czwartek, 15 maja 2014

#18 Oni nie mogą odejsć

-Posłuchaj mnie synu, ile stad w zyciu widziałeś?Na własne oczy?
-Tylko nasze tato.Dlaczego pytasz?
-Tak tylko jedno, ale znasz poszczególne struktury ich działania.Teraz zastanów się i przywołaj obraz wszystkich członków stada.
Sawa chwilę myślał.Nie wiedział o co chodzi.
-Kłóciłem sie dzisiaj z Tasanem o przynaleźnosć do stada.CHciał mieszkać na Lwiej Skale.Nie mogłem spełnić tej prosby.Czy wiesz dlaczego?
-Nie.O co chodzi?
Lew położył się na skale.
-Widzisz chłopcze, na Lwiej Ziemi już od lat panuje zasada, ze w stadzie głównym może żyć tylko jeden dorosły lew.
-Ale przecież sa u nas Asante, Dogo i Khari.
-Tak.Póki są lwiątkami mam obowiązek się nimi opiekować oprócz matek.Ale kiedy staną sie nastoletni będą musieli opuścić stado.Będą mogli pozostać an obrzerzach lub zupełnie opuścić te ziemie.Wiem, ze Leah i Idia kochaja Asantego oraz Khariego, a Asali jest z Dogiem.Ale tradycja nie moze zostać zmieniona.
-CHcesz powiedzieć, ze wraz z odejsciem moich przyjaciół mozemy stracić takze Idie i leahę?To nie możliwe!
-Tak mi przykro synu.Ale mimo, że jestem królem nie zamierzam tego zmieniać.CHcę być wierny zasadom.Proszę spróbuj zrozumieć.Jeszcze nie wszystko stracone.Może zostaną.
Jednak brązowe lwiatko już go nie słuchało.Uciekało w stronę wodopoju.Ojciec wołał za nim.Po drodze minął swoja siostrę i ruszył dalej.Upadł na kamienie i płakał.Przecież miało być tak wspaniale.Siostry i przyjaciele mieli zostać.Mieli tworzyć stado i zawsze być razem.Zawsze.
 
Tym czasem Kovu zdenerwowany szukał swojego syna.PObiegł zdyszany do lwic gdzie była także KIara.Wszyscy widząc króla w tym stanie zebrali się.
-Czy ktoś z Was widział Sawę?Nie mogę go znaleźć!
-Kovu, skarbie, co się stało?
-Rozmawiałem z synem.To nie była przyjemna lekcja.Uciekł, nie wiem gdzie jest.
-Spokojnie.Dzieciaki wiecie coś?
-Ja widziałam Sawę jak biegł nad wodopój.Był zrospaczony.Tato co mu powiedziałeś?Co sie stało?Czy tutaj chodzi o Tasana?
-Leah, to bardzo skomplikowane.Za wcześnie przekazałem mu jedną lekcję, nie był gotowy na te wieści.Lepiej do niego pobiegnę.
Wszyscy byli zdenerwowani.W jednej chwili Vitani dostrzegla Tasana idącego z podejrzanym wyrazem twarzy.Nie zamierzała jednak się ruszać, ponieważ ten szedł w strone wodopoju.
Kovu biegł ile sił w łapach.Na jego szczęście Sawa był bezpieczny i leżał spokojnie nad jeziorem.
-Synu, proszę, porozmawiaj ze mną.
-Idź tato.Chcę być sam.
-Nie mogę.Musze ci coś powiedzieć.Zapewne wiesz, ze nie pochodzę z lwiej Ziemi.Nie nalezałem do rodu władców.Nigdy.I z tego powodu nie chcialem nigdy zmieniać zasad ustalonych przez prawowitych władców, ale ty należysz do nich.Jeżeli tylko będziesz pewny, że twoi własni przyjaciele są ci własciwie wierni to pozwolisz im zostać.Wszystko zależy od ciebie.
-Pragnę tego tato, ale także nie chcę zmieniać zasad.Powiedz mi, czy gdybym nie był władcą takze musiałbym odejść?
-Nie.Zostałbyś w stadzie.
Lwy rozmawiały jeszcze przez pewnien czas.Kovu tłumaczyl Sawie zasady panujące w stadzie.Tym czasem Idia i Leah przysłuchiwały się im i patrzyły.Były szcześliwe, ze brat i ojciec się dogadują.Nie wiedziały jednak o czym była mowa.Nagle usłyszały szelest i za nimi pojawiła sie Vitani.
-Cześć ciociu, co się stalo?
-Widziała Tasana jak szedł na Złą Ziemię.Coś mi nie pasuje.Chodźcie to sprawdzić.
-A wujek Kopa?
-Nie mamy czasu po niego wracać.Szybko.
Lwice szły teraz w zakazane miejsce.Przeskoczyły wodę i ukryły się w krzakach.Jasny lew najwidoczniej czekał na kogoś.Przed nim kulił się Khari.Był wystraszony.Idia chciała wyskoczyć i go zabrac, ale ciotka powstrzymała ją.
-Jeszcze nie.Spójrz.To Kivu.Zza skały wyłoniła się jasna lwica, niezwykle podobna do Ziry.Spojrzała na lwiątko i uśmiechneła się.
-Proszę, tak jak prosiłaś, przyniosłem ci lwiatko.
-Tak, w końcu.Witaj Khari.
-Kim jesteś?Czego chcesz?-Krzyczało przestraszone.
-Och niczego takiego maleńki.Nie zrobię ci krzywdy.Słyszałam, ze straciłeś dom i rodzinę.To straszne.Żyjesz teraz samotnie na Lwiej Ziemi.
-Nie jestem sam!Mam Idię!Ona jest moją rodziną.
POmarańczowa uśmiechneła się na te słowa.
-Och z pewnością.Mimo wszytsko czy nie chciałbyś mieć rodziców?POprosiłam Tasana by cię przyprowadził ponieważ mogłabym się toba zaopiekować.Byłbys tutaj szczęśliwy.-Przyciągnęła lwiątko do siebie.

-Ale ja nie chcę.Wracam do domu!
-Nigdzie cię nie puszczę!-Warkneła lwica.
Zamachneła się na lwiątko, ale VItani była szybsza i skoczyła na lwicę.Tasan postanowił uciec i wrócic do rodziny.Siostry ruszyła po ojca.Cały czas siedział z Sawą nad wodopojem.
-Tato szybko, Vitani walczy z Kivu na Złej Ziemi.
-Już biegnę.
Król widząc lwice rzucił sie na ciotkę.POwalił ją do ziemi i zawarczał.
-Nigdy wiecej, nie zbliżaj się do mojej rodziny oraz poddanych.Khari wszystko w porządku?
-Tak, Panie.Tasan mnie porwał, a ona chciała tutaj zatrzymać.
-Uciekaj stond.Szybko.A ty dostajesz ostatnie ostrzeżenie.Następnym razem, zabiję cię.
Po chwili lwica uciekła.Kovu zwrócił się wściekły do córek i sisorty.
-Daczego od razu mnie nie poinformowałyście?Zawiodłem sie na Was.Leah, Idia nie chcę Was widziećpoza Lwią Skałą przez tydzień.Vitani, jak mogłaś je narazić.Jak ty się zachowujesz?Miałaś obowiazek powiedzieć mnie lub Kopie.
-Przepraszam Kovu.Obmysliliśmy plan z lwiątkami by szpiegować Tasana.
-Dlaczego!
-Widzieliśmy, że Kiaraw podejrzany sposób na niego zareagowała.
-Wyjaśniła mi to.Ona znała Tasana w dzieciństwie.Obawiała się, ze powrócił by odzyskać ją oraz zdobyc królestwo.Ale to nie zmienia faktu, że działaliście za moimi plecami.Vitani ty takze poniesiesz konsekwencje.Przez tydzień zajmiesz się pilnowaniem moich córek i nie opuscisz Lwiej Skały.
-Tak bracie, wybacz.
-Wracajcie do domu.Ja muszę znaleźć Tasana.
Lwice skruszone postanowiły posłusznie wykonać rozkaz.
 
Wszyscy zgromadzili się przed lwią skałą nie wiedząc o co chodzi.Kovu stanał na szczycie, na dole Tasan.Miał skruszoną minę, ale mimo wszystko chardą.Lwice wiedziały, ze szykuje się cos złego wiec zaczęły warczeć.
-Tasanie, zostałeś oskarżony o porwanie i współpracę z wyrzutkiem.Naraziłeś na śmierć lwiatko oraz moją siostrę.Nie znam do końca twoich planów, ale wiem, ze zjawiłeś się tutaj by walczyć ze mną o tron.
-Tak, to prawda.Zasługuję na to.Miałem być królem, ale znalazłeś się ty.Sam jesteś wyrzutkiem, a mimo wszystko zostałeś wąłdcą.
Kovu zawarczał by mu przerwać.
-Dosć tego!Chiku i LIsa mogą zostać na Lwiej Ziemi, ale ty wyność się stąd!Wygnanie!
Kilka lwic rzuciły się w stronę złotego.Jego żona oraz córka takze postanowiły uciekać.CHciały być z lwem.Biegli z małą w pysku powoli znikając z pola widzenia.
Nastała ciemność.Do króla podszedł Kopa.
-Dziękuję Kovu.Uratowałeś Vitani i pozbyłeś się go.Nie był wart by cię obrażać oraz być królem i partnerem Kiary.Jesteś dobrym królem.Ja bym go zabił.
-Dziekuję Kopa.Wracaj do jaskini.Musisz być teraz przy Vitani.
Brązowy lew czuł się dumny, ale i podenerwowany.Nigdy w życiu nikogo nie zabił ani nie wygnał.To było dla niego przeżycie.

4 komentarze:

  1. Moim szczerym zdaniem Kovu działa zbyt agresywnie. Chodzi o to, że wściekł się na Vitani i córki. Może i Vit ma obowiązek go powiadamiać ale w końcu nic im się nie stało. Ale nic pozdrawiam i czekam na nexta.

    Karolina Love♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Supcio nocia. Boję się przyszłości na twoim blog :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super notka :3 oby tak dalej ^^ Czekam z nadzieją na kolejne wpisy ~~
    Pozdrawiam~~

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie zgadzam się z Karoliną Love. Moim zdaniem Kovu jest trochę nadopiekuńczy, i tyle!! Ale po za tym super notka

    OdpowiedzUsuń