sobota, 3 sierpnia 2013

7# Oddasz mi tron?

Tygodnie mijały szczęśliwie dla wszystkich na Lwiej Ziemi.Sawa i Eclipse byli najszczęśliwsi.Jednak nie byli już jedyną parą wśród lwiątek.Akila i Dogo byli ze sobą już od tygodnia, a również Leah i Asante yakże coś łączyło.Jedynie Idia nie miała nikogo, ale to jej nie przeszkadzało.Wolała być wolna.Tego ranka wszystkie maluchy bawiły się najlepsze w berka.Idia goniła i w pewnej chwili skoczyła na białą lwiczkę i zaczęła ją gryźć w ucho.

Ta tylko się śmiała.Potem wszystkie lwiątka rzuciły się jedno na drugie.Postanowiły powchodzić na drzewa.Znały jedno na całej sawannie, które posiadało mnóstwo gałęzi, w sam raz do zabawy.Pobiegły do niego i zaczęły wspinaczkę.Idia weszła najwyżej.Leah próbowała wejść wyżej i dostać się do brata, ale topornie jej to szło.Przyjaciele byli tuż za nimi.Na końcu już wszyscy siedzieli w koronie drzewa i rozglądali się.

Eclipse usiadła obok Sawy i przytuliła się do niego.Siedzieli otoczeni najbliższymi im przyjaciółmi.Każde z nich wpatrywało się w królestwo, ale tylko Sawa i Eclipse jako przyszli władcy.Oni podziwiali widoki, ale książę w ten sposób patrolował teren.Rozglądał się czujnie.Po chwili w oddali dostrzegł nieznanego im lwa.Gdy był bliżej Sawa dostrzegł szczegóły takie jak złota sierść trochę ciemniejsza od dziadka i brązową grzywę.Był mniej więcej w wieku Kovu.
-Patrzcie.-Powiedział.
-Na co?Co widzisz/-Spytała Idia.
-Tam idzie jakiś lew.
Wszyscy wytężyli wzrok.
-Jest podobny do dziadka Simby-Powiedziała Leah.
-Chodźmy, dowiemy się czego chce.-Zaproponował Dogo.
Zeszli z drzewa i pobiegli w kierunku przybysza.Zagrodzili mu drogę.Lew wyglądał na zdezorientowanego.Sawa wyszedł na przód.
-Witaj przybyszu, kim jesteś?
Lew uniósł głowę i wystawił dumnie pierś.Zrobił poważną minę.
-Ja jestem Kopa, syn króla Simby i następca tronu Lwiej Ziemi.
Lwiątka były zdziwione tą odpowiedzią.Zaczęły patrzeć po sobie.
-Czemu wyglądacie tak dziwnie?-Spytał lew.-Kim wy jesteście?-Sawa znowu odpowiedział.
-Ja jestem książę Sawa, przyszły król tej ziemi.A to moje siostry, narzeczona i przyjaciele.
-Jak to?Ja jestem przyszłym królem.Jesteście dziećmi Simby?
-Nie, Kovu i Kiary.Aktualnych władców Lwiej Ziemi.Dziadek Simba i babcia Nala nie władają już.Od dawna.
-Co?To niemożliwe.Prosze zaprowadźcie mnie do nich.
Lwiątka zgodziły się poprowadziły Kopę na Lwią Skałę.Na szczęcie całe stado już tam było.Z oddali było ich widać.Gdy Kovu dosrzegł z daleka swoje dzieci i tajemniczego obcego, zaryczał głośno i gniewnie.Wszyscy się zerwali i spojrzeli tam gdzie on.Lwiątka i Kopa stali już na Lwiej Skale.Kovu odezwał się pierwszy.
-Dzieci kto to jest.Czemu przyprowadziliście go do mojego królestwa?
-Twojego królestwa?-Kopa zdenerwował się.
-Ależ tato on sam tutaj przyszedł.Mówi, że nazywa się Kopa i jest bratem mamy.Chciał tutaj przyjść.
Simba i Nala dopiero co się pokazali słysząc wieści.Spojrzeli na syna.Nala ze łzami w oczach podbiegła do niego i przytuliła syna.Również Simba to uczynił.Na końcu była Kiara.Król znał z przeszłości brata ukochanej.Nie mógł uwierzyć, że jego dawny przyjaciel przeżył.Chciał podejść i również go uściskać, ale gdy się zbliżył Kopa rzucił się na niego z rykiem.
-Kopa, co ty wyprawisz?Zejdź ze mnie.
-Nie, póki czegoś nie wyjaśnimy.Ojcze co to ma znaczyć?Ten wurzutek jest królem?I twoim mężem siostro?
-Nie mów tak o nim.-Kiara zezłościła się.
-Kopa to twój król.Zejdź z niego.-Rozkazał Simba.
-O nie, on nie jest moim królem.Nie ma prawa nim być, tylko ja.To ja jestem następcą.
-Nie Kopa, już nie.-Powiedziała Nala.
Lew zszedł z króla i spojrzał pytająco na matkę.
-Właśnie to twoje zachowanie wskazuje, że nie byłbyś godny na władcę.Nawet gdybyś nie zniknął, nie zostałbyś nim.Tylko Kovu i Kiara.
Nala zrobiła poważną minę i odeszła do jaskini.Dzieci i Simba zaraz za nią.Kopa stanął naprzeciwko Kovu.
-To wszystko przez ciebie.Odebrałeś mi rodziców i tron.
Złoty warczał na brązowego.Ten jednak nie zamierzał pokazać mu, ze ulega.
-Zważaj na swój ton.Mówisz do swego pana.Wróciłeś, byłeś moim przyjacielem i chce by znów tak było.Możesz zostać na Lwiej Ziemi z nami, ale uważaj.
Kovu smutny i zły zarazem poszedł do jaskini.Kiara patrzyła na brata dziwnym wzrokiem.
-Nie miałeś prawa tego mówić, nazywać tak mojego męża i napadać na niego.ZApamiętałam cię jako dobrego lwa.
-Kiara przepraszam.Ja po prostu jestem w szoku.Byłem nastepcą, a w między czasie tyle się zmieniło.On jest królem, ty jego zoną, macie dzieci nie ma już wyrzutków.Jest mi ciężko to pojąć.
-Wiem bracie, ale postaraj się żyć jak dawniej.Bedzie jak za dawnych czasów.I Vitani za tobą tęskni.Jest przy wodopoju, idź do niej.
Kiara poszła do groty, a Kopa tam gdzie wskazała mu siostra.Gdy się zobaczyli byli szczęśliwi.Przez całą noc rozmawiali i weselili się.Jak się okazało Vitani wciąż go kochała.A on ja.Między nimi gotowała się wspólna i radosna przyszłość.

4 komentarze:

  1. Super rozdział, Kopa i Tani pewnie znów będą parą :D Bardzo się z tego cieszę, myślę że Kopa uszanuje decyzje rodziców związaną z tym że Kovu jest królem, i nie będzie chciał toczyć wojny o tron!
    Czekam na kolejną notkę! ;3 Pozdrawiam Lila640

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Fajne obrazki, ciekawe czy Idia znajdzie kogoś, liczę na to, bo to moja ulubiona postać!!! Cieszę, sie z tego, że Kopa wrócił i że jest teraz z Vitani, nie dziwię się że tak zareagował... Czkam z niecierpliwością na kolejny równie fantastyczny rozdział i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń