- Martwisz się czymś Kiongozi?
- Hazar chyba odszedł.
- Czemu tak ci zależy na znalezieniu go?
- Chciałbym aby został przywódcą Lwiej Gwardii. Mimo, ze nie należy do stada.
- Mogę go dla ciebie poszukać. Pamiętaj, że jestem zwiadowcą.
- Dziękuję Agile. Jesteś moim wiernym przyjacielem.
- Nie tylko przyjacielem ale takze opiekunem i jako opiekun proszę cię, abyś przemyślał jeszcze raz czy tak naprawdę tego chcesz, uratował cię, ale nie znasz go. Poszukam go, a ty nie pakuj się w kłopoty.
- W takim razie ruszaj, prędko.
Ale Agile nie znalazł dawniej nastoletniego lwa. Hazar musiał już dawno odejść. Kiongozi miał przeczucie spóźnienia się, ale powiedział sobie, ze w takim razie trudno, będzie ktoś inny. tylko kto? Ojciec myślał nad kimś z obecnych członków. Ale każdy wspaniale sprawdzał się w swojej roli. Książę myślał i myślał i chociaż coraz mniej go to obchodziło, to chciał pomóc ojcu. Pewnego razu Sawa podszedł do syna pogrążonego z rozmyśleniach.
- Chyba już wiem kogo obsadzę na stanowisku lidera - Zaczął ojciec - Jeśli nie masz zastępstwa oczywiście.
- Wszystko mi jedno. Tato, czy to naprawdę konieczne? W końcu nikt nas nie atakuje od czasu gdy Khari zabił babcię Kiarę. Po co nam Lwia Gwardia, skoro nic się nie dzieje? Nawet hien już nie ma.
- Skąd takie podejście synu? Dawniej szukałbyś kogoś na siłe i zawsze miałbyś się na baczności.
- Teraz to nie ma sensu tato. Po co mam szargać nerwy i tracić siły na daremne? Daj spokój. Jesteś za bardzo ostrożny.
Wstał, odwrócił się i zostawił króla, mijając mamę, która szła do męża. para patrzyła dziwnie na syna.
- Co mu się stało? - Zapytała królowa.
- Nie mam bladego pojęcia. Nasz syn nie jest już tym chętnym do działania lwiatkiem. Kiongozi z dnia na dzień jest coraz bardziej obojętny.
- Raczej niezależny, och skarbie, to taki okres. Daj mu trochę czasu. Nie pamiętasz już jaki ty byłeś w jego wieku? Baliśmy się ciebie czasami.
- Tak, on będzie taki sam, oby nie gorszy. Ale tak jak moi rodzice nie odpuścili nie, tak ja jemu nie odpuszczę. Gdyby nie mój ojciec, nie byłbym dzisiaj królem, bo matka przekazałaby władze jednej z moich sióstr.
Tymczasem nastoletnie lwice leżały pod wielkim drzewem nad wodopojem. Także one były niezwykle ciekawe kto zawładnie Lwią Gwardią.
- Nadal uważam, ze ty, Valentine, powinnaś być liderem - Zaczęła Amara - Może w końcu ktoś by udowodnił, ze lwice potrafią dowodzić nie tylko polowaniom. I w ogóle co to za zasady, ze lwica nie może być samotną królową, tylko sobie zaraz musi męża szukać.
- Odezwała się, która wciąż buja w obłokach i marzy o jednym z nich - Odpowiedziała jej Valentine - Bahati cię omamił, przyznaj sie, Amaro.
Lwica skuliła uszy i usmiechnęła się nieśmiało, a jej policzki się zarumieniły.
- To nie tak...
- A niby jak!? - Krzyknęła Hapana, która postanowiła trochę podrażnić przyjaciółkę. - Syn wyrzutka skradł serce tej, która najdłużej uważała go za godnego swojego ojca. Możesz miec każdego, jesteś śliczna, a wybrałaś jego.
- Jeszcze nikogo nie wybrałam! Bahati jest uroczy, ale nie szukam partnera na razie. W końcu zawsze moze się pokazać ktoś nowy, prawda?
