poniedziałek, 4 maja 2015

#41 Jej ostatnie spojrzenie

Najpierw parę spraw a potem notka.
Widzę nowych czytelników, cudownie. Moi drodzy wszyscy, niektórzy amcie kilka blogów i jak chcę się z Wami skontaktować, aby np. odpisać na pytanie lub o czymś poinformować to chciałabym wiedzieć jak sie z Wami skontaktować. Nie chcę odpisywać na wasze pytania prywatne, lub dotyczące obrazków na tym blogu, tylko bezpośrednio u Was. Proszę Was, abyście w nowej zakładce pt. kontakt napisali mi jak, albo na jakim blogu mogę Was spotkać, tak abyście przeczytali moje odpowiedzi dla Was. Proszę mi takze od razu napisać, które blogi sa aktualne, a które nie. Nie chcę dodawać do obserwowanych blogów tych, które są nieaktualne. Wystarczy nazwa, a możecie linki. Dziękuję. Pozdrawiam.


Czas mijał szybko, ale lwiątka rosły wolno. Nie były już nieporadnymi maluchami. Teraz były rozbrykane i strasznie hałaśliwe. Zaczął ukazywać się ich prawdziwy charakter. Valentine była niezwykle opiekuńcza, ale uwielbiała szaleć i robić coś wbrew zasadom. Co innego Kiongozi. Nie interesowały go inne lwiątka. Nie był agresywny wobec nich, ale nie przepadał za wspólnym spędzaniem czasu. Jedynie Miujiza działał na niego uczuciowo. Mimo wszystko Kioni był bardzo zrównoważony. Chaka miał porywczy charakter. Nie był już jednym wielkim śpiochem. Szaleństwa i zabawy były dla niego wszystkim. Księżniczka była dla niego faworytką. Strasznie ją uwielbiał. Mógł z nią przebywać bez przerwy. Dwie siostry Amara i Shani były zupełnie różne. Amara jako starsza zawsze pilnowała młodszej siostry bez marudzenia. Razem robiły dosłownie wszystko. Była zrównoważona i inteligentna, ale według wszystkich nie wiedziała czym jest dobra zabawa. Bywała naprawdę smętna. Za to Shani była nierozgarnięta. Uprzejma, towarzyska i wesoła. Nic jej nie przeszkadzało. Za to Miujiza i Zawadi byli jak typowe bliźnięta. tacy sami. Rozrabiaccy, weseli, ale często także nerwowi. To niestety stresowało dorosłych. Najbardziej obawiała się Kiara, która pamiętała jako jedyna dawne dzieje. I Zirę.

Oprócz Kiongoziego pozostałe lwiątka cechowała jedna rzecz. On jako jedyny z całej siódemki nie był strachliwy. Pozostali podchodzili do życia z rezerwą i co nowe to musieli poznawać z rodzicami. Kiongozi taki nie był.
Wimbo i Wazi zostali parą. Bardzo się do siebie zbliżyli. Brązowy lew pokochał dzieci partnerki jak swoje własne, a one takze go zaakceptowały. nikt nie zamierzał ukrywać, ze jest on tylko ich przybranym ojcem. Sawa czuł, ze dotrzymał słowa obiecując, ze znajdzie dla niej partnera. O jej dawnych wybrykach niemal zapomniano. Wazi znów była częścią stada.

Tego dnia Dzień zaczął sie spokojnie. Nic nie zapowiadało tragedii jaka miała dzisiaj nastąpić. Idia postanowiła zabrać córki na spacer. Amarę wzięła w pysk, a Shani posadziła sobie na grzbiecie. Poinformowała brata, ze wróci w samo południe.
- Może w razie kłopotów powinnaś zabrać ze sobą kogoś kto nas powiadomi o problemach?
- Dziękuję ci Sawa, ale poradzę sobie. Poza tym Agile jest zajęty - stwierdziła widząc lisa bawiącego się z Kiongozim - a nie chcę nikogo innego. Poradzę sobie, jestem już dorosłą lwicą.
- Wiem siostro. Wiem. Ale wciąż pamiętam jak było dawniej. Miłego spaceru. Ja idę na Wolną Ziemię.
- Postanowiłeś już co z nią zrobisz?
- Tak. Oddam ją Valentine. Ale proszę, abyś zostawiła tą wiadomość wyłącznie dla siebie.
- Dobry wybór bracie. Wierz lub nie, ale jesteś wspaniałym królem. W moich oczach i oczach naszej rodziny jesteś wspanialszy od wszystkich swoich poprzedników.
Rodzeństwo przytuliło się. Lwica zbiegła ze skały i pognała na polanę, niedaleko baobabu mandryla. Chciała go okazjonalnie odwiedzić. Niestety nie było go chwilowo.
- Hmmm, w takim razie musimy poczekać na wujka Rafikiego. Tylko bądźcie dla niego miłe.
Lwiczki pisnęły radośnie i zaczęły się bawić. jednakże po chwili Amara się znudziła i zasnęła w cieniu drzewa obok mamy. Shani natomiast widząc konika polnego zaczęła za nim biec.
- Shani, nie oddalaj się!
Lwiczka spojrzała na mamę niechętnym wzrokiem. Nie lubiła jak się jej nakazywało ostrożność w trakcie zabawy. była przekonana, ze sama sobie poradzi.
W końcu zjawił się Rafiki. Widząc pomarańczową lwicę uśmiechnął się, podszedł do niej i objął przyjacielsko.
- Witaj Rafiki, czekaliśmy na ciebie.
- Czy coś się stało?
- Nie, ale przyszłyśmy z przyjacielską wizytą. Moje córki dawno cię nie widziały.
- Ja ich także. Jeśli chcesz mogę spróbowac określić ich przyszłość.
- Potrafiłbyś? No cóż jestem bardzo ciekawa. Spróbujmy.
- To zasługa duchów przodków. tylko oni wiedzą, co się stanie.
Weszli na wielkie drzewo i cała trójka usiadła na przeciwko Mandryla. Idia była opanowana i spokojnie siedziała w miejscu, dookoła niej szalały lwiczki nie mogąc się uspokoić.

- W porządku. Zaczynajmy.
Mandryl usiadł na przeciwko maluchów i zamknął oczy. Dziwne zachowanie zwróciło uwagę lwiczek, które w końcu się uspokoiły. Spoglądały na niego zaciekawione. Wiatr zerwał się. Parę zielonych listków zawirowało nad głową Amary. Mandryl otworzył oczy i z uśmiechem spojrzał na ich matkę.
- Hehe, Amara zapowiada się na inteligentną i moralną lwicę. Zdaje się, ze będzie najbardziej roztropna w stadzie. Ma inteligentne spojrzenie.
- Tak. Jest taka podobna do mojego Chaki.
- Nie martw się Idia. Trafił tam gdzie wszystkie dobre lwy. On cię widzi i czuwa nad Wami. Przykro mu, że nie zdołał poznać córek. Wierz mi, ze bardzo by tego chciał.
Lwicy poleciała łza z oka. Ale uśmiechała się.
- Zapowiada się, ze odziedziczy wspaniały talent śledczy, a zarazem przywódczy.
- To wspaniale. To teraz Shani.
Sytuacja się powtórzyła. Jednak tym razem jeden z liści był zwiędły. Lwica nie widziała w tym żadnej obawy. Ale Rafiki wręcz przeciwnie.
- Wyczuwam coś złego. Coś się wydarzy w jej życiu. Coś co zmieni jej życie na zawsze.
- Ale co dokładnie?
- Coś złego. Ale nie wiem dokładnie. Proszę pilnuj jej w najbliższych dniach. Duchy mówią, że będzie cierpieć, ale stanie się szczęśliwa.
- Ahhh, dziękuję Rafiki. Będę ją miała na oku.

Lwica zabrała córki. Nastawał wieczór. Idia czuła, ze w powietrzu coś się czai. Wróciły pod Lwią Skałę. Lwica powoli wchodziła na górę. Była zamyślona i nie zwracała na nic uwagi. Amara szła za nią,a le Shani dostrzegła coś co jej się spodobało. Starsza siostra nie zbliżała się, ale przyglądała cicho z oddali. Kobra zaczęła pełznąć w stronę brązowej lwiczki. Mała nie wiedziała, ze powinna uciekać i jedyne co robiła to nie odwracała wzroku od gada. Nagle Idia dotrzegła niebezpieczeństwo. Ale było za późno.


