- Nie zgadzam się!
- Wazi, uspokój się, proszę, robimy to dla ciebie.
- Nie prawda. Nawet mnie nie zapytaliście. Z kim niby chcecie mnie zaręczyć?
- Z Chaką. To przystojny i uczynny młody lew, trochę starszy od ciebie. Uważamy to za dobry pomysł. Córeczko, zastanów się.
Wazi patrzyła wściekła na matkę z pewną zadumą. Kopa nie chciał być przy tej rozmowie. Postanowił spędzić te chwile z Kiarą, która akurat nie miała nic do roboty. Im dłużej młoda lwica myślała nad zaręczynami, tym bardziej dawała si temu przekonać. Nie znała innych lwów, całe życie spędziła na Lwiej Ziemi. Musiałaby sporo szukać.
- Co jeśli on mnie nie zechce? Z kim potem mnie będziesz chciała połączyć?
- Bądź dobrej myśli. Proszę. Zgadzasz się?
- Ehh, w sumie... dobrze. Ale zanim cokolwiek komuś ogłosicie pozwólcie mi spędzić z nim trochę czasu. Chcę się do niego zbliżyć. Jeśli mi się nie uda, rezygnuję.
Vitani zgodziła się na prośbę córki.
W tym czasie Eclipse wraz z Sawą wędrowali w stronę baobabu Rafikiego. Młody książę musiał z szamanem poważnie porozmawiać. Było wiele spraw, dla niego niejasnych i trudnych. Nie wiedział jak je rozwiązać samemu.
- Kochany, a jeśli go nie ma?
- To na niego poczekam. Do baobabu jest kawałek drogi a ja muszę spędzić tam trochę czasu. Powiedz moim rodzicom, ze wrócę jutro.
- A jeśli coś się stanie?
- W jedną dobę? Nie sądzę, ale na wszelki wypadek miej oko na okolicę. Obserwuj z Lwiej Skały i wysyłaj Tume, na patrole z góry. Pilnuj naszego przyszłego królestwa.
- Obyś dowiedział się tego czego pragniesz. Powodzenia.
Para przytuliła się i biała lwica w biegu wróciła na Lwią Skałę. Sawa po godzinie drogi w końcu odnalazł baobab. Krzyczał, aby sprawdzić czy Rafiki jest w domu, ale odpowiedziała mu jedynie cisza. Samiec jednym zgrabnym susem skoczył na wielkie drzewo i zaczął się rozglądać. Było tam sporo miejsca, nic więc dziwnego, ze Rafiki wybrał je sobie na swój dom. Chodził po gałęziach i szukał szamana. Nigdzie go nie było. W pewnej chwili jego uwagę przykuły malowidła przedstawiające lwy. Było ich mnóstwo i rozciągały się po całym drzewie. Jeden rysunek przedstawiał brązowego lwa. Sawa zaczął mu się przyglądać i nie mógł odwrócić wzroku.
- To ty. - Usłyszał za sobą i gwałtownie odskoczył wystraszony. Mandryl stał za nim i uśmiechał się.
- Rafiki... co powiedziałeś?
- Ten malunek przedstawia ciebie, następnego króla. Spójrz obok.
- To Eclipse? - Zapytał widząc białą lwicę na gałęzi. Mandryl jedynie pokiwał głową. Sawa dalej błądził wzrokiem po malowidłach.
- Czy to wszystkie lwy z Lwiej Ziemi?
- Nie, jedynie te z rodziny królewskiej, od pierwszego pokolenia.
- Masz tutaj cały ród? Niesamowite. Mogę obejrzeć?
- Hehe, oczywiście. Pytaj, jeśli tylko coś cię zaciekawi.
Sawa szedł wzdłuż malowideł i oglądał je. Po barwie rozpoznał kilka lwów. Rodziców, Kopę, dziadków. Kolejne pokolenia sprawiały mu problem. Domyślał się, ze dalej jest Sarabi i Mufasa, oraz Skaza. Na tym obrazku się zatrzymał.
- Gdzie jest Zira?
- Nie ma jej. Nigdy nie należała do rodziny królewskiej.
- Jak to?
- Nigdy tak naprawdę nie była królową. Poślubiła Skazę bardzo późno, u schyłku jego panowania, dlatego nie została nią ogłoszona.
Lew smętnie spuścił głowę, a jego wzrok zmętniał.
- Dlaczego jestem do niego taki podobny?
- Nie rozumiem...
- Skoro on jest moim duchowym przewodnikiem, to chyba jesteśmy w czymś podobni.
Rafiki był zdumiony słowami Sawy. Postanowił, ze musi mu wszystko wyjaśnić.
- Nie jesteście podobni. On nie jest takze twoim duchowym przewodnikiem. Jego dusza nie została oczyszczona ze skazy, którą popełniła za życia. Z wyglądu bardziej przypominasz jego ojca, Ahadiego. Dawnego króla o złotej sierści, czarnej grzywie i jasnych, zielonych oczach, którego dawniej znałem. Ale twoje czyny i charakter odziedziczyłeś po najdalszym przodku. Oglądaj dalej.
Lew ponownie zaczął oglądać rysunki. Dostrzegł lwa z opisu mandyla, przedstawiajacy Rafikiego,, a u jego boku brązową lwice, czyli Uru. Potem byli Zauditu i Mohatu, jedni z największych władców. Potem było jeszcze kilka lwów, o które Sawa nie chciał już pytać. Było ich tak wielu. Malowidła zakończył zarys zupełnie złotego lwa i jasnej barwy lwicy.
- Kto to?
- Pierwszy król Lwiej Ziemi, Muhimu, twój prawdziwy duchowy przewodnik. A u jego boku pierwsza królowa Mauti.
- Znałeś ich osobiście? Jacy byli?
- To było lata temu, nie narodziłem się jeszcze. Królowa była bardzo piękna. Muhimu został przez wielu już zapomniany, jednak jego duch nadal żyje i jest uważany, za najpotężniejszego króla do tej pory, nie zastąpionego, a to dlatego, ze stworzył to miejsce, które nazywasz domem. Wygnał hieny, pogodził zwierzęta, podzielił ziemie i stworzył prawo. Do dzisiaj jego potomkowie z jednej krwi władają Lwią Ziemią. Ty, najstarszy syn, wywodzisz się z prostej linii od niego. I to on jest twoim stróżem.
- Ale dlaczego? Co nas łączy?
- Wielkie czyny mój drogi książę. Jeszcze nie teraz, ale gdy obejmiesz tron stanie się coś, co upodobni cię do niego. Pierwszego króla.
- Czuję się niezwykle zaszczycony.
- Masz do tego prawo. Mistrz mojego mistrza, Sage, czyli mędrzec, uczynił go władcą. Skoro już wiesz, powiedz mi czy to wszystko czego chciałeś się dowiedzieć?
- Tylko jedno, dlaczego Skaza stał się taki... jaki się stał? Nie potrafię uwierzyć, ze był taki od zawsze.
- Jesteś niezwykle inteligentny. Skaza, na początku nosił imię Taka. Ten przydomek nadał mu Mufasa, który z pewnych powodów znienawidził brata. Taka zmienił się przez swojego brata. Przykre wydarzenia wywołały skazę na jego zachowaniu. To wszystko nie była jego winą. Ale nie dało mu się także pomóc.
- Dziękuję Rafiki. Tylko tyle chciałem wiedzieć. Proszę, czy mógłbym zostać tutaj na noc? Jutro wrócę do domu.
- Oczywiście. Rozgość się.
Następnego dnia Sawa wstał bardzo wcześnie. Zamierzał wyruszyć najszybciej jak się da. Szukał Rafikiego, aby mu podziękować. Mndryl medytował w osłonecznionym miejscu. Lew jedynie mu sie przyglądał i czekał aż ten skończy. Nagle wiatr zawiał gwałtownie uderzając w małpę prze co ten stracił równowagę. Otworzył gwałtownie przerażone oczy i spojrzał na księcia.
- Rafiki, czy coś się stało? Chciałem ci podziękować za...
- Biegnij!
- Co?
- Wracaj na Lwią Ziemię. Natychmiast. Coś się stam dzieje, wszyscy są w niebezpieczeństwie.
- Skąd wiesz? O co chodzi?
- Duch Mufasy mi powiedział. Idę z tobą.
- Więc wskakuj na mój grzbiet.
Mandryl zdumiony propozycją lwa usiadł na jego plecach, a Sawa natychmiast rzucił się biegiem w stronę Lwiej Skały.
Wazi chyba myśli, że ma szansę u Chaki. Szkoda tylko, że nie wie o nim i Idi. No cóż... A co do końcówki to wyczuwam coś złego. A może duch Mufasy robi nas w konia? Mam nadzieje, że tego dowiemy się niebawem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Karolcia ~~
Chyba czytasz mi w myślach xD . Ja też następny rozdział chciałam zrobić z rysunkami , mam nadzieję , że nie pogniewasz się .
OdpowiedzUsuńWspaniałe opowiadanie. Czkam na dalszy ciąg.
OdpowiedzUsuń:)
Jestem ciekawa co się tam stało :o Sawa ma świetnego przewodnika duchowego. :D nie mogę się doczekać kolejnej noci ^^
OdpowiedzUsuńPozdrowionka ^^
Muhimu przewodnikiem Sawy.Coś czułam,że to nie Skaza.Ale nie byłam pewna.I ciekawe zakończenie.Ciekawe co się stanie.I uwaga do Karoliny Love.Jak to Mufasa robi w konia?!On nigdy nie robi w konia!
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie, uwielbiam twojego bloga ^^
OdpowiedzUsuńJej, ale ciekawie tu. Ciekawe co się stało na Lwiej Ziemi. Muhimu jest przewodnikiem Sawy... fajnie
OdpowiedzUsuń