czwartek, 23 lipca 2015

#50 Dzień integracyjny cz.2

Lwiątka zebrały się w końcu na polanie. Kiongozi wskoczył na niewielki kamień i sprawdził czy wszyscy dotarli. Brakowało jedynie Chaki. Miał nadzieję, ze kuzyn niedługo do nich dołączy. Wszyscy ze sobą rozmawiali, nikt nie siedział osobno. Dobrze sie zaczyna, pomyślał książę. Chciał cos powiedzieć do przyjaciół kiedy nagle coś w niego uderzyło od tyłu i zwaliło z kamienia. Poczuł na plecach ucisk łap. Spojrzał wyżej i dostrzegł chytry uśmieszek Chaki. Wszyscy spojrzeli na kuzynów z lekkim szokiem i śmiechem.

- Nareszcie dotarłeś. Już myśleliśmy, ze jednak nie przyjdziesz. 
- Haha, i tak nie mam nic lepszego do roboty. Powiesz wreszcie na czym ma polegać do zajście?
- Zejdź ze mnie.
Beżowy lwiak usiadł obok przy pozostałych. Kiongozi otrzepał się z kurzu i zaczął.
- Wymyśliłem ten dzień, aby wszyscy się lepiej poznali. Należymy do jednego stada i musimy na sobie polegać. Wiem, ze z powodu Bahatiego i tego kim jest możecie mieć trudności, ale słuchajcie. Bahati jest taki jak my. Wszyscy jesteśmy tacy sami. Jesteśmy rodziną i nic tego nie zmieni. - Książę mówił swobodnie i bez zbędnych emocji. Miało to być naturalne i zachęcające. - Więc, proponuję jakąś zabawę. Kto ma dobry pomysł?
Lwiatka zaczęły wykrzykiwać swoje pomysły. Był berek, chowanego, polowanie... bawili się we wszystkie możliwe gry. Byli zmęczeni. Zrobili sobie chwilę przerwy. 
- Powiedz Bahati, jak mieszka się poza Lwią Ziemią? - Zapytała zaciekawiona Amara. Wszyscy spojrzeli na skołowane lwiatko.
- No cóż... inaczej niż tutaj. Rodzice polowali jedynie w nocy, nie mogliśmy odchodzić zbyt daleko naszej jaskini. W każdym razie ja i mama. tata często gdzieś znikał na całe dnie. Nie było też żadnych innych lwów, nie miałem towarzystwa. Ale tam gdzie mieszkałem nie było tak źle. Bradzo pięknie, wiele kryjówek. Rodzice zawsze się ze mną bawili wiec sie nie nudziłem. O pamiętam, ze niedaleko nas był wąwóz, ogromny. Często widziałem w niej hieny. Mama mówiła, ze to bardzo niebezpieczne miejsce. Podobno stary król tam zginął.
- Wow, wąwóz, powiadasz? Chętnie bym tam kiedyś poszedł. - Ekscytował się Miujiza. - Co ty na to Zawadi?
- No nie wiem. Bahati, czy to jest daleko stąd?
- Kawałek. Zależy którędy się idzie. Czy o taką odpowiedź ci chodziło Amaro?
- Mniej więcej. Tyle mi wystarczy. Właściwie współczuję ci, ze żyłeś sam. Zawsze lepiej jest mieć kogoś u swego boku. 
Córka Idii z uśmiechem spojrzała w tedy na lewka, a zaraz potem na swoją siostrę, która leżała obok. Shani patrzyła w dal z uśmiechem. Wiedziała, ze to ją ma na myśli siostra. Bahati zgodził się z Amarą, teraz ma rodzeństwo i bardzo się cieszył z tego powodu.
- Dobra, zaczyna mi się nudzić. takie rozmowy są bez sensu - stwierdził w pewnym momencie Chaka zwracając na siebie uwagę - Mam jeszcze jeden pomysł na grę. Zabawmy się w zapasy!
Wszystkich zdziwił ten pomysł biorąc pod uwagę fakt, ze Chaka nigdy nie chciał się w  to bawić. Hapana była bardzo sceptycznie nastawiona.
- A dlaczego akurat w zapasy? 
- W ten sposób udowodnimy kto jest najsilniejszy i do czego się nadaję.
- A co ci da ta siła? - Żachnęła się Hapana.
- Jeśli dojdzie do walki będzie wiadomo kto powinien bronić pozostałych.
Kiongozi przewrócił oczami. Oczywiście, jego kuzyn nie mógł przegapić okazji, aby coś sobie samemu udowadniać.
- Oprócz tego jest także spryt i inteligencja! Wy samce jedynie leżycie i tylko kiedy jest okazja używacie mięśni. My lwice polujemy, to już udowadnia, ze jesteśmy silniejsze i wytrwalsze!
Hapana była oburzona. Nawrzeszczała na Chakę i zawarczała na niego, gdy ten machnął na nią łapą. Wszyscy dostrzegli, ze coś się między nimi kroiło. Nisza i Valentine zachichotały widząc ich zachowanie.
- Kto się czubi, ten się lubi - Powiedziała Val na ucho złotej.
- Chyba masz rację. Tak jak Hapana. Posłuchajcie! Mam pomysł. Zabawmy się w zapasy. Kto nie czuje się na siłach lub nie ma ochoty niech zostanie sędzią. Ale lwice między sobą i samce między sobą. Zwycięzcy będą walczyli o tytuł. Dobry pomysł?
Wszyscy się zgodzili. Jedyni, którzy odmówili zabawy byli Asani i Amara, a także Kiongozi. Pamiętał słowa ojca, kiedy ten uczył go, aby nigdy niczego nie udowadniając bez potrzeby, ponieważ często prowadzi to do kłopotów. Na dodatek taka postawa nie przystoi księciu. Księżniczka namawiała kuzynke na wzięcie udziału. To jedynie zabawa, mówiła. Ale Amara nie zamierzała niczego udowadniać. Dla niej jeżeli już się za coś brało to trzeba było wygrać. Nie chciała próbować. Była dokładnie jak matka.

