- To nadal jest, jak i była członkini stada. Młoda lwica, która ma przed sobą otwarty choryzonty. Nauczy się żyć ze ślepotą i udowodni wszystkim, ze jest w stanie normalnie funkcjonować.
Sawa właśnie tak odpowiedział na obawy siostry.
- Dziękuję bracie. Dziękuje, ze nadal tak o niej myślisz. - Lew przytulił Idię.
- Nie martw się. Poradzi sobie. To w końcu krew naszego ojca.
Amara przytulała się do siostry. Ta swoim pustym wzrokiem spoglądała w dal. Panowała cisza, która nagle została przerwana przez Shani.
- Babciu, jest jedna rzecz, której nie widziałam. A strasznie bym chciała.
- Co to takiego kochanie? Może uda mi się to tobie opowiedzieć?
- Moje oczy. Jakie były? Jakiego koloru?
Złota lwica była zaskoczona tym pytaniem. Nie wiedziała jak odpowiedzieć. Musiała dobrze przemyśleć odpowiedź.
- Były naprawdę piękne. Nie odziedziczyłaś ich po żadnym z rodziców. Miały kolor czystego bursztynu. Były złoto brązowe i lśniące. - Lwiczka posmutniała - Shani, może i straciły swój blask, ale to niczego nie zmienia. Nadal jesteś taka jaka byłaś. Uwierz mi.
- Dziękuję. Wyobraziłam je sobie. Naprawdę piękne.
Amara uśmiechnęła się. Po chwili także coś do niej dotarło.
- Babciu, a jaki był tata? Jak wyglądał?
- Na to pytanie niech odpowie Wam Wasza mama. Ona lepiej go opisze. Ja zapamiętałam go jako bohatera. O więcej pytajcie mamę.
Na Lwiej Skale Sawa przechadzał się i rozmyślał jak zadbać o bezpieczeństwo Wolnej Ziemi. Nie mógł sie już doczekać, kiedy jego córka dorośnie i przejmie na niej władzę. Spojrzał czule na Agile'go, który właśnie pilnował jego dzieci. Eclipse była na polowaniu z resztą lwic. Lis pustynny dobrze radził sobie z maluchami. Książęta wręcz go uwielbiały. Valentine mogła z nim rozmawiać o wszystkim, natomiast Kiongozi nie mógł przestać bawić się jego ogonem.
- Valentine, zabaw się ze mną. Proszę siostrzyczko.
- Kiongozi, nie mam ochoty. Rozmawiam z Agile.
starszy brat skoczył na siostrę zmuszając ją do pogoni. Zdenerwowana lwiczka rzuciła się za bratem. Biały nie dawał się tak łatwo i pragnąc wygranej przygniótł ja do ziemi. Pomimo próśb lwiczki nie schodził z niej. Przez chwilę stracił poczucie delikatności i przydusił ja ciut za mocno. Lwiczka zaczęła się dusić. Dziwne dźwięki wystraszyły brata zmuszając go do zejscia. Mimo wszystko lwiczka nadal nie mogła złapać oddechu.
- Valentine! Wszystko w porządku? - Ojciec podbiegł do dzieci i pomóc córce złapać oddech.
- Tak tato, już dobrze. Wystraszyłam się.
- Przepraszam Valentine! Ja nie chciałem. Byłem trochę za mocny.
- Kion, wszystko dobrze, ale musisz bardziej uważać. Twoja siostra często moze mieć problemy z oddechem.
- Dlaczego tato?
- Widzisz kochanie, urodziłaś się lekko chora. Rafiki mówił, że do końca życia mozesz bardzo szybko się męczyć i mieć duszności przy dużym wysiłku. Dlatego musisz bardzo uważać. Ale też bez przesady. Nikt nie zabrania się bawić.
Król odszedł od dzieci. Valentine lekko posmutniała. Kiongozi'emu zrobiło się strasznie przykro i głupio. Nie wiedział co powiedzieć. Agile otulił małą brązową.
- Martwisz się Valentine?
- Tak. Właśnie się dowiedziałam, że jestem chora. Czyli do niczego się nie nadaję.
- Nie mów tak. Jesteś naprawdę piękna. Masz niezwykłą barwę sierści oraz cudowny charakter. Wyrośniesz na wspaniałą lwicę i żadna choroba w niczym ci nie przeszkodzi.
- No właśnie siostrzyczko. Ja nikomu nie pozwolę cię z tego powodu obrażać. Będziesz najlepszą lwicę polującą, walczącą, będziesz wspaniała.
- Nie prawda, choroba automatycznie mnie dyskwalifikuje do czegokolwiek.
- Nie zgadzam się. Siostro, wszyscy cię kochają, a ja szczególnie. Zawsze będziesz dla mnie najważniejsza. Jesteś księżniczką i nie zapominaj o tym. Masz pewne przywileje, należy ci się szacunek.
Sawa przysłuchiwał się tej całej przemowie syna. Widać było, ze ma królewskie podejście do życia, ale za bardzo niezależne. Przywileje, to prawda, ale do pewnego stopnia. Będzie musiał mu to wytłumaczyć, lepiej jak najszybciej.
Czemu najfajniejsze postacie są chore.Kion będzie wspaniałym królem tak troszczy się o siostrę.Super notka
OdpowiedzUsuńWspaniała notka ^^ Nie ma co się rozpisywać. Po prostu, jak zwykle genialna. Tylko szkoda Shani ;-;
OdpowiedzUsuńJak mi szkoda Shani :( A widać że Kion jest bardzo mądry i wyrośnie na dobrego króla. Mam nadzieję że w następnej notce napiszesz jak Idia opowiada córkom o ich tacie. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńFajna notka:) A kiedy napiszesz o Kharim?
OdpowiedzUsuńFajny post :) Trochę krótki, ale mam nadzieję, że następny będzie dłuższy. Napiszesz może rozdział w którym lwiczki spotykają ducha swojego ojca?
OdpowiedzUsuńEkstra pościk.
OdpowiedzUsuńSzybko go się czytało, chodź na pierwszy rzut oka - był długi.
;)
Cudo-post. Kion jest mądry, ale według Mnie to Valentine byłaby lepszą kandydatką na królową ( bo chyba jeszcze Sawa nie wybrał następcy ) .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, :)
Przecież w tekscie jest że Valentine będzie rządzić wolną ziemią
UsuńŚwietny post .Kion zapowiada się świetnym królem :) Szkoda że Amara i Shani nie poznały swojego ojca ! Pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuńNiezła nocia (ciągle czytam tylko ostatnio nie miałam czasu się logować i dlatego nie komentowałam sorka)
OdpowiedzUsuńNie najgorszy ten blog ale widziałam lepsze
OdpowiedzUsuńkiedy kolejna nocia? (jak masz czas to zajżyj na mojego bloga)
OdpowiedzUsuń