środa, 17 grudnia 2014

#22 Mój nowy dom

Leah w końcu odzyskała przytomność. Znajdowała się w ciemnej jaskini. Obok niej leżała lwica, którą widziała kiedy wcześniej otworzyła oczy. Miała jasną sierść i lekką grzywkę. Wpatrywała się w nią z czułym uśmiechem. Leah w jednej chwili rozpoznała w niej Chiku. Wystraszyła się i odskoczyła w bok kuląc ogon.
- Leah, nie bój się. Przepraszam, że cię wystraszyłam.
- Zostaw mnie. Czego chcesz?
- Już spokojnie. Uratowałam ci życie. Leżałaś nieprzytomna oblepiona mułem. Czy pamiętasz co się stało?
Lwiczka zastanowiła się. Próbowała sobie coś przypomnieć. Wspomnienia były zamglone. DOpiero po chwili. Deszcz, urwisko, jej brat i siostra próbujący ją ratować. A potem upadek z klifu. Spojrzała na swoje łapy. Rany się zagoiły, ale bardzo ją bolały.
- Dlaczego mnie tutaj zabrałaś? Chcę wracać do domu.
Już się nie bała, wręcz przeciwnie była w stanie walczyć. Groźnie patrzyła na lwicę. W tej chwili wszedł Tasan.
- Widzę, że się obudziłaś. Jak się czujesz?
- Będzie lepiej jak mnie zostawicie. Chcę wracać do domu.
- Nono księżniczko, spokojnie. Przecież nie chcemy cię skrzywdzić.
- Mojego ojca chciałeś!
- Zapomnijmy o tym. Posłuchaj, Chiku odprowadzi cię do domu, ale dopiero jak odpoczniesz i wyzdrowiejesz. Nie dasz rady iść z tymi łapami.
Leah musiała przyznać mu rację. Bolały ją niemiłosiernie.
- Jak daleko jest Lwia Ziemia?
- Wzdłuż rzeki tydzień drogi, ale to niebezpieczna trasa. Lepiej pójść dłuższą, ale bezpieczniejszą, która zapewni ci pożywienie. Potrafisz polować?
Lew zmienił temat.
- Nie.
- Chiku cię nauczy. Najwyższy czas. W razie czego musisz znać tę umiejętność. Proszę, nie oceniaj mojej rodziny za mnie. Zaufaj mi.
Leah nic nie odpowiedziała. Patrzyła nieufnie na lwa, ale musiała tutaj zostać. Wyszła z jaskini i usiadła na małym głazie. Nagle usłyszała ciche radosne krzyki. Pobiegła w stronę, z której się dobywały. Jej oczom ukazało się niewielkie stado. To, o którym opowiadał Tasan na Lwiej Ziemi. Kilka lwic odpoczywało  na ziemi w promieniach słońca. Krzyki wydawały dwa lwiątka. Była to Lisa i jasny lew o brązowej sierści. Chwile im się przyglądała, aż te ją zobaczyły. Lisa usmiechneła się i podeszła do niej.
- W końcu się obudziłaś. Dobrze się czujesz?
Kiwnęła głową.
- To wspaniale. Poznaj proszę mojego znajomego. - złoty podszedł do niej.
- Nazywam się Chaka. A ty?
- Leah. Księżniczka z Lwiej Ziemi.
- Nooo, to zaszczyt. Dołączysz do zabawy? Gramy w berka.
- Nie jestem w tym najlepsza. Nie biegam szybko.
- Można się wyrobić. No dalej, berek!
Lwiątko pacnęło ją łapa w bark i zaczęło uciekać. Bardzo przypominał jej Asante. No właśnie, co się z nim teraz działo. Na pewno za nią tęsknił. Musiała jak najszybciej stać się samodzielną i wrócić do rodziny. Póki co postanowiła się wzmocnić i dobrze bawić.


A w między czasie na Lwiej Ziemi...
Kovu przez pół dnia szukał syna. Nie stawił się na lekcjach polowania ani na patrolu. Był już zdenerwowany i nerwowy. Pytał każde lwiątko czy go widziało, ale nawet Eclipse nie mogła nic powiedzieć. Nie widziała ukochanego od poprzedniego dnia. Postanowiła pomóc Kovu. Spacerowali spokojnie i rozmawiali. Sawę znaleźli leżącego nad wodopojem. Kovu stracił nad sobą panowanie i podbiegł do syna warcząc. Eclipse postanowiła trzymać się chwilowo z tyłu.
- Sawa, co z tobą!? Nie stawiłeś się na trening! Szukam cię od rana.
- Nie miałem ochoty.
- Co to znaczy?
- PO prostu.
- To mogłeś przyjść i powiedzieć. Martwiłem się.
- Przepraszam tato.
Brązowy dostrzegł skruchę na pysku syna i od razy złagodniał. W tej chwili nie rozumiał Kiary. Względem niego nie był opryskliwy.
- Co się dzieje z tobą? Mama mówiła, że byłeś wobec niej agresywny.
- Nie chciałem z nią rozmawiać, to się zdenerwowałem. Z nikim nie chcę rozmawiać.
- Ale ja chcę ci pomóc. Synu, straciłem już jedną córkę, nie chcę stracić kolejnego dziecka. Jesteś moim następcą. Jeszcze wielu rzeczy nie wiesz i nie potrafisz. Musisz wypełniać swój obowiązek. Możliwe, że Leah żyje, ale nie mogę opuścić Lwiej Ziemi aby jej szukać.
W tej chwili Sawa zaczął łkać i zaciskać zęby. Wtulił się w ramię ojca.
- Słyszałem jak mama krzyczała, ze nie chce mnie jako króla! Że jestem Skazą!
- Poniosły ją emocje, nie jesteś nim. Skaza nie był moim ojcem, w twoich żyłach płynie tylko cząstka jego krwi. Nigdy nie będziesz taki jak on. Jesteś moim synem, a ja wiem kim jestem.
Puścił syna i oddalił się. Eclipse w końcu podeszła do niego. I przytuliła.
- Martwiłam się o ciebie.
- Wybacz. Miałem złe dni. Czasem mam wrażenie że nie nadaję się na króla.
- Oj, Sawa. To nie prawda. Ale widzę, ze naprawdę się martwisz. Czy to przez Leah'ę?
- Tak, chciałbym aby wróciła. To moja siostra. Gdybym był silniejszy mógłbym ją uratować.
- Twój ojciec powiedział, że wyruszyłby na wyprawę aby ją znaleźć, ale nie może zostawić królestwa.
Sawa zastanowił się chwilę.
- Ale ja mógłbym ją znaleźć.
- Co?
- Znajdę moją siostrę.
- To zły pomysł.
- Wcale nie. Wyruszę i znajdę ją, na pewno żyje, jestem tego pewien. A ty... wyrusz razem ze mną. Proszę, Eclipse.
Biała nie wiedziała co myśleć. Pomysł Sawy był szalony, ale nie mogła go zostawić. Uśmiechnęła się lekko i przytuliła go.
- Tak. Ale jeszcze nie teraz. Jesteśmy za młodzi a w między czasie, może Leah sama się znajdzie. Poczekajmy. Wszystko dobrze się ułoży.
Wracali na Lwią Skałę. Na miejscu Sawa przeprosił wszystkich a w szczególności Kiarę za swoje zachowanie. Była wzruszona zachowaniem syna. Nie kryła czułości. Przytulała go i lizała. Znów poczuła, ze jej syn jest sobą.

Wieczorem wszystkie lwiątka usiadły przed Lwią Skałą. Sawa na lekkim wzniesieniu, to on zwołał zebranie.
- Hej, przepraszam, ze zwołałem Was tak późno, ale chciałem coś powiedzieć. Posłuchajcie, wiem, ze to szalone i niewiarygodne, ale ja mam przeczucie... jestem pewien, że moja mała siostrzyczka wciąż żyje. Wy zapewne też. Postanowiłem ją odnaleźć. Nie mogę tego zrobić osobiście, nie teraz. Kiedyś wyruszę na wyprawę, aby ją odnaleźć, jeśli do tej pory nie wróci. Liczę na Waszą pomoc. Asante, na pewno mi pomożesz.
- Oczywiście. Kiedy dorośniemy, będziemy musieli odejść z Lwiej Ziemi. W tedy ją znajdę.
- Jestem tego pewien. W tym czasie, musimy jej szukać w inny sposób. Tutaj proszę Was o pomysły.
Wszyscy zaczęli myśleć. Nikt nie wiedział co robić. Wazi wpadła na pewien pomysł.
- Może ptaki nam pomogą? Migrują i podróżują, może mogłyby się rozglądać?
- Uważam, ze to dobry pomysł. - Odparła Idia. - Ale Sawa, czy uważasz, ze to dobry pomysł? Opuścić Lwią Ziemię? Jesteś następcą, nie możesz. Zostaw to nam. Ja także wyruszę.
- Idia, jesteś mi tutaj potrzebna. Musisz mi pomagać i wspierać. Wspaniale walczysz, jesteś inteligentna. Jesteś moją siostrą i twoje miejsce jest tutaj.
Nie mogła tego skomentować. Nie wiedziała jak. Był czas na przemyślenia. Postanowiła wrócić do jaskini wraz z resztą. Sawa dostrzegł nadchodzącego ojca i podbiegł do niego. Stanęli na czubku Lwiej Skały.
- Tato, chciałem ci powiedzieć, ze ja odnajdę Leah'ę. Tylko dorosnę i będę jej szukać. Jestem pewien że żyje.
- Ja także. Ale pamiętaj, ze masz obowiązki.
- Tak wiem. Ale wypełnię swój obowiązek, za nim je przejmę. Będziesz królem jeszcze bardzo długo.
- Tak wiem. Idź spać. I na razie zapomnij o wszystkim.

2 komentarze:

  1. Będę musiała przeczytać od nowa, bo chyba się pogubiłam XD
    za długa nieobecność.
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że jest coś nowego.

    OdpowiedzUsuń