- Tak, albo będziemy mięli taką sama sytuację jak w przypadku twojego brata, Valentine. - Zawadi takze postanowiła się wtrącić.
- Nie mam wpływu na Kiongoziego. Też byłam w szoku, ze nie tęsknił za Niszą, bardzo ją lubiłam i miałam nadzieję, ze między nimi będzie inaczej.
- Ale w takim wypadku Kiongozi jest wolny i nie powiem, mogłabym być nim zainteresowana. - Hapana rzuciła księżniczce droczące spojrzenie.
Lwice zaczęły rozmarzać o księciu a Valentine przewróciła jedynie oczami. Gdyby nią sie tak interesowano... W końcu postanowiła zmienić temat.
- Nie mam ochoty słuchać jak zachwycacie się moim bratem. Powiedzcie jednak co myślicie o całej tej sprawie z Kharim? Nie wiem jak wy, ale ja nie będę marnowała czasu na leniuchowaniu i nie będę jedynie polować. Zamierzam nauczyć się walczyć.
- To bardzo dobry pomysł, ale od kogo? Same sobie jedynie zrobimy krzywdę i nic z tego nie będzie -Hapana podłapała pomysł.
- Myślałam o Rafikim. Na pewno wiele potrafi. Poprosimy go o dyskrecję. Na pewno nam pomoże.
U facetów działo się podobnie. Rozmowa toczyła się między samcami o lwicach, jako potencjalnych partnerkach. Wszyscy leżeli w grocie pod Lwią Skałą. Jedynie tą rozmową nie był zainteresowany Asani, który myślał tylko o Shani. Najbardziej zainteresowanymi byli Kiongozi i Chaka. Książe potrafił znaleźć coś pociągającego w każdej lwicy, wyrażał się z respektem jedynie o siostrze. Myślał, że mogłaby byc wspaniałą partnerką dla jego najlepszego przyjaciele Miujizy.
- Haha, nie powiem, nie, twoja siostra to naprawdę dobra partia.
- Najlepsza przyjacielu, najlepsza. Za to twoja ma taki charakterek, ze mógłbym się z nią droczyć.
Tak naprawdę Valentine zainteresowany był kto inny. Chaka. Kiongozi jednak wcale nie chciał mieć go za szwagra i gorzko to okazywał.
- Stary, odpuszczam ci Shani, naprawdę, jest twoja, ale o każdą inną mógłbym z wami walczyć. - Ten tekst lekko zirytował Bahatiego, który marzył o Amarze, ale czuł, ze to tylko żarty. Kiongozi stał się typowym podrywaczem i uwodzicielem, ale nie robił niczego na siłę.
Wszyscy wiedzieli, że Asani kocha Shani i lew był wdzięczny kumplom za to, ze nie musi się martwić. I chociaż nie przeszkadzało mu gadanie kumpli, to chciał zmienić temat.
- Kiongozi, może pomyślałbyś chociaż o powrocie do Lwiej Straży? Nam potrzebny jest lider od zaraz.
Książę tylko prychnął, nie zamierzał mówić towarzyszom co myśli o tej całej gwardii. Popatrzył na towarzyszy, którzy ciągle na niego spoglądali wyczekując jakiejś odpowiedzi.
- Nie ma mowy. Jaki w tym sens. Będę liderem jakiś czas i co potem? Potrzebujecie kogoś na stałe. Jestem księciem, następcą tronu. Jako król nie mogę się rozpraszać.
Lew nie mówił tego ze zbyt wielkim przekonaniem. Wiedział, ze ma jego słowa mają rację, ale to była tylko wymówka wymyślona na poczekaniu. Póki co nie chciał niczym władać. Chciał być wolny.
Tym zachowaniem irytował coraz bardziej swoich rodziców. Tego wieczora król w towarzystwie żony i córki chodził w te i we wte od dłuższego czasu.
- Skoro mój syn nie wie co jest jego obowiązkiem, to ja zamierzam mu to pokazać! Miałem nadzieję, ze do tego nie dojdzie, ale ktoś musi ustawić go do pionu.
- Sawa, jesteś strasznie poirytowany, a nasz syn jeszcze tak naprawdę nic złego nie zrobił.
- No właśnie Eclipse, nie zrobił dosłownie NIC!
- Jesteś w tej chwili gorszy niż twój ojciec. On tak na ciebie nie naciskał.
- Nie wiedziałam, że z ciebie był taki buntownik tato - Zaśmiała się Valentine. Eclipse jej zawtórowała.
Sawa spojrzał rozbawiony na dwie najważniejsze lwice w jego życiu.
- Ha ha, bardzo śmieszne. Całe szczęście ty masz jeszcze trochę rozumu. Twój brat jest najlepszy jakie mogłabyś mieć i ty dla niego jesteś najlepszą siostrą, nie do zastąpienia, ale nie bierz z niego przykładu za każdym razem kiedy coś postanawia. Ważne by mieć własny rozum.
- Skarbie, jak on ma sam sie nawrócić kiedy za bardzo sie mieszasz? Może jeszcze znajdziesz dla niego partnerkę? - Dodała sarkazmem, ale Sawa zupełnie inaczej to odebrał.
- kiedyś takie było prawo i jest nadal. Moze to właśnie dobry pomysł? Tylko kogo?
- tato, błagam, Kiongozi się nie zgodzi, z resztą ja też nie. Mama mi powiedziała, ze szukacie też kogoś dla mnie.
Rodzice byli zmieszani. Faktycznie, takie było prawo. To władcy wybierali potomstwu partnerów. Królowa nie chciała go łamać, ale córka miała rację. To nie mógł być nikt obcy.
- Ale nie chciałabym także. aby to była część naszej rodziny. Valentine zostaw nas na chwilę samych. Musimy to omówić - Kiedy nastolatka odeszła... - Ty znajdź kogoś dla naszego syna, ja dla naszej córki. Tylko niech to będzie lwica która zdoła go utemperować. Ma twój charakter.
- Jest ci ze mną ciężko?
- Nie, ale czasami miałam cię serdecznie dość. Wracając do tematu... myślałam o Chace. Wydaje mi się to najrozsądniejszy wybór. Mógłby ją w przyszłości naprawdę kochać i wpół władać Wolną Ziemią.
- Co do tego ostatniego to nie chciałbym widzieć go na tronie. Jest zbyt pochopny. Ale mamy sporo czasu, wymyślisz coś. Ja nie mam pomysłu. Myślałem o Hapanie, bo nie są spokrewnieni. Na dodatek ona jest z charakteru bardzo podobna.
- Moim zdaniem aż za bardzo.
- Też racja. Ale chwila moment. Chyba o kimś zapomnieliśmy, moja droga.
- O kim?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Moi drodzy w końcu napisałam, wiem długo to trwało. Rozdział pisany na poczekaniu i to widać, ale kilka elementów było przeze mnie dokładnie przemyślanych od dłuższego czasu.
A teraz, jak myślicie?
1. O kim myślał Sawa na końcu notatki?
2. Co myślicie o Lwiej Gwardii? Podobnie jak Kiongozi czy Sawa? A może inaczej?
3. Na lidera głosujecie w ankiecie, ale czy jest ktoś kto chciałby z powrotem Kiongoziego albo Valentine? (Chaka nie wchodzi w grę, ani żaden inny już członek)
Przypominam o opowieściach w zakładce "wodopój", czytajcie i komentujcie, a zamówienia składajcie w spamowniku.
OGŁOSZENIE
W obecnym tygodniu i następnym ogłaszam, że przyjmuję pomysły na opowieści do zakładki "wodopój", ale tylko z postaciami wymyślonymi przez Was samych. To nie mają być postacie disneya, ani króla lwa, które gdzieś tam słyszeliście. Robię to bo jestem ciekawa waszych pomysłów, a jestem pewna, ze macie ich wiele. Możecie co chcecie, romanse, zdrady, oszustwa, morderstwa, wygnania, konflikty rodzinne, nie rodzinne, podróże, wszystkie dziwactwa jakie tylko chcecie. Macie dwa tygodnie na składanie zamówień i po kolejnym tygodniu wstawię wszystkie zamówione przez Was historie. Poinformuję Was o tym.
Czytać i komentować!!!