~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nisza wbiegła na Lwią Skałę i zobaczywszy Kiongoziego na "tronie" zupełnie zapomniała, ze nie ma prawa tam wchodzić i już po chwili znalazła się tuż za nim.
- Nisza? Nie wolno ci...
- Musisz znaleźć ojca! Szybko!
- Co się stało?
- Widziałam lwy na Lwiej Ziemi. Nie są stąd.
- Khari?
- Nie.
Normalnie ksiażę przyjąłby to na spokojnie, ale widząc przerażony wyraz pyska lwici, zrozumiał powagę sytuacji. Natychmiast pobiegł do ojca, który leżał z królową obok Lwiej Skały. Zaraz za nim biegła Nisza.
- Wasza Wysokość, na Lwiej ZIemi pojawiły się obce lwy. Musimy ich stąd wygonić. musisz wezwać straż Panie.
- Chwila, spokojnie. Co to za lwy?
- Pochodzą z daleka, znam ich. Nie są przyjaźnie nastawieni.
Król był zaskoczony taką reakcją, ale nie mógł jej zignorować. Z powagą wstał i żwawym krokiem ruszył na czubek Lwiej Skały. Z jago krańca zdołał dostrzec w oddali trzy sylwetki. Jednego samca i dwie lwice. Postanowił wyjść im na przeciw wraz z Lwią Strażą. Zwołał grupę wraz z liderem do siebie. Schodząc z Lwiej Skały odwrócił się do Chaki.
- Kiedy dam znak, będziesz mógł udowodnić ile wart jest twoja siła. Jeśli jednak zrobisz coś bez mojego zezwolenia, pożałujesz tego.
Chaka nie odezwał się, ale słowa dotarły do niego wystarczająco. Kiongozi został wraz z Niszą, która wciąż była zdenerwowana.
- Nisza, kim oni są? Powiedz prawdę.
Lwica zamknęła czy i odchyliła głowę, aby nie czuć na sobie spojrzenia księcia. Biały powtórzył pytanie, ona natomiast mocniej zacisnęła powieki i zęby.
- Nisza...
Ton jego głosu był dla niej zbyt głęboki, aby mogła go zlekceważyć. Nie chciała nic mówić. Już prawie to zrobiła gdy u jej boku pojawił się zaskoczony Nuada. Nie wiedział co się dzieje, dopóki sam nie rozpoznał sylwetek z oddali. Spojrzał równie wystraszony na siostrę. Kiongozi dostrzegł dziwne zachowanie i nerwy zaczęły mu się udzielać. Skoro Niszaz i Nuada się bali, to on musiał być czujny. Więcej nie zapytał.
Tym czasem...
Złoty lew stanął na niewielkiej skale i wpatrywał się w ogromną skałę niedaleko, wraz z nim, jego dwie towarzyszki. Każde z nich miało niewyraźny wyraz pyska. Nie wyglądali na złych i rządnych przejecie władzy, ale także nie na takich, jak gdyby trafili na Lwią Ziemię przypadkiem.
- Jesteś pewien, że są tutaj? - Zapytała brązowa lwica, najmłodsza z grupy.
- Z pewnością. Czuję ich. - Odpowiedział jej samiec.
Lew spojrzał na nia karcąco, ale ona nie ustąpiła. Nagle przed sobą zobaczyli grupę lwów idących w ich stronę. Na przedzie szedł brązowy samiec, widocznie przywódca grupy, którą prowadził. Złoty wyszedł im na przeciw, każąc swoim towarzyszkom pozostać blisko. Sawa doskonale kojarzył tą sytuację. Ostatnio kiedy wychodził komuś na przeciw wymierzył silny cios Khariemu. Czy teraz sytuacja miała się powtórzyć?
Dzieliło ich od siebie kilka metrów kiedy król się zatrzymał. Nigdy nie spotkał samca, który przed nim stanął, ale nie wyczuwał od niego złych zamiarów. Sawa nie pragnął wiecznych sporów. Lwia Ziemia była pokojowym miejjscem i każdy przybysz mógł tutaj liczyć na miłą gościnę. Król przywarł więc uśmiech na pysku i spokojnie podszedł bliżej, gestem zatrzymując gwardię za sobą. Złoty stał w miejscu. Ciągle miał kamienną mine, ale ciśnienie z niego zeszło i zrelaksował mięśnie.
- Witajcie przybysze. Co Was sprowadza na Lwią Ziemię?
- Poszukujemy kogoś. Czy ostatnio nie pojawiły się tutaj nastoletnie lwy? O złotych futrach.
- Zależy kto pyta. I jakie ma zamiary. - Król spodziewał się tego pytania, nadal jednak nie był pewien kim są obcy. Czy był powód się bać?
- Nazywam się Navasi. Lwy, których szukam, to moje dzieci. Jestem pewien, ze są właśnie tutaj.
I w tedy król dostrzegł stojącą w oddali Nevadę. Chwile trwało zanim ją rozpoznał. Spojrzał na nią i wypowiedział jej imię.
- Nevada...
- To moja żona.
- Więc Nisza i Nuada uciekli? Okłamali mnie.
- Są tutaj! Wiedziałem. Nevada! Narumi! Chodźcie. Gdzie są moje dzieci?
- Na Lwiej Skale. Twoja córka powiedziała mi, że nie macie dobrych zamiarów. Prosiła, bym Was pogonił! Dobrze, ze nie dałem się ponieść.
- Nie dziwię się Panie. Moja córka jest niezwykle przebiegła. Wiele potrafi.
W tej chwili Sawa zwrócił się do Chaki i Miujizy.
- Przyprowadźcie naszych nowych gości pod Lwią Skałę. Biegiem.
Dwóch członków gwardii pobiegło czym prędzej do domu. Pozostali szli za władcą oraz przybyszami. Navasi szedł w ciszy, a Nevada, przywitawszy się z królem, wyjaśniła mu całą sytuację. Przedstawiła takze brązową Narumi, która była starszą pół - siostrą Niszy i Nuady, z pierwszego związku złotego lwa.
Pod Lwią Skałą zrobił sie raban. Kiedy złoty lew zobaczył swoje dzieci kulące się w rogu, ledwo się powstrzymał. Nevada musiała go uspokajać. Nisza pokazała w tedy pazury. Warknęła na ojca i patrzyła na niego wilkiem. I nawzajem. Brat staral sie ją uspokoić. Widać było, że się nie dogadywali. Pałeczkę przejął król.
- Uspokójmy się, proszę i wyjaśnijmy co się stało. Nisza, Nuada, okłamaliście mnie. Takie rzeczy nie są tutaj tolerowane. Dlaczego? - Lwica nie odpowiedziała. Odwróciła jedynie głowę. - Nuada? A ty co powiesz?
- Poszłem za siostrą. Ale nie namawiała mnie do tego.
- To nie wyjaśnia waszej ucieczki! - Ryknął ich ojciec.
- Uspokój się tato. To nic nie da. Są uparci jak szakale. I głupi jak hieny. - Wtrąciła się Narumi. Najwidoczniej nie przepadała za rodzeństwem, ponieważ Nisza juz się nie powstrzymała i skoczyła w kierunku siostry. Ale brązowa była dorosła i z łatwością ją powaliła. Siostry zaczęły się szarpać, czego reszta nie wytrzymała. Nuada próbował ich rozdzielić, ale Navasi uprzedził go. Ojciec lwic skoczył po między nie. Odepchnął ciałem brązową i podniósł łapę na młodszą, ale w tedy wtrącił się książę, który uderzył głową, z impetem, w brzuch złotego, powalając go na plecy. Navasi i ksiażę stali na przeciwko siebie rycząc, gotowi do ataku.
W tedy właśnie wszystkich wprawił w osłupienie, ponieważ z ksieciem działo się coś dziwnego. Nie wygladał już jak zdenerwowany nastolatek. Młody lew jakby stracił swoją osobowość, najeżył sierść i wygiął kark, przy czym ukazał ostre kły i lśniące pazury. Wyglądał naprawdę groźnie, przez co nawet złoty lew stracił na chwilę rygor. Ale nie dał się dzieciakowi i zrobił to samo. Oczywiście przewyższył go.
Jedyne co mogło w tedy pomóc to potężny ryk króla. Zapadła cisza. Sawa już dawno nie był naprawdę wściekły. Alae nie wiedział na kogo. Na syna, ze się wtrącił, czy na obcego, który zagroził jego synowi. Królowa Eclipse postanowiła wyjasnić sprawę od początku do końca. Otarła się bez słowa o męża, który opanował nerwy.
- Starczy tego. Kiongozi, marsz do jaskini. Później porozmawiamy. Nisza, masz nam wyjaśnić powód, waszego postępowania. To jest rozkaz.
I tak się stało.
- Kiedy byłam tutaj ostatnim razem, obiecałam, ze wrócę. Mamo, powiedziałaś, że mi na to pozwolisz! Przysięgłaś. Ale uległaś ojcu. Ja nie chcę mieszkać na naszej ziemi. Chcę mieszkac tutaj. I chcę, aby Nuada wraz ze mną. - W tedy jej brat wystąpił przed nią.
