała jego młodszego brata, chociaż to jego kiedyś kochała. Był zawiedziony.
Sprawę zaakceptowano. Kovu i Kiara cieszyli się z ich miłości. Udzielili im pozwolenia na ten związek i już wkrótce Vitani urodziła dwóch synów. Jeden był szary, którego nazwano Mzingo, drugi natomiast brązowy, któremu nadano imię Anakin. Szary lwiak był starszy, dlatego postanowiono, ze to on kiedyś przejmie lwią gwardię. Bracia byli rozpieszczani i uwielbiani przez stado. Mięli starszego kuzyna Chakę, syna władców o rudym futrze. Był ich najlepszym przyjacielem. Również Kopa doczekał się potomstwa z lwicą ze stada, którą pokochał. Miał z nią bliźnięta, chłopca i dziewczynkę. Oboje odziedziczyli nerwowy charakter ojca.

Na całe szczęście między synami kIongoziego panowała zgoda. Nie walczyli o dowództwo. Anakin zazdrościł bratu pozycji, ale obiecano mu, ze młodszy brat zajmie miejsce w gwardii u boku starszego jako najodważniejszy oraz jego następca.

Odrzucony syn

Simba i Nala mięli lwiątko starsze od Kiary czy Kopy. Był to Tanabi. Uroczy maluch, bardzo urodziwy. Miał w pełni złotą sierść ojca, czerwoną grzywke i zielone oczy matki. Z wyglądy był dumniejszy od ojca i przystojniejszy. Był to brat Kopy, który urodził się wcześniej od niego. Był prawdziwym, urodzonym królem. Uwielbiał się bawić, ale był wyraźnie szlachetny. Zawsze słuchał ojca i jego nauk. Każdy w stadzie go lubił. No, był wyjątek. Niewiadomo czemu Simba go nie tolerował. Faworyzował młodszego Kopę. Nikt jednak tego nie widział oprócz samego księcia. Chociaż Nala chciała go na przyszłego władcę, to wybór padł w końcu na Kopę.
Młody Tanabi wiedział co czuje wobec niego ojciec, ale nie był na niego wściekły, nie rozumiał jego rozczarowania, bał się ojca. Pewnego razu Tanabi zabrał brata na przechadzkę po wąwozie i zwierzał mu się. Kopa wyśmiewał go, myśląc, ze starszy przesadza i próbuje zwrócić na siebie uwagę. W pewnym momencie spłoszone stado zebr zaczęło zbieg w dół wąwozu prosto na lwiatka. Bracia zaczęli uciekać. Kopie się udało zbiec na bok, ale Tanabi nie miał tyle szczęścia. Jego jedynym ratunkiem była rzeka płynąca na samym końcu wąwozu. Bez namyśleń wskoczył do niej. Niestety prąd był tak silny że porwał ksiecia na dno.
Kopa pobiegł na Lwią Skałę i opowiedział o wszystkim. Bez zastanowienia zwołano grupę poszukiwawczą. Simba także szukał syna i pomimo tego, ze nie tolerował go to było mu żal księcia. W końcu nie chciał jego śmierci. Tanabiego nie odnaleziono i wraz z rozkazem króla pogodzono się z jego śmiercią. Nikt nie miał prawa o nim wspominać. Jednakże lwiątko przeżyło, tylko dzięki lwicy, która znalazła go nieprzytomnego na brzegu rzeki i zabrała na Rajska Ziemię. Była to brązowa lwica Ugali, która miała męża, brązowego lwa Pendo. Para nie mogła mieć dzieci. Byli już dosyć wiekowi i lwiatko było dla nich darem losu. Kiedy ksiażę się obudził o wszystkim im opowiedział. I wzajemnie. Tanabi bał się wrócić do ojca. Był pewien, ze to on spowodował wypadek. Zgodzil się więc zostać ze swoimi wybawcami. Lwy bardzo się pokochały i traktowały jak rodzinę.
Tak mijał czas i Tanabi dorósł. W pewnym sensie został władca Rajskiej Ziemi, prowadził w niej rządy, ale nie był koronowany. Zwierzęta go uznały. W tedy przyjął na swoją ziemię niewielką grupę lwów, do której należała pomarańczowa lwica Miley. Książę zakochał się w niej od pierwszego spojrzenia. Nala od razu pokochałaby wybrankę syna, jednak teraz nie było to dla niego ważne. Para się pokochała i Miley została żoną Tanabiego. Wkrótce urodził im się syn Moyo. Wyglądał prawie całkowicie jak ojciec, z wyjatkiem kształtu pyska. Był w tym bardziej podobny do matki.
Po roku czasu Tanabiego nawiedzały złe sny. Coś go ciągnęło na Lwią Ziemię, chciał ja ponownie zobaczyć. Którego ranka zabrał syna i żonę na granicę. Podróż zajeła im kilka dni, w tym czasie Rajską Ziemią władał przybrany ojciec księcia. Z miejsca gdzie stała rodzina doskonale widać było Lwią Skałę. Ostatnim razem Tanabi widział ją pięć lat temu. Minęło tyle czasu.
- Dlaczego tam nie wróciłeś tato?
- To już nie jest mój dom Moyo. Wcześniej też nim nie był.
- Ale byłeś ksieciem!
- Tak, byłem, ale pomimo tego, ze byłem najstarszy nie zostałbym królem. Mój ojciec mnie nie nawidził. Mój brat miał zostać królem w przyszłości. Poza tym, gdybym wrócił to pewnie nie poznałbym twojej mamy i nie miałbym ciebie.
- Czemu teraz tam nie pójdziesz?
- Bo przeszłość należy zostawić za sobą. Tak mówił Rafiki, doradca i szaman mojego ojca. Zaginąłem pięć lat temu, myślą że nie żyję. Martwi nie powinni wracać do żywych. Powrót tam w tej chwili to najgorsze co mógłbym zrobić. Lepiej jest tak, jak jest.
- Jak się czujesz Tanabi? Czy już jest ci lepiej?
- Tak kochanie. Zobaczyłem Lwią Ziemię i to wystarczy. Już nie chcę tam wracać. Pragnę powrócić na Rajska Ziemię. Powrócić do naszego, prawdziwego domu.
Tanabi już do końca życia nie widział Lwiej Skały i nie wrócił na Lwią Ziemię. 




Plan Kiary

 Kovu i Kiara władali już od dłuższego czasu. Doczekali się także następcy tronu. Kiara urodziła syna o imieniu Amare. Był ciemno zółty z brązową grzywą, nosem ojca i jego zielonymi oczami. Z charakteru był bardzo zadziorny. Podobała mu się każda lwica w stadzie, potrafił pokazać pazur, ale pomimo swojego trudnego charakteru zapowiadał się na władczego, ale godnego tronu króla. Przynajmniej według Kovu. Kiara i Simba trochę się bali.
Dlatego Kiara wpadła na pomysł. Potrzebne było im dziecko, które okaże się lepsze. Chociaż Kovu już nie myślał o dzieciach, to dał się wplątać w intrygę żony. Po kilku więc miesiącach nowej ciąży Kiara oczekiwała z niecierpliwością narodzin nowego potomstwa. Kovu także się cieszył Nawet Amare, który zawsze chciał młodsze rodzeństwo.
- Będzie moim towarzyszem i pomagierem. Prywatnym doradcą. - Mówił Amare, kiedy matka zagadywała go o rodzeństwo.
Kochała syna. Chciała tylko, aby się zmienił, na co tak naprawdę nie liczyła.
Minęły kolejne dni i nadszedł dzień porodu. Kovu i Amare chcieli być przy matce, ale Rafiki ich wygonił z jaskini. Po godzinie pozwolił im wejść. Amare podszedł jakiśc zas po ojcu i spojrzał na dwie malutkie kuleczki w łapach mamy. Był zaskoczony dwójką i zarazem szczęśliwy. Nawet nie podejrzewał, że jedno z ich jest sposobem Kiary na zrzucenie go z tronu. Oczywiście królowa miała lekkie poczucie smutku z tego powodu. Ale czuła, ze musiała.
Amare mógł wybrac dla obojga imiona. Siostrę która niewiele go obchodziła nazwał Nia, brata Niko. To właśnie chłopiec stał się jego oczkiem w głowie, przyjacielem, a także wrogiem, ponieważ to właśnie jego Kiara chciała zobaczyć na tronie. Jednak Niko także miał wady. Bywał złośliwy i nieśmiały. Rodzina mało go obchodziła. Marzył tylko o podróżach, ale matka starał się wyrobić w nim odpowiednie uczucia. Co tylko pogarszało sprawę. Natomiast Nię niezywkle fascynowało krolestwo. Bliźniaki były tak podobne z wyglądu, a zarazem tak różne charakterem. Nikt nie brał książniczki pod uwagę wyboru na królową.
Któregoś dnia Kiara zabrała młodszego syna na czubek Lwiej Skały i powiedziała mu, ze jest przyszłym władcą Lwiej Ziemi. Nie wiedziała ze Amare ich słyszał. Czuł się zawiedziony i wściekły. Natychmiast pobiegł do ojca.
Kovu był wściekły na żonę. Zabrał ją na prywatną rozmowę. W tedy przyznała mu, że planowała to od początku. Kovu zbytnio nie wiedział co robić. W końcu Amare miał obiecane bycie władcą, ale obecny król musiał przyznać, ze starszy syn faktycznie nie jest najlepszym następcą. Ale Niko także. Oboje więc odsunęli obu synów od tronu. W końcu zainteresowano się Nią.
Kiedy Amare o tym usłyszał wściekł się. Nie chciał być byle członkiem stada. Dla Niko była to szansa na opuszczenie stada. Kiedy Niko i Nia stali się nastolatkami ich brat Amare był już dorosły. Kilka razy prosił, aby rodzice zmienili zdanie. Ale nic z tego. Chciał zemsty więc przy calym stadzie wyzwał ojca na pojedynek o władzę. Gdyby wygral zostałby królem, a jego ojciec mógłby zostać w stadzie jako doradca. Jednak młody książę nie miał szans na zwycięstwo. Kovu potrafił walczyć a złość na syna sprawiła, ze miał jeszcze więcej siły i zapału. Powalił go i darował życie. Ale czuł się zdradzony i nie mógł się z tym pogodzić. Nie miał wyboru.
- Odejdź, rozkazuję ci opuścić Lwią Ziemię.
Amare został wygnany. Ojciec obiecał mu, ze jeśli kiedyś wróci to da mu drugą szansę, ale będzie musiał udowodnić, ze jest mu ona dana.
Niko jako starszy nastolatek sam ogłosił swoje odejście. Chciał być wolny. Kiara i Kovu stracili dwójke dzieic. Została im tylko Nia, która zapowiadał się na prawidłową królową. 


Książę wśród hien

 Simba był niezwykle szczęśliwy z narodzin swojego nowego dziecka. Lwiątka o niebieskich oczach i beżowym futerku. Tak podobnym do matki. Był to ich trzeci syn urodzony po Kiarze. Oprócz nich mięli Tanabiego, Kopę i Kiarę. Chaka był taki sam jak matka. Uwielbiał wyzwania i przygody. Nie był brany pod uwagę jako następca, dlatego miał wiele wolnego czasu na zabawy i przygody. Był jednak też bardzo naiwny i i nieostrożny. To miało doprowadzić do nieszczęścia.
Pewnego razu żadne z rodzeństwa nie miało dla niego czasu. Musiał więc zajać się sobą sam. Mógł robić co chce oprócz wchodzenia do wąwozu gdzie ich rodzina często traciła członka stada. Zginął tam Ahadi, potem Mufasa i w końcu Tanabi. Ale Chaka pragnął ujrzeć to miejsce z dołu. Złamane drzewo wciąż tam było. Książę był ciekawy tego miejsca, zszedł więc na dół i rozglądał się dookoła. Nagle dotrzegł hienę. W jego wieku. Nigdy żadnej nie widział ponieważ one już od dawna się pojawiały się w okolicy.
- Cześć! Rety, ty jesteś hieną!
- Pfff, no coś ty? A ty lwem. Co cię tak dziwi?
- Nigdy nie widziałem hien. Jestem ksiażę Chaka. Syn Simby i Nali, a ty?
- Ungu. Więc drogi książę, przypuszczam, ze nigdy nie widziałeś hien na Lwiej Ziemi z winy swjego taty.
- Co masz na myśli?
- Simba wygnał hieny z Lwiej Ziemi dawno temu. Nie mamy prawa tutaj być.
- Ale ty tutaj jesteś.
- Ponieważ szukam czegoś do jedzenia. Tam gdzie teraz zyją hieny nie ma nic. Musimy same wędrować, chociaż żyliśmy kiedyś w stadach. Umieramy, bo wy, lwy, zabraliście nam wszystko!
Książę uważał to za niesprawiedliwe ze strony ojca. Zrobiło mu się zal nie tylko Ungu, ale także innych hien. Nie wiedział co robić. Nie mógł zabrać nowego towarzysza na Lwią Skałę. Postanowił jednak porozmawiac z ojcem.
Ale to nic nie dało. Kiedy król usłyszał temat hien był podenerwowany i stanowczo wyjaśnił synowi problem z nimi. Zabronił mu kiedykolwiek kontaktować się z tymi zwierzętami. Chaka na razie nie powiedział mu o Ungu. Spotkał się z hieną następnego dnia w tym samym miejscu. Zbliżyli się do siebie, teraz byli jak przyjaciele. Chaka znikał na całe dnie aby spotkać się z hieną. W końcu Ungu zaufał mu an tyle, że zabrał go do swojej rodziny. Było to całkiem spore stado hien, które żyło na samych granicach. Ungu często się oddalał podczas patroli. Chaka dowiedział się, ze jest im naprawdę cieżko się bronić przed zwierzętami, ponieważ wszystkie je atakowały. Ciągłe podróże wcale im nie pomagały. Nie miały nikogo kto by im pomagał. W tych czasach hieny nie radziły sobie tak jak dawniej.
Chaki nie było tak często ze pewnego dnia Kopa postanowił go śledzić. Podsłuchiwał jego i Ungu tak długo, ze zrozumiał iż Chaka za bardzo się spoufala z wrogiem. Doniósł o wszystkim ojcu. Simba był wściekły, a Nala zawiedziona synem.
- Zabraniam ci widywać się z jaka kolwiek hieną na Lwiej Ziemi! To moje ostatni słowo.
Simba był tak zły na syna, ze długo nie chciał go oglądac ani z nim rozmawiać. Od Chaki odwrócili się wszyscy. Rodzeństwo, rodzice, nawet członkowie stada byli nim rozczarowani. Młody czuł się załamany. Tak bardzo polubił hieny. Niestety nie mógł się teraz z nimi widywać, ponieważ, ponieważ cały czas ktoś go pilnował. I tak minął kolejny miesiąc.
Właściwie zapomniano o wybryku Chaki i puszczano go luzem. Coś cały czas ciągneło go do wąwozu. Był sam, więc ruszył właśnie tam. Był starszym lwiatkiem, bardziej niezależnym. Zszedł na dół i usiadł obok zwalonego drzewa. Myślał o Ungu. Jak na zawołanie zobaczył przed sobą lekko wyrośnięte szczenię hieny. To był jego przyjaciel. Patrzyli na siebie na początku ze zdziwieniem, a potem z radością. Nie mogli uwierzyć, ze znów się widzą.
Chaka wiedział, ze jeśli znów ktoś ich zobaczy, to najpewniej zacznie się polowanie na hieny, a on nie opuści Lwiej Skały do dorosłości. I chociaż Ungu mu to odradzał, to ksiaże postanowił odejść wraz z hienami. Pod osłoną nocy spojrzał po raz ostatni na rodzinę i stado. I odszedł. Cała wataha hien czekała na niego na obrzeżach. Rodzice Ungu i przywódcy grupy z chęcią go przyjęli, albowiem lew po ich stronie to nie lada przyjemna sytuacja. Mięli przyszłego lidera i obrońcę. Niektórzy byli sceptycznie nastawieni, ale z kilkoma dniami pogodzili się z tym i go zaakceptowali.
Tak naprawdę Chaka nigdy nie żałował odejścia z hienami. Simba i Nala byli przekonani, że to hieny go zabiły. Ale Rafiki rozwiał ich wątpliwości opowiadając legendę, która mówiła, ze któregoś dnia narodzi się lwi ksiażę, który spędzi życie wśród hien. Czy rodzice byli zawiedzeni? Tak, ale cóż mogli zrobić? Tylko tęsknili i mięli nadzieję, ze ich syn nigdy nie pożałuje tej decyzji.
Minęły lata, a Simba i Nala stracili tak wiele. Sądzili, ze trzech synów nie żyje i dlatego resztę swoich dzieci bardzo mocno pilnowali. Natomiast prawda była inna. Kopa rzekomo zabity przez Zirę jako dorosły powrócił na Lwią Ziemię. Tanabi został władcą Rajskiej Ziemi, a Chaka razem z Ungu władali sporym stadem hien. Chaka miał się dobrze, to była jego rodzina. Jako dorosły samiec bronił ich zawsze i pomagał przeżyć. Jego historia udowadnia, ze lwy nie zawsze miały rację, a hieny są zupełnie inne.


Historia zatacza koło
Na Lwiej Ziemi źle się działo ostatnimi czasy. Kiara i Kovu władali krótko, ale sprawiedliwie, doczekali się także trójki kociąt. Niestety radość nie była im dana na długo. Kiedy tylko umarł Simba, a wkrótce potem Nala mroczne duchy opętały Kion'a, przywódcę Lwiej Gwardii. Rafiki od początku zwiastował mu mieszaną przyszłość i tak się w końcu stało. Tak jak poprzedni lider Skaza, teraz Kion miał podzielić jego mroczny los.
Po śmierci rodziców Kion zmienił się, z początku powoli, był opryskliwy i zaniedbał swoje obowiązki, ale po miesiącu oszalał. Przekonał swoją gwardię, ze to on powinien władać, i że jego siostra wraz z mężem niszczą Lwią Ziemię. Oczywiście gwardia zawsze słuchała lidera. Tym samym Kion wyzwał Kovu na pojedynek. Mimo że przegrał nie poddał się, wykradł najmłodsze dziecko władców i zagroził jego śmiercią, jeśli nie otrzyma tronu. Władcy musieli się zgodzić.
Nowy król wygnał siostrę z rodziną, jednak razem z nimi odeszła także większa część stada. Lwią Ziemię opuściło wiele zwierząt, pomału kraina umierała. Nieszczęsny Rafiki pozostał na swoim baobabie jak dawniej i po raz kolejny oglądał jak jego dom umiera. Dawni członkowie Lwiej Gwardii zmienili się razem z nim, nie widzieli zła w ich działaniach.
Po roku czasu Kovu i Kiara powrócili w tajemnicy przed Kionem. Dawny władca na odległych ziemiach nabrał siły, krzepy i zmężniał jeszcze bardziej. Był gotów na kolejne starcie. Na Lwiej Skale stanął twarzą w twarz z królem, wraz ze swoją ukochaną przy boku, która nie mogła patrzeć na młodszego brata. Kion był pewien swojej wygranej i jako pierwszy zaatakował brązowego lwa. Był jednak zbyt pewny siebie. W końcu był tylko liderem, nie był ani najszybszy, ani najslniejszy. Nie posiadał nic poza sprytem umysłowym, tak jak Skaza. Tym samym był skazany na porażkę.
Kovu wygrywał i tym samym zapędził go na czubek Lwiej Skały. Tam zaczęła się ostateczna bitwa królów. Natomiast na dole Kiara toczyła zażartą walkę wraz z gepardzicą Fuli, najszybszym członkiem gwardii. Niestety gepard nie miał żadnych szans z lwicą. Wkrótce potem pojawiło się stado które zaatakowała hipopotama. Ptak Ono okazał się tchórzem i zostawił towarzyszy na pastwę losu. Bunga starał się pomóc Kion'owi, ale jeden cios króla wystarczył aby pozbawić go życia.
Kovu walczył zaciekle z Kion'em W tym wszystkim stracił oko, a na jego grzbiecie powstały głębokie rany. Ale Kion słabł bardzo szybko i Kovu zepchnął go z Lwiej Skały. Kiedy Kion spadł przygniótł swoim ciałem Fuli. Oboje wtedy zginęli. Ostatnim co ujrzał syn Simby był gniewny wzrok siostry. Już nie było w nim smutku, ani współczucia. Sam gniew i żądza jego śmierci.
Tym samym Lwia Ziemia znów odżyła, po powrocie prawowitych władców. Jednak w blizny Kovu wdało się zakażenie i król miesiąc później zmarł. Bardzo cierpiał, ale udało mu się przywrócić dawny blask Lwiej Ziemi. Póki jego syn nie dorósł to Kiara władała królestwem. Postanowiła, ze Lwia Gwardia nigdy więcej nie powstanie.

Prawdziwa miłość
Kopa nie był wcale martwy tak jak wszyscy myśleli. Żył i dorastał daleko od prawdziwego domu. I chociaż długo pragnął wrócić do domu to zwlekał aż do momentu dorosłości. W stadzie które go przygarnęło poznał lwicę. Nazywała się Kamili, była złota o niebieskich oczach i naprawdę śliczna. Bardzo ją kochał, to dzięki niej zapomniał o Vitani. Któregoś jednak dnia zebrał się w sobie i wraz z ukochaną wrócił do prawdziwego domu. Był ciekaw ile się w tym czasie zmieniło. Kto teraz rządzi, czy miał więcej rodzeństwa, co się stało z Zira i Vitani. Zwłaszcza z Vitani.
Kiedy dwójka przekroczyła granicę i dotarła na Lwią Skałę, Kopa stwierdził, ze nic się nie zmieniło. Z początku nie został rozpoznany, ale to Kiara w jego oczach ujrzała swojego brata. W stadzie został radośnie przyjęty, tak samo Kamili. Ojciec na początku był zszokowany, ale nie mógł długo ukrywać radości. Po kilku dniach Do Simby dotarło, ze właśnie ma pewien problem. Kto miał objąć rządy? On i Nala mięli już dość obowiązków. Chcieli oddać komuś koronę. Nie okazało się to trudne. Kiara i Kovu zrezygnowali z tronu dla Kopy. Nie chcieli także zostać na Lwiej Ziemi. Zamierzali odejść, aby szukać dla siebie własnego miejsca.
Tego samego dnia z patrolu na inne ziemię do stada wróciła Vitani. Kiedy weszła na Lwią Skałę i zobaczyła dawnego kochanka zaniemówiła. Rozpoznali się i uradowali. Tak dawno się nie widzieli. I kiedy tylko Vitani chciała się przytulić na jej drodze stanęła Kamili. Vit przyjrzała się pięknej lwicy i ją zamurowało, nie znała jej.
- Vitani, to Kamili, moja narzeczona.
Kopa wypowiedział te słowa bardzo ostrożnie, jakby się czegoś bał. Patrzył na zmieszaną lwicę i nie wiedział co zrobić. Lwica z grzywką opanowała się i z wymuszonym uśmiechem przywitała się.
Przez kolejne dni panowały rozterki. Kopa kochał obie lwice, a za tydzień miał objąć tron co wiązało się z przymusowym podjęciem jakiejś lwicy za żonę. Nie wiedział którą wybrać.
Udał się z tym problemem do rodziców, Rafikiego, a w końcu do Kiary i kovu. We trójkę leżeli nad wodopojem.
- Nie potrafię ci pomóc przyjacielu. Całe życie znałem tylko Kiarę i to ją kochałem od zawsze.
- Posłuchaj rady siostry bracie. Vitani była twoją kocięcą miłością i wszyscy o tym wiedzieli, ale czy to nie było tylko zauroczenie? Tego nie wiem. Kamili poznałeś dawno temu i znasz ja dłużej, ale czy nie wybrałeś jej tylko dlatego aby zapomnieć o Tani?
Kopa zaczął myśleć.
- Którą nie wybierzesz, Kopa, nie zrań mojej siostry. Ona zasługuje na szczęście.

Z tymi wszystkimi myśleniami Kopa został w końcu sam. Minął tydzień i młody lew pojawił się na czubku Lwiej Skały bez wybranki u boku. Wszyscy byli w szoku, ponieważ on musiał mieć żonę. Simba zamierzał już ingerować, ale Kopa powstrzymał go łapą. Zamierzał ogłosić swój wybór przed wszystkimi właśnie w tej chwili. Wybór padł na Kamili, która odtrącała go od siebie od kilku dni, ponieważ nie ukrywał przed nią, ze nie jest pewien swojego wyboru. W tej jednak chwili otworzył się przed wszystkimi i powiedział o swoich uczuciach do Kamili. Lwica wybaczyła mu. Podeszła do niego mijając smutną i zranioną Vitani. Córka Ziry zatrzymała ją i spojrzała na nią z uśmiechem, życząc szczęśliwego życia. Nowa para stanęła na Lwiej Skale i zaryczała ogłaszając siebie nowymi władcami. Kovu przytulił siostrę i posłał jej promienny uśmiech. Wiedział, ze jego siostra w końcu znajdzie swojego króla.

Zdrada

Kiedy na Lwiej Ziemi rządzonej przez Kiarę i Kovu, pojawia się młody i przystojny lew Nuguvu o szaro brązowej sierści i czarnej bujnej grzywie, życie stada diametralnie się komplikuje. Nuguvu przybył któregoś poranka. Rzucił się w oczy z powodu blizny na policzku. Mówił, ze stracił swoje stado w bitwie i szuka nowego. Pragnie, aby go przyjęto, a wręcz tego żąda. Kiara była pogodnie nastawiona i jak najbardziej zapragneła go przyjąć. Kovu natomiast był bardzo niechętny. Nowy przybysz drzucał go. Było w nim coś przez co mu nie ufał.

Wiele lwic ze stada było zainteresowane nowym lwem. Łaziły za nim i próbowały go poderwać. Jemu natomiast to schlebiało i wcale ich od siebie nie odrzucał. Kiara przymykała na to oko. Królowi wydawało się, ze jego własna żona sama jest zainteresowana nowym lwem. Aby Kiara nie zwracała tyle uwagi na Nuguvu, Kovu zgodził się na dziecko, o które Kiara od długiego czasu chciała się starać.
Wkrótce wiele lwic zaszło w ciażę, w tym także królowa. Para nie mogła się już doczekać. Ale z nieznanych przyczyn Kiara nie cieszyła się tak jakby oczekiwano. Chodziło zniesmaczona i trzymała się z daleka od Kovu oraz Nuguvu. Kiedy doszło do porodu lwica chciała być sama. Nie dopuściła do siebie nawet Rafikiego. Jej dziecko było wielką zagadką nie tylko dla stada, ale i dla ojca. Zaraz następnego dnia lwica ruszyła z małą kuleczką do szamana. W tajemnicy. Położyła przed mandrylem syna i powiedziała mu prawdę. Królowa anie wiedziała cyzje jest dziecko. Chłopiec niestety był bardziej podobny do ojca, niż do Kovu i samej kiary. Miał szare futro, nos i oczy ojca. A także czarną kitkę na ogonie. TO nie był dziedzic Kovu.

Prawda musiała wyjsć na jaw. Kiedy matka z dzieckiem wróciła na Lwią Skałę lwica przyznała się mężowi. Kovu wpadł w szał. Kiara już myślała, ze jej maż wygna ojca jej dziecka, ale ten zrobił zupełnie coś innego. Wyrzekł się Kiary i tym samym tronu. Postanowił odejść z Lwiej Ziemi.
- Wychowaj swojego bękarta wraz z nim! Dla ciebie poświęciłem wszystko! A ty mnie zdradziłaś. Żegnaj Kiara, życzę ci, abyś radziła sobie w królestwie. Sama, lub z nim.
Kovu uciekł i po wielu dniach dotarł na Lwią Dolinę. Było to królestwo mało znane na Lwiej Ziemi, ale za to potężne i ogromne. Przewyższające Lwią Ziemię. Na swojej drodze napotyka złote lwiątko. Maluch przedstawił sie jako Koro, książę Lwiej Doliny.Na prośbę kovu zaprowadza go do tak zwanej Pradawnej skały i przedstawił swoim rodzicom, władcom Lwiej Doliny. Dumny złoty lew Vahri i jego żona, pomarańczowa lwica Shelia postanowili wysłuchać przybysza i po jego historii czuli zaszczyt móc przyjąć do siebie poprzedniego króla.

Podczas wieczorej kolacji Kovu doznał zaszczytu poznania także starszej córki władców oraz następczyni tronu. Keira miała jasne pomarańczowe futro i piękne niebieskie oczy. Był jakoś w wieku brązowego lwa. I była naprawdę piękna. I chociaż kovu dalej, gdzieś w głębi tęsknił za Kiarą, to ta lwica sprawiała, ze czuł się szczęśliwy.

Między nimi zrodziła się ogromna miłość. Para nigdy się nie rozstawała. Nie było mowy o zdradzie. Nie minął rok jak zostali parą, wierną i kochajacą się. Wzięli ślub podczas swojej koronacji, na prośbę rodziców lwicy. Bardzo lubili kovu i wiedzieli, ze będzie prawidłowo władał. Wkrótce potem lwica zaszła w ciążę i wtedy królowi przypomniały się wydarzenia z Lwiej Ziemi. Keira natomiast zachowywała się normalnie, cały czas chciała męża przy sobie. Rozumiała obawy ukochanego, ze znowu może poczuć się zdradzony, ale zapewniała go, ze nigdy czegoś takiego nie zrobiła. Oczywiscie jednak najlepszym dowodem będzie samo dziecko. Ojciec Keiry uspokajał swojego zięcia i zapewniał go, ze jego córka to najwierniejsza lwica, jaką w życiu poznał.

Po miesiącu narodził się książę. Co do ojca nie było wątpliwości. Chłopiec miał ciemno pomarańczową sierść, nos i oczy ojca. A także kształt pyska. Wykapany tata. To była wielka radość. Kovu był wspaniałym ojcem i królem. Żałował tylko, że Kiara nie dała mu tej szansy dawno temu. Któregoś dnia Keira zaproponowała mu, aby wysłał ich majordomusa na Lwią Ziemię, aby sprawdził jak tam się toczą sprawy. I chociaz lew na początku nie był przekonany, to zgodził się.
Kiedy ptak wrócił, niósł interesujące wieści. Kiara była samotną królową, ponieważ Nuguvu nie sprawdzał się jako władca, ani jako partner czy ojciec. Wychowywała syna najlepiej jak potrafiła, ale mimo wszystko nie ogłosiła go następcą tronu. Postanowiła, ze zrobi to dopiero jak jej syn dorośnie i zobaczy, czy jej potomek jest tego wart.


Spór o tron

Zina i Melodi były kuzynkami. Druga była córką Vitani i Kopy, nową królową Lwiej Ziemi, która po ich nagłej śmierci przejęła tron. Była typem chłopczycy, niezbyt urodziwa, z grzywką i złotymi oczami. Przyjaźniła się jedynie z chłopakami ze stada. Zina natomiast była córką także zmarłego Kiona i była naprawdę piękna. Bardzo podobna do babci Nali. Lwice zupełnie się od siebie różniły. Nowa królowa była mądra, pomocna, bardzo przyjacielska i szybka, natomiast druga piękna, delikatna, dziewczęca o kremowej sierści.
Kiedy Melodi zasiadła na tronie Zina wpadła w złość. Była niezwykle zazdrosna o pozycję kuzynki i pragnęła się zemścić.
Melodi jednak cieżko było pilnować swoich obowiazków, o wiele bardziej lubiła dalej szaleć ze swoimi przyjaciółmi, a w szczególności z Shwanem, młodym i atrakcyjnym lwem, w którym lwica się zakochała. Widział to każdy, tylko nie on sam. Melodi lubiła być z nim sam na sam, ciągle się koło niego kręciła.
Formą zemsty Ziny miało być poderwanie wybranka kuzynki. A ze była piękna i równie atrakcyjna młodemu lwu nie było ciężko ulec jej wdziękom. Jednak któregoś razu zrozumiał, że obie lwice za nim szaleją. Był rozdarty między nimi. Ponieważ nie wiedział którą naprawdę kochał. Obie mu się podobały. Po kilku dniach Shwan zrozumiał. Melodi była jak kumpel, ale zawsze była obok. Pomocna i pełna wrazeń. To ona była jego miłością. Tylko co z Ziną? Postanowił z nią porozmawiać o tym. Kiedy jednak do tego doszło Zina wpadła w szał. Nie rozumiała jak on mógł ją zostawić. Była piękniejsza od Melodi, uważała, ze to ona powinna być królową, ponieważ lepiej rozumie potrzeby królestwa.
Lew nie miał zielonego pojecia tak naprawdę czy Melodi go kocha. Długo uważał, ze to tylko jego wymysły, ale postanowił spróbować. Znalazł ją, poprosił o szczerą rozmowę i wyznał królowej miłość. Na jego szczęście odwzajemnioną. Wzięli ślub i zostali nowymi władcami. Natomiast Zina, która czuła się porzucona i ośmieszona znalazła sobie innego partnera, spoza Lwiej Ziemi i wkrótce zaszła w ciążę. Po trzech miesiącach urodziła syna. Słodkiego i naprawdę urodziwego. Miała ogromną nadzieję, ze Melodi, która pomimo starań nie zaszła w ciażę, nie będzie miała dziecka oraz następcy i to jej syn, Ozin, zostanie kolejnym królem. W tajemnicy szkoliła go i wychowywała go godnego i rządnego korony. Chłopiec rósł i był przekonany o swojej przyszłej pozycji.
Po długim jednak czasie królowa urodziła, co było dla wielu wielkim zaskoczeniem. Ukrywała ciążę, aby przypadkiem nie narobić stadu nadziei. Nazwali lwiczkę na cześć matki melodi, Tani. I to właśnie ona była aktualna następczynią. Nie tylko Zina, ale także Ozin wpadli w szał. Oboje robili co mogli, aby sytuacja się zmieniła. Jednak dni mijały i nie było szans na pozbycie się dziecka. Któregoś razu Zina nie wytrzymała. Zaatakowała Tani, która była rzekomo sama w grocie. Przed pazurami lwicy uchronił ją ojciec. Był bliski zabicia Ziny, ale opanował się. Nie zamierzał zostać mordercą tak jak ona. Nie było świadków wydarzenia, ale to był król i nie potrzebował niczyjego sądu, aby wygnać córkę Kiona. Wygnał także świadomego całej sytuacji Ozina. Oboje poprzysięgli zemstę oraz to, ze odbiorą tron.

Przez długi czas życie toczyło się spokojnie. O Zinie i jej synu nie było wieści. Nie było śladów, ale władcy byli wciąż gotowi na ich powrót. Melodi natomiast stała się prawdziwą królową, która zapomniała o wygłupach. Przyłączyła Złą Ziemię do Lwiej przez co zasłynęła jako wielka władczyni.


Zaginione dziecko
Simba miał poślubić Nalę po zabiciu wuja i powrocie na Lwią Ziemię. Nie był jednak w stanie, po tym jak jakiś czas po objęciu władzy na Lwiej Ziemi pojawiła się Kia. Szara lwica o czarnych oczach. Wcale nie była urodziwa, nie taka jak Nala, ani matka Simby. Ale była to dawna partnerka lwa, kiedy jeszcze żył w dżungli. Jednak ona któregoś dnia zniknęła i zostawiła lwa samotnego. Kiedy znów ją ujrzał, zapragnął z nią być. Problemem była jego narzeczona Nala. Przez nią Kia nie mogła żyć w stadzie, ale nowy król ciągle do niej uciekał.

Wkrótce potem szara lwica urodziła córkę. Nadała jej imię Sekari. Piękną, złotą o szafirowych oczach. Z pięknym uśmiechem swojej matki. Wydawałoby się, ze będzie to szczęśliwe życie. Ale zazdrosna Nala postanowiła to zniszczyć. Pewnej nocy, kiedy Kija była na patrolu, beżowa lwica zaatakowała lwicę. Była gotowa zrobic wszystko aby odzyskać Simbę. Była gotowa zabić. Tak też zrobiła. Nastepnego dnia szara lwica została znaleziona martwa nad wodopojem. Nie wiadomo było, kto to uczynił. Simba był zrozpaczony.

