Idia była bardzo szczęśliwa z odkrycia swojej strażniczki.Była królowa i jej własna pra pra babcia Uru.Idia wypytywała Rafikiego o lwicę, a on opowadał jej o niej tyle ile chciała.Czuła się dumnie.Teraz zostali jeszcze Leah i Sawa.Lwiczka Spacerowała przez sawannę razem z Asante.Jej chłopak cały czas przyglądał się poczynaniom małej.
-Och, Asante to takie cudowne, ze możemy sami odkrywać swoich przewodników.Jak myślisz, kogo mam?
-Na pewno jakąś wielką królową z dawnych lat.Na twoim miejscu zastanowiłbym się po jakiej władczyni odziedziczyłaś cechy.Możliwe, że twoim strażnikiem jest twoja stara dusza.
Asante zawsze zaskakiwał Leah.Był bardzo mądry, chociaż na takiego nie do końca wyglądał.Leah bardzo go kochała, jednak nie wiedziała jeszcze jakie to uczucie.
-Och, Asante pomożesz mi odnaleźć mego obrońcę?
-Oczywiście.Zawsze chętnie pomogę.
-Dziękuję!
-Dobra, pomyślmy.Poszukujemy kogoś kto był wrażliwy, śliczny, miał poczucie humory, ale także zawzięty i odważny.No i najlepiej z rodziny królewskiej.
-Tak, to chyba będzie najlepszy trop.Chodźmy do Rafiego.On znał wielu władców.
Kilka minut później lwiątka stały już na gałęziach baobabu.Rafiki gładził się po swojej siwej i długiej brodzie przywołując wspomnienia z dawnych lat.Wysłuchawszy opisu lwiątek wpadł na pewnien pomysł.
-Posłuchaj, dziś jest specjalna noc.Jak słońce zajdzie za horyzontem pojaw się na Lwiej Polanie.Twoja odpowiedź sama się objawi.
Lwiczka nie wiedziała, co pawian miał na myśli, ale postanowiła posłuchać.Więc gdy tylko nastała ciemność wymknęła się z jaskini i pobiegła na Polanę.Usiadła na kamieniu naprzeciwko kawałka suchej ziemi.Po długim czasie, gdy nic się nie działo, zaczęła sądzić, ze to nie ma sensu.Chciała już odejść gdy usłyszała szelest, który nie mógł być wywołany wiatrem.Oglądała się, ale nadal nic nie widziała.Gdy poraz ostatni odwróciła wzrok, na skrawku gołej ziemi pojawiła się postać.Rozmazana i świetlista w końcu zaczęła przybierać konkretny kształt.Przed oczami małej ukazała się postać szaro brązowej lwicy z czerwonymi oczami.Z uśmiechem spoglądała w kierunku dziecka.
-Witaj maleńka.-Odezwała się.
-Przepraszam czy ty mówisz do mnie?
-Oczywiście, a do kogo innego?Tylko my tutaj jesteśmy.
-Kim jesteś?
-Nazywam się Sarabi.Byłam królową Lwiej Ziemi gdy panował nią Mufasa.A ty jesteś Leah, zgadza się?
-Tak!Skąd wiedziałaś?-Leah rozpromieniła się.
-Hehe, jestem duchem, my wiemy o wszystkim co dzieje się na ziemi.Zapewne Rafiki powiedział Ci, ze jestem twoją strażniczką.
-Nie, powiedział tylko, że mam tutaj się zjawić o zachodzie słońca.W tedy poznam swojego obrońcę.
-Miał rację, już poznałaś.
-To niezwykłe, ze jedna z największych królowych w historii Lwiej Ziemi jest moją strażniczką.Czuję się zaszczycona.
-Miło, ze tak mówisz.Ale to ja jestem dumna, ze mam kogoś pod swoją opieką.Nie każdy może zostać stróżem.
-Jeju.Powiedz, czy znasz innych strażników?
-Tak.
-A kto jest strażnikiem Asante?On strasznie chciałby to wiedzieć.
-Przekaż swojemu przyjacielowi, że miał rację co do wszystkiego o czym mówił.Jego matka chciałaby go pozdrowić, ale niestety nie może tego zrobić, póki Asante nie będzie gotowy by ją zobaczyć.
-Powiem mu.Poczekaj, chyba ktoś tutaj idzie.
Lwice przerwały rozmowę gdyż faktycznie ktoś się zbliżał.Leah wyostrzyła wzrok i dostrzegła swoją siostrę.Ta podeszła do niej.
-Leah, co ty tutaj robisz?DObrze, ze rodzice nie wiedza, ze wyszłaś.
-Rafiki powiedział, ze tutaj objawi mi się mój strażnik.
-I udało się?
-Tak.Nazywa się Sarabi.Była królowa naszego domu gdy panował Mufasa.
-Gratuluję siostrzyczko.-Powiedziała Idia.-Z naszej trójki już tylko Sawa nie poznał swojego stróża.Ale będzie zazdrościł.
-Tak, to ciekawe, ale jeśli on nie ma strażnika?Będzie zawiedziony.
Siostry spojrzały po sobie.Młodsza miała rację i Idia musiała jej to przynać.Jeśli Sawa nie posiadał strażnika, mogło to oznaczać coś złego.Leah spojrzała smutno na Sarabi, a ta tylko uśmiechnęła się i powiedziała.
-Spokojnie.Nie musicie się o nic martwić.Przekaż wieści Asante i pozdrów ode mnie Simbe.Mojego syna.
Lwica zaczęła znikać, a w końcu małe zostały same.Postanowiły wrócić do domu i podzielić się wieściami.Jednak by nie niepokoić rodziców i nikogo nie budzić, postanowiły zrobić to rano.