Następnego dnia Kovu i kiara wyszli rano z jaskini i rozmawiali.A raczej kłócili się.
-Kovu, zastanawiam się czy podjęliśmy dobrą decyzje.
-Kochanie, na pewno.
-Ale czy Sawa na pewno będzie dobrym królem?mam wątpliwości.
-Dopiero teraz?Podjęliśmy decyzję.On się nadaje najbardziej uwierz.Ja nie zmienię zdania.Zrozum to.
-Kovu to ty mnie zrozum.Mam złe przeczucia.
-Ale dlaczego?
-Bo może okaże się, że kryje się w nim zły duch.
-Przestań.Już przesadzasz.Chciałaś, żeby zajął miejsce Kopy po nas,
-No tak.Może masz rację.
-Na pewno kochanie.Nie martw się o nic.
Gdy słońce było już na niebie trzy lwiątka wyleciały z jaskini niczym burza.Bardzo chciały się pobawić z przyjaciółmi.Jednak nigdzie nie mogli ich znaleźć.Postanowiły, że pobawią się same.Chodziły po całej Lwiej ziemi szukając czegoś ciekawego.Po chwili Idia potknęła się i spadła z małego urwiska.
-Idia!Nic ci nie jest?
-Nie, ale nie wejdę z powrotem.
-Poczekaj.Już idziemy.
Rodzeństwo ześlizgnęło się do lwiczki.Byli w jakimś dziwnym miejscu.Ziemia była sucha i martwa, nigdzie nic nie rosło.Wszędzie było tylko pełno kości.Lwiątka zaniemówiły tym widokiem.
-Jeju.-Powiedział Sawa.
-Lepiej wracajmy.Tutaj chyba nie jest bezpiecznie.-powiedziała przestraszona Leah.
-No co wy.Rozejrzyjmy się.-Powiedział książę.-Ciekawe co to za miejsce.
Lewek szedł pierwszy dumnym krokiem, a jego siostry za nim.W pewnej chwili usłyszeli warczenie dochodzące z wielkiej czaszki.Wyszła z niego stara, jasno brązowa lwica.Wyglądała na chorą i ranną, ale i groźną.
-Co wy tutaj robicie dzieciaki?-Spytała groźnie.
-My nic.Wpadliśmy przez przypadek tutaj.-Powiedziała Idia.
-Skąd jesteście?
-Z Lwiej Ziemi.Jesteśmy dziećmi Kovu i Kiary.
Na te słowa lwica chytrze się uśmiechnęła.
-Hmmm to się dobrze składa.Dzieci tego zdrajcy Kovu tutaj, same, bezbronne.
-Czego od nas chcesz?!-Krzyknęła przerażona Leah.
-Zemsty oczywiście.Lwia Ziemia miała być nasza, a on to zniszczył.Teraz zrewanżuje się.
Nim lwiątka się spostrzegły lwica zamachnęła się i uderzyła Idie z całych sił.Ta odleciała kawałek dalej.Zaczęła ją gryźć i drapać.Lwiczka próbowała się bronic ale nie miała sił.W tedy Sawa skoczył na lwicę i mocno poranił jej grzbiet.W jedenj chwili zeskoczył i podchaczył napastnika.Lwica upadła z hukiem, ale po chwili wstała.Lwiczki schowały się za bratem.Ten najeżył się, pokazał kły i wystawił pazurki.Próbował ryczeć ale nie szło mu najlepiej.W pewnej chwili usłyszeli głośny ryk dorosłego lwa i w mgnieniu oka pojawił się Kovu z Kiarą.Lwica odsunęła się od maluchów i spojrzała na ich wybawcę.Kovu oniemiał.Lwica wyglądała jak jego matka Zira, ale ta nie miała sciętego ucha, ani nosa złoziemcy.
-Kim jesteś i co zrobiłaś naszej córce?!
-A nie widzisz?Biedny Kovu.Twoje maleństwo może tego nie przeżyć.I co teraz?
-Kim jesteś?!-Krzyknął jeszcze raz.
-Nie pamiętasz mnie?
Kovu chwilę myślał.Już sobie przypomniał.
-Kafu.Nie mogę uwierzyć, że żyjesz.Gdzie byłaś przez ten cały czas?
-To nie twoja sprawa zdrajco.
Kovu zawarczał na nią, a ta wystraszona cofnęła się.Lew wziął córkę w pysk, a Kiara głośno płakała.
Lwica odeszła, a maluchy schowały się za rodzicami.Idia miała na całym ciele poważne obrażenia.Kovu musiał szybko ją stąd zabrać.
Szybkim biegiem ruszyli do domu, nikt nic nie mówił.Kovu zabrał córkę do groty i wezwał Rafikiego.Kiedy wrócił poprosił dzieci z Kiarą na rozmowę.
-Co wy sobie myśleliście zostając tam?
-Tato przepraszamy.
-Mogliście zginąć.Gdy zanjdziecie się na obcej ziemi należy od razu uciekać.
-Wiemy.
-Wiecie?To czemu zrobiliście inaczej?!Co?
-Tato, my nie chcieliśmy cię zawieść.Byliśmy ciekawi.
-Poczekaj Kovu spokojnie.Dzieci jak się tam znaleźliście?
-Bawiliśmy się i idia się potknęła i spadła tam.Zeszliśmy do niej, a potem postanowiłem, żebyśmy chwilę pochodzili, bo może być zabawnie.
-Sawa!Zabawnie?Naraziłeś siostry.-Krzyczała Kiara.
-Tak wiem mamo, ale ja naprawdę nie chciałem.Przepraszam.
-Ale Sawa nas obronił.Idia żyje tylko dzięki niemu.On zaatakował lwicę i w porę zjawiliście się wy.-Powiedziała szybko leah.
Rodzice tylko westchnęli.Nie wiedzieli już co zrobić.
-Idźcie spać.Jest późno.Żyją i to jest najważniejsze.Nie wracajmy do tego więcej.
Lwiątka pobiegły do jaskini i przytuliły się do dziadków.Kovu też chciał już iść, ale Kiara zagrodziła mu drogę.
-Widzisz?Taki jets ten twój wspaniały przyszły król.
-Kiara jestem zmęczony, daj mi spokój.
-Mówię ci.Zastanów się.
-Już ci mówiłem.Nie zmienię zdania.
-On naraził własne siostry.
-To tylko młodzieńcza ciekawość.Ty także tak zrobiłaś.One nie wiedziały a ty złamałaś zakaz.
Kiara nic nie odpowiedziała.Poszła przytłoczona za mężem do jaskini.Rafiki już wyszedł i zostawił lwiczkę samą.Miała trochę widocznych ran, ale powiedział, że zagoją się tak, ze nie będą widoczne.Matka przytuliła śpiące już dzieci i również zasnęła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz