poniedziałek, 3 sierpnia 2015

#51 Dzień integracyjny cz.3 - ostatnia

Cześć Wam, znowu troche nie pisałam, bo znowu wyjechałam. Jestem na wsi i ciężko o neta. Ale w końcu sie udało coś złapać i nabazgrać.
Chciałam Was przeprosić za pewne niedogodności związane z wyglądem Kiongoziego, a dokładnie z jego grzywką. Czasem jest, a czasem nie ma, przepraszam, zdarza mi się nie zwrócić na to uwagi przy przeróbce obrazków. Dlatego wybaczcie jak nie będzie jej miał. To samo tyczy się całej reszty.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Valentine!!!
Tylko tyle zdołała krzyknąć Nisza widząc, ze jej przyjaciółka, ogłuszona wpada do wody i nie wyłania się spod powierzchni. Podbiegła do krawędzi wodopoju i zaczęła wypatrywać brązowej lwiczki. Woda była jednak zbyt ciemna. Na nieszczęście lwiątek spotkali się nad wyjątkowo niebezpiecznym miejsce, wbrew pozorom. Wodopój był bardzo głęboki oraz połączony z rzeką, przez co nurt był w stanie porwać ciało. Złotooka dostrzegła jednak ciemne futro prawie przy dnie, a przynajmniej tak jej się zdawało.
Przerażeni Chaka i Bahati stali ciągle w tym samym miejscu i krzyczeli. Spanikowani nie wiedzieli co robić. Kiongozi stał przez chwilę spanikowany w miejscu, ale zaraz się otrząsnął słysząc głosy sprawców wypadku. Spojrzał na nich i zawarczał złowrogo.
Chaka chciał wskoczyć, ale biały książę odtrącił go od powierzchni wody naprawdę silnym ciosem w brzuch, tak samo z Bahatim. Wskoczył z głośnym pluśnięciem do wody i zanurkował.Nic nie widział. Na oślep szukał ciała siostry. Nie mógł jej zobaczyć, nie mógł usłyszeć ani poczuć. W wodzie był całkowicie bezradny. Nie mógł panikować. Inaczej sam by zginał. Zanurkował i się uspokoił. Serce mu łomotało jak szalone. Tracił powietrze. Ostatnimi resztkami spokoju wyczuwał wibracje w wodzie świadczące o ruchu siostry. Kilka razy były to same ryby, ale jedno mocniejsze uderzenie i już wiedział gdzie płynąć. Dotknął jej futra i złapał w swoje zęby. Wynurzał sie najszybciej jak mógł, ale tracił siły. Był wyczerpany. W końcu dotarł na powierzchnię na samym środku wodopoju. Nabrał powietrza i złapał nieprzytomną siostrę tak, aby jej głowa była nad wodą. Wolno płynął do brzegu. Odważna Hapana wskoczyła do wody, aby mu pomóc. Zaraz za nią Asani. Rudy lwiak pomógł Kiongoziemu, natomiast Amara odebrała od księcia jego siostrę. reszta lwiatek pomogła im się wdrapać na ląd, ponieważ krańce wodopoju były lekko strome i skaliste. Kiongozi opadł na ziemię ciężko dysząc. Powieki mu sie zamykały. Był bliski omdlenia. Wszyscy do nich podbiegli. Ostatkami sił ujrzał jak Valentine wypluwa wodę i łapie powietrze oraz usłyszał słowa Amary...
- Niech ktoś pobiegnie po Króla!
I zemdlał.

Obudził się w grocie, na Lwiej Skale. Otworzył powieki. Był wypoczęty i lekko skołowany. Dopiero po chwili przypomniało mu się co się stało. Skoczył na równe łapy i zaczął się rozglądać.
- Mamo! Tato! Valentine!
Po chwili do groty wbiegł ojciec księcia. Sawa przytulił syna i otarł się o niego.
- Spokojnie synu, spokojnie. Już wszystko z porządku.
- Co z Val?!
- Żyje, nie martw sie. jej bardzo słaba i zdezorientowana.
- Gdzie ona jest?
- U Rafikiego. Mama z nią siedzi. Kiongozi, co się stało? Nisza opowiedziała mi, ale chcę to usłyszeć od ciebie.
- Bawiliśmy się w walki nad wodopojem. Zwykła zabawa, ale nagle Bahati i Chaka zaczęli sie naprawdę bić. Stracili kontrolę. Nie zauważyli Val i strącili ją do wody. Chyba uderzyła o głazy. To wszystko ich wina! Tato, chce ja zobaczyć!
- Spokojnie, zabiorę cię do niej. A z Chaka i Bahatim porozmawiam później. Na pewno nie ujdzie im ten wybryk na sucho.
Król wziął syna na grzbiet i pobiegł do baobabu mandryla. Pod wielkim drzewem zgromadziły się wszystkie lwiątka i ich rodzice. Wszyscy zwrócili się w ich stronę. Książę nawet nie spojrzał na rodzinę i towarzyszy. Król wykonał nagły skok i wylądował na płaskiej powierzchni pomiędzy gałęziami baobabu. Kiongozi zsunął się z grzbietu ojca i przytulił do łapy matki, która zatroskana podeszła do syna. Głową wskazała na młodszą siostrę swojego syna. Lwiczka leżała dellikatnie uśmiechnięta u boku Rafikiego. Pomiędzy lewym uchem a okiem biegła długa szrama, która musiała być głęboka. Teraz już nie krwawiła.
- Val?
Książe wypowiedział tylko tyle ze smutkiem wymalowanym na twarzy. Siostra uśmiechneła się do niego czule i wyciągnęła łapę aby objąć brata. Rodzeństwo przytuliło się. Książę uważał aby jej nie poddusić. Był bardzo delikatny, ale Valentine chciała mocniej poczuć bliskość brata i sama zacisneła uścisk mocniej. W końcu się puścili. Kiongozi przyjrzał się ranie i zawarczał.
- Nic mi nie jest bracie, spokojnie.
- Ale ta blizna... musiało cię boleć.
- Rafiki mówi, ze się zagoi i przez futro nie będzie jej widać. Ale to trochę zajmie.
- Valentine będzie tak samo piękna jak do tej pory, z blizną jak i bez niej. - Odezwał się Rafiki. - Nie martw sie książę.
- Tak wiem, ale Valentine jest księżniczką, nie powinno jej się to przydarzyć.
- Kiongozi! Przestań, jesteś nadopiekuńczy. Jest wiele lwic z bliznami, ta rana, nie jest taka zła. Nawet mi się podoba. Ma charakter. A skoro się zagoi, to nie ma sprawy.
Księżniczka spojrzała z politowaniem na brata. Ten siedział zgarbiony z naburmuszoną miną, wiec siostra dała mu kuksańca w żebra. Oboje się rozchmurzyli.
W pewnej chwili podeszli do nich rodzice. Eclipse polizała córkę i położyła się u jej boku. Brązowa nadal była bardzo zmęczona, wiec usnęła. Król zwrócił się do szamana.
- Kiedy będę mógł zabrać córkę do domu?
- Niech zostanie u mnie jeszcze dwa dni. Potem będziesz mógł ją odebrać. Po tym czasie wróci do poprzedniej formy. Na razie wciąż jest osłabiona, połknęła wiele wody. Przez uderzenie, może mdleć. Niech porządnie odpocznie.
- Dziękuję Rafiki. Eclipse zostanie tutaj, jeżeli ci to nie przeszkadza oczywiście. Chodź Kiongozi, dajmy twojej siostrze odpocząć. My mamy jeszcze parę spraw do załatwienia na Lwiej Skale. 
Mówiąc ostatnie zdanie groźnie spojrzał na lwiątka czekające pod drzewem. Zeskoczył, a książę zsunął się ostrożnie i wylądował obok ojca na ziemi. Sawa nakazał wszystkim wracać i nie czekając na nich ruszył w stronę domu. Obecni siedzieli jeszcze chwilę i z troską patrzyli na baobab oraz białego lewka. Książę spojrzał gniewnie na Chakę i Bahatiego. Zmarszczył oczy i zwrócił się w stronę oddalającego się ojca. Kiedy usłyszał słowa kuzyna zatrzymał się.
- Musze się dowiedzieć co jej się stało!
Beżowe lwiątko wyrwało się z łap matki i już chciało zacząć wdrapywać się na baobab kiedy Kiongozi z groźnym warknięciem zastąpił mu drogę. Wyszczerzył kły i pazury przez co zdezorientowany Chaka zaczął się cofać.
- Nie waż sie zbliżać do mojej siostry! Ani ty, ani Bahati! Gdybym był królem wygnałbym cię! Najlepiej zejdź mi z oczu! 
Kiongozi odwrócił się i w końcu poszedł za ojcem. Był to znak, aby i reszta w końcu się ruszyła. Leah, Asante i Wazi byli wściekli na podopiecznych. Asante nie rozmawiał z synem, Leah była zawiedziona i nie miała siły na słuchanie tłumaczeń. Wazi miała mroczne myśli, nie wiedziała czy Bahati zrobił to specjalnie, czy nie, ale zaczynała się bać. Bać o swoje dzieci. Patrząc na niego widziała jednak skruchę. Wimbo starał się jej pomóc. Pocieszał ja i przekonywał, ze lwiatko nie mogło zrobić tego umyślnie.