Jak zaplanowali tak zrobili. Nie wiedzieli jednak, że z tej nic nie znaczącej gry wyniknie masa kłopotów. Wśród lwiczek wygrała oczywiście Hapana, która wykazała się wszystkimi cechami lwicy polującej. Siłą, sprytem i inteligencją. Wśród samców było inaczej. Miujiza i Bahati stanęli do pierwszej walki i to brązowy lwiak wygrał. Tak jak mówił szary lwiak wcześniej, Bahati faktycznie okazał się wspaniałym wojownikiem. Następnie doszło do starcia między Bahatim i Chaką. Wszyscy postanowili to obejrzeć. Nawet Amara. Brązowy lewek zamierzał pokazać Chace co potrafi. Widać było, ze nie przepadają za sobą. Bahati przybrał pozycję bojową.
- No to jak księciuniu? Pokaż co potrafisz!
- Zaraz ci zamknę ten tój głupi pysk. - Chaka zawarczał.
- Zaraz, czy on powiedział księciuniu? - Zdziwił sie Kiongozi. Val także nie wiedziała o co chodzi. Spojrzała na brata i wzruszyła ramionami. Postanowili w ciszy obejrzeć zawody.
Chaka pierwszy skoczył. Bahati uchylił się i beżowy chybił. Szybko jednak odwrócił się i uderzył przeciwnika w policzek. Cios był bardzo mocny. Nie było tego widać z początku, ale to nie była zabawa. Wszyscy się odsunęli. 
Bahati przykucnął i wziął zamach. Z wielką siłą uderzył w pysk Chakę, następnie pchnął go głową w brzuch, aż ten upadł. Chaka wściekł się. Zawarczał i wystawił pazury. Złapał rywala zębami za kark i wbił w boki pazury. Bahati zaczął krwawić. Krzyknął i lekko zaryczał. Zaczął wierzgać i zrzucił beżowego. ten upadł i najprawdopodobniej skręcił przednią łapę, ponieważ nie mógł jej postawić na ziemi. Bahati złapał go za kark i rzucił o skałę, która znajdowała się zaraz obok. Chaka jednak nadal był w stanie walczyć. Podniósł się i ponownie zaczęli na siebie warczeć. Nikt nie chciał się wtrącić. Każdy sie bał. Kiongozi miał dość. Musiał ich jakoś rozdzielić. Krzyczał, al to nie pomagało. Unikał ciosów, odskakiwał na boki. Złość w nim buzowała. Val dostrzegła gniew w jego oczach. Poprosiła wszystkich aby się odsunęli. Sama natomiast stanęła na przeciw walczących u boku brata.
Kiongozi wziął wdech i zaryczał na walczących. Może nie było to groźne, ale głośne, na tyle, aby zwrócić ich uwagę.

