Shani i Asani stali przed jaskinią, w której leżał brązowy lew. Lewek był podenerwowany, ale jego towarzyszka uspokajała go i zachęcała, aby w końcu wszedł do środka i porozmawiał z samcem. Wziął głęboki wdech i wszedł do środka. Wimbo otworzył swoje zielone oczy i spojrzał z zaskoczeniem na lwiątko. Nie znał go zbyt dobrze, ale doskonale wiedział, ze należał do stada. Czasami zadaniem Wimbo było pilnowanie maluchów. Dlatego go kojarzył.
- Dzień dobry Asani. Co cię do mnie sprowadza? - Zapytał łagodnie.
- Przepraszam, ze przeszkadzam, ale ja... ja muszę z tobą porozmawiać.
Asani skulił się lekko czekając na reakcję. Brązowy był zaskoczony, ale bez słowa wstał i zachęcił malucha, aby ten podążył wraz z nim na sawannę. Shani odwróciła głowę w ich stronę i mogło by się wydawać, ze patrzy w ślad za nimi.
- O czym więc chciałeś porozmawiać? Masz jakiś problem? Potrzebujesz rady?
- Nie, ale muszę się czegoś dowiedzieć. Długo się zbierałem, aby w końcu zapytać. Ale... czy widziałeś kiedyś stado białych lwów?
- Hmmm, dawno temu. Z tego co pamiętam było to to samo stado, z którego pochodzi nasza królowa.
- Dobrze je znałeś?
- Dobrze znałem jedynie jedną lwicę. Podobno była kuzynką królowej. To była wspaniała kobieta o niezwykłym charakterze. Potrafiła mnie oczarować. Kiedy ją pokochałem myślałem, ze zostanie wraz ze mną, ale w tedy ogłosiłam, ze ich stado odchodzi, a ona wraz z nimi. Nie mam pojecia co się z nią dalej działo...
- Opuściła stado i założyła własne. Została królową niewielkiej grupy - Przerwał mu maluch. Wimbo zatrzymał się gwałtownie. Zszokowany patrzył na malca. - Nazywała się Lana, prawda? - Lew tylko pokiwał głową - Jest moją matką.
Wimbo usiadł z wrażenia. Nie wiedział o czym myśleć. Był z jednej strony skołowany, z drugiej jednak rozdrażniony.
- Dlaczego mi o tym mówisz?
- Opuściłem ją bo chciałem znaleźć ojca. Mama mowiła, ze nazywał się Wimbo i miał ciemną sierść, którą po nim odziedziczyłem. A skoro ty ją znałeś, to musisz to być ty.
- Że niby ja jestem twoim ojcem? Na przodków! Gdybym wiedział, ze jest w ciaży to bym odszedł razem z nią. Niczego nie wiedziałem.
- Ona też. Kiedy mnie urodziła okryła się hańbą przez nieślubnego syna ciemnej sierści. Dlatego odeszła ze stada.
- Gdzie teraz mieszka?
- Bardzo daleko od Lwiej Ziemi. A ja musiałem ci to powiedzieć. Chciałem wiedzieć kto jest moim ojcem. Kiedy o tobie usłyszałem własnie tutaj, połączyłem fakty. Chciałem zrobić to wcześniej, ale dowiedziałem się, ze masz partnerkę i zajmujesz się jej dziećmi. Nie mogłem tego zrobić.
Asani usiadł ze spuszczoną głową na ziemi przed lwem. Był zrospaczony. Bał się reakcji ojca. Nagle poczuł jak ten kładzie mu łapę na plecy i przyciąga do siebie, a następnie przytula.
- Wierzę ci Asani. Wierzę, ze jesteś moim synem. Widzę w tobie charakter matki. Ale czy Lana nie będzie cie szukać?
- Powiedziałem, ze gdy cię znajdę to wrócę i jej o tym powiem. Pozwoliła mi sama zdecydować o swojej przyszłości. Zanim jednak do niej wrócę to chcę cię lepiej poznać.
- Kiedy zdecydujesz się na odwiedziny u mamy daj mi znać. Chętnie pójdę z tobą się przywitać. Mimo wszystko nie zostawię Wazi
- Wiem. Mama to uszanuje. Cieszę się, ze cię w końcu odnalazłem.
- A ja, ze mi o tym powiedziałeś. Mam syna, niezwykłe uczucie.
Oboje wrócili na Lwią Ziemię, aby ogłosić wieści stadu. Wazi zareagowała szokiem, ale ucieszyła się, ze ma kolejne "dziecko". Najbardziej zainteresowana była Eclipse, która doskonale pamiętała swoją kuzynkę. Zaprosiła więc Asaniego na rozmowę wraz z Sawą, Kiongozim i Valentine.
- Czyli jesteśmy kuzynami! - Krzykneła uradowana Valentine.
- Od teraz należysz do rodziny królewskiej Asani. Sam w końcu jesteś księciem. - Stwierdził Kiongozi.
- Gdzie właściwie twoja matka jest królową chłopcze? - Spytał Sawa.
- Podobno ta ziemia nazywa się Białym Jarem. Mama tak ją nazywała.
- Wiem gdzie to jest! Często tam się kiedyś zatrzymywaliśmy kiedy nasze stado wędrowało. Ach, te wspomnienia. Cos czuję, ze będę musiała jej kiedyś złożyć wizytę. Kiedy będziesz do niej wracał wraz z Wimbo powiedzcie mi o tym. Jeśli będe mogła to wyruszę z Wami. Tak dawno jej nie widziałam.
Jedynie Chakę irytował fakt, ze do rodziny królewskiej dołączył ktoś inny niż on. Zgodnie z prawem od kiedy Sawa został królem Leah i Idia straciły królewski tytuł. Tym samym Chaka, Amara i Shani nigdy ich nie doświadczyły. Żadne inne lwiatko nie miało tego problemu co on. Asani nadal był tym samym lwiatkiem i dobrym przyjacielem. O wszystkim opowiedział Shani, która jako jedyna znała już wcześniej jego sekret.
- Widzisz, mówiłam, ze dasz radę i wszystko się ułoży.
- Dziękuję Shani, to dzięki tobie. Jesteś najwspanialszą przyjaciółką na świecie.
Lwiatko przytuliło lwiczkę czym niezwykle ją zadziwił. Był to tak czuły uścisk, ze niewidoma nie wiedziała jak reagować. Czuła od niego ciepło. Tak przyjemne i tak długo wyczekiwane.
W tym czasie Bahati, Miujiza, i Zawadi szykowali się do tajnego wymarszu. Planowali pod osłoną snu i nocy wyruszyć na spotkanie z Kharim. Nikt go nie widział już długi czas, ale jego syn był pewien, ze wie gdzie go szukać. Kiedy wszyscy zasnęli lwiątka pędem ruszyły na sawannę. Nie wiedziały jedynie, że Wazi, która od pewnego czasu coś podejrzewała udawała sen i ruszyła w ślad za dziećmi. Sama z siebie nigdy nie wnikałaby w sprawy lwiatek, ale był to plan Sawy, który polecił lwicy wykonanie tego zadania. Lwica zgodziła się z tego powodu, ze wciąż czuła sie winna dawnych wydarzeń. Sawa wiedział, ze prędzej czy później Bahati przyda mu się do odnalezienia ojca. Teraz była idealna okazja. Lwica jednak musiała być cały czas czujna, aby nic się nie stało lwiatkom.
Bahati prowadził rodzeństwo w stronę Cmentarzyska Słoni. Na tej ziemi nie mieszkały już nawet parszywe hieny. To było inne miejsce. Kiedy doszły do pewnego momentu na cmentarzu Bahati wyczuł zapach ojca i matki.
- Za mną. Ale bądźcie cicho.
Bahati bał się spotkania z rodzicami. Już wcześniej uzgodnił z rodzeństwem, ze on sam schowa się i nie zamierzał wychodzić, aby ojciec go zobaczył. Miujiza był z każdym krokiem coraz bardziej nerwowy, jedynie Zawadi zachowywała spokój. W końcu to ona najbardziej chciała poznać ojca. Nagle lwiątka usłyszały głos przez, który gwałtownie zatrzymały się a Bahatiemu zadrżało serce.
- Bahati? Synku! To ty!
Lwica o zielonych oczach skoczyła przed syna i silnie go przytuliła.
- Ależ ty wyrosłeś, c ty tutaj robisz?
Lwiątko znacząco spojrzało na Miujizę i Zawadi. Za jego wzrokiem podążyła Lisa. Rozpoznając dzieci Wazi ogarnęła ją złość. Zawarczała, a w jej oczach można było dostrzec wściekłość.