- Tato, Nisza ma racje. Sam chciałem iść. Wybacz, ze niczego nie powiedziałem, ale nie zgodziłbyś się. Złamaliście jej obietnicę. Nie dziwcie się, ze zachciała uciec. Wasze Wysokości, Sawa i Eclipse, prosimy o przebaczenie, za kłamstwo. Ale wystraszyliśmy się. Proszę, pozwólcie nam zostać!
Wszyscy patrzyli na złote lwy. Sawa i Eclipse rozumieli ich. Spojrzeli po sobie. Król kiwnął na Niszę.
- Przebaczamy Wam, ale decyzja nie należy do nas.
W tedy wzrok zwrócono na Navasiego. Także Nevada i Narumi. Jego mina wyrażała zdumienie, ale po chwili zaledwie dezaprobatę.
- Nie. To moja decyzja. Wracamy do domu.
Świetna notka, czekam z niecierpliwością na kolejną notkę
OdpowiedzUsuńWow!
OdpowiedzUsuńnajlepszego z okazji urodzin :D supwe notka
OdpowiedzUsuńWszystkiego Najlepszego... trochę spóźnione ale co tam...a do rzeczy
OdpowiedzUsuńNotka fajna, ale kurcze byłam przekonana że to Khari. Ostatno go trochę mało w notkach, pewnie jest zajęty knuciem i układaniem swojego zwariowanego planu zemsty i nie ma czasu występować w rozdziałach ;) No i świętujmy to już 70 rozdział... uff to się musiałaś nieźle napracować i namordować z tym blogiem ale i tak super wszystko wyszło.
Czekam na kolejną nocię.
Shere Khan ;)
Wszystkiego naj-naj! Fajny rozdział. Jak widać z Niszą będą niezłe kłopoty :D, coś czuję, że jeśli wróci do "domu", to długo tam nie nasiedzi i pewnie znowu zwieje. Chyba że wymyśli coś innego, ale na pewno wróci na Lwią Ziemię.
OdpowiedzUsuńFajna notka a bloog super jest tyle pytań do zadania np. Co dalej Shani? Co z Valentine? Co będzie z mijuzą i hapaną?
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;) Nigdy jakoś nie myślałam, że Nisza i Nuada mają ojca... xD Ciekawa jestem, co złote rodzeństwo teraz zrobi, skoro Navasi chce wracać z nimi do domu. Nie mogę się doczekać kolejnej notki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Domyslam się co się działo z tobą w niedzielę... xD
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj! ^^
A teraz czas na myśl tygodnia: czy Valentine ma jakies sny w takim stanie? albo widzi co się dookoła dzieje =D
Wreszcie doczekalam się zdjęcia ojceła złotych :d
Czekam na next
Sarabina
KingadWow na miejscu Niszy i Nuady też bym uciekła ( mając taką sis). Navasi i Nevada są wredni. Mógł pozwolić swoim dzieciom zostac tam gdzie chcą. Fajną wymyśliłas rodzinę. Wszystkie imiona na ,,n".
OdpowiedzUsuńŚwietna notka! Najlepsze życzenia z okazji urodzin. Notka wyszła naprawdę rewelacyjnie. Chciałabym tak pisać. Czekam na next i życzę weny.
OdpowiedzUsuńNajlepszego! (już 18 wow)
OdpowiedzUsuńNie dziwie ci się,że nie napisałaś...no po imprezie to różnie bywa hmm? XD
Notka wyszła ci rewelacyjnie,a ja to już myślałam,że ten ojciec Niszy to jakiś porządny lew jest,a tu taki typek...nieładnie oj nie nie.Ciekawe czy Nisza się tak łatwo podda i wróci do domu...raczej nie trochę już ją znam i...to nie w jej stylu tak ulec takiemu chamowi.
Ciekawe kiedy Val się obudzi (chyba specjalnie na trochę ją usunęłaś,żeby zająć się innymi nie dziwię ci się masz dużo postaci)
No i wgl co się stało z Kionem on naprawdę dojrzewa XD Taki agresywny chyba nie polubił swego przyszłego teścia (mam taką nadzieje ^^znaczy się,że to bd jego teść mam nadzieje xd)Lubię go bardziej w takiej odsłonie niż gdy był takim grzecznym poukładanym lewkiem (ale zawsze go lubiłam)
I jak zakończy się lovestory Hapany i Miuijzy (czy jak to się piszę jego imię)<3
Z niecierpliwością czekam na next.Całuję i życzę weny:****
Nie lubię tego Navasiego. Wygląda mi na tyrana. Oby tutaj zostali. Biedaki. Zwłaszcza Nisza musi czuć się okropnie po złamanej obietnicy.
OdpowiedzUsuńOgólnie notka fajna.
OdpowiedzUsuńSkąd*
OdpowiedzUsuń