Dwa tygodnie później pojął za żonę Nalę, ponieważ musiał mieć królową. Czy był z nią szczęśliwy? Tak, ale nadal tęsknił. Z tego związku narodził się wpierw Kopa, a wkrótce potem Kiara. Nala była dumna ze swoich dzieci. Dopięła swego i została królową. Chciała wychować jedno z dzieci na przyszłego władcę, ale jej mąż udaremniał jej ten pomysł. Na przyszłą królową wybrał Sekari, którą właściwie opiekował się sam. Ponieważ ani Nala, ani jej przybrane rodzeństwo nie znosiło jej. Królowa kłócła się z mężem o to, ale ten nie ustępował. Któregoś dnia zabrała ją na polowanie. Udawała miłą i troskliwą. Do pewnej chwili. Podczas biegu za antylopą, udała, ze straciła równowagę i strąciła Sekari do rzeki, niby przez przypadek wpadłszy na nią.
Córka Simby uratowała życie i wydostała się na brzeg. Chciała wrócic do domu. Jednak za nim to się stało minęło kilka dni. Na Lwiej Ziemi uznano ją za martwą. Simba rozpaczał. Znowu stracił kogoś, kogo kochał. Sekari dotarła na granicę ziemi jej ojca. Ale tam napotkała kolejną przeszkodę. Kiarę. Młodsza przybrana siostra nie mogła uwierzyć w jej powrót. Wiedziała co zrobiła jej matka, ale była przekonana, ze ten problem jest z głowy. Kiara próbowała wmówić jej, ze ojciec jej nie chce, że ulżyło mu po jej śmierci, dlatego, że za bardzo przypominała mu Kiję i obwinia ją za śmierć jej matki.

Lwiczka nie chciała w to wierzyć, ale jej siostra była bardzo przekonująca. Uciekła i zamieszkała na Słonecznej Ziemi. Żyła zupełnie sama. Nie miała żadnego towarzystwa. Ani partnera. Jako nastolatka dużo podróżowała. Ale zawsze wracała na Słoneczną Ziemię. Pewnego dnia jej życie miało się zmienić.

Pewnego dnia, na pustyni znalazła pół martwe lwiatko. Było całe brudne i zakurzone. Rozejrzała się w około. Ale nikogo tam nie było. Nie wachajac się, zabrała małego do swojej jaskini. Tam dopiero poznaje swojego młodszego brata, Kopę.
Z początku oboje byli do siebie sceptycznie nastawieni, ale ich relacje poprawiają się. Zaczynają się dogadywać i nawet lubić. Chłopiec trochę podrósł i postanowił wrócić do domu. Wraz z Nim Sekari, która dowiedziała się, ze Kiara kłamała, a ojciec bardzo tęsknił za córką. Na Lwiej Ziemi towarzysze napotykają na pierwszym kroku Kiarę, która ze łzami w oczach wita brata. Z początku nie rozpoznaje siostry, ale kiedy ta chwila następuje, chce ją wygonić. Wciąż jej nienawidzi. Prawie doszło także do bójki, ale jakie szanse miałaby mała Kiara z nastoletnią siostrą? Kopa zaprowadził Sekari na Lwią Skałę. Simba od razu rozpoznał córkę, jednak był to dla niego tak wielki szok, że zasłabł i stracił przytomność. Wezwano rafikiego, który stwierdził, że jest to efekt szoku, nic groźnego. W czasie kiedy król był niedysponowany, Nala wraz z Kiarą próbowały się czegoś dowiedzieć. Po wyjaśnieniach, królowa chciała nawet sprawić, aby Sekari ponownie zniknęła. Ale poczuła zarazem wyrzuty sumienia. W końcu, prawie zabiła dziecko. Skoro jednak raz się nie udało, to nie opłacało się tego powtarzać. Nala się poddała.
Kiedy tylko Simba odzyskał przytomność, spedizł z córką kilka kolejnych dni i zrozumiał, ze to ona najlepiej nadaje się na królową. Juz ją widział na tronie, oczami przyszłości. I chociaz niewielu się to podobało to nikt nie komentował decyzji władcy. Sekari objęła tron i została zapamiętana jako wielka władczyni, córka Simby, która przeżyła i potrafiła dać życie.


Konflikt ze Złotej Doliny
Kopa powrócił na Lwią Ziemię już dawno temu. Dzięki namowom Kovu i Kiary został on królem, jako jej dawny prawowity następca. Został także mężem Vitani, swojej dawnej ukochanej, a także ojcem jej przyszłych dzieci. Wszystko układało się wspaniale, dopóki na Lwią Ziemię nie przybyła Sarah, ksieżniczka ze Złotej Doliny. Została ona wysłana z propozycją pokoju. Miała zawrzeć porozumienie z królem, jednak stało się coś jeszcze. Zakochała się w nim. Przez miesiąc czasu przebywała na terytorium Kopy i pod wieloma pretekstami starał się spędzić z nim jak najwięcej czasu. On jednak nie domyślając się niczego spławiał ją aby móc się widywać z żoną. 

Sarah zaplanowała jak pozbyć się lwicy. Któregoś dnia wybrała się z królową na spacer, chciała omówić dalszą współpracę między krainami, ale był to jedynie pretekst, aby zostać z nią sam na sam. Nie zamierzała walczyć, wiedziała, ze przyszła matka jest w tym niezastąpiona. Miała inne zamiary, wpłynąć na jej psychikę i posłużyć się jej przeszłością.
- Droga Vitani, nie zastanawiałaś się czasami jak to się mogło stać, ze taki zaszczyt cię kopnął?
- Co masz na myśli?
- Że stałaś się królową, żoną Kopy. Ty. Doprawdy wciąż nie mogę tego pojąć.
Vitani zdenerwowały te słowa. Żądała wyjaśnień.
- Bo wiesz, z twoim pochodzeniem, dziwię się, ze jeszcze cie nie wygnał, albo gorzej, nie zabił.
- Kopa mnie kocha. Zawsze kochał, moja przeszłość go nie obchodzi.
- Może, ale spójrz tylko na siebie. Masz sylwetkę kuny i ten typowy dla złoziemców pysk. Naprawdę chyba tylko inni złoziemcy mogli się w tobie zauroczyć. Doprawdy, Kopa zasługuje na kogoś innego, z wyższych sfer. Kogoś takiego, jak ja.
Sarah rzuciła królowej złowieszczy uśmiech. To sprowokowało Vitani. Lwice zaczęły się kłócić, o mało nie doszło do bójki. W szale Vitani wyrzuciła Sarę z Lwiej Ziemi, jednak ta poprzysięgła zemstę i zapowiedziała wojnę. Wystraszona królowa opowiedziała o wszystkim Kopie.
Do starć doszło szybko. Złota Dolina zaatakowała zaraz po śmierci starego Simby. To była wielka i krwawa bitwa. Wiele zwierząt uciekło i wiele zginęło. W tym także zzginął Kopa. Król poległ kiedy sam władca wrogiego stada stanął z nim do pojedynku. Kovu, Kiara i Vitani musieli uciekać z resztą ocalałych. Lwy ze Złotej Doliny zabrały większą część Lwiej Ziemi. Także Lwią Skałę. Został niewielki skrawek na którym zamieszkała rodzina Simby.

Rozpacz panowała długo, Vitani była zrozpaczona, chciała oddać władzę, ale ani Kiara ani Kovu się nie zgadzali. Długo ją przekonywali aby rządziła stadem samotnie i się nie poddawała. Dopiero gdy brat porządnie przemówił jej do rozumu, lwica wzieła się w garść. Ponieważ miała zdolności bojowe od razu zabrała się do zbierania nowych członków stada, ale także motywowania innych zwierząt do kolejnego starcia.

Doszły ją słuchy, że Złota Dolina jest osłabiona przez starcia z hienami. To była jej szansa. Zrobiła co tylko mogła aby wyszkolić nowe stado. Nadszedł czas na atak. Sama jednak nie mogła uczestniczyć w walce z powodu ciąży. Wojna trwała wiele dni, potem tygodni, mimo osłabień, Złota Dolina się nie poddawała. To byli trudni przeciwnicy. Zginęło wiele lwów, a wiele uciekło. 

Ostatniego dnia wojny Vitani urodziła syna. Nie pojawiła się na polu walki od rana i nie wiedziała co się dzieje. Była taka radosna z powodu narodzin dziecka, ale z drugiej panicznie się bała złych wieści. Cały dzień czekała na kogokolwiek. Późnym wieczorem ujrzała czyjś cień. Zasłoniła dziecko i napięła mięśnie. Ulga ją dopadła gdy ujrzała swojego brata Kovu.
- Wygraliśmy Vitani.

Dalej lwica nie słuchała. Piekło nareszcie się skończyło. Wszyscy wrócili z radością na Lwią Skałę. Kovu powiedział, ze udało im się także poszerzyć granice królestwa. Lwia Ziemia była teraz większa niż kiedykolwiek. Kilka dni później przedstawiono poddanym przyszłego władcę. Vitani nazwała syna Nuka, po zmarłym bracie. Miał czerwone oczy i beżową sierść, z noskiem swojego taty. Vitani wiedziała, że lwiatko wyrośnie na wspaniałego władcę tej pięknej krainy. Wierzyła, ze ma w sobie więcej swojego ojca, niż jej samej.  

29 komentarzy:

  1. W pełni zgadzam się z powyższą odpowiedzią. Super jest to opko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, ż emój pomysł został wzięty pod uwagę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A i jakbyś pisała o nich notkę - bardzo proszę napisz ją to dla mnie bardzo ważne - to napisz pod koniec,że Kesar będzie dobry.Być może będzie to sprzeczne z moim blogiem ale trudno.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, że napisałaś o Chace, Namie i Shani!:-) Dziwne, zawsze myślałam, że to Shani może być zła, a nie Nama... A czy napiszesz coś Mheetu, bracie Nali?

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki,że wzięłaś mój pomysł pod uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że napisałaś o Mheetu!:-) Napisz coś więcej na "Stronie Głównej"!

    OdpowiedzUsuń
  7. Proponuję historię o dzieciach Savy, Idii i Leah!:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki że napisałaś o Kibie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzi dziekuje za napisanie hisori wszystkie sa wspaniale

    OdpowiedzUsuń
  10. Cieszę się z historii które zamówiłam i dziękuję za opublikowanie ich :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne opowiadania! Jesteś najlepsza!

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję, za wykorzystanie mojego pomysłu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Opowiadanie o Malce spoko choć i tak najbardziej podoba mi się opowiadanie Dwóch synów.Może napiszesz kiedyś o tym,że Sarabi zdradziła Mufase ze Skazą i dalej już ty byś wymyśliła.

    OdpowiedzUsuń
  14. Czy będzie coś o innych dzieciach Kovu i Kiary ?

    OdpowiedzUsuń
  15. Jej jeden z synów Vitani i Kiona ma na imię Anakin (tak jak w Gwiezdnych Wojnach). <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetne są te nowe opowiadania bardzo ciekawe i oryginalne.Szczególnie podoba mi się opowiadanie "Shoro" i "Historia zatacza koło",ale wszystkie są bardzo ciekawe:D

    OdpowiedzUsuń
  17. Nareszcie napisałaś mój pomysł na historię!Była prawie jak sobie ją wyobrarzałam.Bardzo podoba mi się też ta historia Melodi.Z resztą podobają mnie się wszystkie.Czekam na więcej wspaniałych opowieści.

    Mambo swali 1217

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekawe, i jakbyś miała ochotę to wpadni na mój blog krol-lew-pokolenia.blogspot.com😁

    OdpowiedzUsuń
  19. O matko! Ten Powrót Ziry był piękny! Myślałam, że się popłaczę przy ostatnim akapicie.

    OdpowiedzUsuń
  20. Fajna notka. U mnie Zira ma starszą siostrę która nazywa się Kuri i jest ze dwa razy podlejsza od niej. Po śmierci młodszej siostrzyczki Kuri pragnie się zemścić i pójść w ślady Skazy — stać się największym złoczyńcą Lwiej Ziemi.

    OdpowiedzUsuń
  21. Wow, nigdy nie widziałam takiej długiej notki😧😧😧

    OdpowiedzUsuń
  22. Hieny są kotokształtne, to nie są psy!!! Hieny sporo łączy z kotami wystarczy czytać książki!!! Następnym razem zanim napiszesz, że hieny to psy porządnie się zastanów!!!

    OdpowiedzUsuń