- Po co ich tutaj sprowadziłeś?
Lisa zrobiła dwa kroki w ich stronę, ale syn zastąpił jej stanowczo drogę.
- Miło cie widzieć mamo. Nie denerwuj się. Miujiza i Zawadi chcieli poznać tatę. - Przełknał ślinę - Jest gdzieś tutaj?
Lwica spojrzała zaskoczona na całą trójkę i bez słowa zwróciła się w innym kierunku. Lwiątka poszły w ślad za nią. Nieopodal dostrzegli pięć innych lwic oraz Khariego.
- Zaczekajcie tutaj.
Lwica znikneła za skałą i po chwili wróciła z mężem. Wolała być blisko, gdyby znów poniosły go emocje. Khari spojrzał znacząco na syna. W głębi ucieszył się, ze go widzi. Bardziej jednak zainteresowała go pozostała dwójka. Od razu się domyślił kim są lwiątka.
- Proszę, proszę, kogo my tutaj mamy. Witaj synu. Widzę, ze przyprowadziłeś swoje rodzeństwo. Zawadi i Miujiza jak mniemam?
Miujiza kiwnął głową.. Był niepewny swojej chwilowej pozycji. Zawadi była zafascynowana tą chwilą.
- Miło mi Was poznać. Mama wie, ze tutaj jesteście? Nie chciałbym, abyście mięli z tego powodu kłopoty.
- Nie wie. Przyprowadziłem ich, bo chcieli cię poznać. - Powiedział Bahati, który trochę się odsunął. - Nie miałem pewności gdzie jesteś, ale się domyślałem.
- Dobrze zrobiłeś chłopcze. Muszę przyznać, ze sam chciałem Was poznać już dawno. niestety nie było okazji. A Wazi nie chciala mnie odwiedzać. Powiedzcie jak Wam się mieszka na Lwiej Skale? Czy niektórzy nie traktują Was trochę jak... no nie wiem, wyrzutków? Przez to, ze jesteście moimi dziećmi?
- Z początku tak było. Mama też nie miała łatwo. Ale teraz jest inaczej. - Odparł Miujiza.
- Hmm, słyszałem, ze jesteś najwierniejszym towarzyszem ksiecia Miujiza. Odpowiada ci to? Nie uważasz, ze traktuje cię jak sługę? Zwraca się do ciebie z wyższością?
- Jest księciem, ale wywyższa się. - Gadanie ojca coraz bardziej zaczynało drażnić lwiatka. Więc on sam zaczął mówić z wrogością.
- Tak jest teraz, ale kiedy zostanie królem, to się zmieni. Wyrzuci cię ze stada, albo zrobi z ciebie swojego sługę. Mój syn zasługuje na coś wiecej.
Ostatnie słowa były znaczące. Khari drapieżnie się uśmiechnął wypowiadajac je.
Ta rozmowa zbiegała na niewłaściwe tory i każdy mógł to wyczuć. Bahati chciał to skończyć. Miujiza także się denerwował. W tej chwili Khari zwrócił się do córki.
- Ach, Zawadi, jakaś ty śliczna. Jesteś bardzo podobna do mamy.
- Naprawdę? Wszyscy mówią, ze jestem podobna do Ziry.
- Och, nigdy jej nie poznałem więc nie mogę cie do niej porównać. Przypominasz mi Wazi. Masz po niej urodę. Więc moze masz mój charakter? Nie mogłaś po mnie odziedziczyć jedynie ciemnego futra. Powiedzcie mi dzieciaki, nie chcielibyście przez jakiś czas zostać tutaj? Ze mną? Moglibyśmy się lepiej poznać...
- Nie! Na Lwiej Ziemi jest nam bardzo dobrze.
- Nie wtrącaj się Bahati! To własnie ty najlepiej powinieneś rozumieć tęsknotę za rodzina.
- Przypominam ci, że to ty mnie zostawiłeś!
- Żałuję tego. Jesteś moim synem, powinieneś być u mojego boku. Czyż nie myślałeś o powrocie?
- Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego! Już nigdy więcej! W tej chwili wracamy na Lwią Ziemię. Miujiza, Zawadi, chodźcie!
Khari zawarczał groźnie i już chciał zatrzymać lwiątka siłą, ale Lisa mu przeszkodziła.
- Opanuj się! Jeśli znikną wyślą strażników i nas znajdą. Niech wracają do domu. Dla własnego dobra nikomu nie powiedzą co widzieli.
Lew musiał zgodzić się z żoną. I faktycznie lwiatka nie zamierzały dzielić się przeżyciami z nikim. Ale Waiz miała inne plany. Widziała wszystko. Omal nie wyszła z siebie kiedy usłyszała jak Khari próbował ich przekabacić na swoją stronę. Kiedy była przekonana, ze lwiatka przeszły przez granicę. Lwica uspokoiła sie. Była jednak wściekła na dzieci, za to ze postąpiły tak nie roztropnie.
Świetnie, że rozdziały pojawiają się częściej :-D Nie przypuszczałabym, że to Wimbo okaże się ojcem Asaniego, bardzo ciekawy pomysł. Próby przeciągnięcia lwiątek na swoją stronę przez Khariego były do przewidzenia, chciał namieszać im w głowach. Lew nie podda się tak łatwo, dlatego Sawa musi zachować czujność. Swoją drogą, czy w kanonie/półkanonie ,,Króla Lwa" pozostałe dzieci pary królewskiej traciły tytuł księcia/księżniczki po objęciu rządów przez nowego władcę?
OdpowiedzUsuńGratuluję wytrwałości w prowadzeniu bloga i życzę dużo weny w Nowym Roku!
Bardzo mi się to opowiadanie podobało :D Czekam na więcej. Chciałabym więcej akcji z Kaharim :D
OdpowiedzUsuńWow, nie sądziłam, że ojcem mojego Asaniego będzie Wimbo. Jestem tym podekscytowana. Wątek z Kharim też jest bardzo dobry. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJeju Asani jest synem Wimbo! Nie przypuszczałam, ale super pomydł.Bardzo lubie Khariego dzieki niemu ciągle coś się dzieje.Nie dziwie się lwiątkom że chciały poznać ojca.
OdpowiedzUsuńHejka jestem nowa dopiero nie dawno wpadłam na tego bloga i będę śledzić poczynania twojego bloga podobało mi się kiedy Khari chciał przeciągnąć lwiątka na swoją stronę. No nic ja już kończę i do zobaczenia.
OdpowiedzUsuńToy Bon
Wow!
OdpowiedzUsuńMam nieodparte wrażenie że droga adminko, autorko, blogerko nie czytasz komentarzy. A jak czytasz to nie odpowiadasz.
OdpowiedzUsuńOdpowiadam jak pytanie ma sens
UsuńPytania "kiedy następna notka" Są jak spam i powinnam je usuwać
Świetna notka fajny wątek z tym , że Wimbo jest ojcem Asaniego. Wogóle najbardziej z lwiątek lubie i tak Valentine. Zapraszam do mnie jest kilka nowych notek krollewzyciekolejnychpokolen.blog.pl
OdpowiedzUsuńNie wiem jak ty to robisz ale z notki na notkę coraz lepiej to się czyta :) Ciekawe czy Mijujiza nie dołączy w przyszłości do ojca razem z siostrą... taka zmiana akcji...
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na Epilog Panowania Pokoleń :)
Bardzo fajna notka! Wimbo to ojciec Asaniego... Teraz jest czwórka rodzeństwa :D. Podoba mi się pomysł z tym, że lwiątka ruszyły na spotkanie z Kharim. Ja to bym chyba padła na twarz w trakcie drogi, słysząc co on wcześniej nawyrabiał :D. Jestem ciekawa co dalej ;)
OdpowiedzUsuńTwojego bloga czytam od naprawdę dawna. Nie komentowałam z prostego powodu - lenistwa :p. Przemogłam się jednak i chcę ci pogratulować świetnego bloga i obyś ten poziom utrzymała ;). A co do samej notatki? Napisana w łatwy i przyjemny sposób. Chce się więcej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kiedy kolejna notka , ja już nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńSuper! To naprawdę bardzo miłe, że Wimbo wie gdzie jest jego dawna miłość i ma z nią syna, a i tak jest wierny Wazi. Urocze. :-) Bardzo podobała mi się rozmowa lwiątek z Khairim.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie: http://krollewsarafinaisarabi.blogspot.com/2016/01/rozdzia-8-za-ziemia.html
Super rozdział. Czekam na kolejny. Kiedys cie czytalam ale zaniechalam i mam duzo do nadrobienia :-))
OdpowiedzUsuń