Piękne, imbirowe oczy Shani po raz ostatni ujrzały piękno świata i straciły swój blask. Wystraszona odskoczyła, czując zarazem ogromny ból i pieczenie. Piszczała. Starsza siostra zasłoniła ją swoim ciałem, aby ją uspokoić. Nie wiedziała co się dzieje. Kobra dalej pełzła w ich stronę. Idia jednym skokiem znalazła się przy córkach. Zasłoniła i zamachnęła na napastnika. Wąż próbował ją ugryźć, ale nie mógł trafić. Lwica była szybsza. Z całej siły uderzyła gada, a ten z impetem uderzył o skalną półkę. Uderzenie było tak silne, ze zabiło kobrę. Idia zabrała córkę w pysk i zabrała do groty wywołując poruszenie. Shani nie otwierała nadal nie otwierała oczu. Ale już się uspokoiła. Całe stado zgromadziło się wkoło. Lwica opowiedziała, ze kobra jej coś zrobiła. Na ciele nie było śladu ugryzień. Dopiero po chwili lwiczka otworzyła oczy. Były blade. Martwe. 
- Co jej się stało? Co z jej oczami?! - Idia panikowała. Jedynie Kiara znała odpowiedź.
- To kobra plująca. Trafiła swoim jadem z jej oczy.
- Mamo, co to oznacza? Co się stało.
- Przyjrzyj się. Przykro mi, ale... Shani straciła wzrok. Jest ślepa.

12 komentarzy:

  1. Biedna Shani... Strasznie mi jej szkoda, będzie niepełnosprawna już na zawsze. To przerażające, ale widać tak musiało być...
    Co do kontaktu, to jak na razie mam stronę, która służy mi za taką jakby rupieciarnię: panowanie-gizy-i-tofautiego/p/bez-tytuu.html (jutro postprzątam ją i jakoś nazwę). Tam możesz pisać, jeżeli chcesz.
    Oczywiście, mój blog cały czas jest aktywny, mam już nawet ułożony mniej więcej w głowie nowy rozdział :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy post. Czekałam na rozdział związany z pierwszym obrazkiem i wreszcie jest:) U mnie na jednym z blogów główny bohater też jest ślepy, ale tylko na jedno oko. A Shani i inne lwiątka są w takim wieku jak Shani na pierwszym obrazku czy na drugim?

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedna Shani ale pociesza mnie że będzie szczęśliwa :) Kontakt podałam w zakładce o tej samej nazwie . Przepraszam że nie dodałam nic nowego ale zmieniam bieg histori . Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. DLACZEGO ROBISZ TYLE TRAGEDII! Uśmiercasz najfajniejsze postacie, a teraz ta fajna Shani straciła wzrok. Nie wiem dlaczego. Czemu będzie szczęśliwa? Po stracie wzroku nikt nie jest szcześliwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Alicjo Nie powiem
      Strata wzroku nie jest nieszczęściem
      Bez wzroku da się żyć
      Sama znam osobę która nie widzi na jedno oko nie robi sobie z tego kłopotów :)
      Co do notki
      Żal mi Shani taka mala a już poszkodowana
      Notka wyszła Ci wspaniałe
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Wiem, bez wzroku można żyć, ale co to za życie. I co , mówisz , że to nie jest nieszczęście? A co, może utrata wzroku to wielkie szczęście? A ta osoba, która nie widzi na jedno oko, to nie widzi na jedno, a nie na dwa.
      Nie chcę być bezczelna czy coś, ale to raczej nieszczęście.

      Usuń
    3. Raczej tak z początku tak to nie szczęście

      Usuń
    4. No, ja osobiście uważam, że utrata wzroku, i to w tak młodym wieku, nie przeszkadza w byciu szczęśliwym. Nie mając wzroku, też można się zakochać, zaprzyjaźnić, życ normalnie. Na dodatek, Shani jest w takim wieku, że nie widziała jeszcze wiele, więc nie ma czego jej brakować. Pewnie też o tym wydarzeniu po jakimś czasie zapomni i będzie żyć, tak jak żyła kiedyś ;)

      Usuń
  5. Biedna Shani taka malutka, a spotkało ją takie nieszczęście :(. Notka mimo to wspaniała.

    OdpowiedzUsuń
  6. Smutno Mi z powodu Shani. Taka mała lwiczka, która mogła jeszcze wiele w życiu zobaczyć - już jest ociemniała.
    Ale cieszę się z powodu Amary - ona jest podobna do ojca w talentach i będzie jak on oraz ( jak rzekł Rafiki ) będzie jej się dobrze powodzić. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam, że tak późno komentuję. Brawo, kolejny wspaniały rozdział! Mimo to biedna Shani ;-; Co do reszty lwiątek to po cichu liczyłam, że Chaka zaprzyjaźni się najbardziej z Amarą, ale to twój blog i chyba już wiem co planujesz :D W każdym razie, gratuluję talentu do pisania opowiadań ;)
    __________________________________
    http://stories-in-the-fog.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń