Minął miesiąc i nie wiadomo jak, ale Bahati dowiedział się jakoś o schdzce swojego przybranego rodzeństwa z ich ojcem. Był wściekły i zamierzał to natychmiast wyjaśnić. Nikomu nic nie powiedział, zamierzał to załatwić w cztery oczy. Dopadł Miujizę i Hapanę nad wodopojem. Gwałtownie skoczył między nich.
- Bahati! Co ty wyprawiasz? - Ryknęła Hapana.
- Muszę porozmawiać z Miujizą. Na osobności.
- Jestem zajety bracie. Możemy to przełożyć?
- Nie! Musisz mi coś wyjaśnić!
- Jesteśmy zajęci - krzyknęła lwica - jakim prawem nam...
- Nie wtrącaj się Hapana!
- Hej, jak ty się do niej zwracasz?! Hamuj się Bahati!
Miujiza wcale nie musiał bronić lwicy, ponieważ ona sama doskonale to potrafiła. Skoczyła na brązowego i nie zamierzała z niego zejść.
- Jeśli masz jakiś problem, to moze omówimy go razem? - Była wściekła. A kiedy ten milczał, lwica wbijała mu pazury w klatke piersiową. Skoro tak...
- W jakim celu spotkałeś się z ojcem!?
Szary zesztywniał. Przecież to była tajemnica. Ruda odwróciła wzrok od brązowego i zdezorientowana spojrzała na partnera. Rządała wyjaśnień.
- Coś ty zrobił? Spotkałeś się z Kharim? Po co? I czemu mi nie powiedziałeś?
- To rzeczywiście nie jest rozmowa na teraz. Hapana, wyjaśnię ci to, obiecuję, ale faktycznie... zostaw nas samych teraz.
- Myslałam, ze mi ufasz.
- Bo tak jest. Tobie ufam najbardziej, ale...
- Wyduś to z siebie! - Lew wziął głęboki wdech.
- Poprosiłem go o pomoc. Chciałem, aby nauczył mnie walczyć. Abym mógł chronić ciebie i moze kiedyś nasza rodzinę. Sama widziałaś, na razie tego nie potrafie.
- Bracie, co ci strzeliło do głowy? Nie wiesz na co się porywasz. On nie bedzie ci dawał zadnych forów. Nie zawaha się ciebie zranić, myślisz, ze jak uda ci się wyjaśnić blizny?
Nastolatek był zmieszany, ale nie zamierzał zrezygnować z nauk ojca, w końcu już je zacząl. Spotykał się z Kharim nocami. Poprosił więc dziewczynę i brata, aby utrzymali to w tajemnicy. I w razie czego ukrywali go przed stadem.
W tym czasie ktoś inny zdołał znaleźć rozwiązanie problemu przyjaciela. A konkretnie Valentine zdołała pomóc Nuadzie. Król zgodził się przygotować złotego do dołączenia do straży. Pałał takim entuzjazmem, ze Sawa nie mógł odmówić. Wręcz był szczęśliwy, ponieważ liczył na stałego lidera gwardii. Ale wyznaczył do tego celu swoją córkę. Nie bardzo się to lwicy podobało. Ale co mogła zrobić? Kiedy jednak zaczęła go szkolić przekonała się do niego samego, jak i do swojej roli nauczyciela. Czuła się swobodnie. I coraz bardziej zbliżała do złotego lwa.
W końcu doszło do tego, ze zostali potajemną parą. Valentine nikomu nie chciała mówić o swoim związku. Peszyła się kiedy ktoś o to pytał. Uważała to za swoją prywatną sprawę. Poza tym bała się reakcji niektórych członków stada. Narumi, rodziców, brata i niszy, ale takze Chaki. Wsparcie znalazła w Amarze, swojej najlepszej przyjaciółce. Tylko ona o nich wiedziała. Kuzynka wiedziała, ze moze być to ciężkie, aby się przyzwyczaić, ale jej zdaniem Valentine wcale nie była w tak złej sytuacji o jakiej myślała. W końcu to ona była w związku z synem wyrzutka. Nie ukrywali się już, ale nigdy tak naprawdę nie przyznali się do spotykania ze sobą. Samo się wydało.
Któregoś dnia Lwia Skała została pusta. Valentine i Nuada postanowili to wykorzystać dla siebie. Mięli cały poranek dla siebie, bo wszyscy wybrali się nad wodopój. Para radośnie skakała dookoła siebie. Zloty ciągle próbował ją znieczulić na czułości, ale lwica ciężko znosiła bliskość samca. Nadal miała uraz i nie podobało jej się przytulanie. Starała się o tym nie myśleć, kiedy dochodziło co do czego.
Radośnie wbiegła na czubek Lwiej Skały i spoglądała na krainę. Nuada biegł za nią, ale zatrzymał się przed samym wydłużeniem skały. Lwica odwróciła się do niego.
- Co się dzieje?
- Jakie widoki?
- Chodź i się przekonaj! Z tond widać piękne krajobrazy.
- Nie mogę. Wiesz o tym.
Lwica zeszła i zaszła go od tyłu. Pchnęła lekko, aby się ruszył.
- Możesz. Nisza nie jest jeszcze żoną mojego brata i ma do tego prawo. Więc ty, ze mną, także. Śmiało.
Para stanęła obok siebie. Nuadzie zabrało dech w piersiach. Bardzo mu się podobało. Nie mógł opanować zachwytu. Księżniczka zaśmiała się głośno widząc jego podniecenie. Oboje spojrzeli po sobie. Nuada szeroko się uśmiechał. A już po chwili oboje patrzyli na siebie z głębokim zauroczeniem. Zamknęli oczy i zaczęli zbliżać do siebie pyski. Kiedy ich nosy się zetknęły ze sobą oboje usłyszeli groźne warknięcie. Zdezorientowani spojrzeli w tył. To był Chaka. Złowrogo spoglądał na zakochaną parę.
Brązowa nikomu o tym nie wspominała, ale ostatnimi czasy, jej kuzyn, robił co tylko mógł, aby lwica została jego partnerką. Zalecał się, odciągał od stada, próbował skłócić z rodziną. Pewnego dnia wyznał jej, że zasługuje na koronę i chcę ją zdobyć będąc jej mężem. Zaraz jednak szybko dodał, ze to z miłości, w co nikt by nie uwierzył. W tedy jednak lwica srogo go pokarała, łamiąc kilka żeber silnym ciosem o wielki głaz. Ten jednak zdążył wydobrzeć.
- Jak śmiesz Valentine!? Ty i on? Lew z nie wiadomo skąd, pod wodzami starszej siostry? Który nikt nie mógł ci zaoferować? To jego wybrałaś? Myslałem, ze stać cię na więcej!
- Że niby na kogo? Ciebie? Nie kpij Chaka. Dla mnie jesteś nikim!
- Nie mów tak! Jesteśmy rodziną! i Moglibyśmy być razem szczęśliwi! Jako władcy!
- Ty nic nie rozumiesz. Nie byłbyś żadnym władcą. Mój brat jest głównym panem Lwiej Ziemi. Ty nie zasługujesz nawet na Cmentarzysko!
Beżowy nie wytrzymał. Skoczył ku parze, próbując dorwać Nuadę. Wkroczył między nich. Umyślnie tylnymi łapami pchnął księżniczkę bardzo mocno, aby nie wtrąciła się w jego walkę. Następnie zwrócił się przeciwko Nuadzie.
Złoty jednak nie zamierzał pozostawać dłużnym. Chaka obraził jego partnerkę. Niedopuszczalne. Nauki Val na coś się przydały. Ale beżowy nastolatek był wściekły i jego domena siły mocno dawała o sobie znać. Bitwa była na poważnie. Chaka tracił nad sobą kontrolę. Bez opamiętania gryzł i uderzał. Bitwa przypominała walkę o koronę SImby i Skazy. Obaj stawali na tylnych łapach i z rykiem uderzali w siebie łapami, dodajac do tego pazury. Nuada chwycił zębami za kark Chakę i rzucił nim w stronę przepaści. Temu jednak udało się złapać wystajacego czubka. Wdrapał się z powrotem.
Valentine widziała, ze oboje tracą siłę. Musiała ich rozdzielić, wiec teraz i ona skoczyła na grzbiet kuzyna. Wbiła się w niego tak, aż krew zaczęła spływać po jego ciele. Ból sprawił, ze adrenalina uderzyła Chace do głowy. Skoczył i zwalił z siebie lwicę.Był otoczony przez parę. Ale on jedynie czekał na atak. Był gotów. Jednego jednak nie przewidział. Że Nuada wcale nie był bezbronny. Złoty nastolatek przeskoczył nad nim i machając chaotycznie łapami sprawił, ze Chaka ponownie zbliżył się do urwiska. Obaj tylko na siebie ryczeli, ale Nuada przyjął pozycję bojową...
- Nigdy więcej, nie waż się obrażać mojej ukochanej! Trzymaj się od niej z daleka!
Wział wdech i zaryczał. Nie był to tylko groźny dźwięk! Tuż nad nim, na niebie, pojawiły się głowy lwów uformowane z chmur, które zaryczały wraz z młodym lwem. Siła dźwięku była tak potężna, ze Chaka od razu oprzytomniał, stracił przyczepność w łapach i niewidzialna, ale głośna siła zepchnęła go z Lwiej Skały. Młody lew spadał obijając się o głazy, aż w końcu wylądował z impetem na twardym podłożu.
Chwila minęła nim się podniósł. Spoglądał w górę na dumnego i wściekłego Nuadę. Był oszołomiony. Kiedy wstał i odwrócił głowę dostrzegł całe stado stojące u podnóża Lwiej Skały. Nikt się nie ruszał. Nikt się nie odzywał.
Awantura powstała dopiero kilka chwil później. Król nakazał wszystkim zając się sobą, natomiast Chakę i Nuadę wezwał na rozmowę, na osobności.
Nastolatkowie zebrali się w kole pod Lwią Skałą i wyczekiwali wyjaśnień księżniczki.
- Val, co się stało? - Zaczęła Nisza - Czy ja się przesłyszałam, czy mój brat użył Ryku?
- Nie wydaje Wam się. Walczył wraz z Chaką i... to się stało.
- Ale dlaczego? Czy on znowu coś ci zrobił? - Kiongozi porwał się na równe łapy.
- Nie, nie, ale chciał. Bo widzicie... ja i Nuada jesteśmy razem. Spotykamy się od niespełna miesiąca, po tym jak ojciec poprosił mnie, abym go uczyła walczyć. Jesteśmy zakochani. Chaka nas przyłapał. Wpadł w szał.
- A więc Nuada stanał w obronie mojej siostry... Val, czemu nic nie powiedziałaś? Że się spotykacie? Od kiedy to masz przede mną tajemnice. Pilnowałbym Chaki. Ale cieszę się. My wszyscy - towarzysze pokiwali głowami - Kto by pomyślał, prawda Nisza?
- Ach, tak. Mój brat jest prawdziwym liderem Lwiej Straży! Jestem taka dumna. Ale boję się o to co teraz z nimi będzie. Król z nimi rozmawia.
Nastolatkowie długo dyskutowali. Ksieżniczka była zbyt zmęczona by czekać. Z towarzyszami udała się na polanę. W drodze Kiongozi i Nisza zostali z tyłu. Ta para przeżywała najcięższe chwile. Ponieważ złota nie robiła już zupełnie nic, aby zwrócić na siebie uwagę ksiecia. ALe nie było tak, ze jej nie zależało. Było jej przykro. Czuła sie pusta. Czy miała zyć w zakłamanym związku? Czy miała wyznać wszystkim prawdę i zostać sama? Ale nie wiedziała, ze Kiongozi właśnie na to liczył. Że lwica przestanie na niego naciskać. Prawda była taka że im bardziej ona się odsuwała, tym on chciał być bliżej. Ale wciąż nie czuł się gotowy na poważny związek.
Tym czasem...
- Lisa!!!
- Tak, skarbie?
- Ten dzieciak użył ryku!
- Czego? Kto? O czym ty mówisz?
- Nie słyszałaś najświeższych wieści? Na Lwiej ZIemi, jeden z tych nastolatków, nowo przybyłych, brat narzeczonej ksiecia, użył Ryku Przodków! Wiesz co to znaczy?
- Nie! Niby skąd!?
- To znaczy, ze pojawił się lider! Przywódca Lwiej Straży, najpotężniejszej grupy bojowej w królestwie. Do tej pory byli słabi i nieudolni. A teraz, zyskali siłę! W pojedynkę są nikim. Razem są potęgą!
- Nie wiem czym się przejmujesz. Chyba zapominasz, ze w Gwardii mamy naszego syna. I ty swojego. Pomagałeś Miujizie, nie może tak po prostu o tym zapomnieć. Wisi ci przysługę.
- To nie takie łatwe. On jest oddany Lwiej Ziemi. Ale... chyba mam plan. Już wiem co zrobimy! Lisa, będziesz mi potrzebna.
- Co zamierzasz?
- Musimy podzielić Lwią Gwardię! To jedyne rozwiazanie. Skłócić ich. Zniszczyć. A uda się nam to tylko w tedy gdy będziemy mogli wpłynąć na naszego syna. A komu się to uda lepiej niż jego własnej matce?
- Jak mam to zrobić? Zwariowałeś? Nie wejdę na Lwią Ziemię. Bahati musiałby tutaj przyjść.
- Zrobi to. Jeżeli ktoś mu doniesie, ze jest potrzebny swojej zaatakowanej i osłabionej matce.
Lisie zrzedła mina. Nie wiedziała co się dzieje. Nagle koło niej pojawiły się trzy lwice z nowego stada. Partnerka Khariego domyślała się co się dzieje. Przerzucała wzrok po nich wszystkich aż utkwiła go w pysku Khariego. Smutnego i z poczuciem winy, Spojrzał na nią błagalnymi oczami.
- Wybacz najdroższa. To dla naszego syna...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Powiem Wam coś ludzie. Jakiś czas temu straciłam wiarę w powodzenie tego bloga. Po prostu zaczełam pisać jakaś nudną telenowelę. A to mi zupełnie nieodpowiadało. Musiałam coś wymyślić, aby go uratować. I tak... skracam okres wieku nastoletniego, dlatego tak ominęłam i pospiesznie opisałam wydarzenia z miesiaca ich życia. Mam nadzieję, zę to zrozumiecie, ale muszę przejść do sedna i jakiejś akcji. Ale mam nadzieję, ze jakoś wybrnęłam? Naprawię tego bloga, bo go kocham i Was też. Przysięgam, ze zrobię wszystko abyście znowu go pokochali.
Nie wiem o czym mówisz... zawsze jest ciekawie... rozdział jak zwykle boski... czekam na kolejny ☺
OdpowiedzUsuńStel
Boże...człowieku zawału bym dostała przez te pierwsze słowa bo myślałam,że chcesz go opuścić...nie strasz mnie!!! Szczerze mówiąc to cieszę się,że ominęłaś ten cały miesiąc...szkoda mi tylko,że tak mało jest o Bahadim i Amarze...no,ale to nie są główni bohaterowie.No i ten koniec taki intrygujący...ciekawa jestem co bd z Bahadim. I w końcu Chaka został poszkodowany,a raczej znowu!Hah! Jest ofiarą losu xd Tak wracając do bloga,że chcesz abyśmy znowu go pokochali...to ja i tak go bardzo bardzo kocham <3<3<3 Jednak przypomniałam sb jak dopiero trafiłam na niego...to było półtora roku temu i zaczęłam go czytać i tak mega mi się spodobał i to właśnie dzięki niemu również zaczęłam blogować.Więc mg być ci tak naprawdę wdzięczna,że jak wpisałam "Blog o Królu lwie" to twój wyskoczył jako pierwszy i zaczęłam go czytać. Dziękuje:*:*
OdpowiedzUsuńTen bloog jest super nie wątpie ale wieże w ciebie i blooga i będe go czytać do póki się nieskończy i mam nadzieje że nigdy to sie niestanie. Ps- fajna notka
OdpowiedzUsuńCieszę się że Nuada i Valentine są razem, świetna notka. Czekam na kolejną. . .
OdpowiedzUsuńIII JE! ~Timon 1994
OdpowiedzUsuńNotka jak zwykle swietna. A ty jestes klamco!! nie robisz telenoweli. Telenowela to cos co zrobilas po tych kreskach!! xD Szkoda mi Chaki. Ciekawi mnie jego Zachowanie skoro Nuada jest jego szefem xD
~Sarabina
To się dzieje :) naprawdę fainie napisane ;) Tak cos podejrzewałam że Nuada będzie z Val :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
po pierwsze: fajnie*
UsuńPo drugie jest napisane ze od niedawna są parą. :)
Pozdrawiam
Nuada giń !!! Zemszczę się! Valentine przesadziła z tym że Chaka, (którego przypominam nazywała " swoim malutkim, kochanym, kuzynkiem") nie zasługuje nawet na Cmentarzysko. Mam nadzieję że Chaka się nie podda. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńTen tekst był dawno temu XD
UsuńBiedny Krzak.
OdpowiedzUsuń