czwartek, 26 czerwca 2014

#20 Nastają mroczne czasy

Dni mijały, a mała lwiczka nadal nie została odnaleziona.Kiara jak i Asante rozpaczali, przyjaciele chodzili załamani, natomiast Kovu i Sawa dalej trwali w poszukiwaniach.Robili co mogli by ją odnaleźć.Z początku Kovu nie zgadzał sie by syn mu towarzyszył lub działał na własną łapę.Ten jednak był nieugięty więc król zgodził się.Z czasem młody pokazywał, ze potrafi działać.Nie męczył się, nie narzekał i nie poddawał.Dotrzymywał ojcu kroku kiedy razem patrolowali teren, był czujny na każdy bodziec, nie płoszył sie przy byle okazji.Kovu pamiętał jednak, ze on jest nadal tylko dzieckiem.Nie mógł go narazać.Musial na niego uważać.Pewnego wieczora młody zasnął na grzbiecie ojca podczas obchodów, więc ten zabrał go do jaskini.Kiara słysząc kroki męża gwałtownie się podniosła.
-Kovu?Wszystko w porządku?Gdzie Sawa?
-Spokojnie kochanie, nic mu nie jest.
Delikatnie ułożył malca na ziemi.Kiara wzięła go w pysk i odniosła na kamienne podwyższenie w grocie koło Idii.Zaraz potem przytuliła się do męża.
-Dobrze, ze nic wam nie jest.
-Kiara spokojnie.Byliśmy na patrolu, nic nie mogło się stać.
-A co gdyby...
-Kiara!!!Dość.Wystarczy tego.Jesteś przewrażliwiona.Spójrz na niego, spójrz na mnie.Jesteśmy z tobą.Wiem, ze wypadek w Leah'ą tobą wstrzasnął, ale nie wszystko stracone.Wciąż jej szukamy, możliwe, ze żyje.Nie możesz się zamartwiać, ani zaniedbywać swoich obowiązków.Pamiętaj, ze jesteś matką i królową.I moją żoną.
-Wybacz mi Kovu, ale cały czas o tym myślę.One są takie bezbronne i niedoświadczone.Nie poradzą sobie.
-Więc sprawmy by sobie poradziły.Posłuchaj, moze to już najwyższa pora byś zaczęła zabierać lwiątka na naukę polowania?A ja w tym czasie będę dalej uczyl Sawę panowania.Trzeba takze nauczyć je jak się obronić w razie potrzeby.

Królowa przystała na słowa meża.Miał racje.TO był najwyższy czas na naukę.Następnego dnia stanęła na czubku Lwiej Skały i wydała z siebie ryk ogłaszający zebranie.Całe stado wraz z lwiątkami.Kovu stanął obok ukochanej.Kiara rozpoczęła przemowę.
-Moi drodzy, ostatnie wydarzenie oraz inteligencja waszego króla sprawiła, ze doszliśmy do pewnych wniosków.Aby zapobiec kolejnym katastrofom lwiątka już dziś rozpoczną naukę polowania oraz przeżycia.Kiedy słońce będzie najwyżej na niebie, wszyscy stawicie się pod baobabem Rafikiego.Jestem pewna, ze zrozumieliście.Chciałabym aby towarzyszyły mi lwice polujące i walczące.Każda będzie mogła udzielić Wam właściwych rad, a każda jest potrzebna.Vitani, ty także pójdziesz.Kocu i Kopa zostaną na Lwiej Skale.Ktoś powinien pilnować naszego domu.Gdyby coś się stało, dacie nam znać.Lwice wrócą natychmiast.
-Ja tez zostanę!-Krzyknął Sawa wyrywając się do przodu.
-Nie, Sawa.Ty także ruszysz na lekcje, a po polowaniu dalej będę udzielał ci nauki.-Kovu był stanowczy i lwiątko to wyczuło.Nie mógł sie przeciwstawić.Skulił jedynie uszy i wycofał się na bok.Eclipse polizała go za uchem i musnęła noskiem.Sawa nadal był naburmuszony.
O ustalonej porze lwiątka jedną grupą ruszyły w stronę baobabu.
-Jestem niezwykle podekscytowana, tym, że w końcu odbędą się nasze lekcje z polowania.Najwyższa pora.-Krzyczała Asali.-Zobaczycie, będę najlepszą łowczynią w stadzie.Tak jak mama.
Faktycznie matka sali była na najwyższej pozycji łowczej, ale nikt nie widział talentu i potencjału w jej córce.W bardzo młodym wieku lwiczka uległa wypadkowi podczas którego straciła w połowie zmysł powonienia.Każde lwiątko wiedziało o tym, ale nie zamierzało jej tego wypominać.
-Oczywiście, oczywiście Asali.Wszyscy w ciebie wierzymy, ale jestem pewna, ze to właśnie ja zostane najlepszą łowczynią.-Odezwała się Idia.-Po mamie odziedziczyłam na pewno spory talent.
-Co?Idia, przecież mama nie poluje najlepiej.O jakich zdolnościach ty mówisz?-Odezwałs ie naburmuszony Sawa.
Reszta lwiątek wpadła w śmiech.Idia była zła, że brat odezwał sie do niej w ten sposób oraz to, że Khari także zareagował wybuchem śmiechu.Postanowiła sie nie odzywać tylko pokazać co potrafi.
Lwiątka w końcu dotarły na miejsce.Rafiki czekał na nich na kamieniu.
-Witajcie maluchy.Czekałem na Was.
-Dzień dobry Rafiki.Dlaczego nas oczekiwałeś?-Spytał Khari.
-Uznałem, ze rozsądne będzie udzielić Wam krótkiej rady.Pamietajcie by zawsze mieć w zasięgu wzroku każdy ruch lwic oraz nasłuchiwać ziemi.
Po tych niezrozumiałych dla lwiątek słowach pawian zniknął w koronach swojego domu i więcej nie pokazał się lwiątkom.Te byly zdziwione jego zachowaniem, ale znały go z opowieści i wiedziały, że to u niego normalne.Niedługo potem lwice zjawiły się na miejscu i zaczęły naukę od krótkiej teorii na co trzeba uważać i jak sie zachowywać.Potem zabrały maluchy na wzgórze skąd widać było stado zebr.
-A teraz pierwsza lekcja obserwacyjna.Najpierw lwice zapolują, a wy macie się przyglądać.

Te ruszyły w dół skradajac się powoli by po chwili wybrać ofiarę i rozpocząć pościg.Tak jak mówił Sawa Kiara nie była doskonałym łowcą.Nie nadążała za stadem i miała problemy z zapędzeniem zwierzyny w jedno miejsce.Za to matka Asali radziła sobie wspaniale.Miała talent.Skoczyła na zebrę i powaliła ją.Reszta lwic dokończyła dzieła i zabiła zebrę.Lwiątka były pod wrażeniem.Nawet Sawa zaprzestał rozmyślań i podziwiał potęgę pracy zespołowej.Po chwili część lwic zabrała mięso na Lwią Skałę, a Kiara razem z matką Asali wróciła do lwiątek.
-Wrócimy teraz do domu, by zjeść posiłek, a następnie każde z Was spróbuje samodzielnego polowania pod okiem poszczególnych lwic.Z wyjątkiem Wazi.
-CO?Dlaczego?-Mała krzyczała.
-Jesteś jeszcze za mała.Dopiero jak podrośniesz.I proszę cię byś sama niczego nie próbowała robić na własną rękę.
Kiara zakończyła rozmowę.Po posiłku lwiątka zostały przydzielone do lwic.Matka Asali wzięła swoją córkę, Kiara postanowiła uczyć Idię.Kovu chciał osobiście zająć sie synem.Kopa ćwiczył Khariego i Dogo, Vitani Asante.Została tylko Eclipse.Odmówiła ona lekcji polowania na Lwiej Ziemi, ponieważ miała ją uczyć jej własna matka.To oznaczało dla Sawy długie rozstania z ukochaną.Po posiłku wszyscy ruszyli na swoje lekcje.Kiara zabrała córkę i ruszyła na sawannę.
-Mamo, na co będziemy polować?
-Na to, co znajdziemy.Spójrz, tam są gazele.Najpierw pokażę ci o co mniej więcej chodzi.Przyglądaj się i ucz.Wiem, ze nie jestem najlepszą łowczynią, ale znam podstawy.Technicznie nieźle mi idzie.
Królowa ruszyła.Skradała się nisko przy ziemi, najciszej jak mogła.Po chwili rzuciła się w pościg.

Atak nie miał na celu zabicia gazeli, tylko udzielenie lekcji córce.Odpuściła pościg i wróciła do dziecka.
-Teraz twoja kolej.Posłuchaj, stań obok mnie.Zamknij oczy i wyobraź sobie swoje pierwsze polowanie, wszystkie kroki które stawiasz.Oraz zwycięstwo.I pamiętaj, przykucnij, uchyl głowę i wystaw pazury.Łapy muszą przylegać do ziemi.
-Rozumiem.Jestem gotowa.
Młoda lwica ruszyła przed siebie w stronę stada.Po ataku królowej te były bardziej czujne.Idia kilka razy potknęła się, ale w końcu wyskoczyła na stado.To rozproszyło się i księżniczka straciła orientację.Przed oczami migały jej gazele i nie wiedziała, za którą biec.Wybrała w końcu jedną, za którą ruszyła w pościg.Slalom spowalniał ją jednak starala się dotrzymać kroku.Szybko się zmęczyła.CHciala to zakończyc skacząc na nią, jednak ze zmęczenia źle się odbiła i wylądowała cialem w kłodę, którą gazela przeskoczyła.Kiara podbiegła pomóc małej.
-SPokojnie, nic ci nie jest?
-Nie, jestem cała.Chyba mi nie wyszlo.
-Nie przejmuj się tym.Pierwsze polowania często tak się kończą.Moje także.Następnym razem będzie lepiej.Ale teraz wracajmy do domu.Zobaczymy jak poszło reszcie.

W tym czasie Sawa wspaniale sie bawił podczas nauki polowania z ojcem.Zaczynał od podstaw.Na początku od myszy, potem większych gryzoni i ptaków.Nigdzie nie znaleźli zwierzyny więc miał zaskoczyć swojego ojca.Kovu pamiętał jak na sobie uczył Kiarę polować.Teraz powtarzał to z synem.Młody zadziwił króla swoją taktyką jednak brakowało mu wprawy.
-Wspaniale sobie radzisz.Ale ja jestem już zmęczony, powinniśmy wracać.
-W porządku.A przy okazji, tato, mogę cię o coś zapytać?
-O co chcesz synu.
-Dlaczego nie mogłem zostać z tobą i wujkiem na Lwiej Skale?Pomógłbym Wam w pilnowaniu i nauczylbym się czegoś.
-Sawa...
-Jako przyszły król...
-Jako przyszły król, synu, musisz dbać o stado oraz nauczyć się polować.Poza tym nic się nie działo.Tylko rozmawialiśmy.Spokojnie, kiedy podrośniesz będziesz mógł znacznie więcej niż teraz.Obiecuję.W końcu ty zostaniesz królem i zastąpisz mnie w najważniejszych obowiazkach.Bedziesz walczył, zajmował się stadem i dyplomacją.To niełatwe, ale wiem, ze jeśli będziesz cierpliwy i słuchał moich rozkazów, to zostaniesz wspaniałym królem.Rozumiesz?
-Tak tato.Dziekuję.

poniedziałek, 2 czerwca 2014

#19 Moja biedna siostra

Odkąd Tasan z rodziną odeszli minęło już trochę czasu.Lwiątka były szczęśliwe z tej sytuacji, ponieważ nie zadręczały sie już nowymi.Najbardziej ciezyła się Idia, ponieważ teraz Khari był tylko dla niej.Sawa w końcu pogodził się z tym, że jego przyjaciele, w krótce odejdą.Możliwe, że jego siostry także.Jednak nadal nikomu o tym nie mówił.Zachowywał spokój i próbował przekonać samego siebie o słuszności tej decyzji.Siedział teraz na kamieniu obserwując towarzyszy.Dostrzegł to Dogo bawiący się z Idią.
-Twój brat wygląda poważnie.O co mu chodzi?Nie bawi się z nami.
-Sama nie wiem.Ostatnio ojciec coś mu powiedział, poczym odsunąl się trochę od nas.
-Zachowuje się jak władca obserwujący stado.
-Hehe, poniekąd tak jest.Musi się szkolić.Ale może wyrwiemy go do zabawy?
Ciemne lwiątko nie miało nic przeciwko temu.Dogo zaczął się zakradać do niego od tyłu.Skoczył właśnie w chwili kiedy ten położył się i wylądował na Kharim.Wszyscy wpadli w śmiech oprócz zdezorientowanego Khariego.
-Hehehe, słyszałem cię Dogo, ale punkt za starania.
-Więc może pobawimy się z polowanie?-Zapytał przyjaciel.
Książę zgodził się i wybrał przyjaciela jako ofiarę.Wspaniale się bawili.Tylko Khari był zły.Ale z jakiego powodu?
Lwiątka zaczęły się oddalać i biec w stronę kanionu, który o tej porze był zalany przez rzekę.Podłoże było śliskie co dzieciaki zamierzały wykorzystać do ślizgania się.Po godzinie były całe ubłocone.Leah zaczęła skakać przy krawędzi rozchlapując ziemię dookoła.
-Leah, odejdź z tam tond.Spadniesz!-Krzyknął Asante.
-Nic mi nie będzie.Chodźcie tutaj...
Nagle ziemia osunęła się w dół ciągnąc lwiczkę za sobą.Lwiątka usłyszały tylko krzyk i już przerażone biegły do krawędzi.
-Leah!!!
-Patrzcie, tam jest!-Krzyknął Sawa dostrzegając siostrę trzymającą się pazurami prawie pionowej skały.
-Pomóżcie mi!!!
-Spokojnie, zaraz cie wyciągniemy.Dogo, Eclipse i Asali biegnijcie po rodziców.Khari podaj mi lianę, szybko.-Krzyknęła Idia na towarzyszy.Sawa i Asante musimy ją wyciągnąć.
Nagle zaczęła się ulewa.Przez to grunt był coraz bardziej niestabilny.Widoczność była ograniczona, zrobiło się ciemno i mglisto.Lwiątka próbowały coś wymyślić.Idia zarzuciła lianę siostrze, a razem z chłopcami złapali za jeden koniec i ciągnęli.Nie było to jednak łatwe, ponieważ grunt posuwał się pod ich łapami.Próbowali ciągnąć z całych sił.



Przez zaciśnięte zęby najmłodsza siostra próbowała krzyczeć do rodzeństwa.
-Nie utrzymacie mnie.Spadniecie!
-Siedź cicho Leah i trzymaj się!-Krzyknęła Idia.
W tym czasie reszta lwiątek odnalazła władców i powiedziała na jednym wdechu co się stało.Ci wystraszeni ruszyli we wskazane miejsce.Nie mogli się spóźnić.

Leah nadal kurczowo trzymała się sznura, ale nie mogła już dłużej wytrzymać.Wiedziała, ze rodzeństwo i przyjaciele nie pozwolą jej spaść, ale to mogło się skończyć tragicznie dla nich wszystkich.Musiała sama podjać decyzję.Myśli wirowały się w jej głowie.Zacisnęła zęby ostatni raz i podjęła decyzję, że nie moze poświecić ich wszystkich.Otworzyła pysk i puściła lianę.Poczuła jak leci w dół obijając się o skały wprost w lawinę błotną.Jedyne co udało jej się usłyszeć to krzyki pozostałych, a także przybyłych ojca i matki.


Lwiczka zniknęła w ciemnościach.Kiara wpadła w płacz i wtuliła się w grzywę męża.Ten zagryzł zęby i zacisnął oczy.Oparł łapę na grzbiecie Kiary.Sawa patrzył w przepaść wypatrując siostry przerażony, Asante uciekł, a Idia wtulała się w Khariego, który ją przytulał.Ksiaże był przekonany, ze zaraz ujrzy siostrę  na jakimś kamieniu krzyczącą o pomoc.To się jednak nie stało.Król był przerażony.Po raz kolejny ujrzał taką sytuacje i pozwolił, by reszta rodziny także jej doznała.
Nic nie mówiąc uspokoił się, pchnął Kiarę by ta ruszyła w stronę domu, sam zaś położył na swoim grzbiecie córkę, a w pysk wziął syna.Wszyscy byli zdziwieni jego reakcją, ale teraz i tak nie mogli nic zrobić w taką pogodę.Na Lwiej Skale Kopa razem z Vitani i Wazi czekali na jakiekolwiek wieści.Nie mieli o niczym pojęcia.Kovu opowiedział im o córce.Vitani poruszona  zaczęła szlochać i przytulać Wazi, która także się rozpłakała.Kovu przytulił swoją siostrę, a Kopa poszedł pocieszać Kiarę, która wybiegła do jednej z jaskiń.Jej płacz było słychać na całej Skale, albo i całej Lwiej Ziemi. Sawa nie zamierzał jednak rozpaczać.Wybiegł na Czubek Lwiej Skały i zaczął wyglądać za horyzont.Czuł, że jego siostra żyje i musiał ją tylko odnaleźć.W jednej chwili jednak załamał się.Nie zadbał o swoja siostrę chociaż jej to obiecał.czuł, ze to wszystko jego wina.