Na Lwiej Skale Sawa uspokoił wszystkich, ze jego córka będzie żyła tak jak dawniej, przez co kara dla Chaki i Bahatiego była niższa. Oczywiste było, ze nie mogło im to ujść płazem. Ich pozycje w hierarchii spadły i mieli zakaz uczestniczenia w naukach Rafikiego, walk oraz polowania. Przynajmniej przez jakiś czas. Leah osobiście przeprosiła brata za zachowanie syna. Asante odszedł czym prędzej do swojej groty. Kiedy król został sam, podeszła do niego Wazi. Miała troskę w oczach.
- Mówiłam ci kuzynie, ze to źle się skończy. Jak myślisz, czy zrobił to specjalnie?
- Ehh, Wazi, nie mam pojęcia. Nie sądzę. Dobrze wiesz, ze młodzieńcze igraszki często się podobnie kończą. Sądzę, ze to były wygłupy. Wiadomo, ze ci dwoje sie nie znoszą.
- W takim razie, czemu ukarałeś ich tak surowo?
- Ponieważ musza się nauczyć jak postępować, poza tym wiesz jak się wystraszyłem, gdy dowiedziałem się o wypadku? Cały czas jestem wstrząśnięty. Oni schańbili dodatkowo swoich rodziców tym postępem. To z resztą tylko chwilowa kara. Szybko minie i wszyscy zapomną.
- Twój syn nie zapomni.
Po tych słowach uspokojona lwica odeszła. Robiło sie ciemno i wszyscy położyli się w jaskiniach. wszyscy oprócz Bahatiego i Chaki, którzy co chwila sobie dogryzali w cieniu Lwiej Skały. Jeden obwiniał drugiego. Ich rozterki przerwał Kiongozi, który musiał wyjaśnić jeszcze jedną rzecz. Warczeniem przerwał ich zapędy.
- Jedna sprawa... Bahati czemu nazwałeś Chakę księciuniem? Ta sytuacja nie daje mi spokoju.
Bahati otworzył usta, ale Chaka warknął na niego.
- Zamknij pysk!
Bahati uderzył Chakę, aby ten się odsunął.
- Pewnego razu Chaka próbował mi wcisnąć, ze to on jest księciem Lwiej Ziemi. Ty i Val również, ale on jest następcą, dlatego zasługuje na szacunek. Nie uwierzyłem i wyzwałem go od kłamcy. Powiedziałem tak w gniewie.
Widać było, ze beżowy jest poirytowany, ale nie zaprzeczał. Kiongozi warknął na niego, a ten spojrzał mu gniewnie w oczy.
- Bahati, wracaj do jaskini - Zarządził książę. Gdy tylko zostali we dwoje, biały rzucił się na kuzyna i powalił na ziemię. - Nie wiem jaki masz problem Chaka, ale dobrze ci radzę, odwal się od tronu! Nie jesteś księciem i nigdy nim nie będziesz! Nikomu innemu to nie przeszkadza, tylko tobie! Jeśli jeszcze raz usłyszę, że podszywasz się pod moją rodzinę, to pożałujesz!
Gniewnym krokiem wrócił do ojca w jaskini. Miał nadzieję, ze młodszy kuzyn więcej nie popełni tego błędu.

13 komentarzy:

  1. Notatka niezła, choć muszę przyznać że stać cię na więcej. Jak dla mnie ta chistoria mogła by się zakonczyć na tej notatce (nie chodzi o to że chcę abys kończyła bloga czy cos w tym stylu, absolutnie pisz go dalej uwielbiam go, tylko chodzi o to że ta notatka ma charakter kończący tzn. że jakby to była książka to mógłby być jej koniec) W tym rozdziale wszystko wyjasniłas. Skończyły mi się pytania, co jak pewnie zauważyłas potrafię ci ich zadać wiele. Kompletnie nie wiadomo co będzie dalej. to tak jak pisanie drugiej częsci książki, mówią że nie da się zakończyć bloga, nieprawda ta notatką mogła bys zakończyć bloga (ale tego nie rób). Że Val. nic nie będzie spodziewakłam się w końcu ty ją bardzo lubisz, nazwałas ją najpiękniejszą choć jest całkiem inaczej, ale to bez związku. Nieźle wymyslilas wyjasnienie ,,księciunia" no i to na tyle. Oby następna notatka była lepsza :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nocia wyszła ci świetnie :3 Dobrze, że z Valentine będzie wszystko dobrze :) Ciekawa jestem czy Chaka i Kiongozi kiedyś będą mieli lepsze relacje :o Czekam z niecierpliwością na kolejną nocię ;)
    Pozdrowionka ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Uff ulżyło mi gdy przeczytałam, że z Val wszystko dobrze. Jestem ciekawa czy Kongozi i Chaka się kiedyś pogodzą. Czekam na kolejny post :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dobrze że Val nic nie jest. Kiongozi, nieźle był wkurzony. Chociaż nie spodziewałam się że aż tak zdenerwuje się na swojego najlepszego przyjaciela.Swoją drogą, jak Chaka mógł tak mówić.Notka świetna. Oczekuje żeby dalej coś się działo.

    ~natik (od teraz bez 69)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bez urazy, ale uważam, że ta notka akurat wyszła słabo...
    Przede wszystkim:
    "To wszystko ich wina!"
    Bo Kingozi miał ich pilnować i wiedział jak to się skończy i mógł wogule mógł nie pozwalać na takie zabawy... Będę broniła Chaki bo rozumiem co czuje ten lwiak... Ja też w dzieciństwie (8-11 lat) zazdrosciłam tym co reprezentowali klasę (w szkole) zawsze im dogryzałam i raz oszukałam mamę, że to ja będę należeć do nich ;_;
    Myślę, że Chaka znienawidził za to swojego kuzyna (ja bym pewnie tak zrobiła) i będzie robił mu na przeciw. (Czyli spotykał się z Val) Poza tym Kingozi ma u mnie minusa i mam nadzieje, że niedługo wszytko się ułoży. Do napisania ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm... Notka akurat wyszła taka sobie :/ Przede wszystkim uważam tak jak Szalona Julia: te "To wszystko ich wina" to było strasznie dziecinne. Według mnie Kion powinien spokojnie wyjaśnić ojcu co się stało, a nie od razu wskazywać winnych. Co dalej mi się nie spodobało to przewidywalność. Od razu wiedziałam, że Kiongozi popędzi ratować siostrę, bo... To Kiongozi. Nawet jak Chaka też chciał jej pomóc to on go odepchnął. Kurcze, to mi się już wgl nie podobało i nie nadrobi tego tym, że ją uratował... Też współczuję Chace, bo będąc nim nie miałabym jasno wyjaśnione powodów tego kto jest księciem. W końcu jedyne co mu ojciec powiedział to, że 'nie jest królem, bo jego matka nie jest królową', ale nie wyjaśnił już czemu Leah nie jest królową. Poza tym było mu przykro, nie chciał tego i chciał się dowiedzieć co z Val, ale Kion znowu go odepchnął. To akurat było dość zrozumiałe, ale i tak biały lewek znowu u mnie stracił. Wiem, że go lubisz, więc wybacz, ale ja w ogóle nie :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. Dla mnie jest ( wybacz) najmniej lubiany i nie ma opcji bym go polubiła.

      Usuń
  7. Bardzo fajna notka Kion to jedna z moich ulubionych postaci postąpiłam bym tak samo jak on gdyby ktoś zrobił by coś mojemu młodszemu bratu.Osobiście nie lubię Chaki.Przy okazji zapraszam do nas jest nowa notka na krollew4lwiaskala

    OdpowiedzUsuń
  8. Dużo w jednej notce. Dobrze że Valentine żyje. Potwierdzam to co napisały Liszol Lyszol i Szalona Julia: "To wszystko to ich wina" to było bardzo dziecinne i myślę że na księcia tak nie przystoi. Wydaje mi się że Kion robi się nieco agresywny. Rozumiem wypadek Val i to że musiał być bardzo zdenerwowany i poirytowany, ale myślę że powinien docenić na przykład to że Chaka się matrwił o Valentine i chciał się dowiedzieć co z nią jest. Później Kion tak naskoczył na Chakę jak on powiedział Bahatiemu że to on jest księciem. Przecież lwiątka to jeszcze dzieci i różne rzeczy mogą mówić, wiadomo Kion to też lwiątko więc mógł tego nie zrozumieć. Ale i tak powinien to załatwić inaczej. Cóż, ja i tak wolę Chakę. ;) A Kion zyskał u mnie już kilka minusów. Ah i jeszcze blizna Valentine: szkoda że się zagoi :( Lubię jak lwice mają bliznę. Myślę że blizna ukryje się pod sierścią gdy Val osiągnie dorosłość. Może szybciej. W każdym razie notka nie najgorsza, ale najlepsza też nie. Widać że pisane na szybko. Czytając to nie mogłam jakoś wgłębić się w uczucia bohaterów. Były one takie trochę płytkie i na szybko. Chciałam poczuć napięcie gdy lwiątka wyciągały Valentine z wody, ale niestety to się nie udało. No nic, pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę powiedzieć że mi się nie podobało. Nie lubisz Chaki - i już od razu ma karę i nie jest szczęśliwy. Lubisz Val i Kiona - oni mają najlepiej. Błagam, zrobisz w końcu coś z Chakę bo zaczyna mnie denerwować że z niektórych takich robisz. A tak wgl to Kion dzisiaj wyszedł najgorszy a najlepsza Val ( chociaż za nim nie przrpadam). Dla mnie to głupią walka i tyle, jak Kion by tak zrobił to od razu usprawiedliwienie. Nie gniewaj się, ale Kion był beznadziejny ( przynajmniej w tej notce). Mam nadzieję że w końcu zacznie się dziś coś, że wszyscy będą równi.
    No to pozdrawiam, i czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja tam nic nie mam do Kiona, na jego miejscu postąpiłam by tak samo. Dobrze, że Val nic praktycznie nie jest.

    OdpowiedzUsuń
  11. Notka mi się bardzo podobała, Kion się nieźle zdenerwował, ale miał prawo, w końcu bardzo kocha swoją siostrę. Czekam na następny post.

    OdpowiedzUsuń