- Starczy! Natychmiast macie przestać! To miała być zabawa! - Valentine krzykneła i dwójka jakby trochę się skruszyła. - Bahati, odsuń się, natychmiast, a ty Chaka... nie spodziewałam się tego po tobie. Myślałam, ze jesteś mądrzejszy.
- Valentine, przepraszam, ale... to on zaczął!
- Zamilcz! - Lwiczka była wściekła. Nie wiedziała, że kuzyn może ją tak bardzo zawieźć. - Zachowałeś się jak głupi szczeniak! Bahati, ty także! Lepiej będzie, jesli natychmiast wrócicie na Lwią Skałę.
Księżniczka wszystkich zaskoczyła. Sama siebie także. Kiongozi był bardzo dumny z siostry. Hapana uśmiechnęła się z dumą, w tej niepozornej lwiczce dostrzegła w końcu prawdziwego wojownika. czuła, ze jest godna zaufania. Nisza natomiast była zadowolona z takiej przyjaciółki. Amara i Shani były w szoku. Zawadi i Miujiza także. Wszyscy nabrali respektu przed brązową.
Wszyscy postanowili juz wrócić i opatrzyć rany towarzyszy, którzy byli nadal wściekli na siebie, ale którym zrobiło się niezwykle głupio. Wszyscy już myśleli, ze jest po wszystkim kiedy nagle dwaj rywale ponownie się na siebie rzucili. To był nagły i szybki atak. Niespodziewanie lwiątka zaczęły się turlać i przetaczać, przez co wpadli na Valentine, którą zepchnęli do wodopoju z wystającej skały. Lecąc uderzyła głową o głaz i zaczęła tonąc straciwszy przytomność.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No i wreszcie jest ciag dalszy. Część 3 dnia integracyjnego pojawi się już wkrótce i będzie to część ostatnia. Jak mylicie, co się stanie z Val? (Tylko nie piszcie że ma umrzeć) Jak zmieni się stosunek lwiatek do Bahatiego i Chaki? Co będzie dalej?
Dziekuję przy okazji Asi za zarys nowej notki. Będzie pierwszą, która pojawi się po trzeciej części. Z góry uprzejmie przypominam, ze została ci do wymyślenia jeszcze jedna notka :D
Zakładka z bohaterami zostanie wkrótce zaktualizowana
W zakładce Another pojawiła się nowa historia o Malce, kolejne dwie w przygotowaniu.
Postanowiłam założyć nowego bloga, nie będzie to tematyka króla lwa, chce zobaczyć czy mogę pisać o czymś innym. Tematyka fantastyzna, ale coś czuję, ze moze Wam się spodobac. kiedy tylko go założę wstawie tutaj link. Pozdrawiam.

9 komentarzy:

  1. Mam nadzieję że Amara nie będzie z Bohati. Bohati nareszcie pokazał charakter :) Chace już dawno należał się porzàdny łomot. Jednak Bohati będzie miał przez to problemy :/ a co do Val. to myślę że z wody wyłowi ją Asani, ale lwiczka będzie w ciężkim stanie i trafi do Rafikiego gdzie będzie leczona, ale jej przypadek będzie bardzo ciężki i lwiczce... będzie ciężko.
    Coś czuję że będzie dym. Wydaje mi się że Bohati wie coś o Chace czeko nie wie żadne z lwiątek. Bohati i Chaka napewno się nie zaprzyjaźnią, ale prznajmnieej kion sobie odpocznie.
    Val. była beznadziejna w tej swojej przemowie. Myślę że nie będzie miała swojej chwili chwały.

    OdpowiedzUsuń
  2. Łołołoło, ale się porobiło. Istna masakra się zaczęła. Biedna Val, co jej się stanie ? Myślę że pomoże jej albo Chaka, albo Kion. Chaka będzie chciał aby Valentine mu wybaczyła prawda ? Przynajmniej tak przeczuwam. Co im odbiło żeby się tak bić ? Chodzi mi oczywiście o Chakę i Bahatiego. I o co chodziło Bahatiemu gdy powiedział do Chaki "księciuniu" ? Tyle pytań... Fajnie że Valentine i Nisza są przyjaciółkami ♥. Czekam na kolejną część! I czekam na twój nowy blog! Jestem ciekawa o czym będzie. Mówiłaś że będzie o tematyce fantastycznej, więc może mi się spodobać. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Już się bałam że Valentine nie przeżyje, strasznie mnie przestraszyłaś z tą końcówką, ale na szczęście, pisząc pod rozdziałem żebyśmy nie prosili że ma umrzeć mam pewność że jednak przeżyje. Jestem tylko ciekawa co z nią będzie, coraz bardziej lubię tą postać. Co do Bahatiego i Chaki strasznie podobało mi się jak opisałaś ich walkę, zastanawia mnie też co miał na myśli Bahati nazywając Chake "księciuniem".
    Nie mogę się już doczekać cz.3 tego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko fajnie, tylko nadal mi brakuje wątków z Amarą i Asanim i prawie nic o nich nie wiadomo. Mają chyba najkrótsze opisy w zakładce "Bohaterowie" ;_____; Co do reszty, to w sumie para z Chaki i Hapany byłaby dla mnie idealna, a walka lwiątek była bardzo ciekawa. Jeśli chodzi o Val, to myślałabym, że nie przeżyje, ale patrząc na twój dopisek, to chyba po prostu będzie miała ciężki uraz, a nawet bardzo. Albo może być bliska śmierci i wszyscy zacznąsię martwić. Uratuję ją pewnie Kiongozi... Albo Chaka ewentualnie, ale obstawiam to pierwsze. Tak czy siak, notka bardzo fajna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiongozi wygląda tak słodko na pierwszym obrazku :) Dziwi mnie trochę to, że na pierwszym obrazku Kion ma grzywkę, a na drugim nie. To w końcu ma te grzywkę czy nie? To samo dotyczy Miujizy. W zakładce "bohaterowie" ma grzywkę, a na banerze nie (dlatego pomyliłam go z Bahatim) Szkoda mi trochę Chaki. Jest najmniejszy z lwiątek to musi walczyć o pozycję, a już od razu wszyscy go nie lubią. Bahati z charakteru też mi się podoba. Myślę, że Leah będzie miała mu za złe to, że okaleczył jej syna. Ciekawie by było gdyby Chaka uratował Valentine, ale przez skręconą łapę i obrażenia po walce byłby zbyt słaby, żeby pomóc sobie samemu i porwałby go prąd, ale by przeżył i może znalazłby go Khari albo jakiś inny lew, ale Chaka uderzyłby się w głowę i zapomniałby kim jest (moim zdaniem byłoby tak ciekawie, ale nie zarzucam ci swojej wersji)
    Czekam na C.D.
    Na krollew-trocheinaczej.blogspot.com pojawiła się nowa notka. Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały rozdział. Bardzo spodobał mi się opis walki i dramatyczne zakończenie notki.
    Biedna Valentine... Nawet, jeśli ktoś rzuci się jej na pomoc (jestem prawie pewna że Kion, albo Chaka), to myślę, że taki wypadek na pewno miałoby zły wpływ na każde zdrowe lwiątko, a Val i tak ma problemy z układem oddechowym... Podczas, gdy będzie płynąć nieprzytomnie woda może nalać jej się do płuc, a stąd już o krok od jakiejś naprawdę poważnej choroby. Strasznie mi jej szkoda, po tym, jak rozdzieliła walczących księżniczka zyskała sporo w moich oczach.
    Bahati i Chaka zachowali się nie najmądrzej, ale jakoś im się nie dziwię. Po za tym, dzięki ich walce było ciekawie XD
    O co chodziło Bahatiemu z tym ,,księciuniem"? Też mnie to zdanie mocno zdziwiło.
    Tak po za tym, to już pięćdziesiąty rozdział na tym blogu! Gratuluję wytrwałości i pozdrawiam serdecznie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Głupio wyszło z walką, Val jest dziwna. Fajny rozdział ale nie współczuję jej, może się dla mnie utopić. Jakby za nią nie przepadam.

    Valerie Lioness

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajna nocia, biedna Val :(

    OdpowiedzUsuń